Pierwsze kroki na skiturach - Kurs skiturowy


Kilka dni tegorocznego zimowego urlopu postanowiliśmy spędzić na nartach, ale w wersji górskiej, turystycznej. Czyli chodzi o coraz popularniejsze ostatnio skitury. Już w zeszłym roku mocno rozważaliśmy, by wybrać się w Tatry w tym celu, nawet mieliśmy wybrany konkretny termin, jednak wtedy pogoda nas zniechęciła. W tym roku warunki trafiły nam się chyba najlepsze z możliwych! Dwa dni wcześniej dosypało dużo śniegu, ale na czas trwania kursu zniknęły wszystkie chmury i niebo ukazało nam swoje błękitne oblicze.

Piątek, 11 marca 2022

Jaszczurówka, Kuźnice, , Hala Gąsienicowa, , kolej krzesełkowa Gąsienicowa, Kasprowy Wierch, Kuźnice

Nasz kurs organizowała Szkoła Wspinania Kilimanjaro, a prowadził Maciej Gąsienica-Józkowy. Udało nam się trafić na bardzo kameralny termin, gdyż prócz mnie i Kasi była jeszcze tylko Marta. Mała grupa, a wiadomo że w takich łatwiej się czegoś nauczyć.

Noclegi mieliśmy w Domu św. Stanisława na Jaszczurówce, więc na szlak było blisko. Tuż obok jest także wypożyczalnia nart, gdzie wyposażamy się w cały potrzebny sprzęt.

Zanim zaczniemy jednak iść przed siebie, spędzamy dłuższą chwilę na Polanie pod Nosalem. Dowiadujemy się podstawowych rzeczy o użytkowaniu nart, fokach, przełączaniu butów na podejście/zjazd itp. Bogatsi o te informacje ruszamy w górę do Kuźnic. Obecnie warunki śniegowe są świetne, narty możemy zapiąć od razu po zejściu z asfaltu drogi Oswalda Balzera. Dzięki temu odpada nam konieczność chodzenia w butach skiturowych.

Na Halę Gąsienicową idziemy przez Boczań. Mam inne spojrzenie na dobrze znaną trasę. Po drodze dowiadujemy się, że da się podnieść tył buta, by iść wygodniej. Działa to podobnie jak w rakietach śnieżnych.



Zjazd z Królowej Równi jest ciekawy. Na szczęście świeży śnieg pozwala łatwo kontrolować jazdę. Przy oblodzeniu na pewno byłoby to mocno wymagające, albo niewykonalne dla nas, przy naszych umiejętnościach ;)

Zachodzimy do Murowańca na chwilę przerwy. Można coś zjeść, napić się i ustalić dalsze plany. Postanawiamy zjechać z Kasprowego Wierchu.

Najpierw jednak musimy na nim się pojawić, więc idziemy do dolnej stacji wyciągu krzesełkowego i tym sposobem szybko nabieramy wysokości.

Na Kasprowym zdecydowanie więcej ludzi się kręci. Większość to narciarze, ale widać także pieszych wędrujących w stronę Beskidu.

Mur Hrubego i Krywań jak zwykle najbardziej przyciągają wzrok.

Przełączamy się w tryb zjazdowy i jedziemy w stronę słońca.



Giewont.

Zjazd był długi. Jednak muszę jeszcze trochę poćwiczyć, by móc w pełni cieszyć się jazdą, bez momentów wahania czy wątpliwości. W górnej części trasy jest jednak stromo i wąsko.

Dzięki świeżemu śniegowi możemy dojechać aż na Polanę pod Nosalem, gdzie przy zachodzącym słońcu kończymy dzień.

fot. Maciek

Sobota, 12 marca 2022

Kuźnice, , Kalatówki, Dolina Goryczkowa, Kuźnice

Punktem głównym drugiego dnia kursu jest szkolenie lawinowe, a raczej przypomnienie tej tematyki. W terenie najwięcej czasu poświęcamy na przećwiczenie używania detektorów lawinowych. Nie jest to dla mnie nowa tematyka, bo byłem na kursie lawinowym w Murowańcu, ale ćwiczenia były bardzo przydatne. Wiadomo, bez ćwiczenia zapomina się część rzeczy, a zimą w Tatrach warto mieć świadomość zagrożeń.

Początkowo chcieliśmy ćwiczyć na centrum lawinowym na Kalatówkach, jednak kolejka chętnych sprawiła, że poćwiczyliśmy w tradycyjny sposób, poprzez zakopywanie jednego detektora.



Później czekało nas jeszcze podejście w stronę Kondratowej, przepięcie nart i zjazd pod Nosal.




Po powrocie na kwaterę w planie mamy jeszcze wykład z części teoretycznej kursu oraz poznanie paru fajnych narzędzi przydatnych do planowania wycieczki w domu.

Niedziela, 13 marca 2022

Dolina Małej Łąki, , Wielka Polana Małołącka, , Przysłop Miętusi, , Dolina Kościeliska, , , Dolina Lejowa

Trzeci, ostatni dzień zajęć w terenie. Trasa taka nieoczywista jak na turę narciarską. Jednak jak się później okazało, przy panujących warunkach całkiem przyjemna. Zapewnia ładne widoki, sporo podchodzenia, ale było także trochę zjazdów. Jednak jest to propozycja z tych łagodniejszych ;)

Na początek podjeżdżamy do punktu startu, czyli wylotu Doliny Małej Łąki. Tu ubieramy narty i ruszamy w górę doliny.
Widoki z Wielkiej Polany Małołąckiej. Stąd ściany Czerwonych Wierchów robią duże wrażenie.

Pamiątkowe zdjęcie z lokalnym mieszkańcem doliny.



Łagodne zjazdy.

Czerwone Wierchy.

Kominiarski Wierch.


fot. Maciek

Na krótkim odcinku robi się zbyt stromo, więc narty lądują na plecakach.
fot. Marta

Słońce świeci, można się opalać :)

fot. Marta


Dolina Kościeliska.









W dół schodzimy, a raczej zjeżdżamy, Doliną Lejową. Na jej końcu śnieg jest już mocno rozmiękły i częściowo wytopiony, ale dało się dotrzeć na nartach do samej bacówki, gdzie przywitały nas wygrzewające się koty. Taka reklama musiała sprawić, że w naszych plecakach znalazło się trochę miejscowego sera ;)

Dłuższą chwilę czekamy na busa, którym wracamy. Niby jakiś rozkład jest, ale jak to bywa pod Tatrami, przyjechał gdy zebrało się trochę ludzi z Chochołowskiej.

Tak minął nam kurs skiturowy. Pogodowo i pod względem warunków było właściwie idealnie. Mała grupa to kolejny plus. Do tego Maciek, który potrafi w bardzo przystępny i zrozumiały sposób przekazać wiedzę oraz posiada dużą cierpliwość ;) Wyznając zasadę, że nie ma głupich pytań, odpowiadał na wszystko ;) Jako że jest instruktorem narciarstwa, to i niejedną poradę w tematyce techniki narciarskiej poznaliśmy. Jak można wywnioskować, kurs uważam za owocny i ciekawy. Myślę, że jeszcze pojawię się kiedyś na szlaku z nartami, chociaż nie będzie to raczej moja główna aktywność górska.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/nXKSbn7HWK2gRRA99

<------------------------------>
Środa, 9-10, 14 marca 2022

W trakcie tatrzańskiej części urlopu czas spędziliśmy nie tylko na nartach, ale 3 dni minęły nam na wędrówce w rejonie Hali Gąsienicowej. Przez dwa z nich towarzyszyły nam głównie chmury i duże opady śniegu (dzięki temu na kursie były takie dobre warunki). Dopiero w poniedziałek po kursie, mieliśmy słońce. Tu nic konkretnego nie porobiliśmy, więc zostawię tylko krótką fotorelację.

















Komentarze

  1. Lata temu, podobny urlop, był moim marzeniem, ale i dziś ściany Czerwonych W. robią wrażenie!

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawi mnie taka sprawa, z jakimi umiejętnościami narciarskimi wystartowałeś na ten kurs? Jeździłeś wcześniej na nartach zjazdowych?
    Nie zarzekaj się, że to nie będzie twoja główna aktywność zimowa. Mnie się też tak na początku wydawało. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na zjazdowych jeździłem, aczkolwiek nie był to umiejętności wybitne. Bardziej umożliwiające zjazd ze stoku w Sudetach, ale już górna część stoku z Kasprowego Wierchu to już było wyzwanie ;)

      Hehe, jednak nadal twierdzę, że to będzie tylko ciekawostka ;)

      Usuń
  3. Red, zaczynam się martwić :)) . Łazisz po górach z "buta", jeździsz na rowerze, zima w rakietach, tatrzańska wspinaczka, teraz dochodzi skitury. Co jest grane? :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takie warunki warto było czekać nawet rok ;) Taką zimę w Tatrach chciałabym zobaczyć. Widoki z niedocenianej Polany Małołąckiej - czadowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Patrząc po warunkach jakie trafiliśmy, to nie żałuję, że musiałem na zapoznanie ze skiturami poczekać. Jak najbardziej było warto.
      Może uda się Ci trafić na dobry warun podczas wizyty w Tatrach :)

      Usuń

Prześlij komentarz