Kôprovský štít 2363 m n.p.m. - wędrówka w stronę słońca



Wyjazd w Tatry wyszedł przez przypadek, a powodem były chmury. A dokładniej inwersja i związane z nią niskie chmury, zasłaniające całe Sudety. Trzeba było znaleźć inne góry, co by wystawały ponad chmury :D

Sobota, 29 listopada 2014

Tri Studnicy, , Nad Bytom, , Vyšné Kôprovské sedlo, , Kôprovský štít, , Vyšné Kôprovské sedlo, , Popradské pleso, , Štrbské Pleso

Początkowo miałem w planie jechać gdzieś w Sudety, pobyć ponad chmurami, jednak studiowanie prognozy pogody nie dawało szans na wędrówkę pod błękitnym niebem. Po prostu górny pułap chmur znajdował się powyżej wysokości Śnieżki, co jest jednoznaczne z całodniową wędrówką w chmurze. Później uwagę zwróciłem na Babią, która miała być „wystającą wyspą”. W ten sposób zaplanowałem już wyjazd w Beskid Żywiecki, jednak jeszcze posłałem smsa do Ronca z zapytaniem: „Jakie plany na weekend?” i po godzinie miałem już zupełnie inną koncepcję co do wycieczki.

Spotykam się z Roncem i jego kolegą Tomkiem pod MDA w Krakowie o 2 w nocy w sobotę. Dalej wspólnie jedziemy na Słowację przez Zakopane, dokąd podwozimy BlaBlaCarowicza. Po drodze miała miejsce jedna ciekawa sytuacja. Jedziemy zakopianką i Tomek mówi: „Zawsze gdy jadę w góry, mam kontrolę policyjną”. I nie zdążyliśmy przejechać jeszcze dwóch zakrętów, gdy zatrzymuje nas policjant na kontrolę trzeźwości kierowcy.
Sam przejazd przez nocne Zakopane, pokryte świeżym śniegiem, rodzi skojarzenia z Bożym Narodzeniem. Co prawda nie pamiętam już, kiedy na święta było biało, ale takie skojarzenie pozostało z bajek ;-)

Na parking przy Trzech Źródłach zajeżdżamy po 6. Ogarniamy sprzęt, przepakowujemy plecaki i udajemy się na szlak. Początkowo jeszcze w słabym świetle poranka, ale z każdą chwilą robi się coraz jaśniej.
W pewnym momencie wychodzimy na polanę, skąd bardzo dobrze widać oświetlane wschodzącym słońcem Niżne Tatry.




A także Krywań z drugiej strony.


Później wchodzimy w las i idziemy wzdłuż świeżych wielkich śladów niedźwiedzia.


Miejscami prócz tych dużych, widoczne były również ciut mniejsze, najwyraźniej niedźwiedzica nie szła sama. No, ale co zrobić, trzeba iść szlakiem. By zminimalizować ryzyko spotkania tego zwierzaka, głośno rozmawiamy.
Dość szybko wychodzimy z wąskiej, leśnej ścieżki na szeroką drogę, którą będziemy iść przez dłuższy czas.

Idzie nam się bardzo sprawnie, śniegu mało, co sprawia wrażenie, że cel wycieczki osiągniemy szybko.
Jakiekolwiek ślady kończą się przy tabliczce oznaczającej zimowe zamknięcie szlaku, więc od teraz sami przydeptujemy ścieżkę.

Śniegu w dalszym ciągu mało, ale robi się zimno. Albo inaczej, zimno było od samego początku, ale marsz w ciągłym cieniu, gdy okoliczne szczyty są skąpane w blasku słońca, potęguje wrażenie zimna.



Jest to moja druga wizyta w Dolinie Koprowej, ale wrażenie są takie same: dolina jest nudna i monotonna. Widoki ograniczone, słońca mało, ale na pewno tu kiedyś jeszcze zawitam. Mam pewien plan związany z tym rejonem Tatr, więc będę musiał się jeszcze pomęczyć w przyszłości.

A wracając do aktualnej wędrówki, to śniegu robi się coraz więcej, to i czas na pierwszą „zimową fotkę na śniegu”.


Hliński Potok zamarznięty, a z przodu tak odległe słońce.


Z widoków z tej trasy warto odnotować Mur Hrubego z prawej strony.


Oraz Liptowskie Mury znajdujące się za plecami.


Wraz ze wzrostem wysokości, zwiększa się też ilość śniegu i chęć postoju w słońcu. Niestety, śniegu sięga nawet do kolan, a słońce się od nas oddala! W pewnym momencie doszliśmy do oświetlonej części zbocza, ale w trakcie czekania na Tomka, cień pokonał światło i zmuszeni byliśmy na zmianę miejsca postoju na wyżej położone.


Niestety, ono również zostało szybko zacienione i musimy wejść na przełęcz.


Na przełęcz meldujemy się po ponad 7 godzinach marszu. Jako wynagrodzenie za trud wędrówki witają nas piękne widoki..
Od Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego, przez Rysy i Wysoką, po Kończystą i Tępą.


Tomek na tle Hrubego Wierchu.

Wysoka prezentuje się bardzo dostojnie.


Tomek decyduje się zostać i poczekać na nas na przełęczy, a Ronc i ja udajemy się na szczyt Koprowego Wierchu. Pojawiamy się na nim po 35 minutach podejścia.
Na górze sesja foto musi być :-P


Kostury, Kotelnica, Gładki Wierch, Walentkowy Wierch, Świnica, Mały Kozi Wierch.


Tatry Zachodnie, m.in.: Wielka Kopa Koprowa, Tomanowy Wierch, Osobita, Kominiarski Wierch, Ciemniak, Krzesanica, Małołączniak.


Jak już wspominałem, prognozy się sprawdziły i Babia Góra była wyspą ponad chmurami.


Żeby nie było, Pilsko i Giewont również były widoczne.


Gorce, Beskid Wyspowy.


Później szybko (jakieś 15 minut) wracamy na dół. Czas na wspólną fotę z wychłodzonym od czekania Tomkiem.
Od lewej: Red, Tomek, Ronc.

fot. Ronc

Rzut oka na chmury przez Młynicką Przełęcz.


A także Ganek, Wysoką i Kończystą w promieniach zachodzącego słońca.


Poniżej przełęczy rzut oka na niskie chmury na Słowacji i szybko schodzimy w dół.


Ale kto by myślał, że to będzie koniec przygód na ten dzień, będzie w błędzie. Nocne zejście dłuży się strasznie, a tu jeszcze trzeba iść po auto spory kawałek. Postanawiamy więc się rozdzielić: Ronc idzie przodem po auto (liczy na stopa), a ja schodzę wolniej z Tomkiem, by spotkać się z nim w Štrbskim Plesie. Koło 19. jesteśmy już na dole, a Roncowi nie udało złapać się stopa, więc siadamy w restauracji i czekamy na jakieś wieści od niego. W międzyczasie dzwonimy do taksówkarza, by podwiózł nas do samochodu. Dosłownie w tej samej chwili Roncowi udaje się złapać stopa, więc musimy odwołać taksówkarza. Podobnie było z rezerwowaniem noclegu: Ronc zrobił to w tym samym czasie co my, więc mieliśmy dwa noclegi do wyboru ;-) Jak doda się dodatkowe telefony do Polski, to wyszedł nam istny głuchy telefon :-P
Ale koniec końców udało nam się wszystko naprostować, zjeść obiad i pojechać do kwatery na noc po męczącym dniu.

Komentarze

  1. Piękne warunki! "Jakiekolwiek ślady kończą się przy tabliczce oznaczającej zimowe zamknięcie szlaku, więc od teraz sami przydeptujemy ścieżkę." Miśkowe też? Jeśli tak to proszę, proszę, nawet zasad przestrzegają :D Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misiek zniknął nawet trochę wcześniej. Nie spodobała mu się ta szeroka droga, którą wiedzie szlak.

      Usuń
    2. Miałam zapytać o to samo, co Iza ;)

      Usuń
    3. Hehe, widzę, że ten fragment interesująco opisałem :-P
      Albo zwierzęta są ciekawym uzupełnieniem relacji. Jeśli tak, to wszyscy miłośnicy zwierząt będą zachwyceni relacją sylwestrową ;-)

      Usuń
  2. Warunki pfff.. świetne :D Zdjęcia robią megapiorunujące wrażenie, podobnie jak i sam widok z Koprowego.. Trzeba się będzie w końcu na niego wybrać :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widoki z niego są na prawdę bardzo fajne. Mi udało się dojrzeć ładnie okolicę przy drugich odwiedzinach na nim, ale warto było.

      Usuń
  3. Ależ brzytwa - przepiękne widoki!
    Żal, że juz nie stać mnie na taką marszrutę, nocne chodzenie, dobrze, że choc popatrzec mozna...
    Zazdroszczę.
    I prosze o więcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :-)

      Ale na wiele innych szczytów na pewno dasz radę wejść w podobnych warunkach, warto spróbować :-)

      Usuń
    2. Jak w końcu dojadę, to spróbuję:))

      Usuń
  4. Pamiętam Twoją wędrówkę, nie powiem, po jej przeczytaniu miałem ochotę tam powrócić przy ładnej widoczności i gdy nadarzyła sie okazja, to skorzystałem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjne widoki. Pomysł i sprawna organizacja to podstawa takiego wypadu. Jak widać wszystko zagrało znakomicie. Że też was te niedźwiedzie tropy nie przestraszyły? W każdej chwili mogła się pojawić mamuśka z misiaczkiem :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przestraszyły, stwierdziliśmy, że on się przestraszy nas ;-)

      Usuń
  6. Jak to dobrze, że u nas ślady jeno sarenków i dzików...

    Jak zwykle klasa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, u nas nie trzeba się bać o jakieś większe okazy fauny i można bez obaw rozbić sie na noc gdzie popadnie. Tu już latem można miec pewne obawy ;-)

      Usuń
  7. Świetnie złapana inwersja.
    I Tatry w śniegu - coś wspaniałego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Te ślady na dzień dobry.... Brrr :D Ja bym chyba zaczęła śpiewać, by wystraszyć potencjalne niedźwiedzie w okolicy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My głośniej rozmawialiśmy. W końcu nikt nie chce spotkać "misia" na szlaku ;-)

      Usuń
  9. Mam jakieś średnio przyjemne deja vu jak patrzę na te zdjęcia :P. I przez całą relację się zastanawiałam, czy Wy tą Hlińską będziecie schodzić po ciemku ;).

    Babia Góra ponad morzem chmur... poezja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, Twoje niezbyt przyjemne wspomnienia z przecierania szlaku w tej dolinie ;-) Ale ja i tak wiem, że kiedyś do niej wrócę, ale latem.

      Tak, Babia rewelacyjnie się prezentowała. Z jednej strony żałowałem ,że nie jestem na niej, bo ciągle marzę o takich warunkach na niej, co były tego dnia, ale z drugiej strony cieszyłem się, że jestem w Tatrach. Szkoda, że nie można być w dwóch miejscach jednocześnie.... Ehh...

      Usuń
  10. Właśnie się zaskoczyłem! Tak się jakoś dziwnie złożyło, że już o tej wycieczce słuchałem, oglądałem też część zdjęć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz? Ciekawe kto był taki i zdradził Ci opowieść? :-P

      Usuń

Prześlij komentarz