Hanmer Range - Mount Isobel 1319 m. Zima przyszła nad Pacyfik



W końcu przyszła prawdziwa zima. Przez Nową Zelandię przeszedł niż z niższą temperaturą i opadami śniegu nawet na nizinach. Oczywiście padało dosłownie wszędzie, tylko nie w Christchurch. Nawet w gazetach były nagłówki w stylu "Dlaczego w Christchurch nie padał śnieg" ;) Ale wszędzie indziej śnieg był, na weekend pogoda szykowała się świetna, więc kierunek mógł być tylko jeden - Alpy Południowe!

Niedziela, 7 sierpnia 2016

Ponownie jadę z ludźmi z Christchurch Tramping Club. Miejscem startowym jest Hanmer Spring, mała górska miejscowość położona u podnóża Hanmer Range, w której można znaleźć termy, stoki narciarskie, a nawet pole golfowe.

Krajobraz prezentuje się świetnie. Wszędzie leży świeży śnieg, słońce świeci, a chmury zanikają. Po prawej stronie tego centralnego masywu widać nasz cel.


Początkowo idziemy asfaltem, ale jak to miejscowi mają w zwyczaju, część czekanów jest już w dłoni. Do mnie ten styl zbytnio nie przemawia i wolę wędrować z kijkami.


Przed nami widoków zbytnio nie ma, ale za to za plecami jest ładnie. Zima w najładniejszym wydaniu.


Po kilkunastu/dziesięciu minutach robimy postój w miejscu, gdzie szlak odbija z asfaltu i znika w lesie. Oczywiście ścieżka cała zasypana i trzeba przecierać. Ale widoczki można pooglądać zanim zniknie się w lesie.


A ośnieżony las jest ciekawy. To chyba jedyna pora roku, kiedy można to o nim powiedzieć.

Nad wszystkim świeci słoneczko.

Leśna lans fota na szlaku. Czemu taki warun nie może być cały czas?


Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak po wyjściu ponad las, gdzie pojawiło się więcej widoków, ale jakoś nie było okazji na ich podziwianie. Wszystko przez śnieg do kolan, przez który musiałem przetorować szlak. Jakoś tak wyszło, że przez cały dzień torowały głównie trzy osoby, z czego - nie chwaląc się ;) - najwięcej ja. Żałowałem, że nie mam ze sobą rakiet, bo przejście byłoby bardzo przyjemne.


Krótka przerwa na przełęczy, chwilowa zmiana na przedzie grupy i ruszamy granią w kierunku Mount Isobel.


Szczyt Mt Isobel to wypłaszczenie po prawej stronie, schowane za dwoma wyraźniejszymi, acz w rzeczywistości niższymi wierzchołkami.


Powoli zdobywamy kolejne metry w świeżym śniegu. Słońce świeci, wiatru nie ma. Widoków na Alpy Południowe za to nie brakuje.


Powoli do szczytu...


Jest i szczyt :)


Nareszcie można usiąść, zjeść coś i napić się gorącej herbaty. Chociaż widoki rozpraszają i co chwilę wyciągam aparat, żeby coś sfotografować ;)


Zbliżenie na odległe pasmo widoczne od samego rana.


To co w dole.


Szczytowa wieżyczka, z ładnym tłem ;)


Przykuwający wzrok masyw w okolicy.


Po dłuższym czasie nadszedł czas powrotu. Wracamy tą samą trasą, jaką przyszliśmy, gdyż przecieranie innego wariantu zejścia byłoby bardzo męczące i czasochłonne.




W takich okolicznościach przyrody aż chce się wędrować.




Widok na północ z przełęczy, z której schodzimy w dół.


Na koniec jeszcze kilka zdjęć tego samego ;)






Widoczek na koniec również niczego sobie.


Później schodzimy do samochodów i powoli wracamy do Christchurch, do którego jest trochę ponad godzina jazdy.

Na koniec jeszcze mapka dzisiejszej trasy:

Wycieczka była udana, co chyba widać ;) No bo jak mogłoby być inaczej, skoro był śnieg, słońce, a to wszystko z rozległymi widokami na szczyty Alp Południowych. Ta okolica bardzo przypomina Tatry Zachodnie z charakteru szczytów i grani, jednak tych gór jest nieporównywalnie więcej. To pierwsza nowozelandzka wycieczka, po której nie można mieć wątpliwości, co to była za pora roku :P

Więcej zdjęć: https://goo.gl/photos/BQhwwFgvbh3coHJ87




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. I to jest życie! A nie po tej stronie zera, co my w kraju polskim tera ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zima latem, można by tak powiedzieć. A widoki... fantastyczne :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie, taka zima gdy powinno być lato - taka odmiana ;)

      Usuń
  3. No żeby się latem kopać w takim śniegu...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny post, super blog!
    Zazdroszczę tych wszystkich przygód :)
    Zapraszam również do mnie w odwiedziny, a tam post o muzeach w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Środek lata a ten śniegiem straszy ;) Ale pogode mieliście genialną!!!I te widoki O.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimowy warun dopisał :) Liczę na taki u nas w styczniu czy lutym ;)

      Usuń
  6. No i jest w końcu ta upragniona przez Ciebie zima :) Rakiety by się chyba w tych warunkach super sprawdziły, ale chyba nie zabrałeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszła i nie można było na nią narzekać, prócz tego, że była krótka :P
      Tak, rakiety byłyby rewelacyjne w tych warunkach, jednak nie mam ich ze sobą. Liczyłem, że wypożyczę gdzieś na miejscu, ale nie znalazłem tutaj nigdzie żadnej wypożyczalni. Jedynymi opcjami wypożyczenia rakiet, było wykupienie rakiet w pakiecie z wycieczką z przewodnikiem, a to do mnie nie do końca przemawia ;)

      Więc pobrodziłem trochę w świeżym śniegu - w Polsce tego nie mam, bo mam rakiety ;)

      Usuń
  7. Miejsca bajkowe, ale to Twoje uwielbienie śniegu i zimy ciągle nie dociera do naszych umysłów :) Pozdrowienia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śnieżna zima to najładniejsza pora roku! Jeszcze to zrozumiecie ;)

      Usuń
  8. Super. A co pokażesz nam zimą? :) Głupie pytanie, zimę rzecz jasna, o ile będzie :) :) Ale wycieczka udana, to co w dole i to co w górze całkiem miłe dla oka. Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz