Dzień po wejściu na Kôprovský štít, długo szukaliśmy celu na następny dzień. Ostatecznie padło na Predné Solisko, bo widokowe i nie trzeba daleko iść ;-)
Niedziela, 30 listopada 2014
Štrbské Pleso, , , , Chata pod Soliskom, , Predné Solisko, , Chata pod Soliskom, , Štrbské Pleso
Zwijanie się z kwatery, idzie nam wolno. Później jazda samochodem przez zamglone słowackie miejscowości i przed 8. przemieszczamy się jeszcze po asfalcie pod Szczyrbskim Jeziorem. Z jednej strony późno, ale z drugiej gwarantuje to piękne widoki na oświetlone porannym słońcem Niżne Tatry.
W niektórych miejscach drzewa trochę zasłaniają widoki, ale przy odpowiednim ustawieniu aparatu, nawet to nie przeszkadza.
Można też się poczuć jak w amerykańskim filmie. Jakoś tak kojarzą mi się góry fotografowane z asfaltu.
A Ďumbier, najwyższy szczyt Niżnych Tatr, dostojnie góruje nad okolicą.
No, ale ile można stać i focić na asfalcie? Wypadałoby jednak pójść gdzieś wyżej i pooglądać świat z innej perspektywy. Parkujemy auto i o 8:40 znad Szczyrbskiego Jeziora oglądamy masyw Wysokiej.
A wesoła ekipa rusza powoli. Z tym uśmiechem to im nie wierzcie, to tak tylko do zdjęcia. Bo kto cieszy się z wyrwania z ciepłego łóżka w środku nocy? :-P
Z lewej strony ciągle towarzyszą nam góry ponad chmurami, z przodu pojawił się Krywań.
Jak widać śniegu mało, jest praktycznie tylko na szlaku. Na szczęście nie jest ślisko i idzie się dobrze.
Podejście w głąb Doliny Furkotnej jest fajne, nie męczy, ani się nie dłuży. Pojawił się za to Krywań nad Siodełkiem.
W pewnym momencie dochodzimy do odbicia niebieskiego szlaku do Schroniska na Solisku, którym łagodnie nabieramy wysokości i po kilkunastu minutach stajemy pod budynkiem pełnym ludzi. Powodem jest oczywiście kolejka, która wwozi tu turystów z dołu.
Spędzamy tym miejscu dłuższą chwilę, jemy drugie śniadanie, pijemy co nieco i stwierdzamy, że lepiej jednak posiedzieć na szczycie. Zatem ruszamy dalej, bo widoki piękne.
Szatan z Granią Baszt.
Dalsza grań na Szczyrbskie Solisko.
A w dole mamy nawet jezioro ponad chmurami. Takiego czegoś jeszcze nie widziałem ;-)
Warto wspomnieć, że szlak czerwony nie dochodzi do samego szczytu Skrajnego Soliska (Predné Solisko). Kończy się przy drewnianym krzyżu, jednak obok jest wyższe wzniesienie. My oczywiście na nie weszliśmy, bo trzeba zdobywać prawdziwe wierzchołki ;-)
Kráľova hoľa wraz z otoczeniem.
Po pewnym czasie wróciliśmy pod krzyż, gdzie doszedł pewien pan o kulach. Jak widać przy odpowiednim samozaparciu każdy może tu wejść.
Siedząc tak na szczycie robi się zimno, więc schodzimy na dół. Ja oczywiście optuję za poczekaniem na zachód słońca, na którym zostaliśmy sami. Powód oczywiście prosty – ostatnia kolejka w dół odjeżdża jeszcze przed nim ;-)
A było co oglądać. Oto kilka widoczków o zachodzie spod Schroniska na Solisku.
Jest i słońce.
Gdy jednak zniknęły ostatnie promienie słońca, zaczęliśmy schodzić. By szybciej tracić wysokość poszliśmy oblodzonym szlakiem wzdłuż nartostrady. Jak było ślisko przekonał się Ronc, gdy zaczął przesuwać się w dół nie poruszając nogami. Udało nam się jednak bezpiecznie i szybko zejść do auta. Następnie pojechaliśmy do Krakowa, skąd miałem NeoBUSa do Wrocławia.
Oczywiście nie mogło obyć się bez komplikacji. Mój autobus spóźnił się niemal 3h, bo zepsuł się w Krakowie i musieli podstawić inny. Tym sposobem do Wrocławia przyjechałem później, ale za to zastępczym autobusem firmy Szwagropol, który do tej pory kojarzył mi się tylko z dojazdami na linii Kraków-Zakopane ;-)
Skrajne Solisko nie było naszym pierwotnym celem. Wyszło niejako przypadkiem. Spodobało i myślę, że jeszcze się na nim pojawię przy innej okazji. Jak widać, tym razem na szlaku śniegu było nieporównywalnie mniej niż poprzedniego dnia na Koprowym Wierchu. Widoki były jednak tak samo rewelacyjne.
Dziękuję Roncowi i Tomkowi za towarzystwo i transport :-)
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/VysokeTatryPredneSolisko2093M30112014?noredirect=1
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Zmień bloga na "góry ponad asfaltem" i "jeziora ponad chmurami" ;-)
OdpowiedzUsuńWidoki niesamowite, też muszę kiedyś odwiedzić te tereny.
"Jeziora ponad asfaltem| brzmią ciekawie :-P
UsuńMoże kiedyś będzie okazja do spaceru w tych okolicach ;-)
Aż mi się moje Solisko z zeszłego roku przypomniało, ale Wy to mieliście świetne efekty widokowe! :)
OdpowiedzUsuńTy za to wchodziłaś ciekawszą drogą ;-)
UsuńWow, genialne zdjęcia i te widoki. Super :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńFantastyczne widoki, oczu oderwać od monitora nie można :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, sam mogę patrzeć na te zdjęcia długi czas :-)
UsuńNie wiem czemu, ale uwielbiam zdjęcia drogi z górami w tle :P A potem jeszcze słonko plus chmury = wycieczka rewelacja :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię takie widoczki. Prócz skojarzeń z filmami, to jeszcze widzę góry i wiem, że nie muszę się męczyć by je oglądać, bo można przyjechać tu autem :-P
UsuńA późniejsze widoki rzeczywiście rewelacyjne :-)
Piękne widoki, morze chmur widziane z gór zawsze robi wrażenie, choćby się je oglądało któryś raz z rzędu :)
OdpowiedzUsuńOne nigdy mi się nie znudzi :-P
UsuńWrrr!
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie chyba nie byłem na Solisku!:)
Szwagropol mi się kojarzy z niezłym zapierdzielaniem - na zakopiance nawet osobówki wyprzedza.
Jezioro nad chmurami - przedni widok!
Czyżbyś doszedł tylko do krzyża? ;-) No to szczyt do powtórki :P
UsuńTak, mam takie same skojarzenia z nimi. Też zauważyłem ,ze wyprzedza wszystko jak leci. Ale jeżdżą bezpiecznie i się ich nie obawiam.
Parę dni temu jadąc za Szwagropolem widziałem błyskający radar. Byleby się do mnie nie przyczepili:)
UsuńCzy mogę wrzucić na fejsa (profil bloga) zdjęcie z Gładkiej, które zostawiłeś w komentarzu? Oczywiście z podpisem i linkiem do Twojej strony.
OdpowiedzUsuńNie ma problemu :-) Ale fota dokładnie jest z Gładkiego Wierchu, nie z przełęczy.
UsuńKurcze, Artur, ale widoki. Daga ostrzegała, że można wpaść w rozpacz z zazdrości i chyba w nią wpadam:)
OdpowiedzUsuńTak trzymajcie, zdjęcia są rewelacyjne!
Marta
Dzięki :-)
UsuńA w rozpacz nie ma co wpadać, tylko trzeba w góry jechać ;-)
A po przejrzeniu reszty postów można juz nigdy nie wyjść z depresji...Nie czytać całości na raz ;-)
OdpowiedzUsuńKoleś z kulami stanowi dla mnie motywacje - chyba sobie ta fotke strzele na tapete :-)
Jaką znowu depresję :P Zobaczysz jak w górach bywa ładnie, to aż zmotywuje do wyjazdu ;-)
UsuńTak, zdjęcie gościa o kulach było zrobione specjalnie dla Ciebie, żebyś zobaczyła, ze też możesz zwiedzać górskie szczyty :-)
Ale zdjęcie! Jezioro ponad chmurami! :) Świetne!
OdpowiedzUsuńDziękuje :-)
Usuń