Plan na weekend był prosty, w sobotę przejść się po Karkonoszach, zobaczyć wschód słońca. Potem przenocować pod dachem w Kamenné studánce, zobaczyć wschód słońca i zejść do Piechowic, gdzie miałem być koło 9. Nie wszystko się udało, ale i tak było świetnie :-)
Sobota, 13 lipca 2013
Karpacz, , Dom Śląski, , Luční bouda, , , Medvědín, , , Harrachovy kameny, , U čtyř pánů, , Česká budka, , Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze „Śnieżne Kotły“, , Kamenná studánka
Z Wrocławia do Karpacza dostaję się pociągiem Regio oraz RegioBUSem, czyli autobusem obsługiwanym przez Przewozy Regionalne. Dzięki temu dość szybko, nie licząć spóźnieniea pociągu do Jeleniej Góry, ląduję przy szlaku w Białym Jarze. Jako drogę podejścia wybieram szlak czerwony przez Kocioł Łomniczki, bo dawno nie szedłem tą drogą. Po drodze zatrzymuję się pod schroniskiem by zjeść śniadanie i nakarmić koty resztą ryby z puszki. Dzieci siedzące obok miały świetny ubaw obserwując koty wylizujące puszkę po szprotach. Po śniadaniu ruszam dalej, mijam Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór i zatrzymuję się pod schroniskiem „Dom Śląski“.
Do samego schroniska nie zachodzę, nie mam potrzeby. Za to siadam przy punkcie widokowym i podziwiam Úpskou jámu oraz strażników parkowych zatrzymujących i informujących ludzi o zamknięciu czerwonego szlaku na Śnieżkę z powodu remontu.
Po postoju ruszam dalej w stronę Luční boudy. Szlak początkowo wiedzie przez Upskie torfowisko, na którego terenie swoje źródło ma Biała Łaba. Droga poprowadzona jest na drewnianych podestach, przez co trzeba uważać by nie zaklinować buta między belkami, bo moje zdolności na to pozwalają ;-)
W schronisku zachodzę do restauracji i raczę się piwem z miejscowego browaru. I powiem, że następnym razem wezmę standardowe, ciemne piwo. Ich wyrób nie za bardzo mi podszedł. Ale spróbować warto.
Po dłuższym postoju idę dalej w stronę Kozich Grzbietów. Są to tereny, które zamierzałem odwiedzić już od dłuższego czasu, ale zawsze brakowało czasu. A widoki już od początku są bardzo oryginalne.
Sam grzbiet prezentuje się genialnie. Szkoda, że nie ma poprowadzonego jego granią, ponoć jedyną w Sudetach, znakowanego szlaku. Co nie zmienia faktu, że kiedyś trzeba się z nią zapoznać z bliska ;-)
W dół schodzę czerwonym szlakiem, noszącym nazwę Stará Bucharova cesta do Špindlerův Mlýn. Zejście jest konkretne, za to podejście łagodniejsze, gdyż wiedzie w sporej części razem ze szlakiem rowerowym. Sam szczyt Medvédín (1235 m n.p.m.) to bufet, wyciąg oraz maszt telekomunikacyjny. Ludzi było dużo, ale zdecydowana większość przyjechała kolejką. Ze szczytu można podziwiać widoki w stronę Śnieżki. Dalej szlak prowadzi przez mokradło Svínskě louže, na terenie którego ulokowany jest bardzo fajny punkt widokowy.
Później szlak wchodzi na asfaltową drogę, którą prowadzi niemal na Harrachovy kameny. Po drodze wyminął mnie autobus… No tak, do schroniska trzeba dojechać, bo jeszcze się ktoś zmęczy ;-)
Później mija się kilka schronów (rzopików). Swoją drogą prezentują się niczego sobie.
Widać także Labský důl. Z tej perspektywy nawet wielka bryła schroniska Labská bouda prezentuje się ładnie.
Dochodzę do wiaty na rozdrożu U čtyř pánů gdzie robię przerwę obiadową, po czym kieruje się w stronę granicy.
Widoki w stronę Śnieżki towarzyszą mi przez cały czas. Ale w końcu Karkonosze nie są duże ;-)
Przy źródle Łaby zatrzymuję się tylko na chwilkę, robię parę zdjęć i ruszam dalej. Ale kiedyś jeszcze tam wrócę na dłużej.
W pewnym momencie ukazała się Szrenica. Niby fota średnia, ale mi się podoba ;-)
Pod stację przekaźnikowa na Śnieżnych Kotłach przychodzę półtorej godziny przed zachodem słońca. Rozkładam się w osłoniętym przedsionku, czekam i obserwuję. Co prawda na zachodzie niebo było zachmurzone, ale kolory na ścianach Kotłów oraz zboczach Wielkiego Szyszaka były rewelacyjne.
Później schodzę w dół i lokuje się w swoim kamiennym apartamencie ;-)
Jego plusem jest bliskość wody, dzięki czemu można zaoszczędzić na wadze plecaka. Minus również związany jest z wodą, a mianowicie z rozpryskującymi dookoła kroplami. Musiałem się przed nimi osłonić rozłożoną folią, bo inaczej do rana miałbym cały śpiwór mokry.
Niedziela, 14 lipca 2013
Kamenná studánka, , Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze „Śnieżne Kotły“, , Przełęcz pod Śmielcem, , Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem, , Rozdroże pod Śmielcem, , Jagniątków, , Piechowiece
Budzik dzwoni przed wschodem słońca, jednak szybki rzut oka na zewnątrz uświadamia mi, że ICM miał rację i chmury są dość nisko – idealnie na mojej wysokości :-P
No nic, jem śniadanie i ponownie wchodzę na grzbiet. A tam chmury na chwile się przewiały ukazując widoki na okolicę.
Niestety po chwili chmury ponownie wszystko zakrywają, więc ruszam dalej na Przełęcz pod Śmielcem, skąd rozpoczynam zejście w dół. Początkowo w chmurach, jednak czym jestem niżej i dalej od Karkonoszy, tym na niebie pojawia się więcej słońca. Ostatecznie około 9.30 melduję się w Piechowicach kończąc swoją wędrówkę.
Wycieczka niezbyt długa, jednak poznałem nieznane mi czeskie rejony Karkonoszy, a zachód słońca nad Śnieżnymi Kotłami domknął świetnie spędzoną sobotę. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie wschodu w niedzielę, jednak i tak nie narzekam :-)
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/Krkonose1314072013?noredirect=1
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Fajna wycieczka z super miejscówką noclegową :) A Kozie Grzbiety też fajne, podobno kiedyś jakiś szlak tam prowadził :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A tego nie wiem. Wiem ,że jak się dobrze popatrzy, to znajdzie się nawet obecną ścieżką prowadzącą granią.
UsuńEch, kiedy i mnie jakieś ścieżki zaprowadzą w te rejony...? Wycieczka bardzo fajna, foty też - również podoba mi się bardzo ta niby 'średnia', Kozie Grzbiety piękne... ;) Ale górski autobus!? Mam nadzieję, że takich na większą skalę nie opatentują :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW Karkonoszach to nie jest jedynie miejsca, w którym pod schronisko górskie (hotel) można podjechać autobusem. Mowa oczywiście o czeskiej stronie.
UsuńAle też nie chciałbym spotykać ich na większa skalę, nie po to jeżdżę w góry by wymijać się z autobusami.
No, kolejna wspaniała wyprawa....
OdpowiedzUsuńCzeskie Karkonosze troche znam (vide mój blog), ale bardziej zimowa porą...
Fajnie tak sobie popatrzeć jak to wygląda późną jesienią... A wygląda pięknie!
Pzdr.
To akurat środek lata ;-)
UsuńKarkonosze fajne są. Zatęskniło mi się do nich ostatnio. Mam plan na zimę, żeby je lepiej poznać od strony czeskiej. Zobaczymy czy dojdzie do skutku. A to niby średnie zdjęcie jest właśnie najlepsze, smaczku dodaje ten lecący ptak na niebie. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja zwracam uwagę na takie szczegóły jak lecący ptak :-)
UsuńTo życzę powodzenia w realizacji planów, bo Karkonosze zimą, przy pięknej pogodzie to coś świetnego:-)
Ciekawi mnie Twój sposób wędrowania z noclegami w terenie. Najbardziej kwestia wyposażenia. Jaki śpiwór, karimata czy materac itp. Od niedawna zaglądam na Twojego bloga, nie wiem, czy kiedyś coś już na ten temat pisałeś. Jeśli tak, to proszę o namiary lub adresy stron o podobnej tematyce.
OdpowiedzUsuńOpisany szlak jest mi po części znany ale z perspektywy wędrówki dziennej. Wieczorne zdjęcia Śnieżnych Kotłów rewelacyjne.
Pozdrawiam.
Cześć :-)
UsuńZacząłem pisać odpowiedź, ale gdy starałem się odpowiedzieć na wszystkie aspekty zbytnio się rozrosła ;-) Tak więc postaram się w najbliższym czasie napisać osobny wpis dotyczący tego tematu, bo nie jesteś pierwsza osobą, która się mnie o to pyta. A tematyka może wielu ludziom pomóc w doborze sprzętu i pakowaniu się na wycieczki.
Ja grzbiet Karkonoszy znam chyba w każdych warunkach już ;-) Byłem tam zarówno w dzień i w nocy, rano i wieczorem, w słońcu i ulewie :-P
No i tak jak obiecałem, przygotowałem wpis poruszający tą tematykę :-)
Usuńhttp://www.goryponadchmurami.pl/2013/12/kilka-sow-o-ekwipunku_1443.html
Jak miło przenieść się z chmurnego grudnia w - też trochę chmurne, ale jednak - letnie Karkonosze :)
OdpowiedzUsuńŁadna tura; czeska strona pokazuje inne, mniej znane a równie (jeśli nie bardziej) ciekawe i piękne oblicze niby znajomych gór. Polecam dalszą eksplorację jasnej (bo południowej ;)) strony Karkonoszy! :)
Na pewno w dalszym ciągu będę poznawał jaśniejsza stronę Karkonoszy :-P Bo mi się podobają ;-)
UsuńNo ja miałam "przyjemność" spotkać autokar pełen turystów na trasie do Włosienicy!!! Jakieś VIPy chyba o słabych witkach, że ich wpuścili na asfaltówkę!
OdpowiedzUsuńZa to do Domu Śląskiego pod Gerlachem podjechać może każdy, wystarczy tylko zapłacić... I nie trzeba być VIPem ;-)
UsuńNocleg taki - chyba najlepszy! Dobrze, że nie ma tu niedźwiedzi.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Super wycieczka. :)
Dzięki :) Niedźwiedzi nie ma, więc i problemu nie ma :-P
UsuńNiedźwiedzi nie ma, za to rysie i wilki ponoć bywają (choć nie tak wysoko). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAno, ponoć widziano jakieś wilki, ale nie ma co demonizować, one nie atakują ludzi.
UsuńPiękne zdjęcia, gratuluję udanej wyprawy!!!
OdpowiedzUsuń