Góry Świętokrzyskie


Góry Świętokrzyskie były jedynym polskim pasmem górskim, którego jeszcze nie znałem. Od zawsze śmiałem się, że Łysica będzie ostatnim odwiedzonym przeze mnie szczytem z KGP, więc gdy tylko ona została mi do skompletowania korony, zacząłem szukać okazji, by uzupełnić kolekcję o ten najniższy (ale nie najmniej ważny ;) punkt listy.

Sobota, 28 sierpnia 2021

Huta Szklana, , Łysa Góra, , Huta Szklana, , Łysica, , Święta Katarzyna

Jako że ten rejon Polski jest mi zupełnie nieznany, sporo czasu zajmuje ogarnięcie najlepszego dojazdu i obranie trasy w Górach Świętokrzyskich. Oczywistym jest, że muszę pojawić się w Kielcach, ale co dalej? Tu z pomocą przychodzi bezpłatny autobus uruchamiany przez Samorząd Województwa Świętokrzyskiego oraz Regionalną Organizację Turystyczną Województwa Świętokrzyskiego. Jego trasa wiedzie z Kielc na Święty Krzyż i z powrotem. Po drodze ma kilka przystanków, a szczegóły można zobaczyć na stronie internetowej. Ten autobus umożliwia nie tylko przejazd na miejsce, ale na jego pokładzie jest również przewodnik świętokrzyski, który opowiada o mijanych atrakcjach oraz odpowiada na pytania dotyczące okolicy. Bardzo ciekawa opcja, by dowiedzieć się więcej o tym rejonie. Autobus jeździł od lipca do końca września już przez dwa lata, więc jest szansa, że za rok także wyjedzie na trasę.
A dlaczego nie skorzystałem z dojazdu zwykłym autobusem rejsowym? Bo po prostu ich nie ma, albo trzeba jechać dookoła, z dziwną przesiadką.

Tyle wstępu, czas na kilka słów o wycieczce. Mieliśmy z Kasią wjechać autobusem na szczyt Łysej Góry (594 m n.p.m.), ale trafiamy na jakiś maraton górski, więc droga jest zamknięta. Decydujemy się wysiąść w Hucie Szklanej i na szczyt idziemy szlakiem. Ścieżka jest łagodna, prowadzi jednak błotnistym terenem przez las. Można również iść asfaltem, my jednak zostawiamy sobie tę wersję na powrót.

Po drodze mijamy zejście do słynnego świętokrzyskiego gołoborza. Wejście jest płatne i wiedzie przez dosyć duże, metalowe schody.

Po drodze mijamy jeszcze pogański wał kultowy. Jest to długi na ok. 1,5 km i wysoki na 2 m usypany wał z kamieni z okresu VII-IX w. dla potrzeb kultu pogańskiego.

Jednak największą atrakcję tego miejsca jest gołoborze im. prof. Romana Kobendzy. Znajduje się na północnym zboczu Łysej Góry i jest największym bezleśnym gołoborzem w Górach Świętokrzyskich o powierzchni 4,05 ha.

Taki ciekawy znak po drodze na szczyt.
Opactwo na Świętym Krzyżu

Na początek zaglądamy do kościoła pw. Trójcy Świętej, a potem wchodzimy na wieżę. Warto na nią wejść, chociaż widoki nie są jakoś rewelacyjne, gdyż okolica jest generalnie płaska.



Po obejrzeniu widoków z wieży, zachodzimy jeszcze na klasztorny dziedziniec, gdzie jest kuchnia polowa i opcja zakupienia czegoś do jedzenia. Powiem, że porcja bigosu jest godna uwagi, na pewno głodnym nikt nie będzie po jej zjedzeniu ;)
Ale czas schodzić. Do Huty Szklanej idziemy asfaltem, po czym podążamy dalej krawędzią Świętokrzyskiego Parku Narodowego.

Potok, który przykuł moją uwagę.



Kolejną dłuższą przerwę robimy w Kokoninie, w Chacie Kaka. Można coś zjeść, można coś wypić. Później ruszamy w górę na najwyższy szczyt pasma.

Mijana po drodze kapliczka.

Skała Agaty, czyli wschodni wierzchołek Łysicy. Wg najnowszych badań, to on jest najwyższym miejscem w Górach Świętokrzyskich i mierzy 613,96 m n.p.m.



Zachodni wierzchołek Łysicy ma 613,31 m n.p.m. Niewielka różnica, a wprowadza zamieszanie ;) Na szczycie kofola wniesiona w celu uczczenia zdobycia wszystkich szczytów z KGP :)
Po dłuższej przerwie ruszamy w dół. Mijamy jeszcze jedno mniejsze gołoborze.

Niżej mijamy źródełko i kapliczkę św. Franciszka.



Od źródła mamy już bardzo blisko do Świętej Katarzyny i Zespołu klasztornego Sióstr Bernardynek z kościołem pw. Św. Katarzyny.

Tu też kończymy wycieczkę. Mamy jeszcze trochę czasu do autobusu powrotnego do Kielc, gdzie mamy kilkanaście minut nim nadjedzie pociąg do Wrocławia.

Tak minął nam dzień na świętokrzyskich szlakach. Góry niezbyt rozległe, niewysokie, o łagodnych ścieżkach, w większości zalesione. Czy to znaczy, że nieciekawe? Nie do końca, gdyż wraz z okolicznymi pasmami sprawiły, że chcę się tam pojawić w przyszłości. Chociaż raczej będzie to wyjazd z rowerem, to przecież coś mnie w nich zaciekawiło ;) Dodatkowo dzięki wizycie w nich, uzupełniłem swoją listę Korony Gór Polski :)

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/ooXSBKWvX7SMFgDr8

Komentarze

  1. Świętokrzyskie są fajne, tylko dojazd z zachodniej Polski jest czasochłonny. Pamiętam, że z Kielc kursował bezpośredni bus do Kuźniaków (punkt krańcowy GSŚ), ale to jeszcze przed pandemią było. Super, że knajpa w Kakoninie nadal czynna, strategicznego położenia nie można jej odmówić. Dzięki za kilka wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Dla mnie plus jest taki, że chociaż do Kielc można łatwo dojechać z Wrocławia ;)

      GSŚ na oku mam, ale nie ma najwyższego priorytetu u mnie.

      Usuń
  2. Kufa, zareklamowałeś Góry Świętokrzyskie po zbóju. Szczególnie "atrakcyjny" jest pomysł wjazdu autobusem na szczyt Łysej Góry, ręce mnie opadły :)) I jak tu się zabrać za GSŚ, no jak? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem nadzieję na taki honorny start programu, ale maraton mnie powstrzymał ;) Pociesz się, że dojazd na początek GSŚ jest trochę bardziej skomplikowany niż wjazd na są Górę ;)

      Usuń
  3. No właśnie, gdyby nie Korona, to pewnie mało kto by tu trafił. A tak to się jedzie i nawet znajduje coś dla siebie. Też przeszłam ten fragment, robiąc koronę i od tego czasu nie pojawiłam się ani razu. Ale może warto odwiedzić skałę Agaty, skoro zyskała palmę pierwszeństwa? W Świętej Katarzynie w pobliżu klasztoru jest kapliczka. Na jej ścianie młody Stefan Żeromski wyrył swój podpis. Taka lokalna ciekawostka, jeśli jest się akurat w pobliżu. Może widzieliście?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szliśmy w jej stronę, ale na naszej mapie była źle zaznaczona w terenie i nie udało nam się do niej trafić. Może przy następnej wizycie się uda.

      Usuń
    2. Poprawka, faktycznie była źle zaznaczona i jej nie znaleźliśmy. Ale później Kasia poszła na jej poszukiwania i ją odnalazła. Mi się nie chciało już ;) Tak więc mogę powiedzieć, że istnieje ;)

      Usuń
  4. Akurat na Łysej Górze byłem, do tego na konkretnym kacu, więc pamiętam to zdziwienie, jak doszliśmy w kilka minut, czyli jakoś bardzo szybko pod wieżę, obok której się idzie na to gołoborze. Ale gdybyście jechali kiedyś S7mką, to przejazd przez te góry, wygląda dość fajnie. Zresztą czytałem, chyba min Skadi relację z GSŚ i nie jest tak źle, jak się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te góry przewyższeniami nie straszą, co ma swoje plusy, jak i minusy. wszystko zależy od oczekiwań i dyspozycji ;)

      Usuń
  5. Ja Góry Świętokrzyskie poznałem ponad 5 lat właśnie podczas przejścia GSŚ, który był moją pierwszą kilkudniową wędrówką z dużym plecakiem :) Przejście tego szlaku daje większy obraz tego pasma, choć mi szczerze nie przypadły do gustu, ale warto przejść poznać i najwyżej już tam więcej nie wrócić. Najbardziej podobały mi się te gołoborza i Święty Krzyż. Też robię KGP, mam książeczkę i będę chciał wrócić na Łysicę i jeszcze raz zdobyć ją "oficjalnie", może przy okazji poznam coś nowego i choć trochę zauroczy mnie te pasmo? ;) aaa i dzięki za wskazówkę praktyczną z tym autobusem z Kielc, jak będę chciał ugryźć ten region to właśnie prawdopodobnie pociągiem/autobusem więc się przyda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodatkowym atutem przejazdu tym autobusem z Kielc, jest opowiadanie przewodnika o okolicznych atrakcjach. Sporo można się dowiedzieć.

      Ja oficjalnie nie robiłem, jedynie taką wersję dla siebie, bez książeczki i potwierdzeń.

      Usuń
  6. Gratulacje! Projekt KGP w końcu ukończony! Ja też byłam tylko raz w Górach Świętokrzyskich, w wiadomym celu i też był to wyjazd jednodniowy. Może w końcu się uda wybrać rowerami na GSŚ przyszłorocznej wiosny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Trochę trwało, ale dotrwałem do końca ;) Od zawsze się śmiałem, że Łysica będzie tym ostatnim szczytem i nie pomyliłem się ;)

      Co do GSŚ to powiem, że na szczycie Łysicy spotkałem rowerzystę ;)

      Usuń

Prześlij komentarz