Jesień na Pradziadzie i Orlicy


Wysoki Jesionik jest drugim pod względem wysokości sudeckim pasmem, a ja do tej pory byłem w nim tylko dwa razy. Pomimo że jest bardzo atrakcyjny turystycznie i widokowo, to dojazd komunikacją publiczną jest skomplikowany. Dlatego, gdy nadarzyła się okazja do jego odwiedzenia, nie zastanawiałem się zbyt długo.

Niedziela, 16 października 2022

Głuchołazy, , Zlaté Hory - CZ/PL, , Ondřejovice, Líhně

Nadszedł dla mnie dobry tydzień, podczas którego pogoda ma nie być zła. Do tego biorę dzień wolnego i w pracy muszę się pojawić tylko w piątek. Wychodzi zatem, że w górach mogę spędzić większość tygodnia. Początkowo miałem jechać na dłużej w Beskid Żywiecki, ale dosyć szybko zmieniłem pomysł, gdy zobaczyłem, że mogę łatwo dojechać z Wrocławia do Głuchołaz. W tygodniu nie jest to takie łatwe, ale w weekendy możliwe z jedną przesiadką. Pociągi przez Nysę odjeżdżają z Wrocławia o 6:42 i 14:28, by być na miejscu 9:02 i odpowiednio 17:04. Dla mnie to drugie jest idealne, bo kończę pracę o 13, a do tego mam czas na spokojnie coś zjeść i się przepakować.
Co prawda, uwzględniając szybko zapadającą noc, będę miał mało czasu za jasności. Z drugiej strony, dzięki temu będę miał okazję odwiedzić wiatę, która wpadła mi w oko już dawno, ale wydawała się być zupełnie nie po drodze. Jednak teraz okazała się idealnie położona.

Na wyjazd biorę rower, bo odległości do pokonania mam spore, a w tym rejonie jest dużo fajnych szlaków rowerowych, które pozwalają połączyć interesujące miejscówki. Na początek ruszam z Głuchołaz wzdłuż DW411 do Czech. Gdy tylko przekraczam granicę, skręcam w prawo szlakiem rowerowym prowadzącym do Ondřejovic. Szlak rowerowy prowadzi, tak jak wiele z nich w Czechach, asfaltem. Objeżdżam w ten sposób dookoła Zlaté Hory. Z asfaltu zjeżdżam w Ondřejovicach i czeka mnie ostatnie 3,5 km już po ciemku, najpierw przez łąki, a później ciemnym lasem. Dzień kończę w wiacie Líhně. Chociaż określenie "wiata" nie do końca dobrze oddaje charakter tego miejsca, bo jest duża, mocno obudowana, z kominkiem oraz źródłem wody. Do dyspozycji nocujących jest również sporo zgromadzonego drewna, przygotowanego przez Lasy Czeskiej Republiki (Lesy České republiky), które wybudowały to miejsce w 2015 roku. Zanim jednak rozgoszczę się w środku, idę do lasu po trochę drewna, którym rozpalam w kominku. Długo siedzę przy ogniu, później dorzucam parę grubszych wysuszonych szczap drewna i idę spać.

Dystans 16 km + 10 km

Poniedziałek, 17 października 2022

Líhně, , , Rejvíz, , Opavská cesta, , Bílopotocká cesta, , Bílý Potok, , Vidly, , Sedlo Hvězda, , Praděd, , Kamzík

Moje miejsce noclegowe w pełnej okazałości.



Po śniadaniu jadę na drugą stronę wzgórza do Rejvíz.



Na razie długo asfaltem nie jadę, bo szybko odbijam na utwardzoną leśną drogę wzdłuż potoku Černá Opava.

Přístřešek Kristovo loučení, gdzie korzystam z chwili na odpoczynek. W tym miejscu kończę długi podjazd, a przede mną 7,5 km zjazdu.

Dużą część jadę doliną Białego Potoku.


Bílý potok

Po drodze mijam małą zaporę na potoku, dzięki której zrobiło się małe jeziorko. Teraz jest trochę chłodno, ale latem byłoby bardzo przyjemnie posiedzieć nad brzegiem wody.

Jeszcze chwila i jestem w miejscowości Bílý Potok. Tu zaczynam etap asfaltu, którym będę jechał już do Pradziada.
Sedlo pod Lyrou pozwala mi odpocząć od podjazdu i mam krótki zjazd do Karlovej Studánki.

Tablica na Sedle pod Lyrou.

Z Karlovej Studánki mam jeszcze 680 m podjazdu, który mi się dłuży.
Na Sedle Hvězda (852 m) jest dobrze zagospodarowana infrastruktura turystyczna. Duży parking, jakiś hotel/knajpa i przystanek autobusów, którymi można wyjechać do góry oszczędzając męczącego podchodzenia asfaltem. Mnie jednak czeka jeszcze trochę kręcenia pedałami.

Na górze zatrzymuję się w Hotelu Ovčárna na kofolę i zupę czosnkową. Przy okazji mogę podładować telefon ;)
Wyżej przerwa techniczna na uzupełnienie wody.

Szczyt coraz bliżej, a wraz z nim pojawia się wiatr. Na górze jest tak silny, że aż jadę zygzakiem, bo niespodziewane podmuchy wiatru wytrącają mnie z prostej jazdy.

Ze szczytu w pierwszej kolejności zwracam uwagę na widoczny na zachodzie Beskid Śląsko-Morawski. Widać m.in. szczyty: Travný, Lysá hora, Smrk, Kněhyně, Radhošť. W tle wyłania się także Mała Fatra i widoczny Stoh oraz Veľký Kriváň.
Praděd (1491 m n.p.m.)
Ciekawiej jest jednak na drugiej stronie. Słońce powoli chyli się ku zachodowi, dzięki czemu barwy są cieplejsze.

Vysoká hole

Ślimaczek na tle Masywu Śnieżnika.

Sam Masyw Śnieżnika ponad mgłami w dolinach.

Wszystko, co w dole, kryje się w wilgoci.

Keprnik

Słońce schowało się w warstwie chmur/mgieł, więc ja jadę w stronę noclegu, by móc jak najdłużej skorzystać ze światła dziennego.

Švýcárna

Jadę ciekawie poprowadzonym szlakiem rowerowym. Droga wyłożona jest kamieniami. Wydają się płaskie, jednak każdy jest na innej wysokości i jedzie się po tym bardzo źle.

Do wiaty mam już jednak niedaleko i już wkrótce mogę się rozgościć na salonach. Wiata Kamzík wita w pełnym drewnie.

Dystans: 45 km

Wtorek, 18 października 2022

Kamzík, , Rejhotice, Pekařov, Jindřichov na Moravě, , Habartice, Štvanice, , Chata Návrší, , Głęboka Jama, Chata pod Śnieżnikiem

To jest nowa wersja wiaty w tym miejscu. Jest obudowana, z zamykanym oknem. Poprzednia wersja była półotwarta, taka typowa czeska, dwupomieszczeniowa - jedno otwarte z jednej strony, a drugie z dwóch. Obecna forma jest dużo praktyczniejsza.

Po śniadaniu mogę jechać dalej. Podoba mi się początek dnia, bo zaczynam go od ponad 6 km zjazdu wśród jesiennych kolorów.




Próg spiętrzający na rzece Deštná w Rejhotice.



Generalnie dzisiejsza trasa ma być krótsza, bo prognozy pogody twierdzą, że wieczorem ma zacząć padać. Więc z dzisiejszej wizyty na Śnieżniku raczej nic nie wyjdzie, ale do chaty powinienem trafić.
Jadę z widokami na Wysoki Jesionik z jednej i Masyw Śnieżnika z drugiej strony.



Pojawiają się też jakieś pagórki na południu.




Zachodzę na chwilę do chaty Návrší. Wpada kofola i jakaś zupa będąca połączeniem naszej kapuścianki z pomidorową. Długo nie siedzę, bo prognoza pogody motywuje do szybszego ruszenia dalej.

Dopiero bezszlakowe odcinki pod koniec dzisiejszej trasy sprawiają, że muszę zejść z roweru, bo nie da się jechać w tym terenie.
Ostatni odcinek jest już zupełnym odcinkiem specjalnym. Stroma droga, która obecnie jest zniszczona przez ścinkę drewna. Pierwszy raz miałem okazję chodzić po ściętych pniach niosąc rower.

Udaje się jednak dotrzeć do chaty i zająć najlepsze miejsce. Jestem pierwszy, a godzina 16:15 sprawia, że mam jeszcze przed sobą trochę dnia.

Zbieram trochę drewna na opał, rozpalam ognisko i zasiadam do kolacji.

W międzyczasie przyszło dwóch Czechów, którzy są opiekunami większej grupki młodzieży (studenci?). Ich podopieczni przyszli z godzinę później. Zresztą następnego dnia również było ciekawie, bo opiekunowie poszli wcześnie rano, a reszta grupy długo zbierała się do opuszczenia chaty. Ciekawy sposób na wspólne wędrowanie.
Około 18 zaczyna lać, więc chowamy się do chaty. Nie jest to jednak koniec wspólnej, polsko-czeskiej integracji, chociaż prowadzonej po angielsku. Bo jak po raz kolejny się przekonaliśmy, oni polski rozumieją dobrze, my czeski już trochę mniej ;) Na stole pojawia się domowa śliwowica, ja ze swojej strony mogę jedynie zaproponować whisky. Po jakimś czasie dowiedziałem się ciekawej rzeczy, Czesi stwierdzili, że zazdroszczą nam wyciągów narciarskich. Mówili, że u nich to nigdzie się nie da ich zrobić, bo ochrona przyrody, czy inne czynniki ograniczające. Zdziwiłem się, bo przecież czeskie Karkonosze to wyciągami stoją. W odpowiedzi usłyszałem, że to tylko Karkonosze, bo są blisko Pragi i działają tam interesy polityczne i różne lobby, a inne góry to już tak dobrze nie wyglądają pod tym względem. Jak widać, u sąsiada trawa zawsze bardziej zielona ;)

Dystans: 50 km

Środa, 19 października 2022

Chata pod Śnieżnikiem, Schronisko "Na Śnieżniku", , Goworów, Roztoki, Gniewoszów, Mostowice, Šerlich, Masarykova chata, Polomský kopec, Vrchmezí - Orlica

Rano pogoda w dalszym ciągu jest beznadziejna, ale nie pada, a jedynie nisko wiszące chmury sprawiają, że jest wilgotno i ponuro. Z odwiedzenia wieży na Śnieżniku rezygnuję i omijając szczyt jadę do schroniska.

Do środka nie zachodzę, a jedynie ściągam na chwilę kurtkę.

Czeka mnie jeszcze krótki odcinek po płaskim/z małymi podjazdami, a później długi, 18 kilometrowy zjazd do Nysy Kłodzkiej.

Mam ambitny plan odwiedzić jakiś sklep dla uzupełnienia zapasów, ale pierwszy jest zamknięty, bo trafiam na przerwę okołopołudniową, drugi zamknął się już na stałe, więc pozostaje mi już tylko ten po czeskiej stronie, w Orlické Záhoří.
Zanim jednak tam dojadę, odbijam do Zamku Szczerba. Niestety ilość liści mocno utrudnia zobaczenie ruin.

Dojeżdżam do Mostowic, przekraczam granicę i jestem w Orlické Záhoří. Tu ma być sklep, nawet wg Google otwarty. Rzeczywistość jest trochę inna, bo okazuje się, że w środy jest czynny krócej i jest zamknięty. Przede mną ostatnia nadzieja na poratowanie morale, czyli Masarykova chata. Tam zawsze jest otwarte, więc chociaż zjem sobie smażony ser na obiad za 10 km. Taa, jak pech, to pech i restauracja jest zamknięta do 21 października z "powodów sanitarnych". Zawijam się, nie ma sensu stać pod drzwiami.

Masyw Śnieżnika, a na niebie jeszcze dużo chmur.

Ostatnie 5,5 km strasznie mi się dłużyło, ale dotarłem w końcu do obelisku znaczącego szczyt Orlicy.
Teraz pozostaje mi zjechać kawałek do granicy, przy której wybudowano wieżę widokową. Uroczyste otwarcie miało miejsce 19 października 2021 roku, więc jestem tutaj w pierwszą rocznicę otwarcia ;)
Wieża fajnie wygląda, zapewnia sporo zadaszonego miejsca, nawet jest jedno całkowicie osłonięte pomieszczenie. Niestety ławy są dziwnie ułożone i zostaje spanie na ziemi pomiędzy stołem a ławką. Minusem jest monitoring oraz włączające się w nocy światło - przynajmniej nie trzeba mieć latarki ani świeczek ;)

Velká Deštná z wieżą na szczycie.

Wieczorem chmury trochę się rozwiewają, dając nadzieję na ładny wschód słońca.



Właśnie z takim nastawieniem idę spać.

Dystans: 62 km

Czwartek, 20 października 2022

Vrchmezí - Orlica, Pętla Orlicka, Pętla Widokowa, Duszniki-Zdrój

Rano rzeczywiście jest ładnie. Niebo czyste, a w dolinach snują się mgły.



Wschodzące słońce z Masywem Śnieżnika.

Karkonosze.

Masyw Śnieżnika i Góry Bystrzyckie.

Piękny wschód słońca dzisiaj się trafił.

Morze chmur i Góry Stołowe.

Góry Stołowe i Góry Sowie.

Jak nad morzem.



Schodzę na dół się spakować i ruszam do Dusznik-Zdroju. Zerknąłem na rozkład jazdy i widzę, że nie mam za dużo czasu, ale jeszcze fragmenty dwóch singletracków udało się przejechać. Powiem, że są ciekawe. Łatwe, proste i wygodne. Myślę, że kiedyś pojawię się tu w celu objechania ich większej ilości.

Po drodze odwiedzam jeszcze punkt widokowy i jadę na dworzec kolejowy, na pociąg do Wrocławia.


Dystans: 10 km + 10 km

Parę dni w terenie z rowerem, ale dużo miejsc odwiedzonych. Pogoda dopisała, nowe miejscówki noclegowe poznane, więc wyjazd udany. Najbardziej cieszę się, że udało mi się dotrzeć pierwszy raz do Głuchołazów, więc drugi będzie już łatwiejszy ;) Przecież Góry Opawskie są po sąsiedzku i czekają na swoją kolejną szansę na odwiedziny. W kolejce mam je już od dawna, tylko jakoś nie składa mi się na nie czasowo.
Chatka pod Śnieżnikiem nadal jest bardzo popularna i nawet w tygodniu można trafić na większą grupę. Jednak mimo tego, ma swój niepowtarzalny klimat, który sprawia, że warto czasem ją odwiedzić.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/CgUZfufhYKR8Lzr58

Komentarze

  1. Świetna impreza. Fajnie, że zapodałeś "coś" z Jeseników. Apartamentami jestem wzruszony! Dawno mnie tam nie było, co będzie pewną inspiracją na wizytę w tym paśmie. Waruneczki trafiłeś niemal idealne, nawet ulewa którą zaliczyłeś ma swój urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Największą zaletą tej ulewy był fakt, że byłem już pod dachem :P
      Warto się wybrać, bo właśnie przez fakt, że są trochę na uboczu sprawia, że ciężko się w nie zebrać. A przecież odległościowo nie są tak daleko.

      Usuń
  2. Solidna trasa! Z tą ochroną przyrody to lekko chyba Czesi pitolili, wycinają lasy masowo pod inne inwestycje, a pod wyciągi nie? Oni u siebie mają masę ośrodków które zatrzymały się w rozwoju, spokojnie szło by je odnowić, postawić nowy sprzęt bez wielkiej ingerecji w przyrodę, ale tego nie robią... Ja obstawiam, że to jednak kwestia pieniędzy - generalnie Czesi wolą narty biegowe, niż zjazdowe i może nie opłaca się aż tak dużo wydawać na nowe wyciągi...

    Fajne te wiatki, zwłaszcza pierwsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może coś w tym być, że bardziej popularne są u nich biegówki, co zresztą widać od razu, gdy tylko spojrzy się na mnogość tego typu tras, które u nich powstają co roku.

      Ta pierwsza wiatka to wręcz chata :)

      Usuń
  3. Suuuper wycieczka! Widoki świetne.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz