Monte Piana to niewielki powierzchniowo skalny masyw z charakterystycznym, rozległym i płaskim szczytem. Ponad plateau wznoszą się dwa wierzchołki: niższy północny Monte Piano 2305 m i wyższy południowy Monte Piana 2324 m. Z racji swojego położenia ponad drogą biegnącą doliną Val di Landro, Monte Piana była w czasie I Wojny Światowej miejscem zaciętych walk. Obecnie właśnie z tego najbardziej słynie ten szczyt.
Sobota, 13 lipca, 2019
Misurina, 3, Rifugio Angelo Bosi, 122, Monte Piana, 122, Misurina
Tego dnia po południu prognozowane były burze, więc zdecydowaliśmy, że najlepiej wybrać jakąś krótszą wycieczkę. Padło na pobliskie Monte Piana. Z Misuriny do schroniska Angelo Bosi idziemy drogą asfaltową, która kiedyś była włoską szosą wojskową do dostarczania zaopatrzenia na szczyt. Droga zygzakuje, w kilku miejscach można te zakosy ściąć, my jednak w górę idziemy grzecznie asfaltem, tylko parę razy skracając drogę. Jest też opcja szybszego dotarcia na szczyt, wystarczy skorzystać z jeepów, które dowożą z Misuriny do schroniska. Ale aż tak nam się nie śpieszy ;)
Za schroniskiem kończy się asfalt, a zaczynają ścieżki, które w rożnych wariantach prowadzą po plateau szczytowym.
Widoki na Misurinę i górujący nad nią Sorapis
Cadini di Misurina
Widoki z samego szczytu też są ciekawe. Masyw Monte Piana jest samotny, dosyć wysoki, otoczony przez głębokie doliny, więc nic nie ogranicza widoków na okolicę. Zewsząd rzuca się w oczy, ale i z niego ładnie widać okolicę.
Podobają mi się kolory szczytów
Ale jak już pisałem, Monte Piana słynie nie tyle z widoków, co z historii, która działa się na jej szczycie. W początkowym okresie walk Austriacy zajęli oba wzniesienia Monte Piana, jednak wkrótce wycofali się na stronę północną, gdyż nie widzieli możliwości dostarczania zaopatrzenia na południową część. Później ten rejon zajęli Włosi, a front ustalił się na plateau i tak trwał niemal do końca wojny. Ze względu na specyfikę terenu mocno rozwinęły się tu prace minerskie, wykuwanie sztolni i wysadzanie stanowisk wroga. Wielu żołnierzy zginęło nie z powodu walk, ale warunków, które tutaj panowały. Znana jest lawina, która pochłonęło 150 Austriaków.
Obecnie cały rejon nosi dużo śladów działań wojennych. Gdzie się nie spojrzy, to widać wykute tunele czy schrony, a da się jeszcze dojrzeć nawet drut kolczasty.
Na środku Tre Cime.
Krzyż na północnym krańcu, w tle ośnieżone Wysokie Taury
W tym rejonie znaleźć można zobaczyć kilka upamiętniających historię krzyży i pomników.
Obniżenie między dwoma wierzchołkami
Część z wyrytych okopów przechodzi w tunele czy też wyryte komory, które zapewniały osłonę także od góry.
Z wierzchołka północnego schodzę przez Via Ferrate Hauptmann Bilgeri. Jest to krótka, ubezpieczona stalową liną dosyć łatwa trasa. Wg mnie gdy jest sucho, to można spokojnie przejść bez lonży, która przez większość trasy tylko przeszkadza. Jej nazwa upamiętnia austriackiego Kapitana Georga Bilgeri, który był saperem. W 1916 roku wyznaczył i nadzorował budowę tej trasy, która umożliwiała dotarcie do północnego wierzchołka będąc chronionym przed włoskim ostrzałem.
Na trasie spotkać można drewniane drabinki, wykute tunele i komory.
W tej sztolni można znaleźć także pozostawiony wagonik.
Mieli stąd piękne widoki na Tre Cime.
Wracając do Misuriny już nie trzymamy się szlaku wzdłuż asfaltowej drogi. Generalnie chyba od samego początku zaczęliśmy ścinać zakosy wydeptaną ścieżką. W kilku miejscach było dosyć stromo, później trzeba było walczyć z kosówką, ale ostatecznie wylądowaliśmy w lesie bez żadnej ścieżki ;) Ale to nie problem, bo wystarczyło chwilę pomyśleć nad mapą i ostatecznie bez większych problemów pojawiliśmy się na szlaku w jego dolnej części. A zaoszczędziliśmy sobie sporo asfaltu i trochę czasu na kręcenie się po zakosach.
Monte Piana jako cel wycieczki jest godny polecenia. Mimo, że początkowo byłem niezbyt przekonany do tej trasy, to gdy tylko pojawiłem się na górze, zmieniłem zdanie. Można znaleźć tu dużo śladów historii, ale również pooglądać rozległą panoramę i zobaczyć nieodległe Tre Cime. Gdyby ktoś szukał jakiegoś pomysłu na krótszą wycieczkę, to polecam pomyśleć o Monte Piana.
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/hNEghXoMBPVWvuLY6
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Takiej relacji jeszcze nie widziałem. Super napisane, fajnie, że sporo zdjęć wrzuciłeś.
OdpowiedzUsuńZastanawiałem się czy nie za dużo trochę zdjęć, ale stwierdziłem, że chyba są tu potrzebne. Bo jednak powierzchnia góry nie jest za wielka, ale patrząc na te tunele, okopy i konstrukcje widać ogrom wysiłku, który Ci ludzie musieli tam włożyć. Dodatkowo jak się pomyśli w jakich warunkach przyszło im tam być, to nie zazdroszczę im. I tu nie chodzi nawet o samą świadomość tego, że w każdej chwili mogli zginąć od ostrzału przeciwnika, ale wystarczy pomyśleć o pogodzie jaką tam mieli. Wiadomo, jak świeciło słońce to wszystko pięknie, ale ile razy w górach wieje, pada, a oni musieli tam siedzieć cały czas...
UsuńO tak, kapitalna góra choć z dołu wydaje się wielkim płaskim hipopotamem. Jednak jak już się zacznie iść to z każdym krokiem wrażenia lepsze a historia walk I WŚ dodaje całości dramatyzmu. Bo jak to kiedyś pisałem dla nas te widoki są cudowne, można "poczuć się jak w niebie" a dla żołnierzy było to piekło na Ziemi :(
OdpowiedzUsuńDokładnie, z dołu zupełnie nieciekawa, ale warto zaryzykować wycieczkę na nią by móc cieszyć się ładnymi widokami.
UsuńNo niestety, I WŚ mocno odcisnęła się na tym górskim rejonie. Co prawda z jednej strony przyczyniła się do większej popularności obecnie - via ferraty, z drugiej wtedy żołnierze przeżywali piekło na ziemi, jak piszesz.