Śnieżne Kotły w Karkonoszach



Jest takie miejsce w Karkonoszach, w którym można poczuć się trochę jak W Tatrach. Nie mam tu na myśli wielkich szczytów, długich i ostrych grani (chociaż w Karkonoszach również można znaleźć typową grań) ale kotły polodowcowe ze stromymi ścianami pooranymi żlebami. Mówię oczywiście o Śnieżnych Kotłach, położonych między Łabskim Szczytem, a Wielkim Szyszakiem. Co prawda, nie można nimi chodzić, ale u ich podnóża wiedzie bardzo ładny widokowo szlak.

Niedziela, 14 czerwca 2015

Szklarska Poręba, , Petrova bouda, , Schronisko „Pod Łabskim Szczytem”, , Szklarska Poręba

Tym razem w Karkonosze udaję się na jednodniówkę. Jak się później okaże, bardzo szybką jednodniówkę, ale taki był plan, gdyż meteorolodzy prognozowali na ten dzień burze po godzinie 15.
Na dworcu kolejowym w Szklarskiej Porębie Górnej jestem kilkanaście minut po godzinie 9. Wychodzę z pociągu i czas ruszać na szlak. Zanim jednak zniknę w lesie za czerwonymi znakami, nabywam dobrze znaną czeską czekoladę – Studentská. A potem przejście chodnikiem wzdłuż DK3, by po minięciu Kruczych Skał wejść w las. Początek to nic specjalnego, po prostu zwykła, szeroka leśna droga, z czasem stająca się coraz bardziej stroma i wybrukowana.


Ostatni odcinek przed schroniskiem, to już typowy chodnik, bo to nie jest nawet kostka brukowa, tylko zwykłe płyty chodnikowe.


Ale to już standard na tym odcinku, po minięciu schroniska na Hali Szrenickiej odwracam się w tył i mogę oglądać Góry Izeskiej.


Za odbiciem szlaku do Szrenicy spotykam granitowe skałki noszące nazwę Trzy Świnki.


Pomiędzy Łabskim Szczytem, a Stacją Przekaźnikową na Śnieżnych Kotłach spotykam pracowników KPN’u prowadzących konie. Pierwszy raz widziałem parkowców z koniami. Chociaż jak na to spojrzeć inaczej jest to pewnie szybszy sposób poruszania się po parku, chociaż konie trochę brudzą alejki, czego kilka przykładów miałem okazję zobaczyć.


Pod Stacją Radiowo-Telewizyjną na Śnieżnych Kotłach zatrzymuję się na śniadanie, czekoladę i podziwianie widoków. Nie brakuje również śniegu, który utrzymuje się jeszcze w zacienionych żlebach Śnieżnych Kotłów.

Nie zabrakło także klasycznego spojrzenia na budynek Stacji Przekaźnikowej. Chyba każdy kto bywał w tym miejscu robił sobie takie zdjęcie ;)


A to kolejny klasyk rejonu. Niech odezwie się ten, kto był w tym miejscu, a nie ma takiego zdjęcia, ew. nie zapatrzył się na Stację Przekaźnikową. No nie da się przejść obok niej obojętnie ;)


Po prawej stronie szlaku, po minięciu Czarnej Przełęczy, zobaczyć można Kalmanův pomník, czyli kamień upamiętniający śmierć czeskiego dziennikarza w roku 1929, który zamarzł podczas burzy śnieżnej.


Ten widoczek bardzo mi się podoba. Widać tutaj Wielki Szyszak, Stacja Przekaźnikowa, Śmielec.


Jak widać szlak grzbietowy jest bardzo szeroki i wygodny, wystarczy jednak odbić od niego gdzieś w bok, w jeden z mniej popularnych kierunków i od razu robi się zupełnie inaczej. Tak wygląda zielony szlak po polskiej stronie, który odbija od grzbietu w okolicach Petrovej boudy.


Widać, że nie jest ani tak szeroki, ani tak wydeptany jak ten na grzbiecie. Część tego szlaku prowadzi przez teren torfowiskowy, dlatego też poprowadzony jest po drewnianych podestach.

Idąc zielonym szlakiem Ścieżka nad Reglami przechodzi się u podnóża Czarnego Kotła Jagniątkowskiego.


Zazwyczaj nie wrzucam zdjęć tablic informacyjnych, ale tym razem zrobię wyjątek. W końcu kotły polodowcowe to jeden z symboli Karkonoskiego Parku Narodowego i samych Karkonoszy. Wiele razy byłem pytany, czy byłem i widziałem kotły, a odpowiedź, że jeszcze nie, spotykała się ze zdziwieniem i niedowierzaniem ;) Tak więc postanowiłem to zmienić.


Jednak to nie Kocioł Jagniątkowski jest tym najbardziej znanym. Są nimi oczywiście Śnieżne Kotły, z najbardziej okazałym Wielkim Śnieżnym Kotłem, do których wiedzie mnie dalej zielony szlak. A oto jak on się prezentuje wraz z najbliższa okolicą:
Śnieżne Stawki


Wielki Śnieżny Kocioł




Mały Śnieżny Kocioł


Robią wrażenie. Nie są tak wielkie jak te tatrzańskie, jednak i tak jest na czym zawiesić oko. Stawy na dole także warto jest zobaczyć, a bez problemu znajdzie się również odpowiednie miejsce, by nad ich brzegiem wygodnie odpocząć w upalny dzień.

Po przejściu Ścieżki nad Reglami ponownie wychodzę na szeroki szlak, mijam Schronisko Pod Łabskim Szczytem i szybko wracam do Szklarskiej Poręby, skąd mam pociąg do Wrocławia.

Jak pewnie dało się zauważyć w powyższym wpisie, karkonoskie Kotły bardzo mi się spodobały. To bardzo fajny rejon, chociaż pokryty śniegiem na pewno będzie prezentował się dużo lepiej. Na pewno to sprawdzę! – chociaż muszę od razu zaznaczyć, że szlak zielony jest wtedy zamknięty.

Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/Karkonosze14062015

Komentarze

  1. Chyba ze wszystkich szlaków po polskiej stronie Karków najbardziej mi się podoba ;) Nie dość że bardzo malowniczy, to jeszcze na dodatek spokojniejszy niż grań i klasyka gatunku czyli Wang - Polana - Samotnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo bardziej spokojny niż szlak grzbietowy. Bo dużo mniej popularny :) Jak ktoś szuka spokoju, myślę, że mógłby być odpowiedni.

      Usuń
  2. Lubię bardzo, bo raz, że wyjątkowo malowniczy, a dwa, że mniej ludzi tam schodzi i jest dużo spokojniej niż na szlaku grzbietowym.
    Teraz tak do mnie dotarło, że już szmat czasu tam nie byłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Karkonoszach zaczęło się moje wędrowanie, ale zdjęć nie mam. W tym roku planuję wyjazd do Szklarskiej, więc tym przyjemniej mnie nastroiłeś ;) Będę tam na pewno. A zdjęcie Stacji Przekaźnikowej na tle nieba przywodzi mi na myśl latarnię morską na klifie gdzieś w Szkocji :)Ach ta moja wyobraźnia... Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Letni, czy zimowy wyjazd w Karkonosze/Izery się szykuje? Byle tylko była pogoda, to na pewno będzie ładnie :)
      Szkockich klifów z latarniami morskimi nie widziałem, może kiedyś? Kto wie :P

      Usuń
    2. No tak myślę o tym. W szkole podstawowej byłam na wycieczce i byliśmy w schronisku pod Łabskim Szczytem. To było w poprzednim wieku :P I chyba wtedy naszła mnie nieustająca miłość do gór. I trwa do dziś, więc tak myślę, by wrócić do początków...

      Usuń
  4. Pewnie, że każdy ma focie Śnieżnych Kotłów :P
    http://2.bp.blogspot.com/-BqmV_oAysRU/VVXi4DqwW1I/AAAAAAAAEZk/Bc8VydxVv9M/s1600/DSC_0608.JPG

    Moja miłość do Karkonoszy jest coraz większa. Dają tyle możliwości różnorakiego spędzania tam czasu i ładowania górskich akumulatorów. Tak przystanąć chwilę i wpatrzyć się w szczegóły krajobrazu... można sobie wyobrazić co się działo gdy się tworzyły. Coś niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karki to jedna z lepszych sudeckich gór. Jest gdzie pochodzić, a i śniegu tam nie brakuje zazwyczaj. Jest i selfie ze znaną stacją ;)

      Usuń
  5. Widzę, że nie jestem jedyną, która Karkonosze porównuje do Tatr. Jak się człowiek lubuje w Tatrach, to ma się potem wyGÓRowane oczekiwania ;)
    Te pierwsze oczywiście też są ładne, ale chodniki odbierają im uroku. Chyba dlatego bardziej podobają mi się zimą, kiedy chodników nie widać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też zima się bardziej podoba z tego powodu! Czasem dane miejsce zimą i latem wyglądają zupełnie inaczej. Te chodniki odbierają uroku tym górą, ale tutaj trochę rozumiem parkowców - tam są takie tłumy, że inaczej byłoby tam wszystko wydeptane i ciężko by się szło. Jednak w Karkonoszach są też mniej popularne miejsca, takie bardziej dzikie - ale wiadomo, nie jest to ich najpopularniejszy główny grzbiet.

      Usuń
  6. Przy fatalnej widoczności spacerując po płasienkach na górze pewnie można łatwo spaść. Zdarzały się tam podobne wypadki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic mi o tym nie wiadomo, ale na górze są barierki i łańcuchy odgradzające szlak od urwiska, a zimowe warianty szlaków są tyczkowane i prowadzą daleko od krawędzi.

      Usuń

Prześlij komentarz