Lata w tym roku nie będzie!
Bo co to za lato, gdy nie przejdę żadnego tatrzańskiego szlaku, gdy nie wejdę na żaden tatrzański szczyt, nie pokonam ani jednej tatrzańskiej grani. Ba, nawet nie pojadę w Tatry!
Ale nie chodzi tu o brak czasu czy chęci. Po prostu nasze tegoroczne plany są trochę inne i nie ma w nich miejsca na nasze Tatry. A jedziemy do odległej o ponad 18000km Nowej Zelandii, w której spędzimy 3 letnie (dla nas) miesiące. A w tym czasie tam panować będzie zima. Czyli śnieg, mróz i w ogóle. A przynajmniej w założeniu ;)
Zazwyczaj wpisy na blogu tworzę dopiero po powrocie z wyjazdu, tym razem jednak robię wyjątek, bo i wyjazd wyjątkowy. Bo przecież Nowa Zelandia nie jest bardzo popularnym kierunkiem wyjazdowym. Wiadomo, każdy chyba kojarzy ten kraj na południowo-zachodnim Pacyfiku. Czy to z jakichś relacji, czy też filmów. I to nie tylko tych przyrodniczych, bo plenery z tego wyspiarskiego kraju często służą jako tło w filmach. Najsłynniejszym jest chyba Władca Pierścieni.
Większość czasu spędzę w Christchurch, drugim co do wielkości mieście Nowej Zelandii, położonym na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej. Ale nie będę przecież siedział tylko w mieście, więc jakieś ciekawe relacje z wycieczek na pewno się pojawią.
A teraz kilka zdjęć, które zrobiła Kasia, gdy była w Nowej Zelandii w czasie ichniejszego lata, czyli styczeń i luty 2013 roku. Może będę miał okazję porównać te widoki z ich zimowym obliczem :)
Widok z Avalanche Peak
fot. Kasia
Widok z okolic Avalanche Peak
fot. Kasia
Kea na szlaku na Avalanche Peak
fot. Kasia
Dolina Hooker River
fot. Kasia
Aoraki/Mount Cook
fot. Kasia
Mt. Erebus i Lake Wilson z Conical Hill
fot. Kasia
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
No pięknie... No to siadam i czekam na wpisy. Czekaj, zrobię sobie herbatę, bo zimno powieje z postów :) A poważnie to jestem bardzo ciekawa co też nam odkryjesz ciekawego. Zdjęcia Kasi są wspaniałe. Dobrej podróży!
OdpowiedzUsuńTo jeszcze chwila, bo dopiero w lipcu lecę, ale na pewno się doczekasz :)
UsuńFantastyczny ptak!
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojego wstępu to nie wiem czy Ci zazdrościć wyjazdu czy jego współczuć:D
Na pewno będzie to niezapomniany czas, jakiego nie uświadczysz na kilkudniowych górskich wycieczkach.
A, i uważaj zimą na tym Avalanche Peak!
Taki odpowiednik naszych tatrzańskich kruków. Te papugi, tak jak kruki, potrafią otworzyć sobie plecak i wyciągnąć jedzenie. Ptaki wszędzie są takie same :P
UsuńNo właśnie, też nie wiem, bo Tatry są najpiękniejsze na świecie ;)
Na pewno wyjazd będzie pamiętany zawsze, bo jednak nie jest to coś bliskiego. Ale raczej będą to krótkie wycieczki, bo większość czasu w tyogdniu będę musiał być w Christchurch. Ale gór na pewno nie odpuszczę!
Będę uważać, jak zawsze, ale Avalanche Peak na pewno odwiedzę :) W końcu startuje się na niego od Arthur's Pass :D
Udanego wyjazdu, to będzie uczta dla oczu, jak pojawia się zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję :)
UsuńUdanej podróży i czekam na relacje!
OdpowiedzUsuńDzięki, a relacja na pewno będzie :)
UsuńGruuuuba sprawa :) Gratulujemy pomysłu, odwagi, zapału do realizacji i oczywiście czekamy na wysyp zdjęć :)
OdpowiedzUsuńZdjęć na pewno nie zabraknie :)
UsuńUwielbiam chodzić po górach, ale jeszcze nigdy nie zdobyłam żadnego szczytu w Tatrach :) Mieliśmy jechać w tamtym roku, ale z pewnych względów musieliśmy odwołać. Na ten rok to miał być plan mur-beton, ale 3 tygodnie temu dostaliśmy propozycję wyjazdu do Kanady na całe 3 miesiące, więc znowu nic. A Nowej Zelandii jak najbardziej zazdroszczę, powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś uda się pojechać i w Tatry, w końcu w nie nie tak daleko ;) A Kanada też brzmi całkiem ciekawie. W końcu to też kraj pełen pięknej przyrody i ciekawych widoków. Miłych wakacji na amerykańskiej ziemi ;)
UsuńJuż się nie mogę doczekać relacji i zdjęć. Świetnie się zapowiada.:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy znasz blog Marylki, Addicted to Passion, ale jeśli nie, to polecam zajrzeć, bo się podzieliła mnóstwem zdjęć i informacji z NZ właśnie.
Nie znam, ale na pewno zerknę co ona zwiedzała i co poleca zobaczyć w NZ. W końcu najlepiej jechać tam, co ktoś poleca :) Chociaż my i tak będziemy mieli łatwiej, bo na miejscu jest siostra Kaśki, która mieszka w NZ na stałe, więc trochę już tamten rejon zna :)
Usuń