Děčínská vrchovina



Na tym etapie wędrówki w planie było wejście na najwyższą górę stołową w Czechach, czyli Děčínský Sněžník (723 m n.p.m.).


Czwartek, 26 lipca 2012

Rano opuszczam hotel i udaję się na dworzec, gdzie wsiadam do pociągu do Děčína, skąd udaje się szlakiem na Děčínský Sněžník (723 m n.p.m.), który jest zarówno najwyższym szczytem Gór Połabskich (Děčínská vrchovina), jak i najwyższą górą stołową w Czechach. Podejście wiedzie głównie lasem, ale jest kilka miejsc widokowych, głównie na długim, płaskim grzbiecie, na którym szlak często wiedzie przy krawędzi skalnych płyt, tuż przy kilku(nasto) metrowych urwiskach.


Na grzbiecie znajduje się również wiele skałek, koło których wiedzie szlak turystyczny, a które również są lubianym miejscem wspinaczki czy bulderingu.


Na szczycie znajduje się kamienna wieża widokowa i schronisko/restauracja. Cóż, pomimo tego, że teoretycznie wieża powinna być otwarta, odbiłem się od zamkniętych drzwi, więc poszedłem dalej. Ogólnie sama okolica wieży nie jest zbyt ciekawa, był tam nawet parking dla samochodów.


Dalej, w miejscu w którym szlak zaczyna gwałtownie schodzić w dół robię dłuższy postój na obiad i wysuszenie prania i chyba dzięki temu i odpalonej kuchence przyciągam uwagę wszystkich wchodzących na szczyt. Po zejściu na dół, rozpoczyna się długi, płaski etap, który wiedzie lasem, praktycznie aż do końca dzisiejszego dnia. Ponieważ w Niemczech jestem pierwszy raz, zdziwił mnie fakt, że tamtejsze leśne drogi mają swoje nazwy i to nie tylko asfaltowe drogi z poprowadzonymi po nich szlakami, ale również zwykłe leśne dróżki. Duża część tego etapu to monotonny marsz asfaltem, a potem leśnymi drogami po płaskim terenie bez szczególnych widoków, jedynie z jakimiś skałkami.


W pewnym momencie usłyszałem burzę, więc przyśpieszam kroku, by zdążyć przed nią do wiaty koło Taubenteich (Gołębi Staw). Udaje się to, bo deszcz zaczął kropić gdy byłem z 10m od wiaty. Spotykam tu niemieckie małżeństwo na rowerach. Razem przeczekujemy burzę pod przeciekającą wiatą i ruszam dalej próbując dojść do źródła Gautzschgrabanquelle. Niestety źle skręciłem i różnymi ścieżkami na czuja dochodzę do asfaltu, a następnie „od tyłu”, do źródła Furtborn, gdzie nabieram wody. Po drodze oglądam mgły oświetlone przez zachodzące słońce.


Następnie wracam na piękny, równy niemiecki asfalt i idę do Rölligmühle, gdzie zaraz przy drodze jest ładne źródło i czerwonym szlakiem udaję się w kierunku Krippen. Namiot rozbijam na jakiejś polanie po godz. 21.


Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/DecinskaVrchovina26072012?noredirect=1

Komentarze