Kurs wspinaczki hakowej

Wspinaczka hakowa, kojarzy się głównie z odległymi wielkimi ścianami, dużymi trudnościami i masą sprzętu. Czasem czytałem, że ktoś coś przeszedł hakowo, zajęło to ileś tam czasu, miało takie trudności - ale na co to się przekłada w praktyce? By mieć pojęcie o jakimś temacie, najlepiej samemu chociaż spróbować, a jeszcze lepiej, by ktoś doświadczony nam o tym opowiedział i pokazał.

Sobota, 16 grudnia 2023

Tak oto trafiłem na kurs wspinaczki hakowej prowadzony przez Mikołaja Winiarskiego, instruktora wspinaczki PZA. Kurs trwał dwa dni i odbywał się w dwóch miejscach. Pierwszy dzień w Rudawach Janowickich, drugi koło Wojcieszowa. U mnie grupa była niepełna, bo tylko 3 osoby, ale to tylko plus ;)

Zajęcia zaczynamy na Fajce - Kazalnicy, a jako że w Rudawach Janowickich nie można używać haków, będzie to dzień wspinania w stylu Clean. Więc dowiadujemy się m.in. o haczeniu bez młotka, skali trudności "C" (czyli właśnie "clean"), zestawie sprzętu, jaki jest potrzebny, podchodzeniu po linie i holowaniu worów.
Na początku pewne czynności nie są zbyt intuicyjne, bo podczas normalnego wspinania robi się to trochę inaczej, ale już po drugim razie, gdy zapomniałem zabrać ze sobą ławy, to o niej pamiętałem ;)
Osobiście dowiedziałem się też, dlaczego friendy BD są dużo lepsze do hakówki niż DMM.
Dla mnie to holowanie worów było najtrudniejsze, więc to bym musiał najbardziej poćwiczyć ;)

Niedziela, 17 grudnia 2023

Drugi dzień kursu spędzamy w kamieniołomie Śmiertelnym koło Wojcieszowa. Jako że jest to stary kamieniołom, a skała generalnie jest słabej jakości, to z użyciem haków problemu nie ma. Przynajmniej w sektorze "hakowym", bo jest też sektor "drytoolowy", który jest nawet normalnie obity.

Dzisiaj już jest "Dzień z młotkiem", czyli taka podręcznikowa hakówka. Zaczynamy od teorii, tak samo jak wczoraj. Ale dzisiaj zakres materiału inny, więc o czym innych słuchamy. Pojawia się omówienia skali "A", poprawne wbijanie i wybijanie haków, omówienie różnych rodzajów haków, co trochę rozjaśniło tę terminologię: V-ki, knify, Lost Arrowy, Jedynki, Bird Beaki, Tomahawki, RURPy, aluheady, copperheady, Rynny i pewnie coś jeszcze tam było.

Później każdy dostał swój kawałek ściany i mógł ruszyć do góry, co miejscami wcale aż tak proste nie było, jak to mogło wyglądać z dołu. Gdzieś w połowie ściany, przed trudniejszym miejscem, stwierdzam "To nie wygląda tak źle", co zostało skomentowane "To zazwyczaj słyszymy przed wypadkiem" :D. Jednak jeden z dwóch wbitych na punkcie niżej RURPów wytrzymał lot ;) Dzień był mocno pouczający i na pewno bardziej wymagający niż wcześniejsze haczenie z kości i friendów.

Copperhead już po użyciu.
Jedynka
Sam kamieniołom sprawia wrażenie mało przyjaznego i dość niebezpiecznego. Widać, że skała się kruszy, a czasem spadają nawet całkiem duże głazy.
Na razie asekuruję Sebastiana, później ja będę się tu męczył.
Wojtek czyści wyciąg.
Spojrzenie w dół z perspektywy haczącego.
Spojrzenie w górę z perspektywy prowadzącego na jedynkę.
Wiszenie na Cam Hooku jest emocjonujące, gdyż go jedynie wkłada się w szczelinę, a po obciążeniu klinuje się w skale dzięki efektowi mimośrodowemu. Trzeba pamiętać, by go cały czas obciążać, bo inaczej wypadnie ;)
Rivet, na tym lepiej nie latać...
A pod skałą leży jakaś część sprzętu, na sobie mamy zdecydowanie więcej, co sprawia problemy z odnalezieniem potrzebnego w danym momencie żelastwa.
fot. Wojtek

Zdobywam kolejne metry drogi ;)
fot. Wojtek

Jeżeli ktoś zastanawia się nad nauczeniem się techniki hakowej, to szczerze mogę polecić Mikołaja Winiarskiego jako instruktora, bo zna się na rzeczy i umie tę wiedzę przekazać. Był to bardzo fajnie spędzone dwa dni i dużo się nauczyłem, co może przydać się nie tylko podczas hakówki. Bo np. taki zjazd na złodzieja, czy z warkocza, może znaleźć zastosowanie podczas normalnego wspinania.

Komentarze