Szlak Brzeżny Złotoryja - Bolków


Sudecki Szlak Brzeżny Złotoryja - Bolków poprowadzony jest wzdłuż uskoku brzeżnego oddzielającego Pogórze Kaczawskie od Niziny Śląsko-Łużyckiej. Jednym słowem można powiedzieć, że prowadzi przez ok. 40km skraju Sudetów, wśród wulkanicznych śladów przeszłości.

Wtorek, 8 czerwca 2021

Osetnica, Zagrodno, Złotoryja, , Bolków, Kłaczyna, Jawor

Szlak Brzeżny ma ok. 40 km, więc jest w zasięgu nawet jednodniowego przejścia, co prawda długiego, ale do zrobienia. Bardziej problematyczna jest kwestia dojazdu na start. Z tego też powodu, przez długi czas szlak był przeze mnie odkładany na później. Zmieniło się to w momencie, gdy pojawił się u mnie rower. Z jego wykorzystaniem trasa jest spokojnie do zrobienia w jeden dzień, a teren bardzo zachęca do skorzystania z wariantu rowerowego. Pozostaje jedynie dojazd do punktu startu i mety, jednak nie jest to wielkim problemem, gdy skorzysta się z pociągu.

Postanawiam zacząć od Złotoryi, a żeby do niej się dostać, najpierw jadę pociągiem KD do Osetnicy. Stąd mam ok. 20 km do punktu startu szlaku. Doliczając jeszcze 10 km, które przejechałem po Wrocławiu, daje mi łącznie 30 km w nogach.

Zanim jednak ruszę swoim szlakiem, w Złotoryi odwiedzam sklep i zasiadam na ławce na skwerku w celu zjedzenia śniadania. Od razu przypomniało mi się, jak siedziałem w tym samym miejscu rok temu, po przejechaniu Szlaku Wygasłych Wulkanów. Pogórze i Góry Kaczawskie to bardzo dobre rejony na rower, więc myślę, że jeszcze się tu pojawię ;)
Ruszam w trasę. Najpierw czeka mnie krótki przejazd przez miasto, a potem zjeżdżam na utwardzoną drogę biegnąca koło stawu osadowego po kopalni miedzi "Lena". Przejeżdżam przez lasek i kolejny etap szlaku chyba zmienia swój charakter. Mam dziwne podejrzenie, że stanie się asfaltowy.

Na kolejnym etapie szlak skręca w las. Tu oznaczenie szlaku jest trochę słabe z powodu trwającej wycinki drzew, więc z niego zbaczam. Przez jakiś czas jadę wyraźną dróżką, jednak później przez kilkadziesiąt metrów muszę rower przeciągąć przez krzaki i małe drzewka. Na szczęście za nimi ponownie jest jakaś ścieżka, która wyprowadza mnie na szlak.
Podjazd w rejonie Diabelskiej Góry (388 m n.p.m.) trochę mnie męczy, ale później wynagradza to zjazd. Generalnie szlak przez sporą część wiedzie skrajem lasu, co jakiś czas wychodząc na pola i łąki.



Na zboczu Jaworskiej Góry (403 m n.p.m.)

Pogoda trafiła mi się całkiem przyjemna. Słońce świeci, jest ciepło, ale jeszcze nie upalnie. Jednak mimo tego, przyjemniej odpoczywa się w cieniu, niż w pełnym słońcu. A jak wiadomo, najlepszy na uzupełnienie płynów podczas wycieczki rowerowej jest radler :) Jest i cukier, i orzeźwiający napój. Tylko lepiej wybierać te mniej słodkie, bo niektóre to takie niemal syropy...



To już nie Sudety, a Nizina Śląsko-Łużycka.

Jest i Myślibórz na mojej trasie. Pamiątkowe zdjęcie i dalej podjeżdżam.

Tu taka mała uwaga, dla zainteresowanych Szlakiem Brzeżnym. Omija on swoim przebiegiem większość szczytów, prowadząc ich zboczami. Na te bardziej interesujące prowadzą szlaki odbijające w bok. Nie są one długie, jednak wymagają poświęcenia czasu, a na niektóre warto się wybrać, bo są tam m.in. stare wieże widokowe. Ja jednak nie zbaczam z czerwonych znaków i omijam wszystkie takie atrakcje. Sporą ich część już kiedyś odwiedziłem, a dzisiaj czas mam trochę ograniczony. Jeżeli jednak ktoś by szedł na spokojnie, to warto rozważyć odwiedzenie tych miejsc.



Barokowy kościół pw. św. Józefa, z XIV w.



Już niedaleko mam do końca czerwonego szlaku. Po drodze mijam jeszcze Świny, a w nich Kościół św. Mikołaja oraz górujący nad wioską Zamek Świny.

Obecnie Zamek Świny to tylko ruiny.

Stąd jest bardzo fajny zjazd przez las w kierunku Bolkowa. Już mam niedaleko do końca szlaku. Mijam nieczynną stację i linię kolejową. Szkoda, że nie można dojechać tu pociągiem, byłoby to na pewno interesującym połączeniem.

Jest i kropka końcowa! Zasiadam na pobliskiej ławce i raczę się posiłkiem oraz kolejnym radlerem.
Szlak już skończyłem, ale od domu dzieli mnie jeszcze spory kawałek, więc ruszam przed Kłaczynę i Gniewków do Jawora. Tu czekam chwilę na pociąg KD i z przesiadką w Legnicy wracam do Wrocławia. Z dworca jeszcze kawałek jadę do domu i tym sposobem podczas całego dnia pokonałem 115 km i 1220 m przewyższenia wg licznika. Niezły wynik :)

Sudecki Szlak Brzeżny jest bardzo interesujący. Gdyby rozbić go na dwa dni pieszej wędrówki (albo nie musieć tyle do niego dojeżdżać rowerem ;) ), to warto podczas przejścia odbijać na okoliczne szczyty, bo są tego warte. Dla mnie jednak wersja piesza była mniej zachęcająca, ale przejechana na rowerze górskim, dała mi bardzo dużo satysfakcji. Był to bardzo dobrze spędzony dzień :)

Wszystkie zdjęcia: https://photos.app.goo.gl/gN8UigAY2QZf7Wcb6




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. Fajna sprawa. Ciekawi mnie, czy będzie połączony odcinek Dolina Czyżynki do Bolkowa czerwonym szlakiem jakimś nowym wariantem. Obecnie wiedzie tam szlak zielony - Szlak Zamków Piastowskich. Zdaje się, że szlak sudeckiego uskoku brzeżnego nabiera rumieńców

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mi nie wiadomo, by były jakiekolwiek pomysły na przedłużanie tego szlaku. Raczej jest jak jest ;)

      A Szlak Zamków Piastowskich mam na oku cały czas. Aczkolwiek czekam obecnie na koniec rewitalizacji linii kolejowej Jedlina-Zdrój - Świdnica, dzięki czemu bez problemu będzie można dostać się na start tego szlaku do Zagórza Śląskiego. Wtedy już nie będę miał wymówek i będę musiał się tam pojawić ;)

      Usuń
  2. Byłem na ten szlak umówiony już chyba ze 3 albo 2 lata z menelem i Dave'm. Miałem już nawet rozpiskę : kiedy przyjazd do Bolkowa, gdzie namiot rozstawić, kiedy powrót ze Złotegoryja... Jakoś z różnych przyczyn dotąd się nie udało i wygląda na to, że się nie uda a samemu jakoś mnie to nie ciągnie. Podoba mi się fotka "Na zboczu Jaworskiej Góry (403 m n.p.m.)".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szlak w pewnym sensie dla koneserów, zresztą jak całe Pogórze Kaczawskie. Na piechotę może być trochę nurzący, bo sporo płaskich odcinków. Jednak, gdy będzie się odbijać na okoliczne atrakcje, na pewno nie będzie nudny, a i podejść się zrobi całkiem sporo.

      Usuń
  3. Jako osoba, która rzeczony Sudecki Szlak Brzeżny przeszła przyłączam się do zachęty i polecam się wybrać na wędrówkę nim. Cisza i spokój, są widoki, dla miłośników historii w różnych odmianach też się coś znajdzie (sama Złotoryja jest bardzo historyczna, z piękna starówką, w Leszczynie jest skansen górniczy, gdyż tamten rejon to tzw. Stare Zagłębie Miedziowe, stara kalwaria na górze Górzec, na zboczach Rosochy nad Stanisławowem okopy z II wojny światowej i ruiny budynku dawnej niemieckiej radiostacji, wspomniane w relacji ruiny zamku Świny oraz zamek w Bolkowie itd.). Do Złotoryi da się dojechać bezpośrednio z Wrocławia busem, tak samo autobusem można wrócić z Bolkowa. Wartym rozważenia wariantem przy przejściu dwudniowym jest nocleg w którejś z dwu chatek - "Marianówce" na szczycie wspomnianej Rosochy koło Stanisławowa lub w chatce "Poganka" w Grobli. W tej drugiej nocowałem wiele lat temu na rajdzie studenckim (rajd była właśnie po Sudeckim Szlaku Brzeżnym Złotoryja-Bolków). Płaciliśmy bodaj coś koło 150 zł za wynajem całej na jedną noc, a przy prawie 30 osobach wyszło po 5 zł na głowę. Miejsce niesłychanie klimatyczne, z kominkiem i myciem się w potoku (co w listopadowy poranek było bardzo orzeźwiające :-)). No i można iść stamtąd na wschód słońca na wieżę na Radogoście ;) Nie wiem, gdzie teraz załatwia się klucze do tych chatek, ale wtedy "Pogankę" otwierał nam sołtys Grobli, a "Marianówka" należała bodaj do PTTK Jawor. Warto też wspomnieć, że wzdłuż sudeckiego uskoku brzeżnego idzie też drugi czerwony szlak - zaczynający się w Pełcznicy (dzielnica Świebodzic) a kończący się w okolicach Wielkiej Sowy. Na koniec jedno pytanie co do Twojej "Radfahrt" - czy udało Ci się bez zatrzymywania podjechać rowerem pod Jaworską Górę z drogi Stanisławów-Sichów? To chyba najbardziej strome podejście na całym tym szlaku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Chatce Poganka również kiedyś nocowałem przy okazji zlotu forum sudety.it.

      Ten drugi czerwony szlak również mam na oku, więc możliwe, że za jakiś czas się na nim pojawię.

      "Na koniec jedno pytanie co do Twojej "Radfahrt" - czy udało Ci się bez zatrzymywania podjechać rowerem pod Jaworską Górę z drogi Stanisławów-Sichów? To chyba najbardziej strome podejście na całym tym szlaku ;)" - Chyba rzeczywiście to najbardziej stromy odcinek całego szlaku. Nie, jednym ciągiem nie przejechałem, a kawałek nawet musiałem poprowadzić rower, bo się zrobiła dla mnie za stromo. Ale nie jest to długi odcinek i później jest już przyjemna dróżka.

      Usuń
  4. Szla Brzeżny posłużył mi jako pierwszy tak długi (ponad 100 km razem z dojazdem na start i powrotem z mety do domu) rowerowy wypad na świeżo zakupionym, nowiuśkim rowerze. Bardzo miło wspominam trasę! Nie ma dużych przewyższeń, co dla rowerowego świeżaka jest korzystne. Ciekawe jest też podłoże geologiczne terenu po którym przebiega ten szlak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie również to było pierwsza setka pokonana na rowerze w ciągu jednego dnia. Zobaczyłem, że jestem w stanie tyle przejechać :)

      Pogórze Kaczawskie mocno mi się na rower spodobało. Zresztą mam pewien pomysł także na trasę po Pogórzu Izerskim, które wydaje mi się równie interesujące pod tym względem.

      Usuń

Prześlij komentarz