Beskid Błotny


Po powrocie z rowerowego wyjazdu w Sudety (Jesień na Pradziadzie i Orlicy), od razu przyszło mi się pakować na wyjazd w Beskid Żywiecki. Początkowo właśnie ten kierunek miałem na oku na początek tygodnia, jednak wtedy możliwość dojazdu do Głuchołaz bardziej mnie przekonała. Jednak plan odwiedzenia pewnej chatki w Żywieckim, a jak się okaże nawet dwóch, był na tyle interesujący, że nie mogłem tego odpuścić.

Piątek, 21 października 2022

Po pracy, wraz z Kasią, ruszamy z Wrocławia przez Katowice w stronę Zwardonia. Z pociągu KŚ wysiadamy około 22 i zaczynamy podejście do chatki, która jest naszym dzisiejszym celem na nocleg. Nocna wędrówka idzie sprawnie, bo nie rozpraszają nas widoki ;) Na początku zaskoczyła nas osiadająca wilgoć, przez którą mieliśmy wrażenie, jakby siąpił deszcz. Jednak po nabraniu wysokości ta niedogodność minęła.

Naszym celem jest pewna prywatna chatka, która jest udostępniona dla ogółu, jednak wg moich informacji właściciele nie chcą dzielić się jej lokalizacją w ogólnodostępnych źródłach. Dlatego też początek trasy będzie bez konkretów.

Rozgaszczamy się na piętrze, a na dole szykujemy jedzenie i coś do picia. Dłuższą chwilę jeszcze siedzimy przy świeczkach, aż nadchodzi czas na sen.


Sobota, 22 października 2022

Schronisko PTTK na Hali Rysiance, , Schronisko PTTK na Hali Miziowej, , Hala Górowa

Na piętrze pełen luksus.

Zresztą na dole także niczego nie brakuje.

Nieśpiesznie jemy, pakujemy plecaki i ruszamy przed siebie.

Jesienna wędrówka wśród traw.

Na beskidzkich halach.

Widoczność dzisiaj jest bardzo dobra, więc wyraźnie widzimy Małą Fatrę.

W inną stronę za to dostrzegamy Tatry.

Jesienne widoki w Beskidach na Małą Fatrę.

Pojawiamy się pod Schroniskiem PTTK na Hali Lipowskiej, które na przełomie roku 2021/22 przeszło remont. Na pewno jego obecna forma jest bardziej współczesna i praktyczniejsza, jednak jak dla mnie jest po prostu brzydko w porównaniu do tego, co było wcześniej. Początkowo chcieliśmy zakupić coś do jedzenia, jednak otoczenie tego schroniska nie przekonało nas do dłuższego pobytu. Dosyć szybko zdecydowaliśmy, by przejść do sąsiedniego Schroniska na Rysiance.

Po drodze mamy piękny widok na niemal całe Tatry.

Tu zasiadamy na zewnątrz przy stoliku i zamawiamy jakieś lokalne piwo bezalkoholowe.

Do dalszej drogi motywuje nas deszcz... Wg prognoz miało padać dopiero późnym popołudniem, a tymczasem mamy godzinę 12 i już pada. Najpierw słabo, jednak później rozpadało się konkretniej. Taki padający deszcz o różnym natężeniu będzie nam już towarzyszyć do końca dnia.

Na Hali Cudzichowej robimy krótki postój przy ruinach, a raczej pozostałościach szałasu. Nie udało mi się w nim przespać, bo spłonął pod koniec tegorocznego lata.

Dłuższy postój robimy w szałasie na skraju Hali Miziowej, gdzie możemy schować się przed deszczem. Towarzyszą nam głośne dźwięki disco polo wydobywające się z budynku schroniska. Gdy już skończyliśmy jeść, postanawiamy odwiedzić samo schronisko w celu wypicia jakiegoś piwa. Jednak rzut oka na ofertę przy ladzie sprawił, że nie zatrzymaliśmy się tam nawet na minutę.

Plan na dalszą wędrówkę mieliśmy trochę inny, bo mieliśmy iść dalej na wschód. Jednak deszczowe warunki i wcześniejszy opad sprawiły, że zmodyfikowaliśmy nasz cel i postanawiamy przenocować pod dachem, bo pod tarpem byłoby mało komfortowo.
Dlatego czeka nas jeszcze zejście na Halę Górową, gdzie chcemy przenocować. Wiemy, że musimy iść szlakiem zielonym, jednak nie sprawdzamy, w którą stronę dokładnie i ostatecznie idziemy źle. Orientujemy się o tym dopiero w momencie, gdy dotarliśmy do odbicia żółtego szlaku. Żeby jednak nie cofać się aż na Halę Miziową, idziemy nieznakowaną ścieżką do właściwego grzbietu, którym idzie nasz zielony szlak.

Do Chaty dochodzimy w konkretnej zlewie, jednak zanim schowam się pod dachem, postanawiam jeszcze znaleźć wodę, by później nie musieć wychodzić w deszcz. Oczywiście najpierw obszedłem całą okolicę zanim odnalazłem źródło :P

Sama chata jest częścią bazy namiotowej, która obecnie jest nieczynna (działa w czasie wakacji), ale pomieszczenie jest udostępnione dla turystów.

Na dole długo siedzimy.

A na piętrze znaleźliśmy wygodne miejsce do spania.


Niedziela, 23 października 2022

Hala Górowa, , Sopotnia Wielka, , Kotarnica, , Suchy Groń, , Węgierska Górka

Padało długo w noc, ale rano przywitało nas czyste niebo, więc wędrówka zapowiada się przyjemnie.
W dolinach zalegają mgły po wczorajszym deszczu, ale wyżej jest już pięknie. Babia Góra przyciąga wzrok.

Na początek schodzimy do Sopotni Wielkiej. Po drodze mamy okazję zobaczyć chyba Pasmo Przedbabiogórskie ponad morzem mgieł.



W Sopotni Wielkiej zachodzimy do wodospadu. Warto to zrobić, bo jest to największy wodospad w całych polskich Beskidach i ma 10 metrów wysokości. Jest przykładem wodospadu kataklinalnego, w którym warstwy skał opadają stromo, w tym samym kierunku, co bieg wody.

Czeka nas teraz podejście przez las na Kotarnicę, a potem na Romankę (1366 m n.p.m.).

Coś widzimy dopiero w okolicach grzbietu Kotarnicy, gdzie dzięki wycince drzew pojawiły się widoki na okolicę.

Są i Tatry. Dla mnie widok Tatr podczas beskidzkich wyjazdów jest najlepszym wyznacznikiem dobrych warunków ;)

Beskid Śląski.

Długie wczorajsze opady deszczu, zamieniły szlaki w wielkie bagno. Takie typowe beskidzkie bagno, które sprawia, że wędrówka po Beskidach jest specyficzna. Nie wspominałem o tym, jednak woda i błoto na szlaku było naszym stałym towarzyszem. Dawno nie miałem tak ubłoconych butów jak teraz ;)

Przed nami już tylko zejście do Węgierskiej Górki, gdzie kończymy wędrówkę i pociągiem wracamy do Wrocławia. Tym razem oba odcinki Intercity, więc wychodzi szybciej niż podczas dojazdu.

Wyjazd, mimo deszczu, uznam za udany. Chatka odwiedzona, a była na mojej liście już od dawna. Do tego niespodziewany nocleg na Hali Górowej, o której słyszałem wcześniej, ale na razie nie miałem zamiarów tam spać. Jednak miejscówka jest warta odwiedzenia, jeśli ktoś szukałby ciekawego miejsca w tym rejonie. Wszystko to w pięknych, jesiennych okolicznościach przyrody.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/wdrynUhQ8u8GGQeX9

Komentarze

  1. Lokale piękne. Szałasem na Hali Cudzichowej jestem "załamany"! Ciekawy jestem, czy postawią coś nowego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewałbym się tego, zwłaszcza że ten poprzedni też nie był w jakimś super stanie. Myślę, że nie był używany przez nikogo "zawodowo", a po prostu obecnie zaadaptowany jako turystyczny.

      Usuń
    2. Red, ten szałas był mnie bardzo bliski. Pamiętam czasy gdy "śmierdział" nowością.

      Usuń
  2. W tej chatce prywatnej trzeba się zapowiadać na nocleg? Kiedyś smażyliśmy tam kiełbasę w kominku, gdy wpadliśmy na wieczór. Powyżej fajna hala - byliście?
    Mimo zmiennej pogody wypad chyba udany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, obecnie nie trzeba się zapowiadać, aczkolwiek numery kontaktowe do właścicieli są podane na wszelki wypadek. Jedynie zakaz organizacji zorganizowanych zlotów, imprez itp. Kiedyś chyba była zamykana i klucze trzeba było brać gdzieś na dole, jednak na szczęście zmienili system. Mam tylko nadzieję, że na dłuższą metę będzie tam kulturka i właściciel nie zmieni podejścia po kilku nieprzyjemnych sytuacjach.

      Tak, na tej sąsiedniej hali byliśmy. Ja nawet dwa razy, bo się musiałem wrócić - spadł mi tam dekielek od obiektywu, o czym przekonałem się dopiero po jakimś czasie ;)

      Usuń
  3. Konkretna trasa, kilka super miejsc odwiedzonych, dwie fajne chatki...pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku już chyba żadnej ciekawej chatki już nie odwiedzę, ale w przyszłym mam pewną beskidzką już na oku.

      Usuń
  4. Aż dwie złe wiadomości - Lipowska wygląda jak sklep medyczny, a tego szałasu żal, choć jak zaglądałem tam rok temu, to w środku był spory syf... Tam kiedyś były dwa szałasy, już obydwa nie istnieją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy ja do niego zaglądałem ostatnio, to też był tam raczej bałagan, ale jednak był.

      Drugi jeszcze istnieje, może dzięki bardziej ustronnej lokalizacji.

      Usuń

Prześlij komentarz