Czeskie Góry Izerskie ponad chmurami


Tym razem wycieczkę planowała Kasia, bo Góry Izerskie to „jej rejony”, ja miałem tylko jeden wymóg, nocleg musiał wypaść w wieży na Smreku ;-) A reszta trasy była mi już obojętna, bo czeskiej strony tych gór nie znam w ogóle.

Sobota, 3 sierpnia 2013

Josefův Důl, , Pod Čihadlem, , Pod Jizerou, , Jizera, , Pod Jizerou, , Smědava, , Předěl, , Pod Klínovým vrchem, , Palička, , Pod Klínovým vrchem, , Smrk

Najpierw koło 6 przejechaliśmy autobusem z Piechowic do Jakuszyc, skąd już czeskimi pociągami dojechaliśmy do miejscowości Josefův Důl, z przesiadką w Tanvaldzie. Odnajdujemy początek szlaku i ruszamy kawałek w górę, by już przy pierwszym skrzyżowaniu zrobić przerwę, której powodem jest zaznaczony na mapie niedaleki kościół. A więc i jakiś sklep w okolicy powinien być. Zgodnie z przewidywaniami był, a więc waga plecaka wzrosła o 1,5 litra kofoli. I teraz już trzeba iść w górę, nie ma innych wymówek. Najpierw szlak wiedzie asfaltem, by następnie zejść z niego i przez rezerwat Jedlový důl dalej piąć się w górę. A sam rezerwat jest świetny, idzie się w nim wzdłuż potoku Jedlová, na którym jest wiele ciekawych skalnych płyt, którymi płynie woda, progów wodnych i małych wodospadów. Po pewnym czasie dochodzi się do dość sporego wodospadu.

Bez większych problemów można do niego podejść, by w upalny dzień się trochę ochłodzić, co też robię.


Po dłuższej przerwie idziemy dalej, by po pewnym czasie wejść na drogę z betonowych płyt o nazwie Mořská cesta. Jest to długi i nużący odcinek szlaku, dodatkowo pozbawiony widoków, bo wiedzie lasem. Ponadto jest to praktycznie prosty odcinek, przez co idzie się nim strasznie długo, a przynajmniej ma się takie wrażenie.

Na szczęście wszystko ma swój kres, a więc i tutaj w końcu wychodzimy na rozdroże o wszystko mówiącej nazwie Na Knejpě :-P Jest tu oczywiście bufet, gdzie odbijam pieczątkę. Ludzi też całkiem sporo, większość z nich przyjechała rowerami, bo Góry Izerskie to bardzo ceniony pod tym względem rejon. Podobnie jest zimą, tyle że wtedy większość odwiedzających ma na nogach narty biegowe. Wynika to z faktu, że nie brakuje tutaj płaskich i łagodnych tras.
Idąc dalej odbijamy ze szlaku na Klečove louki, gdzie znajduje się punkt widokowy na torfowiska i górujący nad nimi szczyt Jizery.


Po chwili wracamy na szlak, by tym razem zboczyć z niego na dłużej, w celu wejścia na Jizere. Szczyt porośnięty jesat młodymi drzewkami, jednak w dalszym ciągu gwarantuje rozległe widoki za sprawą punktu widokowego umiejscowionego na najwyższej skale.


Nie mogło zabraknąć oczywiście zdjęcia ze szczytu ;-)

Po podziwianiu okolicznych widoków zeszliśmy na dół, by na tarasie podszczytowej chaty zjeść obiad, a następnie ruszyć w stronę chaty Smědava. Po drodze minęliśmy kilka Řopíków, czyli czechosłowackich schronów bojowych z lat 1935-1938. A w chacie mnóstwo ludzi. Najwięcej rowerzystów, jednak było też trochę pieszych, którzy przyjechali tu samochodami. W środku była chyba klimatyzacja, co oczywiście wykorzystaliśmy racząc się kofolą i ciemnym piwem w środku, a nie na upalnym ogródku chaty. Niestety, trzeba było w końcu się ruszyć, bo dzień się nam skończy zanim dojdziemy do wieży. Tak więc zwinęliśmy rzeczy i szeroką ścieżką poszliśmy dalej w stronę Paličníka. Widoków oczywiście nie brakowało.


A sam Paličník, to skałka z punktem widokowym na jej szczycie. Widoki są na całą okolicę. Widać zarówno Karkonosze, graniczny grzbiet Gór Izerskich jak i szczyty w głębi Czech.


Później to już szybkie podejście na Smreka. I zanim jeszcze wszedłem na szczyt zdziwiłem się widząc niemiecki pomnik w tak dobrym stanie. Zazwyczaj tego typu konstrukcje są w dość kiepskim stanie. Ale może był remontowany w międzyczasie?

Za to na samym szczycie znajduje się metalowa wieża widokowa z pomieszczeniem dla turystów, gdzie spokojnie można spać. Są tam ławki, stoły. Były także świeczki i woda w butelkach. Ale to, co najpiękniejsze, było można zobaczyć ze szczytu wieży około godziny 20.30 ;-)






Później, po kolacji, weszliśmy jeszcze raz na wieżę by zobaczyć gwiazdy nad Izerskim Parkiem Ciemnego Nieba, jednak chmury nie pozwalały w pełni podziwiać tego widoku. Za to bardzo dobrze było widać błyski błyskawic zbliżające się od zachodu. Tak więc, gdy my kładliśmy się spać, za oknami pioruny dopiero zaczynały rządzić Górami Izerskimi.

Niedziela, 4 sierpnia 2013

Smrk, , , Stóg Izerski, , Świeradów Zdrój

Gdy rano budzik poinformował ,że czas wstawać, wystarczyła chwila, żeby przekonać się, że jeszcze można pospać. A wszystko przez… burzę, która w dalszym ciągu waliła piorunami nad okolicą. Jak widać cała noc to za mało, by się wypadało. Gdy o 8 zbudziłem się ponownie – a raczej obudził mnie jakiś nierozpoznawalny głos wydobywający się z głośnika w wieży – wie ktoś co to za sprzęt tam jest zainstalowany? – na dworze była już zupełnie inna pogoda, taka typowo poburzowa.
Góry Łużyckie


Ralsko (Ralská pahorkatina), Ptačí vrch


Izera


Ještěd ponad chmurami.


A środek wieży przystosowany do noclegu wygląda tak:

Po śniadaniu nieśpiesznie przeszliśmy przez granicę i przełęcz Łącznik na Stóg Izerski, skąd widoki były trochę ograniczone przez niskie chmury ;-)


Ostatnim etapem wycieczki było zejście do Świeradowa-Zdroju, skąd przejechaliśmy do punktu wyjścia, czyli Piechowic.

Plany były trochę inne, więc wycieczka w Góry Izerskie ze wschodem słońca z wieży na Smreku jest do powtórzenia, bo tym razem pogoda nie dopisała. Jednak ogólnie pogodowo było ładnie, a poranne widoki z wieży również niczego sobie :-)




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. Ciąg dalszy letnich wspomnień;)
    Jak zwykle, udana wycieczka, no i mnóstwo gór ponad chmurami - czasem burza to dobra rzecz:D
    Izery to świetny teren - spokojne i łagodne górki, w których można się zrelaksować. Oraz które dostarczają niesamowitych widoków; mimo że góry są zalesione, posiadają sporo formacji skalnych będących punktami widokowymi.
    Osobiście mam nadzieję, że uda mi się jeszcze lepiej poznać czeską stronę Izerów;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jeszcze nie koniec letnich wspomnień ;-)
      Ano, burza jest dobra, gdy nie pada na głowę. Wtedy mi nie przeszkadza :-P
      Również liczę, że czeska część stanie się dla mnie bardziej znana :-)

      Usuń
  2. Zdjęcia z chmurami i słońcem jak zwykle przepiękne! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog, pełen świetnych zdjęć. Twój pomysł na góry, tzn wycieczki z namiotem i spanie na szczytach pozwala zobaczyć je w chwilach, które dla większości turystów są niedostępne. Stąd tak niezwykłe zdjęcia pokazujące je podczas wschodów i zachodów słońca. Spacer nad chmurami. Piękne momenty, zazwyczaj w czasie dnia rzadko możliwe u Ciebie są normą. Jeszcze raz powtórzę - świetne zdjęcia. Pozostaję obserwatorem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi i dziękuję :)
      A co do stylu chodzenia, to chodzę tak, bo mi bardzo podobają się wschody słońca w górach, więc chcąc nie chcąc muszę być wysoko :P A poza tym, szkoda płacić za noclegi w schroniskach, skoro to samo moge mieć za darmo ;-)

      Usuń
  4. No, no ciekawe jakiego jeszcze asa górskiego wyciągniesz z tych wakacyjnych wspominek ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, jeszcze coś tam będzie, m.in. relacja z fajnej, kilkudniowej graniówki przy pięknej pogodzie :)

      Usuń
  5. Wieża widokowa na Smreku to fajna miejscówka :) Planuję tam tej zimy jakiś nocleg :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widoki niesamowite!
    My dość często bywamy w G.Izerskich, ale nocujemy zawsze 'na dole', nawet nie wiedziałam, choc byłam, że na Smrku mozna spac.

    Podpisuję się pod słowami Wkraja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      A spać można wszędzie, jeśli coś posiada ze trzy ściany to już jest luksus, chociaż brak budynku czy namiotu również nie przeszkadza w noclegach na świeżym powietrzu :-P

      Usuń

Prześlij komentarz