Jednodniowa wizyta w Nacionalni park Sjeverni Velebit, czyli w Parku Narodowym Północnego Welebitu, gdzie maksymalnie wykorzystałem dostępny mi czas robiąc dość dużą pętlę przez Veliki Zavižan, Botanički vrt, Premužićeva staza i Rossijevo sklonište.
6 sierpnia 2012
Do Parku Narodowego Welebitu Północnego (Nacionalni park Sjeverni Velebit) dojechaliśmy przez Sveti Juraj, a nastepnie przez przełęcz Oltare, na której jest odbicie na drogę do parku. Bilet normalny kosztuje 45 kun, więc jest dość drogi (1kn = 0,55zł). Dodatkowo zakupiłem mapę gór, bo wypada wiedzieć, gdzie się jest (koszt 50kn). W kasie pani poinformowała mnie, że można pojechać jeszcze kilka kilometrów dalej drogą na parking pod schroniskiem, z czego oczywiście skorzystaliśmy. Jadąc autem usłyszałem od wujka: „Tak to mogę góry zwiedzać”. Gdy zatrzymaliśmy samochód, GPS wskazywał wysokość ponad 1500m, tak więc ładny kawał w górę już dzisiaj podjechaliśmy. Jest po 11, umawiam się z rodzinka na 17 w tym samym miejscu i idę zobaczyć jak najwięcej w danym mi czasie.
Szybko wchodzę na pierwszy szczyt o nazwie Velika Kosa (1622 m n.p.m.) i już po zejściu z niego widzę swój kolejny cel – Balinovac
I właśnie na podejściu na niego poznaję charakter tych gór, które przypominają mi trochę Tatry Wysokie, bo wymagają miejscami wspinaczki, jednak są zbudowane z zupełnie innych skał. Dodatkowo widoki są bardzo ciekawe dla nas – Polaków, bo w końcu są zupełnie inne niż te, które widzimy na co dzień w naszych górach
Przed samym szczytem jest kilkumetrowy kominek, którego pokonanie może sprawić trochę problemów. Jednak widoki z wierzchołka są interesujące
Następnie schodzę do Botanički vrt, który jest po prostu ogrodem botanicznym. Dookoła szlaku rosną różne rośliny, każda oznaczona tabliczką z nazwą. A po drodze mam widoki na morze
W penym momencie odbijam na Veliki Zavižan (1678 m n.p.m.), który jest najwyższym szczytem na terenie parku narodowego. Na szczycie spotykam misia ;-)
Po zejściu wchodzę na Premužićeva staza, którą idę w stronę Rossijevo sklonište. Po drodze idę zarówno lasem, wąwozami między skałami jak i ścieżkami zbudowanymi nad przepaściami.
Chcę wejść jeszcze na Gromovača, na którego szlak odbija w bok, zatrzymuje się nawet w tym miejscu na chwilę, ale z niezrozumiałych dla mnie do tej pory powodów, nie skręcam w odbicie, tylko idę dalej prosto. Tym sposobem dochodzę do samoobsługowego schronu Rossijevo sklonište, skąd postanawiam wejść jeszcze na Rossijev kuk, by trochę rozejrzeć się po okolicy. Po odbiciu na szlak wejściowy na szczyt widzę, że oznaczenie jest bardzo stare i słabo widoczne, dodatkowo szybko przestaję je zupełnie widzieć i pozostaje mi tylko samodzielnie wybierać najlogiczniejsza drogę na widoczny w górze szczyt. Raz zmuszony jestem cofnąć się trochę w dół i poszukać innej trasy, bo zrobiło się za stromo ;-) Na szczycie okazało się, że tak mocno wieje, iż z trudem utrzymywałem się siedząc na skale, za to widziałem co nie co z okolicy
Wracając tym samym szlakiem, którym tu przyszedłem, po raz drugi mogłem oglądać te same widoki, ale tym razem cały czas przed sobą i z chmurami na niebie, które przywiał wiatr
Postanawiam jeszcze podejść pod jaskinię Vukušic sniežnica, która jest jakąś dziurą w ziemi, z której wieje strasznym chłodem. Wg znalezionych w Internecie informacji jest to jaskinia lodowa.
Przed parkingiem oglądam jeszcze kaplicę Sv. Ante oraz schronisko Planinarski dom Zavizan. Stąd już tylko ostatni rzut oka na otaczające mnie góry i wracamy na kwaterę na obiad.
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/Velebit06082012#
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Co za widoki... miałam okazję podziwiać Velebit z nizin, mam nadzieję że los zaniesie mnie jeszcze gdzieś na szczyty :)
OdpowiedzUsuńWidoki piękne i zupełnie inne niż w naszych górach :)
OdpowiedzUsuńOby Ci się kiedyś udało oglądać te widoki z góry:)