Wołowa Turnia - Droga Stanisławskiego (V)


Stanisławski (V) na Wołowej Turni, to jeden z tatrzańskich klasyków w tym stopniu, który trzeba zrobić. Logiczny przebieg drogi oraz lita skała sprawiają, że idzie się nią przyjemnie. A kluczowy trawers na czwartym wyciągu na długo zostanie w pamięci.

Poniedziałek, 30 czerwca 2025

Wołowa Turnia - Droga Stanisławskiego (V)

Od czerwonego szlaku prowadzącego na Rysy odbijamy w lewo na wysokości Żabich Stawów Mięguszowieckich, obchodząc je z lewej strony. Idąc ścieżką przechodzimy przez potok wypływający z Małego Żabiego Stawu Mięguszowieckiego, wchodzimy na próg do Wyżniego Żabiego Stawu Mięguszowieckiego. Staw ten omijamy po prawej stronie, kierując się w stronę dobrze widocznej południowej ściany Wołowej Turni.

Pierwszy wyciąg (III) startuje z dużej półki, wyraźnym zacięciem, które w górze przechodzi w komin. Na starcie można znaleźć ring, do którego może wpiąć się asekurant. Łatwym zacięciem idziemy do stanowiska z dwóch ringów.

Drugi wyciąg (V-) idziemy dalej zacięciem, które przechodzi w komin. Po drodze przechodzimy przez trzy przewieszki, które nie są wcale takie oczywiste. Gdy wejdziemy do dużej nyży pod Kominem Puškáša, to po prawej stronie znajdziemy dwa ringi stanowiskowe.




Wyjście do nyży.
Widok z nyży w dół.
Trzeci wyciąg (V) zaczyna się trawersem w prawo, by w dogodnym (aczkolwiek nie narzuca się ono jakoś szczególnie) miejscu wyjść płytą z rysami do góry, na półeczkę, nad którą czeka nas mała przewieszka. Stanowisko robimy z dwóch ringów na płycie, bardziej z lewej strony (po prawej, jest kolejne stanowisko z drogi Štáflovka).

Początkowy trawers i potem popękana ścianka.
Widok na stanowisko przy nyży z trawersu.
Końcówka trzeciego wyciągu.
Na początkowym trawersie wysoko wsadziłem frienda, bo inaczej słabo tam z asekuracją i Kasia po jego wyjęciu, podczas wracania na półeczkę poleciała. Lot, jak to na trawersie, był z tych dłuższych i skończył się, poza drobnymi otarciami, skręceniem prawej kostki oraz stłuczeniem lewej pięty. Jednak adrenalina tak skutecznie działała, że Kasi udało się dokończyć drogę, a nawet później zejść na dół. Aczkolwiek naszą urlopową działalność górską musieliśmy skrócić.

Czwarty wyciąg (V) wiedzie z lewej strony płyty, wzdłuż zacięcia. Następnie podchodzimy pod przewieszkę, pod którą trawersujemy płytą. Ten trawers na pewno pozostanie w pamięci, bo jest ładny, a hak w jego kluczowym miejscu wygląda, że wyłapał już niejeden lot ;)

Wygodne stanowisko pod czwartym wyciągiem.
Początkowa płyta na czwartym wyciągu.
Okap, pod którym trzeba przetrawersować. Z daleka wygląda słabo, z bliska też jest wymagający.
Końcówka zacięcia przed trawersem.
Po trudnościach trawersu, widać hak wbity w płycie.
Końcówka to łatwe dojście do stanowiska na siodełku w grani. Na tym stanowisku łączą się trzy drogi: Stanisławski, Štáflovka i Żebro Świerza.
Piąty wyciąg (III) to ładne wspinanie w górę, do grani, gdzie zakładamy stanowisko z ringów na dużym kamieniu.

Tu kończy się wspinanie i łatwym terenem wchodzimy na wierzchołek, a następnie zjeżdżamy.

Do zjazdu wybieramy sprawdzony już przez nas wariant żlebem, na prawo od szczytu. Najpierw idziemy kilka metrów granią na wschód, gdzie znajdujemy stanowisko zjazdowe. Długi zjazd żlebem i szukamy kolejnego stanu, który jest tak samo zaznaczony na czerwono jak pierwszy. Nie korzystamy przy zjazdach z pośrednich stanów z haków, tylko szukamy stanu z ringa + czerwonego metalowego płaskownika (?). Drugi zjazd na pełną długość liny i dalej schodzimy żlebem do półki pod startem Żebra Świerza.
Widok znad Wyżniego Żabiego Stawu Mięguszowieckiego.
Tego dnia była w planie jeszcze jedna droga na Wołowej, ale noga Kasi za bardzo na to nie pozwalała. Zaczęła ją czuć po zejściu na półkę pod Żebrem Świerza i podjęliśmy decyzję, że najlepiej będzie schodzić. Reszta wyjazdu została skrócona i zamiast spędzić kolejne dni na tatrzańskich wspinaczkach, pojechaliśmy zwiedzać miasteczka w północnych Włoszech.

Wg mnie Droga Stanisławskiego (V) jest bardzo ładna, ale raczej z tych trudniejszych piątek. Kluczowy na pewno jest trawers pod okapem. Jedna z przewieszek w komino-zacięciu na drugim wyciągu wydała mi się trudniejsza niż przewieszka na trzecim. Mimo, że wyceny w topo mówią odwrotnie (różnica to tylko minus, więc pewnie kwestia znalezienie dogodnego ustawienia). Całość sprawia, że droga na pewno będzie się podobać.




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze