Rakiety odkurzone

W telewizji straszą śnieżnym armageddonem, wg prognoz ma sypać cały czas przez dwa dni, do tego lekki mróz. Nie pozostaje więc nic innego, jak spakować plecak i ruszyć w góry zacząć sezon zimowy. Oczywiście rakiety śnieżne w takich okolicznościach stają się wyposażeniem obowiązkowym.

Sobota, 2 grudnia 2023

Lądek-Zdrój, , Trojak, , Karpiak, , , Černý Kout, , Černý Kout, , Špičák - rozc., , Špičák

Z Kasią chcieliśmy jechać już w piątek wieczorem, ale zorientowaliśmy się, że wieczorny autobus do Lądka, którym zamierzaliśmy jechać, kursuje jedynie w weekendy. By już na ostatnią chwilę nie kombinować ze zmianą planów, przesuwamy start wycieczki na pierwszy kurs w sobotę. Z Wrocławia jedziemy o 6:09 pociągiem KD do Kłodzka Miasto, skąd mamy autobus KD do Lądka-Zdroju. Fajna opcja, nie ma obaw o utknięcie w Kłodzku, bo autobus jest skomunikowany z pociągiem. Po 8:30 wysiadamy w Lądku i ruszamy przez miasto na Trojak. Początkowo śniegu nie ma jakoś wiele, a do tego jest suchy i sypki, więc rakiety zostają na plecakach. Szlak nieprzedeptany, niebo całe zasnute chmurami i do tego prószy śnieg. Mamy zimowy klimat :)

Od naszej ostatniej wizyty na Trojaku trochę się zmieniło. O ile skały stoją jak stały, to w grudniu 2022 roku otwarto tam platformę widokową, na której nie miałem jeszcze okazji być. Zlokalizowana jest ona w miejscu starego punktu widokowego. My co prawda widoków z niej nie mieliśmy, bo chmury skutecznie wszystko zakrywają, jednak nie do końca jestem przekonany, czy była to potrzebna budowa. Wcześniej również można było z tego miejsca oglądać okolicę, ale rozumiem, że była kasa z "Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych – funduszu przeciwdziałania skutkom Covid-19", więc trzeba było ją wydać.
Skalna Brama, dwie skały na szczycie Trojaka, tworzące wąski korytarz między nimi.
Schodzimy na Kobyliczne Siodło, gdzie jest nowa wiata z projektu Singletracków Glacensis. Następnie idziemy na Karpiak, na szczycie którego znajdują się ruiny Zamku Karpień. Szukając dalszego przebiegu szlaku, udało nam się okrążyć ruiny, ale przy drugim okrążeniu zobaczyliśmy już oznaczenie szlaku ;)
Dochodzimy do przejścia granicznego Černý Kout, gdzie możemy zapoznać się z tabliczką związaną ze „Szlakiem Kurierów Solidarności”, czyli trasą, którą w czasach komunistycznych przerzucała przez granicę prasę oraz ulotki polsko-czechosłowacka opozycja antykomunistyczna.
Rakiety na razie cały czas wędrują na plecakach, ale warunki powoli się zmieniają. Sypiący śnieg zanikł, a zastąpił go opad zamarzniętego deszczu. Jednocześnie chyba podniosła się lekko temperatura, bo leżący śnieg robi się coraz bardziej zwarty.

Za Przełęczą Gierałtowską wskakujemy w rakiety.
Czartowiec (944 m n.p.m.) to dobre miejsce na przerwę na herbatę i zastanowienie się nad miejscem na nocleg, bo noc coraz bliżej.

Zerkamy na mapę i wychodzi, że nieodległy Špičák będzie najlepszy na biwak. Nie jest do niego daleko, więc jeszcze za jasnego zaczynamy rozkładać namiot, po czym chowamy się w puch. Sypie cały czas, co widać zwłaszcza po warstwie śniegu, która pojawia się dookoła tropiku. Rano namiot jest mocno przygnieciony śniegiem.

Niedziela, 3 grudnia 2023

Špičák, , Špičák - rozc., , Kowadło, , Bielice, , Czernica, , Przeł. Dział, , Stronie Śląskie

Na dworze nie było bardzo zimno, termometr pokazuje -7°C, ale w namiocie pojawiła się duża kondensacja i wilgotność, bo wentylacji prawie nie było przez przysypanie tropiku śniegiem.
Po śniadaniu ruszamy dalej granicą. Wczorajszych śladów już nie widać, jedynie lekkie wgłębienie pokazuje, którędy ktoś wczoraj szedł.
Szlaku jeszcze nie zgubiliśmy.
Do Kowadła idzie się ciężko. Szlak nieprzetarty, śnieg nie ułatwia wędrówki, ale jest jednak zimniej niż wczoraj - słychać skrzypienie spod rakiet, czego wczoraj nie było.
Na Kowadle jesteśmy dzisiaj pierwsi. Parę zdjęć, łyk herbaty i schodzimy. Na zejściu śniegu jest zdecydowanie mniej niż na szlaku granicznym. Po chwili spotykamy trzy podchodzące ekipy i później jest już przedeptane.
Do Bielic idziemy szybko, na asfalcie na chwilę ściągamy rakiety, ale już na odbiciu szlaku w stronę Czernicy ponownie je zakładamy. Przedeptane jest, ale w rakietach z dużym plecakiem idę szybciej niż gość z małym, ale w samych butach.
Po drodze mijamy schodzącą z góry ekipę z pulkami. Niektórzy to się bawią ;)

Wieża stoi, ale widoków z niej za rozległych nie ma. Chmury przeszkadzają. Mimo wszystko widać zimę.
Schodzimy zadowoleni, że przed nami jedynie końcówka, pewnie przedeptana i będzie szło się sprawnie. Bardzo szybko przekonujemy się, że jest inaczej, a wędrówka płaskimi drogami leśnymi zajmuje zdecydowanie więcej czasu niż nawet wcześniejsze podchodzenie na Czernicę.
Za to pojawiło się błękitne niebo i jest piękna zima ;)
Zejście się dłuży, ale gdy już doszliśmy do asfaltu nad Goszowem, nagle przyspieszyliśmy i w centrum Stronia Śląskiego pojawiamy się nadspodziewanie szybko, ale i tam brakło nam ze 30 minut, by zdążyć na autobus. By nie czekać na mrozie dwóch godzin na kolejny, idziemy do restauracji Cherry Pepperoni, polecam ;) O 18:30 wsiadamy w autobus KD do Wrocławia, przesiadka w Kłodzku i po 21 możemy wysiadać we Wrocławiu.
Rozpoczęcie sezonu zimowego w tym roku wypadło dla mnie bardzo dobrze. Śnieg dopisał i mogłem odkurzyć rakiety, które przez rok przeleżały w szafie. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że warunki utrzymają się dłużej i jeszcze będzie można cieszyć się zimą w pełni, podczas kolejnych wyjazdów.

Komentarze

  1. Ale pięknie! Miejmy nadzieję, że snieg w górach się utrzyma i będzie tak do wiosny, człowiek tęskni za prawdziwa zima ( byle drogi były czarne, rzecz jasna 😊 )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję, a bardziej, że jeszcze dosypie i się biało zrobi. Wczoraj kończyłem już niestety wycieczkę w deszczu. Do tego ocieplenie, że we Wrocławiu śnieg zniknął praktycznie cały.

      Usuń
  2. Sezon zimowy rozpoczęty bardzo dobrze! Zrobiło się pięknie zimowo... tyle ,że właśnie od jutra zapowiadają ocieplenie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie pomylili się tym razem i wczorajszą wycieczkę kończyłem już w deszczu... Niżej po śniegu już śladu nie ma.

      Usuń
  3. Fajnie się czyta i fajnie ogląda, bo śnieżna zima jest piękna, szczególnie na zdjęciach, ale jak się jest w środku tego żywiołu, to już tak sielankowo nie jest. Mam tu myśli poruszanie się i długość dnia. Za to wrażenia z takich ciężkich wypraw na długo zapadają w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimowe wędrowanie jest dużo bardziej wymagające niż w innych porach roku. Trzeba mieć dobry sprzęt i się odpowiednio przygotować, bo może skończyć się kiepsko. Ale wszystko jest dla ludzi i może być fajnie spędzonym czasem :)

      Usuń
  4. Ja jednak się wystraszyłem i zostałem w domu :)) Warunek piękny trafiliście, z zimowym otwarciem nadal czekam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy był dzień idealny, następny weekend już nie był taki ładny. A teraz z początkiem sezonu zimowego chyba poczekasz do przyszłego roku...

      Usuń
  5. Ja się nie boję :)) Myślę jednak, że da się coś jednak wyklepać... w lutym :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje rozpoczęcia zimowego sezonu - ja właśnie zamiast wracać z wschodu to siedzę i czytam, a prognozy totalnie się rozjechały z tym co widziałem na kamerkach i jestem z tego powodu zły (że się nimi zasugerowałem).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zimą nie rezygnuję z wyjazdów jak jest na minusie. Najważniejsze, by nie padał deszcz, bo śnieg tak nie przeszkadza ;) Za to latem... Nie zliczę ile razy tak siedziałem i byłem wkurzony jak widziałem kamerki porównując z prognozami.

      Usuń
  7. Tak znana, fajna trasa w śnieżku, superowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza po świeżych opadach, gdy jeszcze szlaki nieprzetarte :)

      Usuń

Prześlij komentarz