W weekend menel z Michunem planowali pojechać gdzieś w czeskie rejony. Jednak ze względu na niepewną pogodę zmienili plany na nasze Góry Kamienne. Ja również mogłem się w tym czasie pochwalić wolnym weekendem, więc wraz z Kasią dołączyliśmy do nich na jesiennym szlaku.
Sobota, 18 listopada 2017
Andrzejówka, , Waligóra, , Przełęcz pod Szpiczakiem, ,Przełęcz Sokołowska, , Sokołowsko, , Lesista Wielka, , Dzikowiec
Spotykamy się pod dworcem kolejowym we Wrocławiu, gdzie menel czeka już w swoim aucie, a Michun zajeżdża porannym pociągiem z Poznania. Jako miejsce startu obieramy Andrzejówkę, gdzie zasiadamy na górskie śniadanie, bo siły na wycieczkę trzeba zebrać po podróży.
Przywilej prowadzenia naszej grupy przypada Michunowi. Jako, że ma najdalej, to niech prowadzi i wybiera trasę. Na początek atakujemy strome zbocze Waligóry. Wejście po śliskich, oszronionych, czasem pod niewielką warstwą śniegu liściach chwilę trwa, ale meldujemy się na szczycie pod słupkiem szczytowym w komplecie.
fot. menel
Z Waligóry mamy udać się pod Ruprechticki Szpiczak. Michun dalej prowadzi, a ja po dłuższym czasie głośno zauważam, że jednak nasz szlak to nie tędy idzie ;) Ale rejon Suchawy i Kostrzyna również wart jest odwiedzenia ;) W wiacie pod Szpiczakiem wypijamy po kubku herbaty i wejście na szczyt i wieżę odpuszczamy. Warunków brak.
Do Sokołowska idziemy zielonym szlakiem granicznym. Przy ładnej pogodzie widoki z niego są rewelacyjne. Widać nawet Karkonosze. Tym razem jednak musi nam wystarczy typowo jesienny klimat.
To oczywiście też ma swój urok, w końcu jesień w listopadzie musi się czymś charakteryzować.
W Sokołowsku zasiadamy w "Kawiarence" na obiedzie. Spędzamy tam trochę czasu przy pizzy i jakichś makaronach. Prócz deserów również konkrety można tam zjeść.
Kończymy odpoczynek i ruszamy na Lesistą Wielką.
Z Lesistej idziemy na Stachoń. Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem, jednak na zejściu gubimy szlak przez wiatrołomy. W międzyczasie robi się całkiem ciemno, my przedeptujemy mnóstwo zwalonych iglaków, a Michun odpalił nawet GPS'a by ułatwić powrót do szlaku. Po pewnym czasie spędzonym na przedzieraniu się przez krzaki i iglaki, meldujemy się na grzbiecie Dzikowca. Tam szlak skręca w lewo, ale wieża jest poza szlakiem, po prawej stronie. Michun prowadzi jak wiedzie szlak, bo myślał, że wieża jest na szczycie. Wyprowadzam go z błędu i możemy rozkładać się na wieży na kolację.
Niedziela, 19 listopada 2017
Dzikowiec, , Unisław Śląski, , Andrzejówka
W nocy wieje, a także zaczyna prószyć śnieg. Wiatr za bardzo nie przeszkadza, temperatura w nocy spada do ok. -5°C. Więc warunki takie późnojesienne/wczesnozimowe.
fot. Michun
Widoki o poranku niezbyt rozległe. Jedynie najbliższa okolica i trochę chmur.
Wieża w całej okazałości.
Na śniadanie schodzimy na ławki poniżej wieży, bo tam mniej wieje.
fot. menel
Kolejnym przystankiem na trasie jest Stożek Wielki.
Kiedyś na wierzchołku była mała platforma widokowa, jednak ze względu na swój stan techniczny została rozebrana. Teraz mamy do dyspozycji jedynie małą dziurę między drzewami na widok na Dzikowiec.
Ale szczyt nadal jest dobrym miejscem na nocleg w postaci okazałej wiaty w stylu skandynawskim.
Kasia i ja zostajemy w wiacie na konkretne drugie śniadanie. W tym czasie Michun z menelem schodzą do Sokołowska do "Kawiarenki", gdzie też później się spotykamy.
Podczas zejścia mamy klasyczny widok rejonu: Waligóra z otoczeniem.
Po prawej stronie widać jeszcze wiatę na Stożku Małym. Obecnie (2018 rok) już nie istnieje - spaliła się. Cóż zrobić, widać komuś przeszkadzała.
Wycieczkę kończymy w Andrzejówce, gdzie czeka na nas wczoraj zaparkowane auto.
Wyjazd krótki, po jednym z ładniejszych sudeckich pasm. Góry Kamienne potrafią dać w kość swoimi przewyższeniami, ale za te przewyższenia, widoki i urozmaicone szlaki właśnie je lubię. Do tego przyjemny biwak w najlepszym możliwym towarzystwie, więc wycieczka jak najbardziej udana ;) Podziękowania dla Kasi, menela i Michuna za wspólny wypad i do następnego :)
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/CSdNepAAPSRQZDEH9
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Dwie sprawy :
OdpowiedzUsuń1. Jestem w szoku, że wiata spłonęła!!
2. Minął rok od wyjazdu.. Red, będzie rozmowa. ;-)))
Na wspomnienia Cię wzięło? ;) Jak coś, to pomysł na wyjazd u mnie jakiś się znajdzie :)
UsuńMoje ulubione strony, ale nie wiedziałam, że wieży na Stożku nie ma, od dawna?
OdpowiedzUsuńTej platformy nie ma już, został po niej tylko pusty plac. Z tego co znalazłem w necie, to rozebrali ją w 2015 roku.
UsuńPiękny widok na Dzikowiec. Tak, te góry mają sporo uroku, nawet późną jesienią, o ile oczywiście widać coś więcej niż mgłę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gdy nie ma mgły to widoki są bardzo rozległe :)
UsuńO Boziuniu, jak ja zmarzłam z Wami na tej wiacie! Normalnie odpalę sobie zaraz trzecią herbatę ;) Czyżbym wywołała wspomnienia swoim wpisem z Waligóry? :) :) :) W Sokołowsku polecam jeszcze Palmiarnię - lokal z fajnym klimatem. Pozdrowienia ślę i idę po tę herbatę ;)
OdpowiedzUsuńW śpiworach było ciepło ;)
UsuńHehe, nie powiem, że Twój wpis nie zmotywował mnie do tego wpisu :P Bo kolejka jakaś się tworzy, ale czasem warto przyśpieszyć trochę :P