No i nadszedł długo oczekiwany weekend. A co w nim było takiego nadzwyczajnego? Był to fakt posiadania biletów na PolskiegoBusa, zakupionych jeszcze w listopadzie zeszłego roku. Bilety były, niewiadomą stanowiły jedynie warunki śniegowo-pogodowe podczas weekendu.
Prognoza początkowo były niekorzystne, jednak w miarę zbliżania się wyjazdu, poprawiały się coraz bardziej, aż osiągnęły wymarzony poziom.
Sobota, 1 marca 2014
Zakopane, Kuźnice
Na dworcu w Zakopanym meldujemy się o 22.30 i ruszamy przez niemal puste Krupówki do Kuźnic. Droga mija szybko i bez problemów, bo trasa jest nam znana. W Kuźnicach znajdujemy odpowiednie miejsce, gotujemy kolację i przed pierwszą idziemy spać na 2 godziny. Odrobina snu przed trasą nie zaszkodzi :-)
Niedziela, 2 marca 2014
Kuźnica,






Wstajemy po trzeciej i ruszamy zielonym szlakiem do góry. Śniegu mało, idzie się i dobrze. Chwilę postoju robimy przy pośredniej stacji kolejki na Myślenickich Turniach. Tu też nakładamy raki, które co prawda na razie nie są potrzebne, ale później na pewno się przydadzą. Powoli wychodzimy z lasu i naszym oczom ukazują się widoki na okolicę. Cały czas widzimy gdzie chcemy iść, ale nie zawsze wiadomo jak. Spowodowane jest to zawianiem starych śladów. Nie stanowi to jednak przeszkody w sprawnym podążaniu do góry.
Na szczyt Kasprowego Wierchu dochodzimy o 6 i chowamy się za budynkiem stacji meteorologicznej przed zimnym wiatrem. Niestety po niedługim czasie muszę wyjść z tego przytulnego kąta, bo wschodzące słońce zaczyna kolorować okolicę.
Krywań, chyba najlepiej prezentujący się szczyt w okolicy.
Nie może oczywiście zabraknąć Babiej góry.
Gubałówka również prezentuje się ciekawie.
Rzut oka na poranne Tatry Zachodnie.
Beskid Wyspowy, Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki, Beskid Niski.
Symbol Zakopanego – Giewont.
Po tej sesji zdjęciowej, wracam na chwilę za budynek stacji schować się przed wiatrem, jednak niemal od razu ruszamy dalej. Niby nie jest zimno, wiatr nie jest jakiś szczególnie mocny, ale dawno mną tak nie wytelepało na wschodzie jak teraz. Myślę, że wpływ na to miało niewyspanie oraz fakt, że dopiero co wszedłem na górę i jeszcze spocony stałem ponad pół godziny na wietrze robiąc zdjęcia.
Pierwszy szczyt, który zdobywa się idąc w stronę Świnicy, to mierzący 2012m Beskid. Wejście na niego od Kasprowego trwa dosłownie chwilę i nie nastręcza żadnych trudności. Widoki z niego są bardzo ładne, uważam, że nawet ładniejsze niż z Kasprowego.
Oczywiście w dalszym ciągu Krywań jest najbardziej rzucającą się w oczy górą. Ale Babia na tle Kasprowego również prezentuje się niczego sobie i sprawia wrażenie, jakby była na wyciągnięcie ręki.
Dalsza droga mija bez trudności, za to z ładnymi widokami na grań główną Tatr Zachodnich.
Widoki morza szczytów Tatr Zachodnich.
Na północy ciągle widać Nízke Tatry.
Po dojściu w okolice Skrajnej Turni nasz cel ukazuje się w całej okazałości. Z tego miejsca bardzo dobrze widać oba wierzchołki Świnicy.
Po chwili schodzimy na Skrajną Przełęcz, na której bardzo dobrze widać nawisy po polskiej stronie grani.
Pośrednią Turnię trawersujemy tak samo jak wiedzie letni szlak, po czym zatrzymujemy się na Świnickiej Przełęczy. Tu też Kasia bierze czekan, a ja od niej kijki.
Po chwili idziemy dalej tak, jak wiedzie czerwony szlak, by w pewnym momencie odbić od niego w lewo w stronę wierzchołka.
Podejście na wierzchołek taternicki nie stwarzało problemów. Jedyną uciążliwością był wybór drogi, bo byliśmy pierwszymi osobami na szczycie tego dnia, a część starych śladów została zasypana.
Na szczycie nie mogło zabraknąć obowiązkowej fotki zdobywcy:
Po czym nastała długa sesja zdjęciowa.
Hruby wierch i Krywań
Tatry Zachodnie
Tatry Wysokie
Dzika Turnia, Sławkowski Szczyt, Mała Wysoka, Staroleśny Szczyt
Kołowy Szczyt, Lodowy Szczyt, Durny Szczyt, Mały Lodowy, Pośrednia Grań, Jaworowy Szczyt. Dzika Turnia
Przejście na wierzchołek główny Świnicy tym razem sobie odpuściliśmy, przejdziemy na niego następnym razem ;-)
Po dłuższym czasie zaczęliśmy schodzić w dół. Po drodze spotkaliśmy podchodzących Vlada i Darga. Po krótkiej rozmowie każdy ruszył w swoją stronę.
Zejście na Świnicką Przełęcz również nie było trudne, jedynie mijaliśmy już sporą liczbę ludzi, a i nasz poranny ślad został solidnie powiększony. Na przełęczy zatrzymaliśmy się na chwilę, pooglądać Kościelce, może nasz kolejny cel? :-P
Później ruszyliśmy dalej, ponownie trawersują Pośrednią Turnię i dochodząc do Liliowego. A z tej przełęczy widok na Tatry Zachodnie jest całkiem przyjemny.
Stąd też zaczęliśmy schodzić w dół do Murowańca. Po drodze największą uwagę skupia na sobie wierzchołek Kościelca.
W schronisku jemy obiad i dłuższy czas siedzimy, by następnie zacząć schodzić w dół.
Skupniów Upłaz jest oblodzony, więc w rakach schodzimy dość długi odcinek. W Kuźnicach zastanawiamy się czy jechać busem, czy iść na nogach do dworca. Ostatecznie wybraliśmy opcję spaceru, zahaczając po drodze o cukiernię Podwórko, w której zjedliśmy obowiązkowe kremówki ;-) Później odwiedziliśmy jeszcze bar FIS na zupę.
Na dworcu byliśmy dość wcześniej, więc poszliśmy jeszcze na niedzielną mszę do pobliskiego kościoła. Po mszy wsiedliśmy w PolskiegoBusa, którym wróciliśmy do Wrocławia.
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/TatryWysokieSwinica2291M2032014?noredirect=1
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Zdjęcia jak zwykle zapierają dech. Widoczność mieliście fantastyczną :D Po raz n-ty jestem zachwycony zimowymi Tatrami, ale muszę przyznać, że Babia naprawdę niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńBabia zawsze prezentuje się rewelacyjnie :)
UsuńBabia prawie jak Fuji :)
UsuńBabia z perspektywy Tatr rzeczywiście trochę przypomina tą słynną górę :)
UsuńSzybka akcja :D Fajnie, że pogoda Wam podpasowała, przepiękne zdjęcia ze wschodu na Kasprowym - chyba też się muszę kiedyś wybrać ;)
OdpowiedzUsuńWybierz się, warto :)
UsuńChociaż zastanawiam się, czy lepszy widok o wschodzie słońca nie byłby z Beskidu.
Super widoki, no i ta Babia w "skrócie" na tle pustego Kasprowego.
OdpowiedzUsuńJeszcze był pusty, takie zalety wczesnej godziny :P
Usuńprzednie zdjęcia,
OdpowiedzUsuńna pewno wrócę do nich
Dzięki :)
UsuńNie napiszę niczego nowego niż moi poprzednicy - czadowe zdjęcia :) A Babia Góra z taką białą czapą niezmiennie kojarzy mi się z Kilimandżaro :) Pozdro!
OdpowiedzUsuńMi bardziej z górą Fuji, chociaż ona jest bardziej spiczasta niż Diablak. Ale pierwsze skojarzenie właśnie takie mam.
UsuńGratuluję zdobycia szczytu!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i mi kiedyś uda się zdobyć taternicki wierzchołek Świnicy.
A Krywań zawsze wygląda tak majestatycznie - to zdecydowanie mój ulubiony szczyt! ;)
Dzięki :)
UsuńTeż mam nadzieję, że Ci się uda, bo nie jest wcale trudno, więc (niemal) każdy da radę ;)
Niezła wycieczka, zaprzeczająca przejściu na osiadły tryb życia ;)
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć, co bardziej mi się podoba widok na Krywań, Świnicę czy Lodowy...
Choć generalnie białe Tatry są niesamowite :)
No nie wiem czy może zaprzeczać, bo miała miejsce przed zmianą stylu chodzenia :P :D
UsuńMiałeś nosa, kupując z wyprzedzeniem bilety trafiłeś na pogodę marzenie. Zdjęcia wyszły doskonałe. Tatry w zimowej scenerii zapierają dech w piersi. Przy takiej widoczności wszystkie szczyty wyglądają jak na wyciągnięcie ręki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Za to właśnie lubię zimę, bo szansa na ładną widoczność jest dużo większa niż latem.
UsuńA co do biletów, to faktycznie miałem szczęście. Chociaż w sumie zastanawiałem się nad dwoma weekendami (które miały ładną pogodę ostatecznie), ale wybrałem tylko jeden weekend - więc miałem trochę pecha też ;)
Kupić w listopadzie bilety na marzec i trafić na pogodę, to już trzeba mieć wybitne szczęście :). Nareszcie jakieś Tatry widzę u Ciebie - fajnie!
OdpowiedzUsuńNo, zdarza się mieć czasem szczęście ;)
UsuńJakieś Tatry są, mam w przygotowaniu jeszcze jedną tatrzańską relację z marca. Ale potem to znów deficyt Tatr. Mam nadzieję, że w czerwcu to się zmieni :)
No właśnie, najlepiej to załóż kalendarz i dawaj znać wcześniej gdzie i kiedy jedziesz :) Warun masz często zaj***y :P
OdpowiedzUsuńHehe, tak to bywa jak się najczęściej uzależnia wyjazd od dobrych prognoz na ICM i YR ;-)
UsuńA przy tych "z dawna zaplanowanych wyjazdach" trza już brać co dają. I czasem się uda :P
No ja właśnie jestem w tej sytuacji, że biorę co dają :P
UsuńPo prostu super -> i warunki, i wyprawa, i zdjęcia! :-)
OdpowiedzUsuńNic tylko pozazdrościć...
Ja jakoś też w marcu byłem w tamtych okolicach, ale celem był tylko Beskid.
Pzdr.
Jeśli miałeś pogodę, to widoki również miałeś ładne :-) Czekam na fotorelację :)
UsuńPiękna wyprawa i piękne zdjęcia - jak zawsze zresztą :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń