Wieża na Włodzickiej Górze z błądzeniem w Góry Sowie

Włodzicka Góra zyskała nową-starą atrakcję na swoim szczycie. Jest nią odbudowana wieża widokowa. Dzięki temu możemy wyjść ponad linię lasu i spojrzeć na okoliczne sudeckie pasma. Została oddana do użytku dnia 3 listopada 2018 roku, ale jeszcze nie miałem okazji jej zobaczyć, więc wybór na krótki wypad nasuwał się sam. Ale, żeby nie poprzestać na takiej krótkiej notce, to godny odnotowania jest fakt, że menel, gdy usłyszał o niej, nie mógł usiedzieć w domu i wyciągnął mnie na trochę dłuższy wypad wraz z ponowną wizytą na wieży.

Wtorek, 30 lipca 2019

Świerki Dolne, , Włodzicka Góra

Jak już wspominałem we wstępie, informacja o nowej wieży bardzo mnie ciekawiła. Głównie z dwóch powodów: jaki będzie z niej widok i czy nada się na miejsce noclegowe. Nowa wersja została otwarta pod koniec zeszłego roku, a ja jeszcze tam nie byłem. Trzeba to zmienić i gdy nadszedł odpowiedni czas, ruszam z Wrocławia po pracy. Dzisiaj dużo nie będę szedł, bo jedynie muszę wejść na Włodzicką Górę (758 m n.p.m.). Po drodze mijam budynki starego kamieniołomu.

Tak oto prezentuje się nowa wieża. Wygląda bardzo ładnie. Dodatkowo nawiązuje do starej budowli i przy jej odbudowie korzystano z lokalnych materiałów. Widać to m.in. po czerwonych kamieniach w dolnej części wieży.
Dla porównania, tak wyglądała jeszcze 7.04.2018 r.
Widok w stronę Gór Kamiennych i Wałbrzyskich.

Do dyspozycji turystów jest krąg ogniskowy.

A także ławeczki, na których można odpocząć. Obok nich rozkładam swój namiot, po czym wracam do przygotowywania kolacji na ognisku.

Z wieży ładnie widać zachodzące słońce. 

Jeszcze słów kilka o widokach z wieży. Nie jest to widok 360 stopni. Po prostu wieża jest do tego za niska. Taras znajduje się na wysokości 15 metrów, tak więc drzewa są wyższe. Jednak dzięki umiejscowieniu wieży oraz wycince części drzew, można zobaczyć to, co znajduje się na zachodzie i północy.

Środa, 31 lipca 2019

Miejsce może być też dobrym wyborem na nocleg bez namiotu, bo w wieży jest trochę miejsca na dole, chociaż nie wiem czy będzie w pełni chronić przed zacinającym deszczem.

Widok na północ.

Ta niepozorna kopka to właśnie Włodzicka Góra widziana od wschodu. 

Łagodne pagórki.

Tu jeszcze niedawno była mała drużka. Zmieniają się Włodzickie Wzgórza i to nie tylko pod względem widokowym.

Kręcę się jeszcze chwilę po okolicznych lasach i polach bez konkretniejszego planu, po czym wracam do Wrocławia.

<------------------------------>

Sobota, 23 listopada 2019

Świerki Dolne, , Włodzicka Góra, , Świerki, jakoś tam polem, jakoś tam lasem, Kalenica

Wraz z menelem z Z szafą na plecach ruszamy na weekendowy wyjazd w Sudety Środkowe. Menel chce zobaczyć wieżę, o której już mu co nieco powiedziałem, więc też od tego punktu programu zaczynamy.
Menel bawi się w fotografa.
Do Świerków wracamy czerwonym szlakiem. A co będzie później, to jeszcze nie wiemy. Docelowo chcemy na nocleg trafić na Kalenicę, bo tam umówiliśmy się z Kasią, która ma do nas dołączyć po pracy.

Kapliczka z dwoma, całkiem pokaźnymi drzewami. Obstawiam, że po wybudowaniu kapliczki ktoś zasadził dwa drzewka, by dawały cień i ładnie wyglądały. Obecnie to one dominują nad kapliczką ;)
Włodzicka Góra. Gdy się przyjrzeć, widać wieżę widokową na szczycie.

Zbliżenie na nią i od razu widać, dlaczego nie zapewnia widoków dookólnych.

A nasza trasa na Kalenicę przez większość dnia będzie prowadzić poza szlakami. Głównym wyznacznikiem trasy będzie motto: "Kalenica jest w tą stronę, więc jak tu pójdziemy, to na pewno dojdziemy". 

Generalnie pomysł dobry, bo idąc na północ czy też północny-wschód musimy dojść do pasma Gór Sowich ;) Tak więc kręcimy się po polach, łąkach i lasach idąc przed siebie. Kilka razy na chwilę znajdujemy jakieś szlaki, z których nie wszystkie są na mojej mapie, bo ma ona już swoje lata. Pojawił się też jakiś płot, który musieliśmy ominąć, a potem trochę nadrabiać drogi, by wrócić na obraną przez nas ścieżkę. Po drodze odwiedzamy rejon Gontowej, Sowinę - przysiółek Ludwikowic Kłodzkich, Jugów. Z Jugowa chcemy trafić na żółty szlak prowadzący na Bielawską Polanę na grzbiecie Gór Sowich, ale bez sensu kręcić się dookoła w drodze do niego, więc znów skręcamy w jakąś mniejszą drogę odbijającą z głównej drogi przez wieś i po jakimś czasie trafiamy na żółty szlak. Nim już bez problemów wychodzimy na grzbiet, a potem na Kalenicę.

Dzisiaj z zachodu nici. Wiszą ciemne, ciężkie chmury, do tego jakby mgiełka skrywa to co niżej.



Schodzę z wieży i zaczynamy walkę o ogień. Mocno wieje, drewno też jakieś lekko wilgotne, a my kory brzozy nie mamy. Powoli mamy się poddać, gdy na szczyt zachodzi lokalna ekipa, która ratuje nas rozpałką do grilla. Działa! Tak więc ogień jest, więc kiełbaska ma się na czym grzać. Trochę siedzimy razem, jednak menel jest zmęczony i idzie spać. Ja jeszcze chwilę siedzę czekając na Kasię, która wkrótce się pojawia. 

Niedziela, 24 listopada 2019

Kalenica, , Przełęcz Woliborska, , Czeszka, Bielawa

Na wschód słońca wchodzę na wieżę. Nic specjalnego nie widać, ale słoneczko się ukazało wschodząc nad Jeziorem Otmuchowskim i Górami Opawskimi.

Małe obozowisko. Menel schował swojego Hellsporta za wiatą.

Wieża widokowa jest w coraz gorszym stanie. Rdzę oraz ślady korozji widać nawet z daleka. Ciekawe kiedy zabronią wstępu na górę.
Ekipa w komplecie:

fot. menel / Z szafą na plecach

Po śniadaniu pakujemy plecaki i ruszamy w stronę Przełęczy Woliborskiej.

Zanim jednak się na niej pojawimy, zachodzimy na Żmija. Co prawda szlak przez niego nie prowadzi, jednak wystarczy zejść ze szlaku na zakręcie pod szczytem, by po kilku minutach móc cieszyć się panoramą na południe. Bardzo fajne miejsce, będę musiał je odwiedzić kiedyś z namiotem.

Ale to nie koniec atrakcji na dzisiaj. W drodze do Bielawy chcemy wejść jeszcze na Czeszkę (742 m n.p.m.). Znajduje się na niej polana, skąd startują paralotniarze. My latać nie planujemy, ale zamierzamy sprawdzić potencjał widokowy. W ostatnim czasie zostało wykonane oznakowanie w terenie wyprowadzające na wierzchołek Czeszki, jednak idąc do góry udaje nam się je zgubić ;) Dopiero schodząc orientujemy się, jak droga jest poprowadzona. My trochę za daleko idziemy drogą trawersującą zbocze. W momencie gdy ścieżka staje się coraz mniej wyraźna i powoli zaczyna niknąć w krzakach i niskich drzewkach, orientujemy się, że coś chyba nie tak idziemy. No nic, żeby nie wracać, zaczynamy podejście prosto pod górę. Miejscami jest stromo, idziemy wśród drzewek i kamieni, ale udaje nam się pojawić na górze. Znajdujemy również polankę dającą piękne widoki na północ. Obejmuje ona m.in. Masyw Ślęży, Wzgórza Niemczańsko-Strzelińskie, Równinę Wrocławską.





Schodzimy do Bielawy, gdzie kończymy wycieczkę. Tam jeszcze musimy kawałek przejść przez miasto, by dostać się na przystanek autobusowy, skąd wracamy do Wrocławia.

Komentarze

  1. Z przyjemnością przeczytałem Twoją wersję naszego wypadu. Ponownie się uśmiałem, powodem motto wyjazdu :). Red, życzyłbym sobie więcej takich wyjazdów :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wieża na WG fajna jest, ale widzę, że kibelek zdemontowali? Nawet niezłą widoczność mieliście w ten listopadowy weekend.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kibelka nie widziałem podczas żadnej z moich wizyt na tym szczycie, więc pewnie nie ma. Możliwe, że był dla robotników przy remoncie, więc później zniknął.

      Usuń

Prześlij komentarz