Na zakończenie zimowego urlopu umawiam się z Bartkiem na coś ciekawego w okolicach Hali Gąsienicowej. Szukamy czegoś ładnego i wybór pada na drogę Koszałek-Opałek (4+), o której już wiele razy słyszałem przy okazji wizyt w Murowańcu. Chyba jest popularna, więc pomyślałem, że warto ją odwiedzić.
Środa, 21 lutego 2024
Próg Grzędy Kościelcowej - Koszałek-Opałek (4+)
Z Murowańca ruszamy dopiero po 12tej i udajemy się przez Czarny Staw Gąsienicowy pod Próg Grzędy Kościelcowej. Na razie pogoda jest świetna, ale powoli zza grani napływają chmury.
Gdy jesteśmy już za stawem, Żlebem Drege'a schodzą dwie lawiny.
Jesteśmy na starcie pierwszego wyciągu (2). Startuję depresją, jest trochę świeżego śniegu, ale trawki i lód pod spodem trzymają. Wyciąg jest krótki, kończy się na wygodnej półce, gdzie zakładam stanowisko.
Końcówka pierwszego wyciągu. Drugi wyciąg (4+) startuje kominkiem, z którego po jakimś czasie odbijamy w prawo w zacięcie, a następnie trawkami dochodzimy na przełączkę. Stan zakładamy kawałek wyżej, pod głazami, którymi będziemy iść dalej. Po prawej mamy charakterystyczny żlebik z sąsiedniej Filigranowej Depresji (wygląda całkiem przyjemnie, a znajomy mówił, że droga fajna). Przebieg wyciągu jest raczej z tych narzucających się.
Najtrudniejszy fragment to chyba kominek i wyjście z niego, ale jest dużo świetnych miejsc na zaczepienie czekanów, więc idzie się komfortowo.
Start kominkiem. Bartek zaczyna prowadzić drugi wyciąg.
W kominku.
Trawiasta końcówka drugiego wyciągu.
Wychodzę na przełączkę.
Trzeci wyciąg (3) jest również krótki. Startuję w górę przez dudniącą płytę i tak samo dudniące głazy. Kilka metrów wspinaczki i wychodzę na łatwy śnieżny teren. Stan zakładam na kosówce i tu też chowamy linę i idziemy w prawo do żlebu, by zejść pod Bulę pod Kotłem Kościelcowym.
Na starcie trzeciego wyciągu.
Głazy ponad dudniącą płytą.
Czwartek, 22 lutego 2024
Pakujemy rano sprzęt i ruszamy nad Czarny Staw Gąsienicowy, by spróbować jeszcze coś podziałać. Niestety warun całkiem się zmienił. W nocy sypnęło śniegiem, a teraz wieje bardzo silny wiatr. Samozaparcia starczyło nam na dojście na Czarny Staw, gdzie chowamy się za głazem i stwierdzamy, że nic tu po nas.
Tak oto kończę swój zimowy urlop tatrzański, z którego jestem całkiem zadowolony. Warunki były generalnie nie najlepsze, ale udało mi się wykorzystać cztery dni na wspinaczkę.
Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Środa, 21 lutego 2024
Próg Grzędy Kościelcowej - Koszałek-Opałek (4+)
Z Murowańca ruszamy dopiero po 12tej i udajemy się przez Czarny Staw Gąsienicowy pod Próg Grzędy Kościelcowej. Na razie pogoda jest świetna, ale powoli zza grani napływają chmury.
Gdy jesteśmy już za stawem, Żlebem Drege'a schodzą dwie lawiny.
Jesteśmy na starcie pierwszego wyciągu (2). Startuję depresją, jest trochę świeżego śniegu, ale trawki i lód pod spodem trzymają. Wyciąg jest krótki, kończy się na wygodnej półce, gdzie zakładam stanowisko.
Końcówka pierwszego wyciągu. Drugi wyciąg (4+) startuje kominkiem, z którego po jakimś czasie odbijamy w prawo w zacięcie, a następnie trawkami dochodzimy na przełączkę. Stan zakładamy kawałek wyżej, pod głazami, którymi będziemy iść dalej. Po prawej mamy charakterystyczny żlebik z sąsiedniej Filigranowej Depresji (wygląda całkiem przyjemnie, a znajomy mówił, że droga fajna). Przebieg wyciągu jest raczej z tych narzucających się.
Najtrudniejszy fragment to chyba kominek i wyjście z niego, ale jest dużo świetnych miejsc na zaczepienie czekanów, więc idzie się komfortowo.
Start kominkiem. Bartek zaczyna prowadzić drugi wyciąg.
W kominku.
Trawiasta końcówka drugiego wyciągu.
Wychodzę na przełączkę.
fot. Bartek
Trzeci wyciąg (3) jest również krótki. Startuję w górę przez dudniącą płytę i tak samo dudniące głazy. Kilka metrów wspinaczki i wychodzę na łatwy śnieżny teren. Stan zakładam na kosówce i tu też chowamy linę i idziemy w prawo do żlebu, by zejść pod Bulę pod Kotłem Kościelcowym.
Na starcie trzeciego wyciągu.
fot. Bartek
Głazy ponad dudniącą płytą.
Czwartek, 22 lutego 2024
Pakujemy rano sprzęt i ruszamy nad Czarny Staw Gąsienicowy, by spróbować jeszcze coś podziałać. Niestety warun całkiem się zmienił. W nocy sypnęło śniegiem, a teraz wieje bardzo silny wiatr. Samozaparcia starczyło nam na dojście na Czarny Staw, gdzie chowamy się za głazem i stwierdzamy, że nic tu po nas.
Tak oto kończę swój zimowy urlop tatrzański, z którego jestem całkiem zadowolony. Warunki były generalnie nie najlepsze, ale udało mi się wykorzystać cztery dni na wspinaczkę.
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Komentarze
Prześlij komentarz