Ponieważ niedawno zakupiłem nowy śpiwór, a jest jeszcze ostatni weekend kalendarzowej zimy, to postanowiłem zobaczyć jak to będzie. W niższych górach śnieg już się stopił, a i temperatury w nocy oscylują w okolicach zera. W dzień za to było prawdziwe lato za sprawą świecącego słońca...
Piątek, 16 marca 2012
Janowice Wielkie, , , Różanka
Po dojechaniu pociągiem Regio do Janowic Wielkich z Wrocławia ruszam powoli w stronę Różanki,. Nie spieszę się, gdyż mam dużo czasu na wypełnienie planu na dzisiejszy dzień. Po drodze podziwiam piękny zachód słońca i liczę, że jutrzejszego dnia będzie taka sama widoczność.
Po dojściu na Różankę rozkładam namiot i idę wcześnie idę spać, by nadrobić zaległości snu z poprzednich dwóch dni.
Sobota, 17 marca 2012
Różanka, , Radomierz, , Leśniak, , Wleń
W nocy był przymrozek, ale szybko zrobiło się ciepło, a nawet gorąco. Widoki rano z namiotu sprawiały, że aż chciało się wstawać.
W Radomierzu robię zakupy i ruszam dalej. Na trasie śniegu brak, tylko w nielicznych miejscach pojawia się kilka plam. Niestety, widoczność w porównaniu do poprzedniego dnia się pogorszyła (widać to również na kamerkach z Karkonoszy), bo podniosły się mgły/chmury powyżej wysokości gór. Czym było cieplej, tym widoczność gorsza.
Na Skopiec wchodzę idąc przez las, a następnie podążając za strzałkami prowadzącymi na szczyt. Schodzę już jednak wygodną drogą na przełęcz oddzielającą go od Barańca.
Za Przełęczą Komarnicką mijam jakieś ruiny, gdzieś znalazłem informacje, że to byłe gospodarstwo. W każdym razie obecnie miejscowi wykorzystują je jako miejsce wysypywania śmieci.
Widać również ładny stożek chyba Ostrzycy, który przypomina o tym, że na tych terenach były kiedyś wulkany.
Szczyt Okole omijam ścieżką prowadzącą obok jego podnóża, gdyż nie ma sensu na niego wchodzić, gdyż i tak nie widać nic dalej niż Góra Szybowcowa. Po wkroczeniu na żółty szlak, gubię się kilka razy, aż postanawiam nie zwracać uwagi na znaki, które ledwo widać, lub wprowadzają w błąd (o ile je w ogóle widać) i iść w stronę Wlenia posługując się tylko mapą i kompasem. Przed Wleniem zatrzymuje się na 2h na polanie, a następnie pociągiem KD do Jeleniej Góry (który psuje się po drodze), oraz Regio jadę do Wrocławia.
Po tym wyjeździe mogę powiedzieć, że pierwszy zimowy (kalendarzowo) biwak już za mną. Na pewno nie ostatni, bo moim marzeniem jest namiotowanie w świeżym i głębokim śniegu ;-)
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/GoryKaczawskie1617032012
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Zimowy biwak bez śniegu... to jednak nie zimowy. Sama zima kalendarzowa to trochę za mało. Ale oczywiście wycieczka, nie tylko ta, bardzo fajna i zdjęcia super! Świetne relacje! Tak trzymaj, pozdrawiam! :-)
OdpowiedzUsuńKalendarz determinuje porę roku ;-) Ale fakt, śniegu brakuje do porządnej zimy. Jednak jakoś trzeba przekraczać kolejne granice - tu była nią ujemna temperatura. Później miałem już okazje do prawdziwie zimowych biwaków - ze śniegiem i temperaturą do -20°C :-)
UsuńMiło mi, że relacje się podobają, mam nadzieję, że kolejne tez będą się podobać :)