Beskid Śląski urzekł mnie podczas mojej pierwszej wizyty w nim jesienią zeszłego roku. Już wtedy postanowiłem, że odwiedzę go zimą, najchętniej także z wizytą na Hali Baraniej. Patrząc po warunkach jakie mieliśmy od początku roku w górach, liczyłem, że uda mi się wybrać tam przy głębokim śniegu i mrozie, jednak rzeczywistość końca lutego mocno zweryfikowała moje plany.
Poniedziałek, 22 lutego 2021
Łodygowice Górne, Buczkowice,


Dwa dni po powrocie z pierwszej części urlopu w Beskid Niski, ponownie wsiadam w pociąg i przez Katowice jadę do Łodygowic Górnych. Ocieplenie, które wtedy zmusiło nas do zmiany planów, trzyma nadal. Jedyna zmiana, którą widać, to bezchmurne niebo. Od razu przyjemniej się wędruje. Takie warunki zmuszają jednak do dłuższego zastanowienia się nad rzeczami, które ze sobą się zabiera. Bo zimowe już się nie sprawdzą, a jeszcze nie czas na typowo letni zestaw. Ostatecznie zabieram ze sobą zimowe buty, ale letnie spodnie. I o ile cienkie spodnie to był dobry wybór, to zimowe buty nie były najlepszym wyborem. Myślę, że o wiele lepiej sprawdziły by się zwykłe wysokie buty skórzane. Nie wiedziałem jednak jak wygląda sytuacja ze śniegiem, więc wybrałem ciężkie zimówki.
Na początek czeka mnie asfalting do Buczkowic, gdzie natrafiam na czerwony szlak. Idę nim powoli nabierając wysokość, a wraz z wejściem w las, pojawiają się płaty śniegu, które stopniowo przeradzają się w ciągłą pokrywę, która w słońcu jest rozmiękła. Na Siodle pod Skalitym zasiadam na chwilę w wiacie. Coś jem, pije herbatę i ruszam dalej.
Podejście na Skrzyczne jest strome, do tego wiedzie północnym zboczem, które jest w cieniu, w efekcie czego śnieg jest mocno zlodzony. Zakładam raczki i bez problemów wchodzę na szczyt. Mam nadzieję na coś do jedzenia w schronisku, jednak gdy zobaczyłem kolejkę czekających ludzi, to zrezygnowałem. Aż tak zdesperowany nie jestem ;) Od razu ruszam do góry, na szybką fotę szczytową, a potem grzbietem w stronę Baraniej Góry.
Widoki grzbietowe są mi dobrze znane, bo niecałe cztery miesiące temu dwukrotnie tędy szedłem.
Widok w stronę Skrzycznego z Malinowskiej Skały.
Mojej wędrówce towarzyszy mi błękitne niebo oraz stosunkowo wysoka temperatura. Powoduje to, że górna warstwa śniegu jest rozmiękła. Idzie się niezbyt przyjemnie, bo od czasu do czasu zapadam się głębiej w śnieg, co utrudnia wędrówkę.
Słońce powoli zbliża się do zachodu, a ja jestem coraz bliżej Hali Baraniej.
Na Hali Baraniej jestem jeszcze przed zachodem słońca. Rozkładam rzeczy, idę po wodę do źródła, a potem gotuję obiad. W międzyczasie słońce znika, a na wschodzie niebo powoli nabiera ciemniejszych barw.
Później wychodzę jeszcze na zewnątrz, by porobić kilka nocnych zdjęć. Nad chatką ładnie widać gwiazdozbiór Zająca oraz Wielkiego Psa z jasnym Syriuszem.
Widok na Beskim Mały.
Wracam do chaty, robię jeszcze kubek herbaty i ustalam plan na jutro.
Wtorek, 23 lutego 2021
Hala Barania,


Wstaję rano, zbieram część rzeczy i idę na szczyt. Do Baraniej Góry nie jest daleko, jednak trochę źle przeliczyłem czas i na szczycie jestem równo o wschodzie słońca. Tak więc wschód mnie nie minął, jednak chciałem być tu trochę wcześniej.
Wschodzące zza Romanki słońce.
Beskid Żywiecki i Tatry.
W stronę Skrzycznego.
Boczny grzbiet z Magurką Radziechowską.
Wieża widokowa na Baraniej Górze (1220 m n.p.m).
Mała Fatra.
Wracam na dobrze widoczną Halę Baranią do chaty na śniadanie.
Jem, pakuję plecak i powoli muszę iść dalej. Najpierw wchodzę na Magurkę Wiślańską, a potem łagodnym, płaskim grzbietem idę na Magurkę Radziechowską.
Na jej szczycie znajduje się kilka wychodni skalnych.
Schodzę ze szczytu i trafiam na Halę Radziechowską. Duża polana, pokryta jest jeszcze śniegiem.
W górnej części hali znajdują się pozostałości jakiegoś szałasu. Obecnie brakuje już w nim przedniej ściany, oraz fragmentu tylnej, a dach wygląda na dziurawy.
Teraz czeka mnie już tylko zejście do Węgierskiej Górki. częściowo idę w raczkach, bo śnieg jest mocno śliski. Później je ściągam, a szlak miejscami robi się błotnisty. Trochę kluczę w rejonie budowanej S1, ale udało mi się przejść na drugą stronę budowy i to nie wchodząc na jej teren.
W Węgierskiej Górce mam sporo czasu do pociągu. Odwiedzam więc sklep, kupuję co nie co na umilenie oczekiwania na peronie i siedzę sobie czekając na pociąg KŚ w słońcu. Korzystając z okazji podsuszam sobie przemoczone buty.
Beskid Śląski nie zawiódł mnie widokami. Co prawda trochę inaczej planowałem zimową wizytę w tym paśmie, jednak zima mnie zawiodła, gdyż w poprzednim tygodniu przyszła odwilż i z oczekiwanego mrozu i głębokiego śniegu nic nie pozostało. Tak więc zimowy Beskid Śląski nadal na mnie czeka. Może w przyszłym roku? :)
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/WR1z4CLZKb2AHiDE6
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Nocne zdjęcie chatki prezentuje się zacnie. Nocleg w tym przybytku zdaje się być obowiązkowy :). Beskid Śląski mam zapisany na ten rok w ramach szlajanka z namiotem pod pachą.
OdpowiedzUsuńOgólnie nocne foty mają swój niepowtarzalny klimat, bo to jednak nie to, co na co dzień się widzi.
UsuńJak na odwilż, to warunki wcale nie takie złe. Wiadomo, że każdy liczy na ośnieżone drzewa, ale wschód miałeś całkiem udany. Tym szlakiem z Buczkowic jakoś nigdy nie miałam okazji iść. Warty uwagi?
OdpowiedzUsuńNa wschód rzeczywiście nie ma co aż tak narzekać :)
UsuńSzlak nudny, ale tego można się spodziewać, bo to po prostu wędrówka lasem.
Mnie ze schroniska na Skrzycznem też wygoniła kolejka dwa lata temu, a na Malinowską Skałę nie dało się wejść bo tyle było ludzi. Byłem tam w październikową sobotę i na całej trasie był tłum, dopiero na Hali Jaworowej była cisza, ogólnie polecam to miejsce, jest tam też mała bacówka, wtedy była otwarta, ale nie wiem jak teraz?
OdpowiedzUsuńZ Baraniej Góry miałeś ładne widoki o wschodzie i widzę, że widoczność całkiem niezłą bo dwa dni później był już pył saharyjski w powietrzu. O mało się nie spotkaliśmy w Śląskim ;) Bacówka na Hali Baraniej ładnie się prezentuje pod gwiazdami :)
W listopadzie, w pogodny weekend też widziałem dużo ludzi. Ale to bardzo popularny rejon, z łatwym dojściem, więc i turystów dużo.
UsuńWschód był rzeczywiście ładny :)
Ja na sudecki wypad spodnie miałem dobre, ale plułem sobie w brodę, że nie wziąłem jednak zimowych butów
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie powód, dla którego nie lubię tych przejściowych warunków wiosennych w górach. Ciężko trafić w idealny zestaw sprzętu jaki ze sobą zabrać.
UsuńIle osób się zmieści w chatce?
OdpowiedzUsuńDużo. Na górze jest stryszek, gdzie wejdzie spora ekipa.
UsuńPiękne tereny. Wróciłam właśnie z jednodniowej wycieczki w majówkę. Tylko znowu minęłam chatkę na Hali Baraniej...
OdpowiedzUsuńBędzie powód by wrócić ;)
UsuńZdjęcia nocne super.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń