Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy


Gdy jeszcze nie mogłem za bardzo wędrować po górach, szukałem pomysłu na spokojniejszy wypad z rowerem i opcją nie za wielkich przewyższeń. Od dłuższego czasu czekał na mojej liście do odwiedzenia Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy w okolicach Kątów Wrocławskich. Aby zapewnić wycieczce górski akcent, postanowiłem połączyć ten pomysł z noclegiem w Chatce na Raduni.

Poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Kąty Wrocławskie, Szlak Bielika/Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy, Maniów, Strzeblów, Przełęcz Tąpadła, Chatka na Raduni

W trasę ruszam o ludzkiej godzinie i z pociągu w Kątach Wrocławskich wysiadam chwilę przed godziną 12. Zaplanowana trasa nie jest długa, więc nie muszę się śpieszyć, i tak zdążę wszystko ogarnąć.

Pierwszym punktem programu jest Dolina Bystrzycy. Obszar ten objęty jest ochroną w formie Parku Krajobrazowego, przez który przebiega rowerowy Szlak Bielika. Ma on formę pętli, więc ja odwiedzę tylko jego fragment położony po południowej stronie miasta. Ale właśnie ta część mnie interesowała najbardziej. Na północną część przyjdzie jeszcze czas, bo mam co do tego szlaku pewien plan.

Szlak wiedzie po płaskim terenie, przez las wzdłuż rzeki Bystrzycy. Widoków dalekich nie ma, jak to w lesie, ale można pooglądać rzekę.





Ładnie tu jest, więc myślę, że warto będzie się kiedyś wybrać na cały Szlak Bielika.

Później przejeżdżam przez rzekę na drugą stronę, wyjeżdżam z lasu i powoli zaczynam kierować się w stronę Masywu Ślęży. Widać go dobrze cały czas, jednak trochę kilometrów mam jeszcze do przejechania, zwłaszcza że muszę go jeszcze objechać, by dostać się na drugą stroną, na Przełęcz Tąpadła.

Polna droga z Maniowa Wielkiego.

Krzyże pokutne w Proszkowicach.

Od Maniowa Wielkiego do Przełęczy Tąpadła jadę asfaltem. Trasa wydaje się fajna, jednak wraz z kolejnymi kilometrami zaczynam odczuwać problemy z rurką, która uprzykrza mi życie od czerwca. Na szczęście to już ostatnie dni i pod koniec sierpnia się jej pozbędę. Na koniec dnia czeka mnie jeszcze podjazd na Radunię, targanie roweru do chatki i zasłużone życie biwakowicza.
Rozłożenie noclegu, zbieranie drewna, gotowanie herbaty i szykowanie kolacji.
Jest i pamiętny emerycki leżaczek ;)
Z Kątów Wrocławskich wyszło mi jakieś 45 km.

Wtorek, 30 sierpnia 2022

Chatka na Raduni, Przełęcz Tąpadła, Księginice Małe, Kobierzyce, Bielany Wrocławskie, Wrocław

Wstaję bez budzika, mam czas i mogę się polenić ;)

Leniwe śniadanie, pakuję rzeczy i zaczynam się zwijać. Do domu mam jakieś 60 km, więc z jednej strony nie tak daleko, z drugiej kawałek jest. Zastanawiam się, czy bok będzie mnie dzisiaj dalej boleć, czy jednak nocny odpoczynek wystarczy. Najwyraźniej wystarczył, bo problemy zaczynam odczuwać dopiero we Wrocławiu.

Na początek czeka mnie to, co w wycieczkach rowerowych jest najpiękniejsze, czyli zjazd. Gdyby ktoś znalazł kiedyś trasę składającą się z samych zjazdów, proszę o informację, chętnie sprawdzę ;)

Na dłużej zatrzymuję się pod XVI wiecznym pałacem w Będkowicach. Widać, że budynki są w kiepskim stanie, jednak ktoś się nimi zajął. Wszystkie zabudowania mają nowe dachy, więc już chroni je to przed dalszym niszczeniem przez deszcz. Okolica zabudowań również jest zadbana, ale przed właścicielami jeszcze bardzo dużo pracy, jeśli chcą przywrócić pałacowi dawną świetność.

Dalej jadę najkrótszą trasą na Wrocław. W większości drogami asfaltowymi, chociaż trafiło się kilka odcinków polnych oraz dróg rowerowych. Przyjemna rowerowa przejażdżka.

Kolejny krótki wypad na Radunię. Udało mi się odwiedzić Park Krajobrazowy Doliny Bystrzycy, który miałem na uwadze od jakichś dwóch lat. Pewnie pojawię się za jakiś czas z rowerem w Kątach Wrocławskich, bo mam tam jeszcze dwa miejsca do odwiedzenia. Ale kiedy nadarzy się taka okazja, tego jeszcze nikt nie wie ;)




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. Fajna impreza. Twoja rekonwalescencja ma inny pozytywny wymiar, poznasz trochę zakamarów. Widzę, że "kwadrat" na Raduni traktujesz priorytetowo. Gięta z ognia wygląda smakowicie, to swojski wyrób?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona ma tę zaletę, że jest blisko i nie musiałem dużo rzeczy do niej zabierać. A biorąc pod uwagę moje ograniczenia z noszeniem plecaków, to było istotne.
      Tym razem kiełbasa kupna, ale kaszanka własna :)

      Usuń
  2. Kiełbasą robisz smaka...tego mi brakowało w tym roku, w moich biwakach. Ogniska z kiełbasą.
    No i aż na mapie sobie poszukałem tej chatki, bo fajne miejsce. A sam rejon Ślęży...naiwnie myślałem, że w maju go odwiedzę, znów przesuwam plany na kolejny rok - chyba, że jeszcze jesienią, na wschód ode mnie będzie beznadziejnie, to może jeszcze pomyślę o Sudetach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiełbę warto do menu biwakowego włączyć, od razu przyjemniej czas mija na noclegu :)

      Masz daleko, więc ciężej jest ci się wybrać w Sudety. Ale popatrz na to z dobrej strony. Teraz jadąc na Ślężę będziesz wiedział o chatce ;)

      Usuń
    2. W sumie, to żeby być szczerym, rejony które mnie interesują w Beskidach, są równie daleko jak Sudety. Kiełbasę muszę zjeść z ogniska w końcu w górach ;)

      Usuń
    3. Ta kiełbasa z ogniska to będzie chyba wykwintnym posiłkiem po takim długim czasie oczekiwania :D

      Usuń
  3. Ale mi się marzą takie kiełbaski z ogniska :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz