W Tatrach powoli zaczyna się zima, warunki w ścianach robią się coraz lepsze, można więc powoli myśleć o działalności zimowej. Śniegu nadal jest jednak niezbyt dużo i w wielu miejscach jest sypki, dlatego szukamy celu z krótkim podejście i zejściem, ale by droga była łatwa orientacyjnie, jednak dająca możliwość działania na kilku dłuższych wyciągach. Tym sposobem wybieramy Drogę Potoczka na Czubie nad Karbem.
Sobota, 11 grudnia 2021
Brzeziny, , Czarny Staw Gąsienicowy, Droga Potoczka, Czuba nad Karbem, Karb, Czarny Staw Gąsienicowy, , Murowaniec, , Przełęcz między Kopami, , Kuźnice
Z Aro i jego kolegą spotykamy się w Zakopanym, skąd jedziemy do Brzezin. Tu parkujemy, płacimy 20 zł za parking i ruszamy wygodną drogą do schroniska. Droga jest całkowicie pokryta ubitym śniegiem, więc idzie się wygodnie. Po pewnym czasie, który mija na rozmowie, bo z Aro nie widzieliśmy się już 1,5 roku, trafiamy do schroniska Murowaniec. Aro je śniadanie, a ja zadowalam się tylko batonem i herbatą, bo śniadanie zjadłem już w Zakopcu.
Siedzi się miło, ale po 45 minutach postanawiamy ruszać dalej. Grudniowy dzień jest krótki, a zachód przychodzi jakoś nadzwyczaj szybko. Jeszcze tylko wpis do książki wyjść i ruszamy nad Czarny Staw Gąsienicowy. Szlak dobrze przedeptany.
Nad Stawem się rozdzielamy. Ja z Aro ruszamy pod dobrze widoczną z tego miejsca Czubę nad Karbem, a jego znajomy idzie turystycznie żlebem na Karb.
Czuba nad Karbem to ta formacja pomiędzy trójkątnym Kościelcem, a Karbem - przełęczą po prawej.
Obchodzimy Staw po prawej, później trawersujemy żleb i już jesteśmy przy starcie drogi. Spotykamy tu dwuosobowy zespół (przewodnik z towarzyszem), który właśnie zaczyna szykować się do tej samej drogi. Jest to droga z kategorii "kursowych", a o jej charakterze dobrze mówi opis z przewodnika: "Z cyklu: gdzie wola, tam droga...". My też się szpeimy i chwilę czekamy w kolejce. Jako że zależnie od topo, z którego się korzysta, droga ma inny przebieg, my stwierdzamy, że nie będziemy czekać i ruszamy wariantem wyrysowanym w przewodniku Drogi zimowo-klasyczne w Tatrach Polskich Jakuba Radziejowskiego.
Tak więc związani liną, ale bez asekuracji, idziemy łatwym trawiasto-śnieżnym terenem pod pierwsze skalne spiętrzenie. Tam budujemy stanowisko i ruszam na nasz pierwszy wyciąg.
Idę ok. 55 metrów przez łatwy teren. Dziaby siadają świetnie w zmrożone trawki, gorzej jest ze śniegiem, który w większości jest sypki i dopiero częściowo zaczyna wiązać. Mniej więcej w połowie wyciągu nasz wariant łączy się z wariantem, którym szedł wyminięty przez nas zespół.
Stanowisko zakładam z korzeni/gałęzi kosówki. Nie jest to najlepsze miejsce, bo dużo lepsze okazało się być 3 metry wyżej, u podstawy kominka, gdzie znajdują się haki. Ja ich nie zauważyłem, więc zrobiłem stan niżej. Mogę się jedynie pocieszyć, że zespół idący przed nami także ich nie widział.
Gdy asekuruję Aro, ciszę zakłóca latający w okolicy ratowniczy śmigłowiec. Jak się później okazało, ratownicy przylecieli pomóc turyście, który utknął w skalnym, stromym terenie podczas podejścia na Karb.
Tymczasem dochodzi do mnie Aro, chwilę później obok nas pojawia się drugi zespół. Wymieniamy kilka uwag, Aro idzie do góry przez kominek, a drugi zespół wyprzedza nas po lewej stronie łatwym terenem.
Z dołu nie wygląda źle ten kominek, jednak w rzeczywistości nie jest taki łatwy. Ponoć wyceniony jest na 4.
Tu już charakter drogi się tymczasowo zmienia, bo jest więcej skały niż trawy.
Stanowisko zakładamy z kosówki i czekamy, by poprzedni zespół poszedł dalej, bo teraz nasze warianty będą się pokrywały.
Trzeci wyciąg jest krótszy, 30 metrowy. Najpierw kilkumetrowy kominek/ścianka o wycenie 3, chociaż przewodnik stwierdził, że jest raczej trudniejszy ;) Pewnie kwestia obecnych warunków.
Następnie trawers pomiędzy ścianą a kosówką, do wyraźnej półki, gdzie zakładam stan z friendów i kosówki.
Czwarty wyciąg jest już łatwy. Jedynie początkowy prożek wymaga chwili skupienia, ale bez większych trudności. Później pozostaje już łatwe i szybkie przejście terenem trawkowo-śnieżnym do dużego wypłaszczenia pod szczytem.
Tutaj Aro zakłada stanowisko z taśmy na dużym bloku, a ja idę dalej prowadząc ostatni wyciąg.
Zaczynam trawersem pod skałami, by w pewnym momencie odbić w prawo w wyraźny żlebik wyprowadzający na szczyt Czuby nad Karbem dwójkowym terenem, z dobrze trzymającymi trawami.
Aro na stanowisku. W dole zamarznięty Czarny Staw Gąsienicowy i chmury nad nizinami.
Do wielkiego głazu na szczycie Czuby nad Karbem mam dokładnie 60 metrów. Buduję na nim ostatnie, szóste stanowisko i czekam na Aro. Tymczasem słońce zaczyna zachodzić, ładnie oświetlając okolicę.
Beskid, Kasprowy Wierch, Giewont. W tle Pilsko i Babia Góra wystają z chmur.
Żółta Turnia.
Na koniec ;)
Pozostaje nam już tylko spakować sprzęt, dojść 10 metrów do szlaku i nim dotrzeć na Karb. Stąd schodzimy żlebem nad Czarny Staw. Szybciej niż kręcić się szlakiem przez "pojezierze".
Pod Murowańcem rozdzielamy się. Ja nawet do środka nie wchodzę, tylko od razu idę przez Jaworzynkę do Kuźnic, bo chcę zdążyć na autobus. Aro chce jeszcze się czegoś napić w schronisku, zanim zejdzie do Brzezin.
Tak oto minął nam początek sezonu zimowego w Tatrach. Mamy nadzieję, że warunki dopiszą w tym sezonie i jeszcze coś uda się podziałać. Jednak jak na początek, było bardzo fajnie. Droga ciekawa, w naszym wariancie dająca 5 wyciągów wspinania, a mieliśmy możliwość poćwiczenia w warunkach zimowych. Asekuracja jest dobra, więc komfort w trakcie działania mieliśmy cały czas. Do tego chyba idealna pogoda, bo lekki minus i zero wiatru.
Jeśli ktoś szuka czegoś na początek przygody z zimową wspinaczką w Tatrach, to warto rozważyć Potoczka. Zresztą na "później" też jest to droga warta uwagi, bo niektóre okoliczne warianty mają całkiem konkretną wycenę ;)
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/6J4x3bwui1LhcFwG9
Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Sobota, 11 grudnia 2021
Brzeziny, , Czarny Staw Gąsienicowy, Droga Potoczka, Czuba nad Karbem, Karb, Czarny Staw Gąsienicowy, , Murowaniec, , Przełęcz między Kopami, , Kuźnice
Z Aro i jego kolegą spotykamy się w Zakopanym, skąd jedziemy do Brzezin. Tu parkujemy, płacimy 20 zł za parking i ruszamy wygodną drogą do schroniska. Droga jest całkowicie pokryta ubitym śniegiem, więc idzie się wygodnie. Po pewnym czasie, który mija na rozmowie, bo z Aro nie widzieliśmy się już 1,5 roku, trafiamy do schroniska Murowaniec. Aro je śniadanie, a ja zadowalam się tylko batonem i herbatą, bo śniadanie zjadłem już w Zakopcu.
Siedzi się miło, ale po 45 minutach postanawiamy ruszać dalej. Grudniowy dzień jest krótki, a zachód przychodzi jakoś nadzwyczaj szybko. Jeszcze tylko wpis do książki wyjść i ruszamy nad Czarny Staw Gąsienicowy. Szlak dobrze przedeptany.
Nad Stawem się rozdzielamy. Ja z Aro ruszamy pod dobrze widoczną z tego miejsca Czubę nad Karbem, a jego znajomy idzie turystycznie żlebem na Karb.
Czuba nad Karbem to ta formacja pomiędzy trójkątnym Kościelcem, a Karbem - przełęczą po prawej.
Obchodzimy Staw po prawej, później trawersujemy żleb i już jesteśmy przy starcie drogi. Spotykamy tu dwuosobowy zespół (przewodnik z towarzyszem), który właśnie zaczyna szykować się do tej samej drogi. Jest to droga z kategorii "kursowych", a o jej charakterze dobrze mówi opis z przewodnika: "Z cyklu: gdzie wola, tam droga...". My też się szpeimy i chwilę czekamy w kolejce. Jako że zależnie od topo, z którego się korzysta, droga ma inny przebieg, my stwierdzamy, że nie będziemy czekać i ruszamy wariantem wyrysowanym w przewodniku Drogi zimowo-klasyczne w Tatrach Polskich Jakuba Radziejowskiego.
Tak więc związani liną, ale bez asekuracji, idziemy łatwym trawiasto-śnieżnym terenem pod pierwsze skalne spiętrzenie. Tam budujemy stanowisko i ruszam na nasz pierwszy wyciąg.
Idę ok. 55 metrów przez łatwy teren. Dziaby siadają świetnie w zmrożone trawki, gorzej jest ze śniegiem, który w większości jest sypki i dopiero częściowo zaczyna wiązać. Mniej więcej w połowie wyciągu nasz wariant łączy się z wariantem, którym szedł wyminięty przez nas zespół.
fot. Aro
Stanowisko zakładam z korzeni/gałęzi kosówki. Nie jest to najlepsze miejsce, bo dużo lepsze okazało się być 3 metry wyżej, u podstawy kominka, gdzie znajdują się haki. Ja ich nie zauważyłem, więc zrobiłem stan niżej. Mogę się jedynie pocieszyć, że zespół idący przed nami także ich nie widział.
Gdy asekuruję Aro, ciszę zakłóca latający w okolicy ratowniczy śmigłowiec. Jak się później okazało, ratownicy przylecieli pomóc turyście, który utknął w skalnym, stromym terenie podczas podejścia na Karb.
Tymczasem dochodzi do mnie Aro, chwilę później obok nas pojawia się drugi zespół. Wymieniamy kilka uwag, Aro idzie do góry przez kominek, a drugi zespół wyprzedza nas po lewej stronie łatwym terenem.
Z dołu nie wygląda źle ten kominek, jednak w rzeczywistości nie jest taki łatwy. Ponoć wyceniony jest na 4.
Tu już charakter drogi się tymczasowo zmienia, bo jest więcej skały niż trawy.
fot. Aro
Stanowisko zakładamy z kosówki i czekamy, by poprzedni zespół poszedł dalej, bo teraz nasze warianty będą się pokrywały.
Trzeci wyciąg jest krótszy, 30 metrowy. Najpierw kilkumetrowy kominek/ścianka o wycenie 3, chociaż przewodnik stwierdził, że jest raczej trudniejszy ;) Pewnie kwestia obecnych warunków.
Następnie trawers pomiędzy ścianą a kosówką, do wyraźnej półki, gdzie zakładam stan z friendów i kosówki.
Czwarty wyciąg jest już łatwy. Jedynie początkowy prożek wymaga chwili skupienia, ale bez większych trudności. Później pozostaje już łatwe i szybkie przejście terenem trawkowo-śnieżnym do dużego wypłaszczenia pod szczytem.
Tutaj Aro zakłada stanowisko z taśmy na dużym bloku, a ja idę dalej prowadząc ostatni wyciąg.
Zaczynam trawersem pod skałami, by w pewnym momencie odbić w prawo w wyraźny żlebik wyprowadzający na szczyt Czuby nad Karbem dwójkowym terenem, z dobrze trzymającymi trawami.
fot. Aro
Aro na stanowisku. W dole zamarznięty Czarny Staw Gąsienicowy i chmury nad nizinami.
Do wielkiego głazu na szczycie Czuby nad Karbem mam dokładnie 60 metrów. Buduję na nim ostatnie, szóste stanowisko i czekam na Aro. Tymczasem słońce zaczyna zachodzić, ładnie oświetlając okolicę.
Beskid, Kasprowy Wierch, Giewont. W tle Pilsko i Babia Góra wystają z chmur.
Żółta Turnia.
Na koniec ;)
fot. Aro
Pozostaje nam już tylko spakować sprzęt, dojść 10 metrów do szlaku i nim dotrzeć na Karb. Stąd schodzimy żlebem nad Czarny Staw. Szybciej niż kręcić się szlakiem przez "pojezierze".
Pod Murowańcem rozdzielamy się. Ja nawet do środka nie wchodzę, tylko od razu idę przez Jaworzynkę do Kuźnic, bo chcę zdążyć na autobus. Aro chce jeszcze się czegoś napić w schronisku, zanim zejdzie do Brzezin.
Tak oto minął nam początek sezonu zimowego w Tatrach. Mamy nadzieję, że warunki dopiszą w tym sezonie i jeszcze coś uda się podziałać. Jednak jak na początek, było bardzo fajnie. Droga ciekawa, w naszym wariancie dająca 5 wyciągów wspinania, a mieliśmy możliwość poćwiczenia w warunkach zimowych. Asekuracja jest dobra, więc komfort w trakcie działania mieliśmy cały czas. Do tego chyba idealna pogoda, bo lekki minus i zero wiatru.
Jeśli ktoś szuka czegoś na początek przygody z zimową wspinaczką w Tatrach, to warto rozważyć Potoczka. Zresztą na "później" też jest to droga warta uwagi, bo niektóre okoliczne warianty mają całkiem konkretną wycenę ;)
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/6J4x3bwui1LhcFwG9
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Akcja na plus! Nie kojarzyłem Cię raczej ze wspinaczką zimową.
OdpowiedzUsuńCoś tam wcześniej już miałem okazję poćwiczyć w tym temacie, ale nie było tego dużo. Mam jednak nadzieję, że w obecnym sezonie będę miał więcej okazji :)
UsuńDla mnie tylko do pooglądania. Podziwiam i gratuluję. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńDzięki, dla Ciebie również Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku :)
Usuń