Już od dłuższego czasu miałem zamiar odwiedzić Rezerwat „Głazy Krasnoludków”, a że to jest tak trochę na uboczu, więc zawsze było nie po drodze. Ponieważ jednak na weekend zapowiadają piękną pogodę, to trzeba się gdzieś ruszyć, ale ambitne trasy odpadają, bo ma być upał powyżej 30st. W taki sposób rodzi się pomysł wizyty w tych rejonach połączony z biwakiem, bo na jednodniówkę to trochę ciężko z dojazdem by było.
Sobota, 27 lipca 2013
Boguszów-Gorce, , Dzikowiec
Oczywiście pociąg Regio już z Wrocławia wyjeżdża z 70 minutowym opóźnieniem, jednak na trasie trochę nadrabia i ostatecznie jestem tylko 40 minut po planowym czasie przyjazdu. No to po 19 ruszam na trasę i znanym już mi szlakiem wchodzę na Dzikowiec w 45 minut, więc o połowę krócej niż przewidują znaki. Dzięki temu mam jeszcze sporo czasu na znalezienie dobrego miejsca na namiot i przygotowanie kolacji. A potem podziwiam zachód słońca, który z powodu chmur nad horyzontem nie prezentuje się zbyt okazale.
Po zachodzie szybko chowam się do namiotu, bo ilość latających owadów skutecznie zniechęca przed dłuższym przesiadywaniem na dworze. Swoją drogą mam szczęście, że mogę zrolować tropik i mieć namiot w postaci moskitiery, bo inaczej bym się ugotował w środku – w nocy było 20st.
Niedziela, 28 lipca 2013
Dzikowiec, , Lesista Wielka, , Mieroszów, , Czartowskie Skałki, , Gorzeszów, , Rezerwat Głazy Krasnoludków, , Chełmsko Śląskie, Lubawka
Rano wczesna pobudka i idę porobić kilka zdjęć wschodzącemu słońcu, które wygląda dużo lepiej niż poprzedniego wieczora.
Poranny widok na Karkonosze z wyraźnie widoczną Śnieżką.
Nie może również zabraknąć obowiązkowej foty mojego obozowiska :-P
Po śniadaniu zwijam rzeczy i powoli ruszam na Lesistą Wielką, gdzie spotykam grupę okolicznych mieszkańców, którzy zbierali jagody (a były ich duże ilości) oraz dbali o segregację odpadów przy wiacie. Później schodzę w stronę Mieroszowa, mając po drodze przyjemne, łagodne widoki.
Jedyna rzecz, która zaczyna mi przeszkadzać, to upał i brak wody. A na terenach dzisiejszej wędrówki źródeł i strumyków brak, więc pozostaje jedynie liczyć na otwarte nawet w niedziele miejscowe sklepy, co na szczęście ma miejsce.
Po dojściu do Czartowskich Skał, zachodzę na chwilę do wiaty, w której urzęduje jeszcze rodzinka z małymi dziećmi i dwoma namiotami. Fajny pomysł na rodzinny weekend, bo pod samą wiatę można podjechać autem, więc nie musieli tych wszystkich rzeczy ze sobą nosić.
Idąc dalej w stronę stołu sędziowskiego mijam kamień z napisem "40 lat Koła Łowieckiego Knieja Lubawka". Nie powiem, bardzo mi się spodobał
Później odwiedzam stare kopalnie (oglądam je z góry, nie zachodzę na dół) i robię krótsza przerwę przy kamiennym stole sędziowskim, który jest jedynym zachowanym na Dolnym Śląsku tego typu stołem z siedzeniami.
Kolejnym punktem wycieczki jest Diabelska Maczuga w Gorzeszowie, czyli 7,5 metrowej wysokości piaskowcowa skałka. Na jej środku umieszczono tablicę upamiętniającą setną rocznicę Bitwy Narodów pod Lipskiem, w której Napoleon został pokonany.
W tym miejscu, korzystając z kawałka cienia, robię przerwę na obiad i następnie ruszam dalej do Gorzeszowskich Skałek na terenie rezerwatu „ Głazy Krasnoludków”. Jest to rejon bogaty w różnego kształtu piaskowcowe skałki.
Jest to bardzo ciekawy rejon, w który kiedyś chętnie powrócę, by dokładniej pooglądać miejscowe skałki.
Potem to już tylko dojście do Chełmska Śląskiego, zakup wody w miejscowym sklepie i ruszam asfaltem do Lubawki, skąd mam powrotny szynobus w stronę Wrocławia. Na szczęście tuż przed tablicą miejscowości zatrzymuje się miejscowy i proponuje podrzucenie do Lubawki. Oczywiście z tego korzystam i dzięki temu oszczędzam 7km spaceru w upale i słońcu po asfalcie i już o 14 siedzę na stacji PKP czekając na transport.
Był to bardzo fajny, krótki i mało męczący spacer. Jedyną trudnością był niemiłosierny upał – ponad 30st w cieniu. Z tego też powodu, pomimo że całość wycieczki w obu dniach zajęła tylko ok. 10 godz. marszu, wypiłem 6l wody, 1,5 litra soku i 1,5 litra piwa.
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/GoryKamienneIStoOwe2728072013?noredirect=1
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Zgadzam się, wygląda na bardzo interesujący rejon :) No i sama nazwa "Głazy Krasnoludków".... już mi się podoba :)) Chyba już o tym wspominałam, ale masz szczęście do słonecznych spektakli na niebie - super! Wschód piękny, ale zachód również bardzo mi się podoba. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko mi nazwa tego rezerwatu bardzo się podoba :-) A w tym rejonie krawędzi Gór Stołowych mam jeszcze kilka pomysłów na ciekawe wycieczki, bo rejon na prawdę bardzo interesujący.
UsuńA co do tego szczęścia i słonecznych spektakli, to temu szczęściu trzeba trochę pomóc :-P Bo ja uwielbiam ładne wschody i zachody - i bardzo często planuje wycieczkę w taki sposób, by ten widok był dostępny z miejsca biwakowego. A dodatkowo zawsze przed wycieczką sprawdzam prognozę na ICMie by wiedzieć czego się spodziewa.
To zaczyna się wspominanie letnich dni w deszczowe (prawie) jesienne wieczory :p
OdpowiedzUsuńI ciekawe statystyki prowadzisz :D
No i jeszcze trochę takich letnich wspomnień będe miał, bo te wakacje były bardzo owocne w wyjazdy :-)
UsuńA statystycznie rzecz biorac, to na każdą godzinę wedrówki potrzebowałem litr picia na trasie ;-) Tyle to nie musiałem pić łażąc po górach Chorwacji, ale tam jest zupełnie inna wilgotność niż u nas.
Matka Natura to mistrzyni kreacji. Te wszystkie formacje skalne potrafią zadziwić swoją formą.
OdpowiedzUsuńI tak jak Andrzej prawi, Góry Stołowe to istna kopalnia takich urokliwych miejsc.
Szczególnie urokliwe i tak sa po stronie czeskiej.
UsuńAle prawdą jest fakt, że części z tych rzeźb skalnych nie wymyśliłby żaden człowiek. Natura zaskakuje. :)
Ciekawe miejsce, muszę się w końcu w tamte okolice wybrać bo jeszcze nie byłem....
OdpowiedzUsuńWarto :)
Usuń