Po wspinaniu w Kruczych Skałach, przyjeżdżamy wieczorem na Przełęcz Karpnicką by kolejny dzień spędzić na wspinie w Sokolikach. Za transport, oczywiście jeszcze raz dziękuję Skadi :-)
Niedziela, 6 lipca 2014
Na szybko ogarniamy plecaki i rozpoczynamy podejście w stronę Szwajcarki, którą mijamy i udajemy się w stronę Zipserowej Czuby, ale w ciemnościach gubimy ścieżkę, a lenistwo wygrywa i rozbijamy się w miejscu „zastanym”.
Niedziela, 6 lipca 2014
Wstajemy stosunkowo późno, bo dopiero przed 8, zwijamy namiot i idziemy na Dużego Michała.
A tam na rozgrzewkę pada Młody Murarz IV (5R+ST). Łatwa, przyjemna droga. Dobra na rozgrzewkę. W drugiej połowie trudniejszy ruch.
Następnie przechodzimy wędkowo, tradową drogę Zacięcie Spadającej wiertarki IV+. Jak łatwo się domyślić, droga wiedzie zacięciem. Ta linia również nie przysporzyła problemów.
Następnie przechodzimy na Stodołę i drogę Filarek Stodoły V (4R+ST). Ta linia dla odmiany już stwarza pewne problemy, ale po pewnym czasie puszcza. Kasia ma problemy już na początku i ostatecznie nie udaje jej się pokonać tej drogi.
Teraz nastaje chwila przerwy, w czasie której ustalamy kolejny cel. Z powodu nieznośnego upału w słońcu, wybieram Prawy Komin V (7R+ST) na Sukiennicach. Droga wiedzie rozszerzającym się kominem, a upał nie przeszkadza, bo jest się w cieniu, a dodatkowo ze szpary „za nami” wieje chłodnym powietrzem. Wg mnie dobry cel na upalny czas.
Sama droga jest piękna, Na dole ma się ścianę tuż za plecami, jednak czym wyżej, tym komin bardziej się rozszerza i ostatecznie idzie się jedynie na nogach, mając pod sobą wielką przepaść.
I właśnie ta przestrzeń mnie pokonała. Nie udało mi się przejść tego do końca, a byłem już przed ostatnim ringiem. Ale wiem, że jeszcze tam wrócę i przejdę tę linię do końca, bo jest tego warta. Jedynie będę musiał popracować nad ekspozycją, a dokładniej odpornością na nią. A i tak jest ona dość duża. ;-)
No to w ramach odpoczynku czas na obiad :-) Dłuższą chwilę siedzimy i odpoczywamy. W tym czasie wertujemy przewodnik i ustalamy plan na resztę dnia.
Najpierw idziemy na Okienną, gdzie po dłuższym oglądaniu ściany, odnajdujemy Zieloną Płytę V- (4R+ST). Nazwa odnosi się do koloru płyty, która porośnięta jest, częściowo, glonami/mchem. Wg mnie główne trudności drogi, to rajbung w okolicach połowy drogi. Droga bardzo ładna, polecam.
Następnie przechodzimy trudniejszy wariant powyższej drogi, o nazwie Kant Dupy V+ (3R+ST). Wg mnie start jest dość problematyczny, później to już łatwo. Ale trzeba zacząć…
Na koniec przygody z tą skałą przechodzimy Skraj Zielonej Płyty IV na wędkę.
Później idziemy do Sokolika Dużego trochę powędkować. Na początek wchodzę na górę i zakładam stanowisko do Zacięcia Przy Schodkach V+. Gdy po założeniu wędki zjeżdżałem na dół, usłyszałem ojca mówiącego do syna: „Widzisz, temu Panu nie chce się schodzić” :-P Ciekawa interpretacja ;-)
A czemu akurat ta droga? Bo dawno temu, przeglądając mapę Rudaw Janowickich, zobaczyłem szkic kilku dróg na Sokolika i zainteresowała mnie linia koło schodów. Nie orientowałem się wówczas zupełnie w trudnościach, ale pomyślałem ,że fajnie by było wejść na szczyt tędy, a nie schodami.
I teraz miałem okazję to zrealizować. Droga nietrudna, jednak start do niej, to inna bajka. W życiu nie dałbym temu V+, tylko więcej. Namęczyłem się w tym miejscu.
Na koniec dnia idziemy jeszcze na Filarek Do Platformy IV. Łatwa droga, w sam raz na spokojne zakończenie dnia.
Później to już niestety trzeba się pakować, bo musimy zejść na pociąg. A ogarnięty sprzęt wygląda konkretnie, jakoś sporo tego:
Do Janowic Wielkich schodzimy dobrze znaną nieznakowaną ścieżką, a następnie szlakiem turystycznym. Dłuższa chwila czekania na pociąg i już jedziemy do Wrocławia.
Mogę przy okazji podziękować również pewnej starszej pani z Janowic Wielkich, która uraczyła nas wodą mineralną. Najpierw zaszliśmy do sklepu, ale był zamknięty, więc podszedłem do Pani w ogródku z prośba o nalanie wody do butelki, bo sklep zamknięty, a upał niemiłosierny. Pani znikła w domu, a po chwili wyszła trzymając w ręce butelkę gazowanej mineralnej :-) Od razu lepiej było czekać na pociąg :-P
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
A bardzo szeroki ten komin?
OdpowiedzUsuńSporo dróg jak na jeden dzień machnęliście:-)
Na dole dość wąski, ale potem się rozszerza. Widać, że już na drugiej focie ściany nie są tak blisko. Na wysokości ostatniej/przedostatniej wpinki stoi się jedynie na czubkach butów, każdy na innej ścianie ;-) Rąk się tam już nie używa. Dlatego lufa pod spodem jest konkretna :-P Właśnie w tym miejscu zrezygnowałem. Jakoś nie wiedziałem jak przenieść nogi wyżej i nie spaść :-P
UsuńFota znaleziona w necie z tego miejsca: http://lh5.ggpht.com/_6i2e8ukfa1E/TBAKK4OxXGI/AAAAAAAAQl0/gAtVjJRb9HM/s800/DSC_0326.JPG
Tak, trochę się uzbierało, ale i tak przed 16 już schodziliśmy.
Nie wiem, jak dajesz radę robić zdjęcia i jednocześnie wspinać się. A zdjęcia świetne.
OdpowiedzUsuńNie wiem też, jak można spać w namiocie na takiej pochyłości?
Pewnie wszystko jest kwestią treningu :)
Jak robię foty asekurując z góry, to nie problem, bo Guide (przyrząd asekuracyjny), w tej pozycji działa automatycznie i sam się blokuje. Z dołu, to albo proszę kogoś o kilka zdjęć, albo częściej, mówię Kasi: "Stoję, możesz robić zdjęcie" i ona blokuje przyrząd i robi mi jakieś foty. W drugą stronę działa to podobnie ;-)
UsuńFakt, trochę pochyło było, ale z lenistwa nie chciało nam się szukać niczego lepszego ;-) Ale nie było jeszcze tak źle, w Tatrach w sierpniu to dopiero miałem "pochyłość" ;-) Kwestia nastawienia, na jedną noc da radę, ale na dłuższą metę byłoby to męczące. I tak najczęściej śpi się opierając o ściankę namiotu/plecak, bo w nocy się zjeżdża...
Najważniejsze jest nastawienie, wtedy wiele się da znieść :-D
Pierwsze zdjęcia jakoś tak skojarzyło mi się z filmem 127 godzin :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
No faktycznie można się doszukać szczypty podobieństwa :) Ja to czekałam na jakąś relację z Tatr po cichu, a tu jeszcze Sokoliki wyskoczyły :) Pozdrowienia dla Was!
UsuńCzyżby to skojarzenie tworzyła ta szczelina podobna do tamtej z filmu? Ja za rękę jeszcze mam :-D
UsuńSkadi: Wiesz, ja też nie mogę się doczekać tych relacji z Tatr :-D (Swoją drogą, ciekawsze to były te, o których nie wiesz jeszcze :-P).
Ale pewnie wcześniej pojawi się jeszcze jedna relacja ze skałek, ale to nie piachy niestety. One muszą odczekać na swoją kolej...
Dokładnie tak, motyw szczeliny jest tutaj sprawcą :D Dobrze, że na tym podobieństwa się kończą i ręka ma się jak najbardziej w porządku ;)
UsuńHihi, jakie szpanerskie zdjęcia, szczególnie pierwsze i ostatnie :D
OdpowiedzUsuńOby następnym razem Prawy Komin poległ ;)
Trochę lansu nie zaszkodzi :-P
UsuńMam nadzieję, że zostanie pokonany, bo wart jest tego ;-)
Prawy Komin robiliśmy na kursie na wędkę. Piękna droga, dużo emocji! ale z dołem chyba jeszcze porywać się nie będę....
OdpowiedzUsuńTak, droga piękna, tu zgadzam się całkowicie. Na pewno na nią wrócę i uwierzę, że "buty trzymają nawet na czubkach". Najwyżej poćwiczę refleks asekuranta :-P Chociaż lufa konkretna...
UsuńFajne te Sokoliki ;)
OdpowiedzUsuńI zdjęcia super! :)