Děčín - Pastýřská Stěna - czeska via ferrata



Moje pierwsze spotkanie z ferratami miało miejsce na niemieckim Spitzbergu, co opisałem na blogu. Cały czas miałem na uwadze fajny rejon ferratowy w Děčínie, ale do tej pory nie było okazji, żeby się tam pojawić. Gdy w czwartek wieczorem znalazłem informację od Michała, że jedzie do Děčína i ma wolne miejsce w aucie, długo się nie zastanawiałem i od razu napisałem, że jadę.

Sobota, 16.06.2018

W piątek dogadaliśmy szczegóły i w sobotę koło 6:30 spotykamy się na południu Wrocławia. Z okolicy zgarniamy jeszcze Mateusza, po drodze dosiada się jeszcze Kasia i razem jedziemy już do naszych południowych sąsiadów.

W samym Děčínie już kiedyś byłem. Miało to miejsce podczas mojej wędrówki przez Krušnohorské subprovincie na pograniczu czesko-niemieckim. Tym razem jednak naszym rejonem, w którym będziemy działać była Pastýřská Stěna. Jest to wzniesienie z piaskowca o wysokości 278 m n.p.m., położone tuż nad Łabą. Na szczycie znajduje się knajpa oraz zoo. Dla nas jednak najciekawsze były via ferraty, które zostały otwarte w 2014 roku na zachodniej ścianie.



Obecnie znaleźć tam można 16 tras o różnym stopniu trudności: od A/B do D, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Skała ma 95 metrów wysokości, a drogi od 150 do 170 metrów długości.


By bezpiecznie wspinać się po drogach ubezpieczonych żelazną liną potrzebna jest uprząż, kask oraz lonża z absorberem. Kto nie ma własnego sprzętu, to za 200Kč + 500Kč kaucji można wypożyczyć całe potrzebne wyposażenie w pobliskiej wypożyczalni - http://cyklopujcovna.com/ferratovy-set.html

Dolna cześć ferrat jest wspólna dla wszystkich dróg, więc bywa tam mocno tłoczno. Ale po przejściu pierwszego fragmentu, trasy rozdzielają się i można iść różnymi wariantami.



Ja przeszedłem ścianę kilkukrotnie, przebywając Path to the Heaven C/3+, Hungry Wayfarer B/2+, Charles Bridge, Memento HTW C, Adrenalin Challenge C i pewnie jakieś warianty.


Na trasach spotkać można drabinki, klamry, most linowy, wystające ze skały pręty, ale również odcinki skalne ubezpieczone jedynie stalową liną. Tak więc jest mocno różnorodnie.

fot. Mateusz









Po skończeniu dróg, można usiąść na wypłaszczeniu i pooglądać w spokoju widoki na okolicę. A prezentuje się ona całkiem ciekawie.
České středohoří w tle:


Zamek Děčín


Mosty nad Łabą


Gdy już skończyliśmy działania na skale, oddaliśmy wypożyczony sprzęt pojechaliśmy na obiad do jakiejś knajpy. Cóż, nie był to najlepszy czeski obiad jaki jedliśmy. Do tego kelner o części zamówienia zapomniał i trzeba było się upominać, prośbę o osobne rachunki zignorował, ale o to czy reszta to jego napiwek, to dopytywał. Cóż, nie dostał, bo za taką obsługę, to jednak nie zasłużył.

By jednak na tym nie kończyć swojego pobytu w Czechach, postanowiliśmy jeszcze odwiedzić Zlatý vrch 656 m n.p.m. w Górach Łużyckich.


Położony jest ok 4 km od miasta Česká Kamenice. Góra jest pochodzenia wulkanicznego, zbudowana z bazaltu, w kształcie kopca o stromych zboczach. Jest to typowy nek z zakrzepniętym trzonem wulkanu, w którym wykształciły się sześciokątne słupy bazaltowe. Podobne możemy spotkać na naszym Pogórzu Kaczawskim.


U podnóża skalnej ściany znajduje się sporo bazaltowego rumosza, który odpadł od odsłoniętych bazaltowych słupów.


Zbliżenie na strukturę bazaltowego słupa


Spękana skalna ściana.


Na tym skończyliśmy naszą wycieczkę. Z wyjazdu jestem zadowolony, nie dość, że udało się odwiedzić ferraty w Děčínie, to jeszcze zobaczyliśmy ciekawą górę w Górach Łużyckich.
Jeżeli ktoś zastanawia się czy warto odwiedzić ferraty w tym rejonie, to jak najbardziej. Jest tam sporo tras do wyboru, o urozmaiconej formie i różnym stopniu trudności, więc nudzić nikt się nie powinien. W wypożyczalni można dostać ulotkę z wyrysowanymi szesnastoma drogami. Również na miejscu, pod ścianą jest tablica z topo. A tu pokażę topo ściany, które można znaleźć w necie:


Na koniec oczywiście podziękowania dla towarzyszy wyjazdu za mile spędzony dzień i wspólny wyjazd ;) Może kiedyś w przyszłości jeszcze nadarzy się okazja razem gdzieś wyjechać.

Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/UyJqS55LgQmSgeNY7




Lubię wiedzieć, że moje wpisy są przydatne, albo chociaż miło się je czytało ;) Dlatego każdy komentarz cieszy (nawet krótki).

Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Komentarze

  1. Niestety nasza wizyta w Decinie upłynęła pod znakiem rzęsistego deszczu. Zobaczyliśmy tylko samo centrum miasta. A plany były ambitniejsze. Te ferraty wyglądają niezwykle. Szczególnie ta w poprzek wzgórza.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że pogoda nie trafiła, ale chociaż miasto zwiedziliście.

      Usuń
  2. Takie miejsca, to fajny motyw na spędzenie weekendu z dawką adrenaliny. Brakuje u nas ferrat w Polsce :( Na pewno znalazłoby się mnóstwo skałek, na których mogłyby powstać. No cóż, na razie pozostaje jeździć do Czechów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno. W końcu jak Czesi pokazują, można zrobić ferraty nawet na małych i średnich skałkach i może to być ciekawe. Dobrze chociaż dla nas, że mamy tam stosunkowo blisko ;-)

      Usuń
  3. Swój jedyny pobyt w Czechach (Praga) pamiętam również z niezbyt apetycznego obiadu i podobnej obsługi. I to nie koniecznie oznacza, że my i Wy mieliście pecha, tam tak chyba jest:( Znaleźliśmy nawet w sieci film instruktażowy (nagrany przez jakiegoś Czecha) na co należy uważać w restauracjach.

    Pozdrowienia dla Państwa Szymanowskich od Szewczyków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ze swoich pobytów w czeskich miastach również mam takie dziwne wrażenia po bytności w restauracjach. Może nie zawsze jest nieprzyjemnie, ale często jest tak jakoś dziwnie.

      Również pozdrawiam Szewczyków :) Ale Szymanowskich? Nic mi na ten temat nie wiadomo ;)

      Usuń

Prześlij komentarz