Zadni Kościelec 2162 m - Załupa H (2)

fot. Maks

Załupa H to jedna z łatwiejszych dróg, które można znaleźć na zachodniej ścianie Zadniego Kościelca. Jest niezbyt długa, ewidentna w przebiegu i nietrudna technicznie. Co sprawia, że w dobrych warunkach jest warta uwagi, gdy szukamy czegoś na krótki dzień.

Sobota, 8 stycznia 2022

Z tą drogą jest jedynie ten problem, że jej trudności bardzo zależą od ilości i jakości śniegu, który leży w załupie. Jako że droga w większości biegnie płytami, jest to jednoznaczne z tym, że im mniej śniegu, tym gorzej. A już zupełnie fatalnie, gdy wszystko będzie pokryte tylko verglasem (cienka warstwa lodu, która utrudnia wspinanie, a także asekurację). Dodatkowo trzeba uważać przy zejściu, które odbywa się żlebem opadającym z Kościelcowej Przełęczy. Zatem należy zwracać uwagę na sytuację lawinową przy wyborze drogi.

Teraz jednak warunki wydają się dobre, więc wraz z Maksem zamierzamy ruszyć wgłąb Zielonej Doliny Gąsienicowej, by spróbować swoich sił na Załupie H. Dla niego jest to pierwsze spotkanie z zimowym wspinaniem, więc będzie mógł porównać rzeczywistość ze swoimi wyobrażeniami ;)

Do Zakopanego przyjeżdżamy autobusem w sobotę po 6tej. Plus jest taki, że długi weekend trwa, więc większość ludzi już przyjechała i sporo miejsc w autobusie jest wolnych. Można się w miarę wygodnie wyspać ;)
Z Kuźnic idziemy tradycyjnie przez Boczań. W Murowańcu dłuższa przerwa na śniadanie i ruszamy na Karb, z którego odbija ścieżka pod Zadniego Kościelca. Gdy my ubieramy raki i podstawowy sprzęt, mija nas ekipa z kursu turystyki wysokogórskiej, która będzie dzisiaj działać w żlebie opadającym z Kościelcowej Przełęczy. Czyli wiemy już, że z zejściem problemów nie będzie ;)
Podchodzimy do startu Załupy H, gdzie zakładamy pierwsze stanowisko, szykujemy resztę sprzętu i ruszam na pierwszy wyciąg.

Idę 60 metrów do dobrego miejsca na stanowisko, za załomem skalnym. Śnieg jest dobry, dziaby siadają świetnie, a asekuracja z odkrytej skały po lewej stronie dobra.
Stan zakładam ze stałego haka, do którego dorzucam frienda i kość. Szukam stałego stanowiska, jednak nic nie widzę. Dopiero później, podczas asekurowania Maksa na kolejnym wyciągu, odkopuję spod śniegu ring.
Końcówka pierwszego wyciągu.

Początek drugiego wyciągu, jest chyba trochę stromiej.
Widoki mamy dosyć ograniczone, jednak widać Beskid, Kasprowy Wierch czy Giewont.

Od góry dobrze widać jaką ewidentną formacją prowadzi Załupa H.
fot. Maks

Ważne jest, by trzymać się blisko lewej strony zacięcia, bo czym bardziej w prawo, tym śniegu mniej, cienkiego lodu więcej, a więc i trudniej z asekuracją. A po śniegu idzie się łatwiej.

Zresztą w pewnej części drugiego wyciągu lewa ściana jest zaśnieżona, przez co trudno założyć asekurację i przydał się hak.
Wyżej pojawiają się trawki, ale dzisiaj one zupełnie nie trzymają. Na wbicie w nie dziaby nie ma szans, o igle do traw to już zupełnie nie ma co mówić.

fot. Maks

Na drugim stanie.

Stąd do końca zostają nam już tylko łatwe pola śnieżne.

Jednak przechodzimy je również z asekuracją. Mijam miejsce ze stałym stanowiskiem, bo powyżej niego jest jeszcze wąska półka do przejścia i stan końcowy zakładam, gdy kończy się lina, już w zupełnie łatwym terenie w górnej części zbocza Zadniego Kościelca.

Ostatnie metry, powyżej stałego stanowiska.

Z takim widokiem na Kościelec kończymy drogę. Zostaje nam tylko zejście.

Nie jest to trudne, bo cały żleb opadający z Kościelcowej Przełęczy jest przechodzony przez kursantów, którzy także zaczęli schodzić do schroniska. Na dłużej zatrzymujemy się na Karbie, by schować sprzęt, coś zjeść i wypić herbatę. Później schodzimy prosto nad Czarny Staw Gąsienicowy. Tu raki lądują w plecakach i ruszamy do Zakopanego przez Jaworzynkę, która jakiś czas temu stała się moją ulubioną zimową drogą powrotną z Hali Gąsienicowej.

Tak minęła nam zimowa sobota na łatwym zimowym wspinaniu. Droga ma wycenę 2, jednak przy dobrym śniegu jest chyba nawet łatwiejsza ;) Na pewno nie można jej lekceważyć, bo zejście może być ryzykowne, a i w złych warunkach na pewno można mocno się na niej napocić. Jednak dalej dała mi sporo radości z przebywania w górach.
Myślę, że mimo niewysokiej wyceny, Maks miał okazję zobaczyć, że zima w Tatrach to nie to samo, co letnie wspinanie ;)

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/7C9vKXBVNZgTSPKg8

Komentarze

Prześlij komentarz