Zmarzła Przełęcz (2123 m n.p.m.) oddziela Zmarzłe Czuby od Zamarłej Turni. O ile sama przełęcz nie jest jakoś szczególnie rozpoznawalna, to większość turystów idących Orlą Percią ją kojarzy z charakterystycznego kamienia o wysokości 3 metrów, który stoi na niej i nie chce się przewrócić ;) Dorobił się nawet swojej nazwy - Zmarzły Chłopek.
Wtorek, 11 lipca 2023
Zmarzła Przełęcz - Droga Świerza (III) (WHP 152)
Po mocnych, całonocnych opadach deszczu wszystko będzie mokre, więc szukamy czegoś o południowej wystawie, co powinno szybko wyschnąć w słońcu, które ma się pojawić jeszcze przed południem. Nasze poszukiwania kierują nas na ścianę Zmarzłej Przełęczy. Nie jest to najbardziej popularny cel wspinaczkowy, gdyż leży w bliskim sąsiedztwie Zamarłej Turni, która skutecznie przejmuje większość ruchu.
Ruszamy późno, bo dajemy szansę deszczowi przestać padać, a skale trochę przeschnąć. Ale też za długo nie zwlekamy, bo dojście trochę nam zajmie, w końcu musimy dostać się do sąsiedniej Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Świstówkę.
Chmury chyba nie widziały prognozy i jeszcze zasłaniają wierzchołek Koziego Wierchu.
Zanim jednak przejdziemy przez Dolinę Pięciu Stawów do Pustej Dolinki, ściany Zmarzłej Przełęczy i Zamarłej Turni już skąpane są w słońcu.
Miedziane i Szpiglasowy Wierch
Pusta Dolinka to niewielkie, zawalone złomami i piargami odgałęzienie Doliny Pięciu Stawów Polskich. Otaczają ją Kozi Wierch, Kozie Czuby, Zamarła Turnia, Mały Kozi Wierch i Kołowa Czuba. Prowadzi przez nią żółty szlak na Kozią Przełęcz.
Zmarzła Przełęcz z dwoma siodłami i widocznym na środku Zmarzłym Chłopkiem. My będziemy wspinać się po prawej stronie "chłopka".
Grań Hrubego prezentuje się świetnie.
Na szlaku jeszcze resztki śniegu.
Schodzimy ze szlaku i pod ścianą Zamarłej Turni idziemy pod naszą drogę.
Idziemy pod ścianę, w rejonie Środkowej Depresji. Mamy trochę trudności z odnalezieniem, gdzie powinniśmy iść, więc ruszamy mniej więcej z miejsca widocznego na zdjęciu poniżej. Najpierw skałami w prawo, by po przejściu skalnej ścianki, stromymi trawkami dojść na skalną platformę, pod blokiem prowadzącym na Prawe Żebro.
Ze stanowiska, kilka metrów pod "przejściem" na drugą stronę Prawego Żebra.
Widok z okolic właściwego stanowiska.
Tu już na pewno jesteśmy na Drodze Świerza ;) Jest stanowisko splątane z taśm i repów na zębie skalnym.
Stąd mamy kilka metrów w prawo do skalnej rynny (III), którą idziemy w górę.
Rynna stopniowo robi się mniej stroma, rozszerza się i staje się trawiasta. O ile w rynnie asekuracja jest dobra, to już powyżej bywa problematyczna. Sytuację poprawia kilka haków (fajnie wygląda jeden wbity w większy kamień leżący wśród traw). Ale jak to zastane haki, nigdy nie wiadomo w jakim są stanie...
Stanowisko zakładam na trawniku Świerza, na odspojonym zębie skalnym, gdzie już znajduje się rep i pętla.
Stąd mamy jeszcze jeden wyciąg do siodła przełęczy. Kilka metrów powyżej stanowiska trawiasty żlebik się rozdziela na dwie części. Idziemy prawą stroną, która stopniowo robi się coraz bardziej stroma i stopniowo przyjmuje formę kominka. Na Zmarzłą Przełęcz wychodzę na wprost przez Rynnę Świerza. Końcówka jest mocno nieprzyjemna. Krucho, trawiaście i asekuracja pozostawia wiele do życzenia.
Na szczęście na Zmarzłej Przełęczy przyjemne lato :) Pamiątkowa fota i można zacząć szukać stanowiska do zjazdu.
Są tu dwie opcje, my idziemy kawałek szlakiem w lewo na zachodnie siodło przełęczy. Łańcuch zjazdowy znajduje się tuż pod krawędzią skały. Z jedną przesiadką, na styk lądujemy w miejscu naszego startu.
Pakujemy sprzęt i schodzimy do schroniska, by coś zjeść. Siedząc pod schroniskiem mamy okazję posłuchać dwóch grup turystów. W jednej trwa wzmożona dyskusja o tempie schodzenia. Czy mogą spokojnie jeszcze pić piwo, czy jednak zachód słońca ich zaskoczy ;) Ostatecznie wygrała opcja, że słońce jakoś się niedługo schowa, a oni bez latarek, więc piwo zostaje przelane do plastikowych butelek i ruszają w dół.
Druga rodzinka przeżywa właśnie przygodę życia. Wśród damskiej części widać zmęczenie już z daleka i zastanawiają się, co z tym faktem zrobić. Dowiedzieli się, że jest opcja gleby w schronisku ("mają nocleg na materacach"). Nie spotkało się to z entuzjazmem, ale opcja schodzenia po ciemku ma jeszcze mniej zwolenników.
Zostawiamy ich z tymi rozważaniami i sami ruszamy przez Świstówkę do Morskiego Oka, co udaje nam się jeszcze bez używania czołówek.
Zastanawiam się, czy jeśli byśmy odnaleźli poprawny początek Drogi Świerza, to wspinaczka byłaby przyjemniejsza. Nasz wariant był lity na początku, a potem przeszedł w strome trawy. Za to rynna w środkowej części drogi bardzo fajna. Niestety krótka i szybko przekształca się w trawiasty teren, który na końcu ściany jest stromy i kruchy. Końcówka była dla mnie bardzo nieprzyjemna, gdy musiałem wspinać się po mokrej, pionowej trawie, wśród kruchych skał. Mimo wszystko na koniec satysfakcja z przejścia drogi była, więc nie powiem, żeby był to stracony czas.
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/k6zXrQVUCfbDeMgR9
Środa, 12 lipca 2023
Ostatni dzień naszego pobytu w Tatrach staje się dosyć klarowny pod względem planów, gdy tylko spojrzeliśmy na prognozy. Od południa mają być burze, więc po śniadaniu jedynie pakujemy plecaki i asfaltem schodzimy na Palenicę Białczańską. Busem jedziemy do Zakopanego, gdzie odwiedzamy cukiernię Podwórko, kupujemy pamiątkowy oscypek ;) i przez Kraków wracamy do Wrocławia. W końcu udało się trafić z dłuższym wolnym na okres ładnej pogody w Tatrach i dobrze to wykorzystaliśmy. Teraz czekają mnie dwa dni pracy i w sobotę ponownie zawitamy w Tatry, ale to już materiał na kolejny wpis ;)
Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Wtorek, 11 lipca 2023
Zmarzła Przełęcz - Droga Świerza (III) (WHP 152)
Po mocnych, całonocnych opadach deszczu wszystko będzie mokre, więc szukamy czegoś o południowej wystawie, co powinno szybko wyschnąć w słońcu, które ma się pojawić jeszcze przed południem. Nasze poszukiwania kierują nas na ścianę Zmarzłej Przełęczy. Nie jest to najbardziej popularny cel wspinaczkowy, gdyż leży w bliskim sąsiedztwie Zamarłej Turni, która skutecznie przejmuje większość ruchu.
Ruszamy późno, bo dajemy szansę deszczowi przestać padać, a skale trochę przeschnąć. Ale też za długo nie zwlekamy, bo dojście trochę nam zajmie, w końcu musimy dostać się do sąsiedniej Doliny Pięciu Stawów Polskich przez Świstówkę.
Chmury chyba nie widziały prognozy i jeszcze zasłaniają wierzchołek Koziego Wierchu.
Zanim jednak przejdziemy przez Dolinę Pięciu Stawów do Pustej Dolinki, ściany Zmarzłej Przełęczy i Zamarłej Turni już skąpane są w słońcu.
Miedziane i Szpiglasowy Wierch
Pusta Dolinka to niewielkie, zawalone złomami i piargami odgałęzienie Doliny Pięciu Stawów Polskich. Otaczają ją Kozi Wierch, Kozie Czuby, Zamarła Turnia, Mały Kozi Wierch i Kołowa Czuba. Prowadzi przez nią żółty szlak na Kozią Przełęcz.
Zmarzła Przełęcz z dwoma siodłami i widocznym na środku Zmarzłym Chłopkiem. My będziemy wspinać się po prawej stronie "chłopka".
Grań Hrubego prezentuje się świetnie.
Na szlaku jeszcze resztki śniegu.
Schodzimy ze szlaku i pod ścianą Zamarłej Turni idziemy pod naszą drogę.
Idziemy pod ścianę, w rejonie Środkowej Depresji. Mamy trochę trudności z odnalezieniem, gdzie powinniśmy iść, więc ruszamy mniej więcej z miejsca widocznego na zdjęciu poniżej. Najpierw skałami w prawo, by po przejściu skalnej ścianki, stromymi trawkami dojść na skalną platformę, pod blokiem prowadzącym na Prawe Żebro.
Ze stanowiska, kilka metrów pod "przejściem" na drugą stronę Prawego Żebra.
Widok z okolic właściwego stanowiska.
Tu już na pewno jesteśmy na Drodze Świerza ;) Jest stanowisko splątane z taśm i repów na zębie skalnym.
Stąd mamy kilka metrów w prawo do skalnej rynny (III), którą idziemy w górę.
Rynna stopniowo robi się mniej stroma, rozszerza się i staje się trawiasta. O ile w rynnie asekuracja jest dobra, to już powyżej bywa problematyczna. Sytuację poprawia kilka haków (fajnie wygląda jeden wbity w większy kamień leżący wśród traw). Ale jak to zastane haki, nigdy nie wiadomo w jakim są stanie...
Stanowisko zakładam na trawniku Świerza, na odspojonym zębie skalnym, gdzie już znajduje się rep i pętla.
Stąd mamy jeszcze jeden wyciąg do siodła przełęczy. Kilka metrów powyżej stanowiska trawiasty żlebik się rozdziela na dwie części. Idziemy prawą stroną, która stopniowo robi się coraz bardziej stroma i stopniowo przyjmuje formę kominka. Na Zmarzłą Przełęcz wychodzę na wprost przez Rynnę Świerza. Końcówka jest mocno nieprzyjemna. Krucho, trawiaście i asekuracja pozostawia wiele do życzenia.
Na szczęście na Zmarzłej Przełęczy przyjemne lato :) Pamiątkowa fota i można zacząć szukać stanowiska do zjazdu.
Są tu dwie opcje, my idziemy kawałek szlakiem w lewo na zachodnie siodło przełęczy. Łańcuch zjazdowy znajduje się tuż pod krawędzią skały. Z jedną przesiadką, na styk lądujemy w miejscu naszego startu.
Pakujemy sprzęt i schodzimy do schroniska, by coś zjeść. Siedząc pod schroniskiem mamy okazję posłuchać dwóch grup turystów. W jednej trwa wzmożona dyskusja o tempie schodzenia. Czy mogą spokojnie jeszcze pić piwo, czy jednak zachód słońca ich zaskoczy ;) Ostatecznie wygrała opcja, że słońce jakoś się niedługo schowa, a oni bez latarek, więc piwo zostaje przelane do plastikowych butelek i ruszają w dół.
Druga rodzinka przeżywa właśnie przygodę życia. Wśród damskiej części widać zmęczenie już z daleka i zastanawiają się, co z tym faktem zrobić. Dowiedzieli się, że jest opcja gleby w schronisku ("mają nocleg na materacach"). Nie spotkało się to z entuzjazmem, ale opcja schodzenia po ciemku ma jeszcze mniej zwolenników.
Zostawiamy ich z tymi rozważaniami i sami ruszamy przez Świstówkę do Morskiego Oka, co udaje nam się jeszcze bez używania czołówek.
Zastanawiam się, czy jeśli byśmy odnaleźli poprawny początek Drogi Świerza, to wspinaczka byłaby przyjemniejsza. Nasz wariant był lity na początku, a potem przeszedł w strome trawy. Za to rynna w środkowej części drogi bardzo fajna. Niestety krótka i szybko przekształca się w trawiasty teren, który na końcu ściany jest stromy i kruchy. Końcówka była dla mnie bardzo nieprzyjemna, gdy musiałem wspinać się po mokrej, pionowej trawie, wśród kruchych skał. Mimo wszystko na koniec satysfakcja z przejścia drogi była, więc nie powiem, żeby był to stracony czas.
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/k6zXrQVUCfbDeMgR9
Środa, 12 lipca 2023
Ostatni dzień naszego pobytu w Tatrach staje się dosyć klarowny pod względem planów, gdy tylko spojrzeliśmy na prognozy. Od południa mają być burze, więc po śniadaniu jedynie pakujemy plecaki i asfaltem schodzimy na Palenicę Białczańską. Busem jedziemy do Zakopanego, gdzie odwiedzamy cukiernię Podwórko, kupujemy pamiątkowy oscypek ;) i przez Kraków wracamy do Wrocławia. W końcu udało się trafić z dłuższym wolnym na okres ładnej pogody w Tatrach i dobrze to wykorzystaliśmy. Teraz czekają mnie dwa dni pracy i w sobotę ponownie zawitamy w Tatry, ale to już materiał na kolejny wpis ;)
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Komentarze
Prześlij komentarz