W poszukiwaniu szklanych domów


Dawno nie byłem w Karkonoszach, więc szukałem jakiejś inspiracji, by powędrować po ich najwyższej części. Przypomniałem sobie, że jakiś czas temu po czeskiej stronie tego pasma pojawiła się szklana wiata, zatem postanowiłem ją odwiedzić. Do tego w planie miałem przejść się szlakami na południe od Śnieżki i ogólnie po południowej stronie Karkonoszy, gdyż niektóre z nich ciągle pozostawały dla mnie nieznane.

Niedziela, 14 listopada 2021

Karpacz, , Równia pod Śnieżką, , Śnieżka, , Růžohorky, , Pod Větrníkem, , Pec pod Sněžkou, , Równia pod Śnieżką, Luční Bouda, , Na Rozcestí, , Klínovka

Wycieczkę zaczynamy z Kasią w Karpaczu, skąd podchodzimy na Równię pod Śnieżką czarnym szlakiem przez Biały Jar. W wyższych partiach zaczynamy spotykać śnieg, jednak nie ma go dużo i nie stanowi przeszkody w wędrówce.

Pogoda dzisiaj za to nie zapowiada się najlepiej. Chmury wiszą nisko, a dodatkowo mocno wieje.

Na dłuższą chwilę zatrzymujemy się w Domu Śląskim, po czym zaczynamy wchodzić na najwyższy szczyt Sudetów. Na Śnieżce witają nas chmury, wiatr i chłód. My jednak nie boimy się takich warunków i po ubraniu dodatkowej warstwy w postaci puchówki w spokoju możemy odwiedzić czeską pocztę w celu zakupienia kofoli i gorącej czekolady. Może nasza Poczta Polska wzoruje się na tej, sprzedając książki, poduszki i zabawki? ;)

Gdy tak siedzimy, na szczyt wchodzi ekipa strażaków w pełnym umundurowaniu. Widać, że wejście w tym stroju było wymagające.

My będziemy ze szczytu schodzić żółtym szlakiem, który wiedzie południowym grzbietem odchodzącym od Śnieżki, zboczem Růžovej hory. Czym jesteśmy niżej, tym robi się jakby ładniej. Chmury znikają, pojawia się słońce i błękitne niebo. Wiatr cały czas nam towarzyszy, jednak jest ładnie.

Schodzimy do schroniska Růžohorky, koło którego odbijamy na szlak zielony schodzący do Pecu pod Sněžkou. Po drodze widzimy dlaczego chmury zniknęły podczas zejścia, a jednocześnie dlaczego na szczycie nic nie było widać. Cały grzbiet tonie w szarej czapie chmur. Takie typowe przy silnym wietrze.

Jesteśmy w dolinie Obří důl, która jest jedną z dwóch dolin polodowcowych w Czechach. Nią jeszcze nie szliśmy, więc kolejne nowe metry szlaku zaliczone.

W górnej części podejścia mijamy dawne ujęcie wody, które zaopatrywało w wodę budynki na szczycie Śnieżki. Zostało zbudowane w roku 1912 i działało do lat 50tych XX w.

Stąd do Równi pod Śnieżką jest już niedaleko. Wręcz zdziwiłem się jak szybko doszliśmy do Domu Śląskiego. Pierwotnie chciałem wejść jeszcze na Śnieżkę, jednak brak widoków sprawia, że odpuszczam. Już tam dzisiaj byłem, a nic więcej nie zobaczę.

Kasia musi schodzić do Karpacza, bo jutro idzie do pracy, a ja korzystam z wolnego i idę szukać tytułowego szklanego domu. Jest niedziela, więc mam nadzieję, że wiata będzie wolna.

Widoki mnie nie rozpraszają, bo ich po prostu nie ma ;) Dzięki temu idę szybko i nawet nastanie ciemności zanadto mi nie przeszkadza.
Gdy pojawiam się na polanie, już wiem, że mój plan na nocleg nie wypali. Oszklona wiata jest zajęta przez czeską parę, ja więc kieruję się do sąsiedniej wiaty, starej i klasycznej. Cóż, będę musiał tu wrócić ;)

Piszę klasyczna, jednak ta miejscówka ma coś innego niż większość takich miejsc. Chodzi o podłogę, która ma dziwną konstrukcję. Wiata jest lekko podniesiona ponad ziemię, a podłoga składa się z desek, między którymi są spore szpary. Trzeba uważać, by nic nam nie upadło, bo mniejsze przedmioty mogą wpaść w te szpary i wylądować pod podłogą, skąd nie jest łatwo cokolwiek wyciągnąć. Mówię z doświadczenia, bo proces wyciągania łyżki spod wiaty to była niezła gimnastyka, która bez kijków trekkingowych nie miałaby szans się powieść ;)

Sama miejscówka jest świetna, prócz dwóch wiat obok jest też źródło wody.

Poniedziałek, 15 listopada 2021

Klínovka, , Na Rozcestí, , Výrovka, , Špindlerův Mlýn, , Horní Mísečky, , Nad Kotelní jámou, , Vrbatova bouda, , Nad Kotelní jámou, , Česká budka, , Szklarska Poręba Górna

Wstaję rano, jem śniadanie, pakuję plecak i ruszam w stronę Výrovki szukać dobrego miejsca na oglądanie wschodu słońca. Dzisiejsze warunki sprawiają, że było warto wstać wcześniej.



Pojawia się słońce ponad morzem chmur.

Takie widoki mają niesamowity klimat.

Słońce jest coraz wyżej, więc i widoki robią się coraz gorsze.

Kończy się ciepłe światło, więc ja też zaczynam zbierać swoje rzeczy i schodzę do doliny Dlouhý důl.

Schodząc zatrzymuję się na chwilę przy punkcie odpoczynkowym, by zobaczyć Kvarcitový vodopád.


Na drugie śniadanie zatrzymuję się w wiatce ponad Svatý Petr, który jest dzielnicą Szpindlerowego Młyna (Špindlerův Mlýn).

Gdy jestem już w dolnej części Špindlerovego, chmury całkowicie zniknęły i robi się dosyć ciepło jak na listopad. Zwłaszcza na podejściu jest to odczuwalne, a tego podejścia trochę mnie za chwilę czeka. Bo jestem na wysokości ok. 714 m n.p.m., więc przede mną jakieś 700 m podejścia.

Widok na Kotel (1435 m n.p.m.) i jego kotły polodowcowe.

Gdy jestem już na grzbiecie postanawiam zajść do Vrbatovej boudy na jakąś zupę i kofolę. Odbijam trochę, by do niej dojść i mocno się rozczarowuję, bo bouda jest zamknięta. No to muszę zadowolić się łykiem wody i ruszam do źródeł Łaby.

Po drodze mijam rozdroże U Čtyř pánů. To chyba moja ulubiona miejscówka w Karkonoszach.

Przy źródle Łaby sporo śniegu, ale woda jeszcze nie została zasypana, więc czas na herbatkę.

Gotowanie z widokiem na Śnieżkę.

Po dłuższej przerwie idę do Czeskiej Budki, a później już głównym grzbietem Karkonoszy na Halę Szrenicką.

Góry Izerskie wyłaniają się z morza mgieł.

Sprawdzam, ile mam czasu do pociągu i stwierdzam, że spokojnie mogę tu zasiąść na obiad. Po obiedzie zaczynam zejście do Szklarskiej Poręby i krótkie końcowe podejście na stację kolejową.

Nie udał mi się nocleg w oszklonej wiacie, jednak poznałem dwa nowe szlaki wiodące w stronę Śnieżki, więc wyjazd zaliczam do udanych. Zresztą wschód słońca także nie zawiódł i wart był wczesnej pobudki. Mimo wszystko trasa częściowo jest do powtórki, bo wiaty jeszcze nie przetestowałem ;)

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/5cmrSW75RbJQwcVY6




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. Jedna z ciekawszych relacji z Karkonoszy. Warunki trafiłeś znakomite. Południowa strona pasma zawsze działa na mnie kojąco :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jesienią odwiedzę tamte rejony ponownie. Tym razem mam pomysł na bardziej wschodnią część.

      Usuń
  2. Hehe a ja właśnie zająłem tę przeszkloną krótko p r z e d czeską parką ;-) Też mi się podobał ten rejon czeskich Karkonoszków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wyglądali na już dobrze zadomowionych w wiatce ;)

      Miejscówka widać popularna, ale nie ma co się dziwić, bo jest oryginalna.

      Usuń
  3. O wow! Nie słyszałam o tej przeszklonej wiacie. Ciekawe czy w tygodniu jest szansa mieć ją tylko dla siebie? Gdzie się dokładnie znajduje (Klinovka?)? Bardzo lubię szlak z Obří důl, nawet kiedyś nim foczyłam na skiturach aż do Domu Śląskiego. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam plan by sprawdzić w tym roku, czy w środku tygodnia jesienią, da się mieć ją na wyłączność. Aczkolwiek wydaje mi się być bardzo popularnym miejscem.

      Rozdroże Klinovka, tam jest polana, źródło i te dwie wiaty.

      Mnie szlak przez Obří důl zaskoczył, że był taki krótki ;) Szybko okazało się, że już jest szczyt. Ale może to dlatego, bo sporo idzie się najpierw dolinę, by później stosunkowo szybko zdobyć wysokość.

      Usuń
  4. Zawsze z podziwem oglądam południową część Karkonoszy, bo te kotły robią duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również. I za każdym razem zastanawiam się, czemu tak rzadko tam bywam.

      Usuń

Prześlij komentarz