Co można robić nad Oceanem Spokojnym? Oprócz opalania i pływania, można pospacerować wzdłuż brzegu i pooglądać foki, a właściwie to kotiki nowozelandzkie. Zwłaszcza, gdy jest się w Kaikōura, koło której znajduje się jedna z większych kolonii kotików w Nowej Zelandii.
20 lutego 2023
Po powrocie z wycieczki na Mount Fyffe, idziemy na krótki spacer po mieście. Punktem obowiązkowym jest typowe dla NZ danie, czyli ryba z frytkami. Wpływy angielskie widać od razu ;) Typowym sposobem podania jest zawinięcie ryby i frytek w papier, talerzy i widelca się nie dostaje.
Naszym planem na aktywne spędzenie czasu w okolicach Kaikōury jest przejście wzdłuż Oceanu, przez najbardziej wysuniętą część Półwyspu Kaikōura. Znajduje się tam Kaikōura Seal Colony, którą najlepiej odwiedzić ścieżką biegnącą między Oceanem a klifami. By nie wracać tą samą drogą, najlepiej wejść na szczyt klifów i nimi przez szlak Peninsula Walkway można wrócić na parking, z którego wystartowaliśmy.
Tutejszy krajobraz stosunkowo niedawno uległ mocnemu przekształceniu, którego źródłem było trzęsienie ziemi (7.8 Mw) w 2016 roku. W wyniku tego część klifów i zboczy się osunęła, a wybrzeże podniosło się nawet o 6 metrów.
Zejścia z okolic parkingu.
Jest to rezerwat chroniący kotiki, więc turyści proszeni są o pozostawanie na wyznaczonej ścieżce, by nie straszyć kotików. Na razie jest ich trochę, ale więcej będzie w rejonie Whalers Bay.
Nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcie kotików, bo są ciemne i zlewają się na jasnym tle.
Fajne te ssaki do obserwacji.
Przed nami dwie skalne wychodnie. Na jedną z nich można łatwo wejść. To ta po lewej, nosząca nazwę Sugarloaf.
W Oceanie różnica poziomu wody w trakcie odpływu i przypływu jest duża. Dużo większa niż w Bałtyku. W Nowej Zelandii są nawet popularne szlaki turystyczne (Abel Tasman Coast Trac), których przebycie trzeba planować z uwzględnieniem pływów, bo inaczej się ich nie przejdzie.
Whalers Bay
Widać pofałdowane skały.
Widzieliśmy też basenik, pełen małych kotików.
Na górze klifów pasą się krowy i chodzą jakieś lokalne ptaki.
Sugarloaf, w tle widać Alpy Południowe.
Trasa jest krótka, mało męcząca. Jedynie wejście na klif może przyprawić o lekką zadyszkę, ale to tylko wejście po schodach, więc można odpoczywać ;) Za to widokowo jest rewelacyjnie, więc warto się tu przejść przy okazji wizyty w Kaikōurze. Kolejnym punktem naszej wycieczki będzie rejs statkiem w celu oglądania wielorybów, ale o tym już poczytacie w kolejnym odcinku.
Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
20 lutego 2023
Po powrocie z wycieczki na Mount Fyffe, idziemy na krótki spacer po mieście. Punktem obowiązkowym jest typowe dla NZ danie, czyli ryba z frytkami. Wpływy angielskie widać od razu ;) Typowym sposobem podania jest zawinięcie ryby i frytek w papier, talerzy i widelca się nie dostaje.
Naszym planem na aktywne spędzenie czasu w okolicach Kaikōury jest przejście wzdłuż Oceanu, przez najbardziej wysuniętą część Półwyspu Kaikōura. Znajduje się tam Kaikōura Seal Colony, którą najlepiej odwiedzić ścieżką biegnącą między Oceanem a klifami. By nie wracać tą samą drogą, najlepiej wejść na szczyt klifów i nimi przez szlak Peninsula Walkway można wrócić na parking, z którego wystartowaliśmy.
Tutejszy krajobraz stosunkowo niedawno uległ mocnemu przekształceniu, którego źródłem było trzęsienie ziemi (7.8 Mw) w 2016 roku. W wyniku tego część klifów i zboczy się osunęła, a wybrzeże podniosło się nawet o 6 metrów.
Zejścia z okolic parkingu.
Jest to rezerwat chroniący kotiki, więc turyści proszeni są o pozostawanie na wyznaczonej ścieżce, by nie straszyć kotików. Na razie jest ich trochę, ale więcej będzie w rejonie Whalers Bay.
Nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcie kotików, bo są ciemne i zlewają się na jasnym tle.
Fajne te ssaki do obserwacji.
Przed nami dwie skalne wychodnie. Na jedną z nich można łatwo wejść. To ta po lewej, nosząca nazwę Sugarloaf.
W Oceanie różnica poziomu wody w trakcie odpływu i przypływu jest duża. Dużo większa niż w Bałtyku. W Nowej Zelandii są nawet popularne szlaki turystyczne (Abel Tasman Coast Trac), których przebycie trzeba planować z uwzględnieniem pływów, bo inaczej się ich nie przejdzie.
Whalers Bay
Widać pofałdowane skały.
Widzieliśmy też basenik, pełen małych kotików.
Na górze klifów pasą się krowy i chodzą jakieś lokalne ptaki.
Sugarloaf, w tle widać Alpy Południowe.
Trasa jest krótka, mało męcząca. Jedynie wejście na klif może przyprawić o lekką zadyszkę, ale to tylko wejście po schodach, więc można odpoczywać ;) Za to widokowo jest rewelacyjnie, więc warto się tu przejść przy okazji wizyty w Kaikōurze. Kolejnym punktem naszej wycieczki będzie rejs statkiem w celu oglądania wielorybów, ale o tym już poczytacie w kolejnym odcinku.
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Słodkie te maluchy. Dały się pogłaskać?
OdpowiedzUsuńA kiedy relacje z Paparoa?
Lepiej nie próbować ;)
UsuńPaparoa pewnie jakoś za rok ;)
Słodkie te tłuścioszki!
OdpowiedzUsuńHehe, a jak pociesznie się ruszają. Tak niezgrabnie.
Usuń