Jesień to dobry czas na zwiedzanie wszelkich schowanych w lesie ruin. Na drzewach nie ma liści, wysokie trawy również znikają, dzięki czemu łatwiej zobaczyć interesujące nas miejsca, a i łatwiej nie zabić się w jakiejś ukrytej dziurze ;)
Sobota, 30 listopada 2024
Bardo,
, Srebrna Góra,
, Fort Chochoł Mały
Wraz z Kasią wybieramy się do Barda Śląskiego w celu przejścia szlakiem czerwonym na Przełęcz Woliborską, po drodze zahaczając o Srebrną Górę. Tereny generalnie dla nas znane, ale nadal kryją coś nowego.
Pierwszym takim ciekawym punktem jest Miejsce Hrabiowskie zlokalizowane tuż nad Bardem. Nie leży przy czerwonym szlaku pieszym, ale też nie leży daleko od niego. Dodatkowo miejsce, w którym trzeba odbić ze szlaku oznaczone jest tabliczką.
Końcówka zejścia do niego jest bardzo stroma.
Jest to punkt widokowy zlokalizowany na skalnej półce, na stromym zboczu opadającym do przełomu Nysy Kłodzkiej. Punkt został wypromowany w XIX w. przez hrabiankę Annę Deym i nosił wtedy nazwę "Grafensitz". Sądząc po rysunkach naskalnych, miejsce było popularne również wśród myśliwych.
Kręcąc się po skałach w poszukiwaniu malowideł trzeba zachować dużą ostrożność, bo łatwo spaść, a jest gdzie polecieć.
Widok na Nysę Kłodzką.
Myśliwskie malowidła.
Wracamy na szlak i dalej wędrujemy w jesiennym klimacie. Słońce świeci, ale jest chłodno.
Gdzieś po drodze źle skręcamy i nadkładamy z kilometr, wędrując jedną z wielu wygodnych leśnych dróg. Prócz dodatkowych metrów w nogach i chwilowego spadku morale, nie było innych konsekwencji. Za to ze zboczy Wilczaka (633 m n.p.m.) schodzimy łagodniejszym wariantem, niż tym, którym prowadzi szlak.
Przełęcz Wilcza. Dawno temu była tu dużo lepsza wiata. Teraz jest tylko taka, by chwilę posiedzieć i pójść dalej, co my również robimy.
Siedzimy, jemy, pijemy korzystając ze świecącego słońca. Jednak po pewnym czasie przychodzi jakaś większa grupa i robi się dosyć hałaśliwie. Nic tu po nas i postanawiamy ruszać dalej. Początkowo czerwony szlak wiedzie asfaltową drogą. Odbija z niej, by zejść do Żdanowa. Jako że zeszliśmy do tej miejscowości, to teraz czeka nas trochę podejścia.
Po jakimś czasie szlak wchodzi na teren dawnej kolei sowiogórskiej. Obecnie w terenie widać tylko ślady po niej, w postaci wiaduktów oraz wykopanych wąwozów między skałami.
Schodzimy ze szlaku, by wejść na wiadukt srebrnogórski. Zbudowano go w 1900 r. i ma wysokość 28m. Trzeba zachować ostrożność podczas podchodzenia na jego skraj, bo część płyt wisi częściowo w powietrzu.
Od dołu robi duże wrażenie.
Dochodzimy do DW385 i tu wbijamy na niebieski szlak, by obejść Twierdzę Srebrną Górę. Nie planujemy dzisiaj do niej wchodzić, a naszym celem jest fort Chochoł Mały.
Po drodze szukam jeszcze wody, ale strumienie zaznaczone są tylko na mapie, a w terenie jest całkiem sucho. Myślę, że wpływ na to może mieć ujęcie wody, które zlokalizowane jest nieopodal i pewnie ono pobiera tę wodę, która wcześniej wypływała w okolicy.
No nic, trochę wody mamy ze sobą, więc starczy.
Fort Chochoł Mały wzniesiony został w latach 1770-77 w ramach trzeciego etapu budowy Twierdzy Srebrnogórskiej.
Otoczony jest głęboką fosą.
W jednej z komnat znajduje się głęboka studnia.
Spokojnie dałoby się spać nawet "pod dachem". My jednak mamy ze sobą namiot, więc rozbijamy się na dziedzińcu i udajemy się na poszukiwanie drewna. Tego w okolicy nie brakuje i po pewnym czasie możemy zająć się przygotowaniem obiadu i kolacji.
Kociołek to super opcja na takie lekkie wycieczki. Po spakowaniu do plecaka kociołka razem z osprzętem biwakowo-ogniskowym i produktami na potrawkę, już nie jest tak lekko i można potraktować wycieczkę jako trening wytrzymałości ;) Ale późniejszy obiad wchodzi idealnie :)
Długo siedzimy jeszcze przy ogniu i późną nocą chowamy się w namiocie. W międzyczasie pojawiły się niskie chmury, które zasnuły namiot dając uczucie przejmującej wilgoci.
Niedziela, 1 grudnia 2024
Fort Chochoł Mały,
, Fort Chochoł Wielki
, Przełęcz Woliborska,
, Leśny Dworek, Bielawa
W nocy był lekki mróz, ale rano wita nas słońce, więc łatwiej jest się zebrać na dalszą wędrówkę.
Będąc już w okolicy idziemy zobaczyć dalsze fortyfikacje na Chochole Wielkim. Jest to bateria kazamatowa. Co prawda częściowo już uległy zawaleniu, ale i tak wrażenie robią.
Stąd chcemy wrócić do szlaku, ale nie jest to łatwe, albo wręcz niemożliwe. Oddziela nas od niego głęboka fosa, więc grzecznie obchodzimy cały kompleks fortu.
Jesteśmy na szlaku i możemy iść nim dalej. Szybkość wędrówki zdecydowanie wzrosła.
Wraz ze zdobyciem wysokości pojawiła się cienka warstwa śniegu, co w połączeniu z błękitnym niebem i słońcem jest bardzo fajnym dodatkiem do wędrówki.
W stronę Gór Stołowych.
Walka jesieni z zimą.
Karkonosze
Kałuże zamarznięte, lekki śnieżek na szlaku, na drzewach jeszcze kolorowe liście.
Wiata na Przełęczy Woliborskiej (711 m n.p.m.). Tu robimy dłuższą przerwę na drugie śniadanie. Siedząc na słońcu jest bardzo przyjemnie, ale wystarczy schować się w cieniu wiaty i od razu czuć zimno.
Po jakimś czasie przyszła pewna para i gość próbował rozpalić ognisko. Tak sobie obserwowałem tą nierówną walkę o ogień. Co prawda pojawił się jakiś dym, ale sukcesu mu nie wróżyłem, patrząc jak się do tego zabierał. W końcu rozpalenie ogniska przy minusie i mokrym/zamarzniętym drewnie nie jest takie łatwe jak latem. Sam pamiętam, jak miałem z tym problemy i to mając jednak większe umiejętności niż ten turysta ;)
Reszta trasy mija nam na powrocie do cywilizacji, czyli zejściu do Bielawy. Najpierw trochę asfaltingu, by następnie leśną drogą dojść do Leśnego Dworku w Dolinie Bielawicy.
Podczas tej wycieczki połączyłem dwa pomysły na wędrówkę po okolicy. Zwiedziłem nieudostępnione do oficjalnego zwiedzania forty i zaszedłem na punkt widokowy Miejsce Hrabiowskie, o którym dowiedziałem się niedawno. Jest na tyle interesujące, że może być ciekawym celem nawet podczas jednodniowej wycieczki. Raczej nikt się nie zawiedzie przy ładnej pogodzie.
Kolejny biwak z gotowaniem w kociołku, to kolejne doświadczenie w tym temacie zdobyte. Myślę, że jeszcze parę wyjazdów i przygotowanie paleniska będzie już tylko formalnością.
Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Sobota, 30 listopada 2024
Bardo,


Wraz z Kasią wybieramy się do Barda Śląskiego w celu przejścia szlakiem czerwonym na Przełęcz Woliborską, po drodze zahaczając o Srebrną Górę. Tereny generalnie dla nas znane, ale nadal kryją coś nowego.
Pierwszym takim ciekawym punktem jest Miejsce Hrabiowskie zlokalizowane tuż nad Bardem. Nie leży przy czerwonym szlaku pieszym, ale też nie leży daleko od niego. Dodatkowo miejsce, w którym trzeba odbić ze szlaku oznaczone jest tabliczką.
Końcówka zejścia do niego jest bardzo stroma.
Jest to punkt widokowy zlokalizowany na skalnej półce, na stromym zboczu opadającym do przełomu Nysy Kłodzkiej. Punkt został wypromowany w XIX w. przez hrabiankę Annę Deym i nosił wtedy nazwę "Grafensitz". Sądząc po rysunkach naskalnych, miejsce było popularne również wśród myśliwych.
Kręcąc się po skałach w poszukiwaniu malowideł trzeba zachować dużą ostrożność, bo łatwo spaść, a jest gdzie polecieć.
Widok na Nysę Kłodzką.
Myśliwskie malowidła.
Wracamy na szlak i dalej wędrujemy w jesiennym klimacie. Słońce świeci, ale jest chłodno.
Gdzieś po drodze źle skręcamy i nadkładamy z kilometr, wędrując jedną z wielu wygodnych leśnych dróg. Prócz dodatkowych metrów w nogach i chwilowego spadku morale, nie było innych konsekwencji. Za to ze zboczy Wilczaka (633 m n.p.m.) schodzimy łagodniejszym wariantem, niż tym, którym prowadzi szlak.
Przełęcz Wilcza. Dawno temu była tu dużo lepsza wiata. Teraz jest tylko taka, by chwilę posiedzieć i pójść dalej, co my również robimy.
Siedzimy, jemy, pijemy korzystając ze świecącego słońca. Jednak po pewnym czasie przychodzi jakaś większa grupa i robi się dosyć hałaśliwie. Nic tu po nas i postanawiamy ruszać dalej. Początkowo czerwony szlak wiedzie asfaltową drogą. Odbija z niej, by zejść do Żdanowa. Jako że zeszliśmy do tej miejscowości, to teraz czeka nas trochę podejścia.
Po jakimś czasie szlak wchodzi na teren dawnej kolei sowiogórskiej. Obecnie w terenie widać tylko ślady po niej, w postaci wiaduktów oraz wykopanych wąwozów między skałami.
Schodzimy ze szlaku, by wejść na wiadukt srebrnogórski. Zbudowano go w 1900 r. i ma wysokość 28m. Trzeba zachować ostrożność podczas podchodzenia na jego skraj, bo część płyt wisi częściowo w powietrzu.
Od dołu robi duże wrażenie.
Dochodzimy do DW385 i tu wbijamy na niebieski szlak, by obejść Twierdzę Srebrną Górę. Nie planujemy dzisiaj do niej wchodzić, a naszym celem jest fort Chochoł Mały.
Po drodze szukam jeszcze wody, ale strumienie zaznaczone są tylko na mapie, a w terenie jest całkiem sucho. Myślę, że wpływ na to może mieć ujęcie wody, które zlokalizowane jest nieopodal i pewnie ono pobiera tę wodę, która wcześniej wypływała w okolicy.
No nic, trochę wody mamy ze sobą, więc starczy.
Fort Chochoł Mały wzniesiony został w latach 1770-77 w ramach trzeciego etapu budowy Twierdzy Srebrnogórskiej.
Otoczony jest głęboką fosą.
W jednej z komnat znajduje się głęboka studnia.
Spokojnie dałoby się spać nawet "pod dachem". My jednak mamy ze sobą namiot, więc rozbijamy się na dziedzińcu i udajemy się na poszukiwanie drewna. Tego w okolicy nie brakuje i po pewnym czasie możemy zająć się przygotowaniem obiadu i kolacji.
Kociołek to super opcja na takie lekkie wycieczki. Po spakowaniu do plecaka kociołka razem z osprzętem biwakowo-ogniskowym i produktami na potrawkę, już nie jest tak lekko i można potraktować wycieczkę jako trening wytrzymałości ;) Ale późniejszy obiad wchodzi idealnie :)
Długo siedzimy jeszcze przy ogniu i późną nocą chowamy się w namiocie. W międzyczasie pojawiły się niskie chmury, które zasnuły namiot dając uczucie przejmującej wilgoci.
Niedziela, 1 grudnia 2024
Fort Chochoł Mały,



W nocy był lekki mróz, ale rano wita nas słońce, więc łatwiej jest się zebrać na dalszą wędrówkę.
Będąc już w okolicy idziemy zobaczyć dalsze fortyfikacje na Chochole Wielkim. Jest to bateria kazamatowa. Co prawda częściowo już uległy zawaleniu, ale i tak wrażenie robią.
Stąd chcemy wrócić do szlaku, ale nie jest to łatwe, albo wręcz niemożliwe. Oddziela nas od niego głęboka fosa, więc grzecznie obchodzimy cały kompleks fortu.
Jesteśmy na szlaku i możemy iść nim dalej. Szybkość wędrówki zdecydowanie wzrosła.
Wraz ze zdobyciem wysokości pojawiła się cienka warstwa śniegu, co w połączeniu z błękitnym niebem i słońcem jest bardzo fajnym dodatkiem do wędrówki.
W stronę Gór Stołowych.
Walka jesieni z zimą.
Karkonosze
Kałuże zamarznięte, lekki śnieżek na szlaku, na drzewach jeszcze kolorowe liście.
Wiata na Przełęczy Woliborskiej (711 m n.p.m.). Tu robimy dłuższą przerwę na drugie śniadanie. Siedząc na słońcu jest bardzo przyjemnie, ale wystarczy schować się w cieniu wiaty i od razu czuć zimno.
Po jakimś czasie przyszła pewna para i gość próbował rozpalić ognisko. Tak sobie obserwowałem tą nierówną walkę o ogień. Co prawda pojawił się jakiś dym, ale sukcesu mu nie wróżyłem, patrząc jak się do tego zabierał. W końcu rozpalenie ogniska przy minusie i mokrym/zamarzniętym drewnie nie jest takie łatwe jak latem. Sam pamiętam, jak miałem z tym problemy i to mając jednak większe umiejętności niż ten turysta ;)
Reszta trasy mija nam na powrocie do cywilizacji, czyli zejściu do Bielawy. Najpierw trochę asfaltingu, by następnie leśną drogą dojść do Leśnego Dworku w Dolinie Bielawicy.
Podczas tej wycieczki połączyłem dwa pomysły na wędrówkę po okolicy. Zwiedziłem nieudostępnione do oficjalnego zwiedzania forty i zaszedłem na punkt widokowy Miejsce Hrabiowskie, o którym dowiedziałem się niedawno. Jest na tyle interesujące, że może być ciekawym celem nawet podczas jednodniowej wycieczki. Raczej nikt się nie zawiedzie przy ładnej pogodzie.
Kolejny biwak z gotowaniem w kociołku, to kolejne doświadczenie w tym temacie zdobyte. Myślę, że jeszcze parę wyjazdów i przygotowanie paleniska będzie już tylko formalnością.
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Miejsce Hrabiowskie zapisane 😎
OdpowiedzUsuńJa chyba bawiłem z Frankiem w Karkonoszach. Fajne miejsce na nocleg. Red, ile czasu trzeba na przygotowanie posiłku z kociołka?
Ciężko mi tak powiedzieć, bo nie sprawdzałem. Ale szacuję, że przygotowanie drewna, ogniska i kociołka to dobra godzina, a potem co najmniej 1,5h gotowania. Na spokojnie bym powiedział 3h od przyjścia do podania do stołu. Dlatego też mam ze sobą jakąś kiełbasę by coś na szybko zjeść w trakcie gotowania.
UsuńMimo wszystko warto, bo to fajna opcja na spędzenie wieczora podczas biwaku, a taka kolacja smakuje lepiej niż nawet najlepszy liof ;)
Polecam kiedyś spróbować :)
Kiedyś po prostu się podepnę na konsumpcję :)) Redziu, jak wiesz uwielbiam żużel z cebulką na wyjazdach i nie tylko. Od ostatniej wizyty w Górach Kaczawskich wchodzę w jajecznicę, miałem na garbie 6 surowych jajek, da się :)). Wybacz za ten kulinarny off top..
UsuńJajecznicy z boczkiem na śniadanie też się przyglądam, ale na razie jestem na etapie szukania odpowiedniej patelni :P Bo smażenie w menażce to nie dla mnie ;)
UsuńZapraszam, to będzie ekskluzywny wypad. Ja ogarnę kolację, Ty zaserwujesz śniadanie do łóżka :P
Schodząc do Miejsca Hrabiowskiego trzeba dobrze hamować a i sama półka też powoduje lekki dreszczyk. Jakoś nie wpadły mi w oko malowidła naskalne, gdy byłem tam ostatniego lata. A Chochoły też fajne, mają klimat a jak się jeszcze pozna ich historię, to już zupełnie elegancko. Super wypad.
OdpowiedzUsuńMalowidła są od strony urwiska, dosyć blisko wierzchołka skały. Patrząc od góry trzeba kawałek zejść w lewo w dół i zacząć obchodzić skalną półką. Gdy wyjdzie się na większą platformę po drugiej stronie skały, znajdzie się malowidła.
UsuńMoja tolerancja na ekspozycję jest trochę większa, więc sama przepaścistość skały nie robiła na mnie za dużego wrażenia ;) Ale na zejściu trzeba uważać.
Gdy przechodziłem południową część GB to mi pisano, że nie warto już w nie wracać, a ja właśnie chcę ujrzeć te wiadukty no i doszedł kolejny punkt (PH).
OdpowiedzUsuńKurcze wieczorem te 3 godziny to można umrzeć z głodu ;) zanim się zje obiad/kolację.
Mnie też chodzi jajecznica na biwaku. Tylko też muszę kupić patelnię ;)
W Bardzkich jest kilka ciekawych miejsc, ale generalnie pasmo bez szału ;) Mam wrażenie, że otoczenie Srebrnej Góry częściej jest uznawane przez turystów za Góry Sowie niż Bardzkie, bo tam biegnie granica między tymi pasmami.
UsuńJak dla mnie Miejsce Hrabiowskie jest ciekawszym punktem widokowym niż to powszechnie znane nad Obrywem.
Czasu zajmuje, dlatego mam ze sobą jakąś kiełbasę na szybką przekąskę ;)