fot. Krzysztof Zabłotny
Zimowy kurs taternicki to zwieńczenie wspinaczkowej drogi szkoleniowej. W trakcie jego trwania nie ma czasu na naukę podstaw, dlatego też idący na ten kurs, powinni mieć za sobą wcześniejsze letnie kursy wspinaczkowe i trochę praktycznego doświadczenia z letnich Tatr.
Poniedziałek - sobota, 20-25 stycznia 2025
Moja obecność na zimowym kursie taternickim, to trochę przypadek, chociaż niektórzy powiedzą, że to przeznaczenie ;) Nie planowałem go wcześniej, za to miałem zaplanowany urlop na następny rok. Wracając z kursu drytoolingu, na którym byłem u Krzyśka Zabłotnego, instruktora PZA, w listopadzie zeszłego roku, zapytałem o kurs taternicki zimowy, który miał odbyć się idealnie w terminie mojego urlopu. Taka okazja może się już nie powtórzyć ;) Tak oto zimowy urlop spędziłem na wspinaniu w Tatrach, połączonym ze szkoleniem taternickim.
Naszą bazą była Betlejemka w Dolinie Gąsienicowej, więc wygodne noclegi, dobre jedzenie (do ugotowania, bo restauracji nie ma, aczkolwiek Krzysiek dla swoich kursantów robi niezłą zupę z soczewicy ;) ) i blisko pod ściany.
Jako że zimowo w Tatrach już kilka sezonów się wspinam, sama zimowa wspinaczka nie była dla mnie najważniejsza. Bardziej zależało mi na poznaniu technik asekuracji w śniegu, lodzie i różnych patentów ułatwiających lub przyśpieszających działalność w górach. No i skonfrontowanie, czy moja wiedza jest zgodna z obecnymi zasadami szkoleniowymi ;)
Sam kurs odbywał się zgodnie z programem PZA, więc generalnie czekało nas pięć dni wspinaczkowych oraz jeden dzień autoratownictwa. Jest również jeden dzień rezerwowy na wypadek bardzo złej pogody, ale u nas pogoda była idealna, więc ten ostatni dzień poświęciłem już na samodzielną wspinaczkę.
Zakres poruszanych zagadnień był szeroki, ale o paru bardziej istotnych poniżej:
Zjazdy z grzyba śnieżnego
Najtrudniejsze, że nie da się przewidzieć do końca wytrzymałości śniegu, ale daje to możliwość na zjazd w sytuacji bez innej alternatywy.
Lawinówka
Z tej tematyki było dużo teorii, chociaż ćwiczenia z detektorami też się odbyły. Jednak to ta łatwiejsza część, a lepiej skupić się na unikaniu lawin, niż kopaniu. Bo i bezpieczniej, i mniej męcząco, gdy łopatą nie będzie trzeba przebierać ;) Generalnie dla mnie były to już któreś z zajęć o tematyce lawinowej, ale tej wiedzy nigdy dość. Siłą rzeczy prezentacja była ogólna, więc dla zgłębienia tematu bardziej, polecam wybrać się na typowy Kurs Lawinowy. Abałakowy
Wydają się proste, ale początkowo nie tak łatwo trafić we wcześniejszy otwór. Myślę, że to kwestia doświadczenia i pokręcenia paru otworów. Stanowiska
Temat rzeka. Rodzaje i możliwości założenia w różnym terenie. Dla mnie odkryciem jest cordoleta. Wygrywa z pętlami wygodą i możliwościami jakie daje. A noszona w przemyślany sposób, wcale nie jest większa niż pętla dynema 240. Już zagościła w moim zestawie wspinaczkowym.
Asekuracja w śniegu
Gdy nie ma z czego zbudować stanu, a wypada się asekurować, pozostaje nam asekuracja z ciała. Była okazja przetestować, jak to się sprawdza.

Wspinaczka w trawkach
Nasza tatrzańska specyfika. Mieliśmy okazje osadzania buldogów i igieł do traw. Oby na każdym wspinie trawy były tak dobre jak na kursie ;)
Patenty
Tego trochę było, z części na pewno będę korzystać. Z bardziej "efektywnych" to sposób na lonżę do zjazdu z wysokim przyrządem z pętli 120 bez wiązania. Nie trzeba nosić osobnej pętli, ani męczyć się z rozwiązywaniem zaciśniętej kluczki na dynemie (tak, na dynemie węzłów nie wiążemy, ale kto nie wiązał, niech pierwszy rzuci frendem) ;)
Było też omówienie sprzętu, zarówno wspinaczkowego, jak i ubraniowego.
Do tego parę drobnostek, które na pewno ułatwią moją wspinaczkę, nie tylko zimową.
Wspinaczka
Ale co to byłby za kurs taternicki, gdybyśmy tylko zajmowali się teorią i ćwiczeniami w łatwym terenie. Trzeba było też się pomęczyć w terenie i tu należą się podziękowania dla Krzyśka, który zmieniał pierwotnie zaplanowane cele, na inne, by były one też nowe dla mnie. W końcu wcześniej już trochę w rejonie Hali działałem i kursowych klasyków porobiłem.
Udało nam się przejść: Pieskie Popołudnie (4+), Drogę Klisia (4+), Prawą drogę Niemca (5-), Środkowe Żebro (5-), Dziób Orła (4).
fot. Krzysztof Zabłotny
fot. Krzysztof Zabłotny
fot. Krzysztof Zabłotny
fot. Krzysztof Zabłotny
fot. Krzysztof Zabłotny
fot. Krzysztof Zabłotny
Jednak na kursie najważniejsze, to trafić spoko ekipę, bo w końcu od tego zależy atmosfera w ścianie, jak i później w schronisku. Ja trafiłem bardzo dobrze, bo zarówno Sandra jak i Mateusz to fajni ludzie. Na pewno się nie nudziłem, a rozmowy na stanowiskach sprawiały, że czas szybko leciał. Chociaż zimą w górach zawsze leci (za)szybko ;)
{rozmowa na stanowisku]Czy warto iść na zimowy kurs taternicki? Jeżeli ktoś chce się dalej rozwijać wspinaczkowo i wejść w zimowy świat przygotowanym, to na pewno warto. Bo wiedzy jest sporo i łatwo nie jest. Na zajęciach pod okiem instruktora PZA można dowiedzieć się nowych rzeczy i utrwalić dobre nawyki. Na pewno warto mieć za sobą, prócz samego wcześniejszego letniego kursu taternickiego, samodzielny sezon wspinaczkowy. Wydaje mi się również, że pójście wcześniej na kurs lawinowy nie byłoby złym pomysłem.
- Często Ci kursanci latają na kursach?
- Nie, rzadko.
(2 minuty później)
- Wszystko w porządku?!
- Tak, wylądowałem w śniegu...
A jeżeli ktoś zastanawia się, od czego zacząć, by móc na taki kurs pójść, to na początek polecam kurs wspinaczki. Później taternicki letni i można iść na zimowy, by pomarznąć w Tatrach. Bo jak wiadomo, najlepszą rzeczą w zimowej wspinaczce jest zupa w schronisku ;)
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Komentarze
Prześlij komentarz