Rowerowe spotkanie w Bystrzyckich


Mam dwa dni wolnego, więc piszę do Skadi z zapytaniem czy ma możliwość gdzieś wyskoczyć.
Dostaję zaskakującą odpowiedź, że jest z Damianem na kilkudniowym wypadzie rowerowym na Ziemi Kłodzkiej i mogę do nich dołączyć. Parę wiadomości później jesteśmy już umówieni na spotkanie na szlaku.

Wtorek, 9 sierpnia 2022

Szczytna, pod Wolarzem, Dolina Bystrzycy, Schronisko PTTK Jagodna, okolice Nowej Bystrzycy

Z Wrocławia do Szczytnej jadę pociągiem. Fajnie jeździ się z rowerem koleją w środku tygodnia, bo miejsce łatwo znaleźć. W weekendy bywa z tym trudniej, czasem wręcz jest to niemożliwe.
Ze Skadi (Skadi na Grani) i Damianem spotykamy się przed południem w Szczytnej.

Tu trochę siedzimy, bo Skadi ma parę spraw do pozałatwiania przed nadchodzącym urlopem i ruszamy szlakiem rowerowym w stronę Wolarza.

Przy odbiciu czerwonego szlaku na szczyt ja z Damianem zostajemy z rowerami, a Skadi wchodzi na szczyt po kolejny wierzchołek do jakiejś korony ;)

Kolejny postój robimy przy zbiorniku wodnym na Bystrzycy. Przyjemne miejsce, miło byłoby tu posiedzieć wieczorem przy ognisku, może kiedyś ;)

My tymczasem ruszamy doliną Bystrzycy. Bardzo klimatyczny szlak, idealny na rower jak większość w Górach Bystrzyckich.

Po pewnym czasie, w okolicy skrzyżowania Drogi nad Potokiem (którą jedziemy) i Piaszczystej Drogi, natrafiamy na super miejsce odpoczynkowe.

Po dojechaniu do asfaltu strumień się "trochę rozlewa" i znowu można poczuć się jak nad jeziorkiem.

Powoli zbliżamy już się do końca dnia, ale w planie mamy jeszcze dobrze zjeść.

A w tym rejonie najlepiej to zrobić w schronisku PTTK Jagodna. Nie dość, że mają dobre jedzenie, to jeszcze bardzo ładnie je podają.
Później zaczynamy zastanawiać się nad noclegiem. Jedziemy zobaczyć Chatkę Sylwestrową, jednak ostatecznie lądujemy na polu nad Nową Bystrzycą.


Przy herbacie i rozmowie siedzimy jeszcze trochę po zachodzie słońca, zanim udamy się spać.

Dystans: 37 km + 10 km

Środa, 10 sierpnia 2022

Okolice Nowej Bystrzycy, Stara Bystrzyca, Stara Łomnica, Gorzanów, Kłodzko

Skadi z Damianem śpią w namiocie, ja wybieram opcję minimalistyczną, czyli pod gołym niebem. Jak niedawno się dowiedziałem, taki styl nocowania ma nawet swoją nazwę i określany jest "po kowbojsku". Czego to ludzie nie wymyślą, by opisać coś normalnego ;)

Po śniadaniu rozdzielamy się. Ja wracam do Wrocławia, ale muszę jeszcze dojechać do Kłodzka, bo tylko tam dojeżdżają pociągi w kierunku Międzylesia. Dalej jest komunikacja zastępcza, w której roweru nie przewieziemy. Skadi z Damianem natomiast ruszają dalej w swoją trasę po Ziemi Kłodzkiej.

Widok w stronę Masywu Śnieżnika.

Góry Bystrzyckie.

W Kłodzku mam prawie godzinę do pociągu, ale słońce świeci, ciepło jest, więc siedzenie na ławce w parku jest przyjemne.

Dystans: 25 km + 10 km

Kolejny krótki, letni rowerowy wypad za mną. Góry Bystrzyckie są idealne na rower, o czym dowiedziałem się już jakiś czas temu i jak na razie się na nich nie zawiodłem w tym temacie. Pod pewnymi względami są nawet lepsze niż Izery ;) Chociaż tamte zapewniają więcej widoków i ciekawszą okolicę.

Komentarze

  1. Góry Bystrzyckie zawsze na czasie, nawet rowerem :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak menel mówi, Bystrzyckie mają to coś w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Też mi trochę dziwnie brzmi, ale ma trochę sensu. W siodełku ostatnio prawie przysypiałem, ale powiem, że nie da się tak jechać :D

      Usuń
  4. Hehe, widzę, że ostatnio spaliśmy tak samo :-) I też ognisko nie było palone ;-) Kurczę muszę ułożyć trasę znów w Bystrzyckich, już dawno mnie wołają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko Ty nie znałeś pewnie tego określenia ;) Nie było, ale ja nie próbowałem rozpalić ;) Ogólnie na ostatnim jesiennym wypadzie ogniska brakowało i u mnie, ale z lenistwa i wygody.

      Ja Bystrzyckie niedawno ponownie odwiedziłem, aczkolwiek tylko przelotem, tudzież przejazdem.

      Usuń

Prześlij komentarz