Ostry Szczyt uchodzi za najtrudniej dostępny szczyt w Tatrach. Najłatwiejsza droga na niego ma wycenę II, co sprawia, że nie do końca jest to droga dla przeciętnego turysty. Jednak to nie ten łatwy wariant decyduje o jego sławie, a jego południowa ściana z kilkoma drogami będącymi tatrzańskimi klasykami. Jednym z nich jest właśnie Droga Motyki V.
Sobota, 20 lipca 2024
Ostry Szczyt - Droga Motyki (V)
Prognozy pogody przez cały tydzień zapowiadają na weekend lampę, więc warto jechać na Słowację. Jednak w czwartek prognozy na niedzielę zaczynają się psuć, ale bilety na FlixBusa już kupione, drogi ogarnięte, a nastawienie na drogę jest, więc i tak jedziemy. Najwyżej po jednym dniu wspinania zejdziemy...
Wraz z Kasią podchodzimy ze Starego Smokowca, zielonym szlakiem wzdłuż kolejki na Hrebienok. Tutaj chwila konsternacji, bo do drogowskazu przybita jest tabliczka z informacją, że Tatrzańska Magistrala na odcinku Hrebienok - Rázcestie nad Rainerovou chatou jest zamknięta z powodu osuwiska i należy ominąć ten fragment zielonym szlakiem przez Wodospady Zimnej Wody (Vodopády Studeného potoka). Średnio mi się ta opcja widzi, ale co robić. Jak się okaże następnego dnia, niepotrzebnie robiliśmy dodatkowe metry przewyższenia, bo spokojnie można przejść magistralą. Ale tak to jest, jak człowiek nie wie i słucha się oficjalnych tabliczek i zakazów...
Dla mnie jest to pierwsze przejście przez Dolinę Staroleśną (Veľká Studená dolina). Na plus zaliczę, że jest łagodna, co mnie trochę zaskoczyło. Minusem jej długość, ale o tym wiedziałem ;)
Jako że chcemy iść pod Ostry Szczyt, skracamy sobie drogę ścieżką przez Zbójnickie Korycisko (Zbojnícky spád) wzdłuż Staroleśnego Potoku (Veľký Studený potok). Jej przebieg jest dobrze widoczny w terenie i dopiero końcówka podejścia pod ściany Jaworowego Szczytu jest mniej widoczna, ale ewidentna.
Krzesany Róg w Grani Głównej zwraca na siebie uwagę.
Nowoleśna Grań od Skrajnej Nowoleśnej Turni po Staroleśny Szczyt. Dalej grań do Małej Wysokiej.
Już na szlaku, w dole Siwe Stawy.
Jest i nasz cel, południowa ściana Ostrego Szczytu. Z tej perspektywy nie wygląda na taką niedostępną.
Kozice wyłaniają się z mgieł...
Dotarliśmy już pod naszą ścianę, więc zostawiamy plecak ze zbędnymi rzeczami, chwilę odpoczywamy i trzeba ruszać, szkoda dnia ;)
Pierwszy wyciąg (IV) startuje rysą w ciekawie wymytej płycie, do przewieszek, gdzie przewijamy się w prawo. Po chwili idziemy dalej kolejną rysą, lekko skośnie w prawo do stanowiska. Mijamy stanowisko z trzech haków, bo kawałek dalej widać już kolejne, lepsze, z dwóch haków i zielonego repa.
Start przez te wymyte płyty nie jest taki łatwy. Charakter wspinania po nich jest inny, niż jestem przyzwyczajony w naszym granicie, więc chwilę musiałem "uwierzyć", że to trzyma.
Druga część pierwszego wyciągu, rysa po przewinięciu przez przewieszki. Drugi stan. Drugi wyciąg (V) startuje do góry w stronę przewieszki, którą omijamy po prawej. Jest to najtrudniejsze miejsce drogi, ale kilka stałych haków poprawia samopoczucie ;) Stanowisko zakładamy na wygodnych trawiastych półkach. Łatwy teren po wyjściu z trudności.
Trzeci stan na wielkim głazie.
Trzeci wyciąg (III) idzie prosto do góry przez charakterystyczne trawiaste spękania w płycie. Wyciąg jest łatwy i chyba tylko dla przyzwoitości założyłem ze dwa przeloty. Stan z haka pod przewieszką.
Czwarty wyciąg (IV) startuje trawersem w lewo do ryski, którą do góry na odstrzeloną płytę. Tu przewijamy się przez lekką przewieszkę i wchodzimy do pionowego zacięcia, które wyprowadza na wygodny balkon, na którym zakładam stanowisko.
Widok w stronę Małego Lodowego Szczytu.
Zacięcie wyprowadzające na balkon.
Wyjście z zacięcia. Kasia na piątym stanowisku na balkonie.
Piąty wyciąg (III) startuje rysami na prawo od balkonu do góry na grańkę. Stanowisko najlepiej założyć w okolicach przełączki pod spiętrzeniem ściany.
Grańka.
Szósty wyciąg (III) startuje trawiastym terenem do ładnego zacięcia, które wyprowadza na grań z dudniącymi blokami, kilka metrów pod wierzchołkiem.
Ładne zacięcie.
Podobał mi się ten wyciąg.
Siódmy wyciąg (I-II) to dosłownie kilka metrów bez trudności na szczyt.
Ostry Szczyt (2365 m n.p.m.) zdobyty. Widoków niestety nie ma, bo przyszły chmury.
Na szczycie można znaleźć sporo płaskiego miejsca, by na spokojnie ogarnąć szpej i coś zjeść.
Teraz czeka nas zejście ze szczytu. Wszędzie piszą, że jest nieewidentne i może przysporzyć problemów, więc nie warto go lekceważyć. W rzeczywistości nie jest tak źle i przy suchej skale i dobrej widoczności nie powinno być problemu. Chociaż odnalezienie ostatniego stanowiska po ciemku, może być nie lada wyzwaniem...
Ze szczytu idziemy kilkadziesiąt metrów granią w stronę Białej Ławki, na stanowisko z pętli z mailonem na bloku (w miejscu stojącego Słowaka na zdjęciu poniżej).
Pierwszy zjazd jest krótki i kończy się na kamiennym balkonie. Idziemy nim kilka metrów w prawo i mamy drugie stanowisko z haków.
Ten zjazd jest dłuższy i kończy się na trawiasto-skalnej półce. (Widoczne osoby stoją na stanowisku na Drodze Häberleina).
Teraz czeka nas kilkanaście metrów, miejscami czujnego trawersu w prawo, do kolejnego stanowiska. Na zdjęciu niżej na stanie stoi Słowak z poprzedniego zespołu.
Tu jest stan z łańcucha.
Ten zjazd jest długi, ma z 50 metrów i kończy się na trawiastej półeczce, przy ringu.
Następne stanowisko jest niżej, na skraju widocznej z lewej strony płyty. Do niego prowadzi wyraźna ścieżka, która zygzakuje i omijając stromiznę wyprowadza na tę płytę w dole. Na koniec trzeba wejść na płytę i ukośnym trawersem dostać się do stanu. Jeśli skała byłaby mokra, ten trawers na pewno byłby bardzo czujny i chyba rozważyłbym dostanie się na ten stan zjazdem z ringa, przy którym właśnie stoimy.
Ostatni zjazd pod ścianę.
Tu już możemy schować cały szpej do plecaków i zejść do pozostawionych rzeczy, by coś zjeść.
Droga Motyki na Ostrym Szczycie jest ładna. Na mnie największe wrażenie zrobił trawers i przewinięcie się przez odstrzeloną płytę na czwartym wyciągu. Powietrznie i wygląda trudno, a jest przyjemnie ;) Ale nawet łatwe wyciągi są lite i podczas wspinania nie trzeba bać się o skałę. Już pierwsze metry drogi mnie zaskoczyły rodzajem wspinania, bo te wymycia na płycie są dosyć specyficzne.
Droga na pewno warto zrobienia.
Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Sobota, 20 lipca 2024
Ostry Szczyt - Droga Motyki (V)
Prognozy pogody przez cały tydzień zapowiadają na weekend lampę, więc warto jechać na Słowację. Jednak w czwartek prognozy na niedzielę zaczynają się psuć, ale bilety na FlixBusa już kupione, drogi ogarnięte, a nastawienie na drogę jest, więc i tak jedziemy. Najwyżej po jednym dniu wspinania zejdziemy...
Wraz z Kasią podchodzimy ze Starego Smokowca, zielonym szlakiem wzdłuż kolejki na Hrebienok. Tutaj chwila konsternacji, bo do drogowskazu przybita jest tabliczka z informacją, że Tatrzańska Magistrala na odcinku Hrebienok - Rázcestie nad Rainerovou chatou jest zamknięta z powodu osuwiska i należy ominąć ten fragment zielonym szlakiem przez Wodospady Zimnej Wody (Vodopády Studeného potoka). Średnio mi się ta opcja widzi, ale co robić. Jak się okaże następnego dnia, niepotrzebnie robiliśmy dodatkowe metry przewyższenia, bo spokojnie można przejść magistralą. Ale tak to jest, jak człowiek nie wie i słucha się oficjalnych tabliczek i zakazów...
Dla mnie jest to pierwsze przejście przez Dolinę Staroleśną (Veľká Studená dolina). Na plus zaliczę, że jest łagodna, co mnie trochę zaskoczyło. Minusem jej długość, ale o tym wiedziałem ;)
Jako że chcemy iść pod Ostry Szczyt, skracamy sobie drogę ścieżką przez Zbójnickie Korycisko (Zbojnícky spád) wzdłuż Staroleśnego Potoku (Veľký Studený potok). Jej przebieg jest dobrze widoczny w terenie i dopiero końcówka podejścia pod ściany Jaworowego Szczytu jest mniej widoczna, ale ewidentna.
Krzesany Róg w Grani Głównej zwraca na siebie uwagę.
Nowoleśna Grań od Skrajnej Nowoleśnej Turni po Staroleśny Szczyt. Dalej grań do Małej Wysokiej.
Już na szlaku, w dole Siwe Stawy.
Jest i nasz cel, południowa ściana Ostrego Szczytu. Z tej perspektywy nie wygląda na taką niedostępną.
Kozice wyłaniają się z mgieł...
Dotarliśmy już pod naszą ścianę, więc zostawiamy plecak ze zbędnymi rzeczami, chwilę odpoczywamy i trzeba ruszać, szkoda dnia ;)
Pierwszy wyciąg (IV) startuje rysą w ciekawie wymytej płycie, do przewieszek, gdzie przewijamy się w prawo. Po chwili idziemy dalej kolejną rysą, lekko skośnie w prawo do stanowiska. Mijamy stanowisko z trzech haków, bo kawałek dalej widać już kolejne, lepsze, z dwóch haków i zielonego repa.
Start przez te wymyte płyty nie jest taki łatwy. Charakter wspinania po nich jest inny, niż jestem przyzwyczajony w naszym granicie, więc chwilę musiałem "uwierzyć", że to trzyma.
Druga część pierwszego wyciągu, rysa po przewinięciu przez przewieszki. Drugi stan. Drugi wyciąg (V) startuje do góry w stronę przewieszki, którą omijamy po prawej. Jest to najtrudniejsze miejsce drogi, ale kilka stałych haków poprawia samopoczucie ;) Stanowisko zakładamy na wygodnych trawiastych półkach. Łatwy teren po wyjściu z trudności.
Trzeci stan na wielkim głazie.
Trzeci wyciąg (III) idzie prosto do góry przez charakterystyczne trawiaste spękania w płycie. Wyciąg jest łatwy i chyba tylko dla przyzwoitości założyłem ze dwa przeloty. Stan z haka pod przewieszką.
Czwarty wyciąg (IV) startuje trawersem w lewo do ryski, którą do góry na odstrzeloną płytę. Tu przewijamy się przez lekką przewieszkę i wchodzimy do pionowego zacięcia, które wyprowadza na wygodny balkon, na którym zakładam stanowisko.
Widok w stronę Małego Lodowego Szczytu.
Zacięcie wyprowadzające na balkon.
Wyjście z zacięcia. Kasia na piątym stanowisku na balkonie.
Piąty wyciąg (III) startuje rysami na prawo od balkonu do góry na grańkę. Stanowisko najlepiej założyć w okolicach przełączki pod spiętrzeniem ściany.
Grańka.
Szósty wyciąg (III) startuje trawiastym terenem do ładnego zacięcia, które wyprowadza na grań z dudniącymi blokami, kilka metrów pod wierzchołkiem.
Ładne zacięcie.
Podobał mi się ten wyciąg.
Siódmy wyciąg (I-II) to dosłownie kilka metrów bez trudności na szczyt.
Ostry Szczyt (2365 m n.p.m.) zdobyty. Widoków niestety nie ma, bo przyszły chmury.
Na szczycie można znaleźć sporo płaskiego miejsca, by na spokojnie ogarnąć szpej i coś zjeść.
Teraz czeka nas zejście ze szczytu. Wszędzie piszą, że jest nieewidentne i może przysporzyć problemów, więc nie warto go lekceważyć. W rzeczywistości nie jest tak źle i przy suchej skale i dobrej widoczności nie powinno być problemu. Chociaż odnalezienie ostatniego stanowiska po ciemku, może być nie lada wyzwaniem...
Ze szczytu idziemy kilkadziesiąt metrów granią w stronę Białej Ławki, na stanowisko z pętli z mailonem na bloku (w miejscu stojącego Słowaka na zdjęciu poniżej).
Pierwszy zjazd jest krótki i kończy się na kamiennym balkonie. Idziemy nim kilka metrów w prawo i mamy drugie stanowisko z haków.
Ten zjazd jest dłuższy i kończy się na trawiasto-skalnej półce. (Widoczne osoby stoją na stanowisku na Drodze Häberleina).
Teraz czeka nas kilkanaście metrów, miejscami czujnego trawersu w prawo, do kolejnego stanowiska. Na zdjęciu niżej na stanie stoi Słowak z poprzedniego zespołu.
Tu jest stan z łańcucha.
Ten zjazd jest długi, ma z 50 metrów i kończy się na trawiastej półeczce, przy ringu.
Następne stanowisko jest niżej, na skraju widocznej z lewej strony płyty. Do niego prowadzi wyraźna ścieżka, która zygzakuje i omijając stromiznę wyprowadza na tę płytę w dole. Na koniec trzeba wejść na płytę i ukośnym trawersem dostać się do stanu. Jeśli skała byłaby mokra, ten trawers na pewno byłby bardzo czujny i chyba rozważyłbym dostanie się na ten stan zjazdem z ringa, przy którym właśnie stoimy.
Ostatni zjazd pod ścianę.
Tu już możemy schować cały szpej do plecaków i zejść do pozostawionych rzeczy, by coś zjeść.
Droga Motyki na Ostrym Szczycie jest ładna. Na mnie największe wrażenie zrobił trawers i przewinięcie się przez odstrzeloną płytę na czwartym wyciągu. Powietrznie i wygląda trudno, a jest przyjemnie ;) Ale nawet łatwe wyciągi są lite i podczas wspinania nie trzeba bać się o skałę. Już pierwsze metry drogi mnie zaskoczyły rodzajem wspinania, bo te wymycia na płycie są dosyć specyficzne.
Droga na pewno warto zrobienia.
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Komentarze
Prześlij komentarz