Pogoda tego lata jest beznadziejna, można ją określić słowami piosenki „ciągle pada”. Swoją drogą, jest już połowa sierpnia, a ja jeszcze w tym sezonie nie byłem w Tatrach. Tragedia po prostu, nie mogę już wytrzymać. Ciągle śledzę prognozy i gdy tylko zobaczyłem szansę na 3 dni ładnej pogody, od razu zebrałem się w Tatry.
Niedziela, 17 sierpnia 2014
Štrbské pleso, , Trigan
Niedziela ma być jeszcze deszczowa, więc pojawiam się w Zakopanem dopiero po 15, jem obiad i o 16:15 mam Stramę do Starego Smokowca. Pojawiam sie w nim o 17:40 i idę na elektriczkę do Štrbskégo plesa. Stąd też zaczynam swoją wycieczkę.
Plan na dzisiaj nie jest wielki, głównie z powodu późnej pory. Ale przecież nie będę tak siedział i czekał do rana, lepiej podejść te kilkaset metrów w górę, zawsze to jutro będzie bliżej ;-) Najpierw idę asfaltem, potem leśną ścieżką, jednak szybko się zatrzymuję przy rozdrożu szlaków i odbijam w lewo w wyraźną ścieżkę. Ścieżka granią Dryganta wiedzie wśród wysokich i gęstych kosówek, jednak jest w miarę wyraźna i pilnując drogi ciężko ją zgubić. Jest za to uciążliwa, bo w wielu miejscach trzeba przechodzić pod dużymi gałęziami, chociaż najczęściej można je po prostu przełożyć nad sobą. Co do tego fragmentu mam szczęście, że dzisiejsze prognozy się nie sprawdziły i nie padało. Miałem już kiedyś przyjemność przedzierać się w takiej mokrej kosówce i powiem, że nie ma bata, wszystko przemoknie ;-)
Jestem już ponad lasem, idę wznoszącą się granią i nagle, niespodziewanie zachodzi słonce:
Co tu robić, zaczynam rozglądać się za jakimś miejscem noclegowym. Udało mi się odnaleźć wąski, lecz długi na ok. 2m fragment wolny od kamieni i kosówek, więc rozkładam na nim swój mały namiocik. Jest bardzo ukośny, słabo napięty, ale chroni przed mocnym, zimnym wiatrem wiejącym cały czas, w końcu jestem na grani.
W nocy obserwuję rozświetlone hotele nad Szczyrbskim Jeziorem i idę spać.
Poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Trigant, Satan, Mlynická dolina, , Štrbské pleso
Wstaję przed wschodem słońca, pakuję rzeczy i idę w górę. Początkowo miałem w planie zjeść śniadanie, ale było na tyle zimno, że zrezygnowałem z tego pomysłu. Zjem później, gdy pojawi się słońce, które co prawda już wstało, ale nadal chowa się za sąsiednią granią.
W oddali widać mgły snujące się po słowackich dolinach.
Śniadanie zjadam pod szczytem Skrajnej Baszty (Patria 2203 m), schowany przed wiatrem za kamieniem. Po prawej stronie ciągle mogę obserwować grań od Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego po Rysy.
Za to po lewej towarzyszy mi widok na skrytą w chmurach grań Solisk.
No właśnie, skrytą w chmurach… Wiedziałem, że ma być dzisiaj zachmurzenie, ale szczyty miały być widoczne. Mam nadzieję, że zdążę dojść na Szatana zanim i moja grań skryje się w tej szarej warstwie.
Ze szczytu Skrajnej Baszty mogę spojrzeć w stronę Małej Baszty.
Droga na Małą Basztę jest łatwa i szybka. Trudności brak, idzie się wśród kamieni i trawek.
A stąd idę, czyli Skrajna Baszta z podejścia na Małą Basztę.
Za to dalsza część trasy wygląda już trudniej, czyli Pośrednia Baszta przede mną.
Na Pośrednią Basztę nie idę już granią, tylko trochę ją obchodzę od strony Doliny Młynickiej. Na szczyt jednak wchodzę, po czym idć dalej. Po drodze spotkałem taką ciekawą skałkę:
I już wiem, że kiedyś tam wrócę, nawet tylko po to, by zrobić sobie na niej zdjęcie :-P
Następnie schodzę na Przełęcz nad Czerwonym Żlebem. Widać stąd sam żleb, wygląda groźnie.
Teraz czeka mnie już tylko podejście na Szatana. Idę trochę granią, trochę z niej schodząc po stronie Doliny Młynickiej, ale bez większych trudności dochodzę na szczyt. Już wcześniej widziałem kilka osób idących na niego, więc nie dziwię się, gdy na wierzchołku spotykam 4 osobową grupę z Polski.
Red-Angel na Szatanie (2421 m n.p.m.) ;-)
Jak już jestem na szczycie, to warto napisać o nim kilka słów. Posiada on dwa wierzchołki, jak pisze WHP mniej więcej równej wysokości, więc dla pewności warto wejść na oba ;-) Trudno nie jest, daleko też nie, więc tym bardziej warto.
Widok z wierzchołka południowego na północny:
A na zachodzie chmur coraz więcej. Cała Grań Soliska zasłonięta, to samo z Furkotem. Jedynie Capi Staw jeszcze łapie ostatnie promienie słońca.
Do tego wieje straszliwie, więc mimo że mamy sierpień, rękawiczki na dłoniach mam. Inaczej palce by mi chyba odpadły ;-)
Nie mogło również zabraknąć pamiątkowej foty puszki szczytowej wraz z ukraińską chałwą, którą dostałem od atineb, za pożyczenie mapy chorwackiego Velebitu. Myślę, że miejsce jej skonsumowania było tego godne ;-)
A w tle oczywiście Niżnie Rysy, Rysy, Ciężki Szczyt i Wysoka.
Swoją drogą, widoki z Szatana są rewelacyjne. Co prawda ja miałem je mocno ograniczone przez chmury, ale i tak było co oglądać.
Panorama od Koprowego Wierchu, przez Cubrynę, Mięguszowieckie Szczyty, Rysy, Wysoką po Gerlach w chmurach.
Trochę posiedziałem na górze, pofociłem, pooglądałem, zjadłem, a przez cały czas zastanawiałem się czy kontynuować marsz granią, czy lepiej zejść stąd w dolinę. Bo marsz po nieznanym mi terenie w chmurze jakoś mnie nie zachęcał. Ostatecznie wygrała wersja z zejściem, gdyż grań zaczęła się powoli chować w chmurach.
Jako drogę zejścia wybrałem najprostszy wariant prowadzący do Doliny Młynickiej. Wiedzie on początkowo żlebem, z którego w pewnym momencie odbija się w prawo. Ważne jest by opuścić żleb w odpowiednim miejscu, gdyż niżej jest on podcięty, więc nie da się nim bezpiecznie zejść. Nie ma się jednak co obawiać, że nie zauważy się tego skrętu, gdyż ścieżka jest tam ewidentna i problemy mogą pojawić jedynie przy złej widoczności.
A gdy już zszedłem do doliny, rozpogodziło się i dalsza część Grani Baszt skąpana była w słońcu. Nie ma to jak pech, a mogłem pójść jednak dalej. Ale skąd mogłem wiedzieć, że się rozpogodzi?
Szatan z dołu.
Po dojściu na szlak, zacząłem schodzić w stronę Szczyrbskiego Jeziora. Czym byłem niżej, tym bardziej żałowałem, że nie poszedłem dalej. Ale kiedyś tu jeszcze wrócę i dokończę Grań Baszt!
Niżej przechodzę koło wodospadu Skok. Robi wrażenie.
Poniżej niego robię przerwę na obiad, podziwianie widoków i odpoczynek. Nigdzie przecież mi się nie śpieszy. Ale trzeba jednak schodzić. W drodze do Szczyrbskiego Jeziora mijam wiele zwalonych drzew i rozjechany przez ciężki sprzęt szlak. Przynajmniej szlak jest uprzątnięty i nie muszę kluczyć między pniakami.
W Szczyrbskim Jeziorze jestem koło 15, więc jeszcze wcześnie. Chwila zastanowienia co tu bym mógł jeszcze porobić i wpadam na genialny pomysł. Ale co to było i co z tego wyszło, opowiem już przy następnej okazji ;-)
Teraz mogę za to napisać kilka słów o tej części Grani Baszt. Jest to ciekawa trasa, piękna widokowo, nietrudna, lecz wymagająca miejscami uwagi, bo jest gdzie polecieć. Na pewno tam kiedyś wrócę, by ją dokończyć :-)
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/VysokeTatrySatan2421M1718082014?noredirect=1
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Super! Sama bym chciała kiedyś wejść na Szatana :) Niestety znam ten ból, kiedy schodzi się już z grani, a tu pogoda raczy się ni stąd ni zowąd bezczelnie poprawić :D Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńPolecam Szatana, nie jest trudny, a widoki z niego rewelacyjne :-)
UsuńJa jeszcze tam wrócę ;-)
Pogoda zrobiła Ci najzwyczajniej psikusa - ale to częste w górach - niestety. Na Szatanie nie byłam ale fajnie było zobaczyć znajome okolice z czasów studenckich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pogoda tak lubi, najpierw wygląda na psującą się, by po pewnym czasie, gdy już jesteśmy w dolinie, pokazać, że jednak świeci słońce. Takie uroki gór ;-)
UsuńNo rzeczywiście trochę pechowo wyszło z ta pogodą, ale Szatan zdobyty i to sie liczy! :-)
OdpowiedzUsuńWidoki z niego super (panoramka wyszła rewelacyjnie!).
Ach te Tatry... :-)
Pzdr.
Panoramka rzeczywiście ładna, sporo zawdzięcza właśnie chmurom, które przepuszczały słońca tak miejscowo. Wtedy góry wyglądają najkorzystniej :-) No, chyba, że jest zima, wtedy najlepiej jest przy pełnej pokrywie śniegu i braku chmur na niebie ;-)
UsuńA my chcieliśmy iść w sierpniu na Szatana, ale sam wiesz jak nam wyrypy wychodziły tego lata... Szatan sobie na nas poczeka, a ja na pewno wrócę do tego wpisu :) No i doskonale znam to uczucie, kiedy człowiek zawróci, a po chwili ogląda z dołu jak w ułamku sekundy wszystko się rozpogadza... :D Fajna panorama ze szczytu!
OdpowiedzUsuńPolecam odwiedziny u Szatana przy jakiejś okazji, serwuje ładne widoki ;-)
UsuńTak, pamiętam Wasze dolinne wycieczki w tym roku, cóż, taką mieliśmy pogodę w tym roku. Nic się na to nie poradzi. Oby najbliższe lato było lepsze :-)
Biorąc pod uwagę ostatnie lato, to pogoda i tak była dla ciebie łaskawa. Z Młynickiej Doliny to bym najchętniej wlazła w górę na wszystko, co tam jest w zasięgu wzroku. :)
OdpowiedzUsuńBo jechałem pod prognozę ;-) Byłem tak zdesperowany brakiem Tatr, że stwierdziłem ,że przeżyje już te chmury, byle by nie padało. I gdy tylko zobaczyłem taką prognozę, to skorzystałem ;-)
UsuńA ta dolina ma fajną okolicę. Jeszcze tam wrócę odwiedzić co nieco ;-)
No to musisz się zebrać i wejść :P
Szatan to fajny szczyt i z chęcią wróciłabym na niego w warunkach letnich chyba właśnie taką drogą - ze zrobieniem Grani Baszt. Myśmy zdobyli Szatana idąc Czerwonym Żlebem w warunkach zimowych. Ten żleb na Twoim zdjęciu już tak przyjaźnie latem nie wygląda brrr... dobrze że wcześniej nie widziałam tego zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo ciekawy szczyt :-) Z super widokami.
UsuńMnie Brań Baszt na pewno jeszcze do siebie przyciągnie, ale tym razem po całości ;-) Kwestia tylko kiedy...
A oglądanie zbyt dużej ilości zdjęć z jakiegoś trudniejszego (ponoć) miejsca szkodzi. Ma się zafałszowane wyobrażenie danego gragmentu :-P
Uwaga - historyczna chwila! Będę przemawiał komentując po raz pierwszy opis wycieczki Artura :D
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie nigdy bym tego nie zrobił, gdyby nie to, że nasz Red-Angel obrał za cel swej wyprawy grań, którą jako pierwszy przechodził ponad 100 lat temu niemiecki taternik G.O. Dyhrenfurth, o którym pisałem magisterkę, poświęcając jego działalności tatrzańskiej cały rozdział ;) Miło więc obejrzeć i poczytać o miejscach, przez które przechodził młody "profesor himalajski". Trochę o tej części grani, która jeszcze na Ciebie czeka, możesz poczytać pod poniższym linkiem
http://www.gropa.pl/forum/phpbb2/viewtopic.php?t=3231 (są też fotografie).
A żeby nie było, że robię tu tylko autopromocję i wciskam na siłę informacje historyczne (:P), to coś mi w Twojej relacji nie gra. W nagłówku mamy datę: "Niedziela, 17 sierpnia 2014", a w treści piszesz: "[..] więc mimo że mamy lipiec [...]". No to kiedy byłeś na tym Szatanie - w lipcu czy sierpniu? :)
No, bardzo miło, że skomentowałeś ;-) Zastanawiałem się, czy wspomnisz coś o Dyhrenfurth'cie, bo wiedziałem, że był on wymieniany jako pierwszy wspinacz na tej grani. Jak widać, napisałeś ;-)
UsuńDzięki za linka, na pewno przeczytam co tam jest napisane.
Na ten rok mam na celu coś, co Dyhrenfurth przechodził jako pierwszy, tak więc śledź temat, chociaż będzie to dopiero latem. Więc cierpliwość wskazana ;-)
W sierpniu, data jest prawidłowa, błąd wkradł się w treści. Po prostu była to moja pierwsza, letnie wycieczka w Tatry i jakoś ciągle mi się kołatało, że to był lipiec - a wtedy przecież w Tatrach ostatecznie nie byłem. Dzięki za czujność :)
Z przyjemnością się czyta Twoje posty. Piękne opisy i świetne zdjęcia pozwalają poczuć się prawie jak w Tatrach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję i ciesze się, że mogę w ten sposób przybliżyć Tatry :-)
UsuńNie było tak źle z tymi chmurami, panoramkę z Szatana miałeś zacną :) Zachęciłeś i to bardzo, tak jak już rozmawialiśmy, pozytywnie mnie zaskoczyło info o ścieżce na Skrajną Basztę :) No i życzę Ci w tym roku dokończenia Grani Baszt, oby przyszłe lato było łaskawsze ;)
OdpowiedzUsuńTak, nie było źle. Źle się zapowiadało, ale się rozwiało ;-)
UsuńTo życzę byście kiedyś się tam pojawili, bo na prawdę warto :-)
Oby, oby. Jeśli całe lato by było takie jak ten miniony weekend... Marzenia :-P
No ja się nie zgadzam - latem brodzić w śniegu?:D
UsuńNie miałbym nic przeciwko :-P
UsuńPo naszej ostatniej wyprawie przed Dolinę Młynicką oglądaliśmy Grań Baszt, a w szczególności Szatana bardzo dokładnie. Gdzieś się przewinęło nawet w tekście, że tutaj jest pomysłów conajmniej kilka na przyszły sezon. Jak tylko dokładnie zaplanujemy drogi wejścia i zejścia to pozwolimy sobie na małą konsultację z Twoim obeznaniem tych terenów :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji oczywiście wielkie gratulacje :) !
Tak, otoczenie Doliny Młynickiej daje pomysłów na kilka niezłych wyjazdów, bo jest to ciekawy rejon. A wycieczkę na Szatana polecam, fajny, widokowy szczyt.
UsuńJeśli będę mógł pomóc, to nie ma problemu :)
3 dni temu przeszedłem całą Gran Baszt od Hlińskiej Turni do Skrajnej Baszty.Jeśli zdecydujesz się dokończyć grań to proponuje zabrac ze sobą linę do asekuracji bo Piekielnikowa Turnia oferuje już trudności wspinaczkowe a obejscia są dosyć exponowane i wymagające podstaw wspinaczki.
OdpowiedzUsuńJacek Groń
Dzięki za informacje :) W tym roku kolega też robił całość Grani Baszt i również mówił, że na tą drugą część lina może być przydatna. Więc planuję zabrać ją ze sobą na dalszą część trasy. Lepiej mieć i nie skorzystać, niż nie mieć, a potrzebować ;)
UsuńA z ciekawości, obecnie śnieg na grani jest?
nie ma sniegu,przeszedłem w półbutach
OdpowiedzUsuńkilka zdjęć https://www.facebook.com/jacek.gron.3
Widać różnicę między warunkami na południowej stronie Tatr, a tym, co jest po polskiej stronie. Bo ze zdjęć kolegi z Gąsienicowej, to wyglądało zupełnie inaczej - sporo śniegu.
UsuńDzięki za link i gratuluję przejścia :)
Szatan jest super. Też robiłem grań baszt, tyle, że rok wcześniej i z darciem przez kosówkę.
OdpowiedzUsuńWidoki warte zobaczenia :) Mi udało się nie zgubić ścieżki i pokonałem ją w miarę sprawnie. Chociaż ponoć dla wielu odwiedzających ten rejon bywa to problematyczne.
Usuń