Kościelec, Zadni Kościelec - Załupa H (II/III) i Gnojek (III)

W rejonie Hali Gąsienicowej jest wiele znanych dróg wspinaczkowych. Do dwóch bardziej popularnych na pewno należy Załupa H i Gnojek na zachodnich ścianach Kościelca i Zadniego Kościelca. Niewielkie trudności i stosunkowo lita skała sprawiają, że są często odwiedzane. Do tego łatwy wycof i krótkie podejście, więc mają wszystko, co jest potrzebne, by stać się kursowym klasykiem ;)

Sobota, 15 lipca 2023

Zadni Kościelec - Załupa H (II/III) (WHP 94H)

Kolejny jednodniowy wypad w Tatry z Kasią. Po pracy wsiadam w nocnego Flixbusa do Zakopanego. Miał być o 9 na miejscu, jest koło godziny później. Busem podjeżdżamy na Brzeziny i szybki spacer szlakiem do Murowańca. Ten szlak po remoncie jest tak wygodny, że można chodzić na autopilocie. Nie to co wcześniej ;)

Pod schroniskiem tylko krótka przerwa, by czegoś się napić i ruszamy dalej przez Czarny Staw Gąsienicowy, Mały Kościelec na Karb. W schronisku kolejka do toalety wychodzi aż na zewnątrz...

Na Karbie zakładamy kaski i ścieżką idziemy pod Zadniego Kościelca.
Mijamy żleb opadający z Kościelcowej Przełęczy.

Spod drogi mamy ładny widok na Pośrednią Turnię i Zadni Staw Gąsienicowy.
Sama droga jest bardzo charakterystyczna, gdyż biegnie skośną, stromą załupą, dzięki czemu nie można się na niej zgubić ;) Idzie się cały czas do góry, aż do końcowego stanowiska. Wspina się na niej po różnego rodzaju płytach. Mniej lub bardziej uszczelinionych, ale jest to formacja dominująca.
Ja tę drogę już przeszedłem, ale zimą - zimowa Załupa H. Wtedy odczułem ją jako łatwą, zobaczymy jak będzie w warunkach letnich.
Szpeimy się i ruszamy. Przed nami na Załupie H nikogo nie ma, jedynie jakiś większy zespół (chyba kursowy) wspina się między Załupą, a żlebem z lewej strony. W pewnym momencie zrzucili parę większych kamieni, a jedna "mikrofalówka" spadła w miejscu, gdzie wcześniej zakładaliśmy szpej. Tak więc kaski warto mieć cały czas, a i uważać na to, co dzieje się w okolicy.

Jak już wspominałem, droga wiedzie jedną formacją i jest ewidentna. Zresztą jej opis w przewodniku Paryskiego jest tego dobrym dowodem, gdyż zajmuje całe trzy linijki. Inna sprawa, że zamieszczona jest jako wariant 94H do drogi Stanisławskiego, gdzie z tą drogą się nie spotyka ;) Taka ciekawostka co do pochodzenia nazwy.

Pierwszy wyciąg prowadzi nas łatwym terenem w górę, poprzez mocno spękaną płytę, do takiej bardziej zwartej, która wyprowadzi nas do końca. Stanowisko zakładam pod skałą zasłaniającą dalszy przebieg załupy. Wybieram takie miejsce, by zabezpieczyć stan przed ewentualnymi kamieniami, które mogą spaść z góry. Droga wiedzie załupą, więc stanowisko na środku może zbierać wszystko, co z góry spadnie. O ile miejsce wydaje mi się całkiem dobre, to wykonanie stanu nie jest najlepsze. Mogłem to trochę lepiej zamotać, ale chciałem wykorzystać stały hak i pętlę z liny, a także dorzucić coś od siebie.
Kasia dochodzi do pierwszego stanowiska.

Teraz droga odbija bardziej w prawo, a płyta wydaje się bardziej stroma. Asekuracja jest dobra, co jakiś czas można spotkać coś stałego, więc idzie się komfortowo. Jedynie w rejonie naszego pierwszego stanu jest mokro, ale to krótki odcinek i nie robił nam większego problemu. Jednak po deszczu szukałbym jednak innego celu.

Drugie stanowisko robię na prawym skraju płyty, ze spita i frienda. Patrząc na dalszą drogę, wydaje się ona mocno stroma, za to po spojrzeniu w dół wydaje się już mniej spionowana. A jak prowadziłem, to też wydawało się stromo. Perspektywa oszukuje ;)
Spojrzenie w dół pozwala pokazać, dlaczego na tej drodze nie idzie się zgubić. Z jednej strony ogranicza ją pionowa ściana, a z drugiej urywa się pionowo w dół.
Nasz ostatni wyciąg to dojście do trawiastej platformy pod blokiem ze stanowiskiem, wspólnym z drogą Patrzykonta. Na wyjściu z załupy wchodzimy na pole z luźnymi kamieniami. Należy uważać, by nie zrzucić kamieni, a dodatkowo warto podwiesić liny.

Po wspinaczce chowamy liny i idziemy kawałek wyżej pod Kościelca, gdzie chcemy kontynuować wspinaczkę na kolejnej łatwej drodze. Tym razem będzie to Droga Gnojka (III).

Kościelec - Droga Gnojka (III) (WHP 107)

Gdy idziemy pod ścianę, już z daleka widzimy, że jest tam mały tłok. Jeden zespół na górze, jeden w środku, jeden zaczyna pierwszy wyciąg, a jeszcze jeden czaka na starcie. Więc mamy czas na przerwę, by coś na spokojnie zjeść i rozeznać się w sytuacji. Droga startuje ze stanowiska, do którego dochodzi się eksponowanym, wąskim trawersem, na którym należy uważać, zwłaszcza gdy będzie mokry.
Czekamy dłuższy czas, aż oczekujący przed nami zespół ruszy. Co prawda już na pierwszym stanowisku zaczynają się jakoś dziwnie motać, ale nie chcę dłużej czekać i postanawiam wyminąć ich od lewej strony i założyć swój stan gdzieś wyżej. Ta droga na to pozwala, gdyż można iść dosyć dowolnie, teren jest do tego komfortowy, a asekuracja wszędzie bardzo dobra. Jak się okazało, dobrze zrobiłem ruszając, bo zaczęli zjeżdżać, a w międzyczasie zjechał na ten stan jeszcze zespół z góry, tworząc tam na dłuższy czas tłok na stanowisku.

Trawers pod start drogi.
Startuję stromymi płytami, które później przechodzą w mniej stromy teren, gdzie zakładam stanowisko, kilka metrów powyżej tego "prawilnego". Ten wyciąg był tym trudniejszym, gdyż tu napotka się te III-kowe trudności. Bardzo przyjemny i łatwy dzięki litej skale.
Kasia na końcówce pierwszego wyciągu.
Drugi wyciąg idę łatwo po prawej stronie żeberka, do trawiastej półki, na której łączy się z drogą Stanisławskiego.
Od trawiastej półki do końca już nie jest daleko, ale skała robi się stroma. Trudności ponownie wzrastają do III i kominkiem wychodzimy pod głaz ze stanowiskiem, na wypłaszczeniu nad drogą.
Widok na wschodnią grań Świnicy.
Chowamy sprzęt do plecaków i bez trudności wchodzimy na szczyt Kościeleca. Nie zatrzymujemy się jednak na nim i sprawnie schodzimy do Doliny Gąsienicowej. Odwiedzamy na chwilę Murowaniec, po czym schodzimy do Zakopanego na obiad, piwo i czas iść na dworzec, bo autobus powrotny do Wrocławia odjedzie bez nas ;)

Załupa H (II/III) i Droga Gnojka (III) to bardzo fajne drogi jako cel na łatwą tatrzańską wspinaczkę. Obie mają bardzo dobrą asekurację, są łatwe orientacyjnie i krótkie. Do tego III-kowe trudności znajdują się w litym terenie, co sprawia, że się ich praktycznie nie zauważa. Nie trzeba się zastanawiać czy chwyt nie zostanie nam w dłoni, gdy się go złapiemy ;) Wybierając się na nie trzeba mieć tylko na uwadze, że możemy spotkać na nich sporo zespołów, przez co będzie trzeba czekać.

Komentarze