Ponieważ spędzałem czas około-sylwestrowy w Piechowicach, po szybkim rzucie oka na mapę, wpadł mi do głowy pomysł na wschód słońca z Wielkiego Szyszaka. Pozostało jeszcze tylko sprawdzenie co na to ICM, a on dawał nam ładne okno pogodowe do godziny 9, potem załamanie, więc nadzieje na poranne widoki była.
Niedziela, 30 grudnia 2012
Piechowice, , Przełęcz pod Śmielcem, Wielki Szyszak, Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze nad Śnieżnymi Kotłami, , Česká budka, zimowy , Schronisko Pod Łabskim Szczytem, , Wysoki Most, , Piechowice
Standardowe kilka godzin snu i po 3.30 pobudka. Trochę długo się szykowaliśmy i z domu wyszliśmy dopiero o 5. Początkowo nudny asfalt, ale dzięki temu można iść szybko, później wchodzimy w las i spokojnie idziemy do Wysokiego Mostu. Śniegu jak do tej pory nie ma ani grama. Teraz idziemy niebieskim szlakiem wzdłuż potoku, jednak w pewnej chwili gubię oznaczenie szlaku, a że nie chce nam się cofać do ostatniego znaku, to na czuja prowadzę w górę. Udaje mi się wyjść spowrotem na szlak, i w tym miejscu jest już trochę śniegu, który pojawia się gdzieś na wysokości Długiego Mostu.
Od tego miejsca przyśpieszam, bo w śniegu widać jak idę do góry, więc Kasie nie zgubi się już w lesie ;-)
Po wyjściu powyżej granicy lasu pojawiają się pierwsze widoki na okolicę, które wraz z nabieraniem wysokości stają się coraz lepsze. Dodatkowo wschodzące słońca rewelacyjnie barwi niebo
Na przełęcz wchodzą idąc prosto w górę, nie zakosami, którymi wiedzie szlak. Tak jest po prostu szybciej i krócej ;-) Na przełęczy jestem o 8.00, trochę się kręcę szukając najlepszego miejsca do oglądania słońca, które pojawia się po pięciu minutach.
Czekając na Kasię widzę szybko mknące ciemne chmury, wyłaniające się zza szczytu Wielkiego Szyszaka, co zwiastuje silny wiatr i nadchodzące załamanie pogody. Będąc na podejściu na szczyt, widzę, jak chmury zakrywają Śnieżkę
Na zboczu obserwuję jak Kasia wychodzi na przełęcz, więc szybko idę na szczyt, by jeszcze coś z niego zobaczyć.
Udaje mi się zobaczyć jeszcze Stację Przekaźnikową nad Śnieżnymi Kotłami, jednak szybko wszystko zakrywają chmury i zrywa się wiatr, przy którym trudno ustać. Schodzę trochę w dół, gdzie trochę osłonięty przed wiatrem czekam na Kasię i razem ponownie wchodzimy na górę 20 minut później.
Następnie przez punkt widokowy na Śnieżnych Kotłach (wbrew informacjom w mediach, barierki dalej stoją zamontowane, zniknęły tylko tablice informacyjne o atrakcjach na trasie) udajemy się na Česká budke, skąd schodzimy do Schroniska Pod Łabskim Szczytem. Tam spędzamy prawie 3 godziny na rozmowach, obserwacjach i degustacji czeskiego, ciemnego Skalaka ;-) Później to już tylko spokojne zejście spowrotem do Piechowic.
Niestety pogoda nie pozwoliła na dłuższe podziwianie widoków, jednak jestem bardzo zadowolony nawet tylko z tego wschodu słońca :-) Śniegu na trasie niezbyt dużo, trochę więcej było tylko na podejściu na grzbiet, jednak, nawet w nawianych miejscach nie zapadłem się nigdy nawet do kolan. Natomiast na szlaku grzbietowym praktycznie wszystko wywiane, w wielu miejscach mogłem nawigować po letnich znakach namalowanych na kamieniach leżących na ziemi!
Nieco więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/Karkonosze30122012
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Komentarze
Prześlij komentarz