Niewielka turnia mająca charakterystyczny kształt kręgla lub lalki, położona w południowo-zachodniej, bocznej grani Żabiego Mnicha. Tyle można napisać o niej w krótkiej notce. Ale czy to, że jest niewielka powoduje, że nie jest warta uwagi? Bynajmniej, bo przyciąga wzrok chyba wszystkich, którzy pojawią się w rejonie Morskiego Oka, a już na pewno, gdy idzie się nad Czarny Staw. Sam pamiętam, gdy pierwszy raz pojawiłem się w tym miejscu i zwróciłem uwagę na tę skałę. Nie wiedziałem, co to jest, ale przykuło moją uwagę skutecznie. Oczywiście wtedy nawet nie myślałem, że kiedyś na nią wejdę ;)
Wtorek, 13 listopada 2018
Dojazd z Wrocławia nocnym autobusem, potem bus na Palenicę Białczańską i na parkingu spotykam się z Roncem. Zakup biletów do TPNu w kasie i ruszamy dobrze znanym asfaltem. Jako że noclegi będziemy mieć w Starym Schronisku, meldujemy się w recepcji, odbieramy klucze i idziemy zostawić rzeczy. To mój pierwszy pobyt w tym miejscu, nie miałem okazji w nim spać, ale teraz, w środku tygodnia i poza sezonem, robi wrażenie spokojnego miejsca. Takiego z klimatem. Warunki także bardzo przyjemne. Jak się dowiedzieliśmy, ledwo kilka dni temu było zgoła inaczej. Dopiero co skończył się długi weekend niepodległościowy z ładną pogodą. A co tu się działo, można łatwo się domyślić. Wystarczy powiedzieć, że wolnych miejsc parkingowych na Palenicy nie było. My jednak możemy cieszyć się "wolnym weekendem" w środku tygodnia ;)
Jemy śniadanie, przepakowujemy plecaki i ruszamy w stronę naszej dzisiejszej turni.
Jest 11:20 gdy zaczynamy obchodzić Morskie Oko. Już po kilku chwilach widzimy nasz cel.
Nad Czarny Staw wchodzimy sprawnie i zaczynamy wypatrywać ścieżki, którą można podejść pod Żabią Lalkę.
Dostrzegamy ją dosyć szybko i ruszamy. Po kilku minutach odbijamy ze szlaku i zaczynamy podejście łagodnym żlebem. W pewnym momencie trzeba odbić w prawo i przez kosówki podejść w stronę nowego żlebku/skalnej rynny, która wyprowadza pod charakterystyczne, przewieszone skały.
Pod skałami ciągnie się ukosem w prawo pas stromych, podciętych płyt. Jest to tzw. Mokra Wanta. Trzeba tutaj zachować wzmożoną ostrożność, bo nie jest to najprzyjemniejsze miejsce, a ewentualne poślizgnięcie najprawdopodobniej nie skończy się tylko na przeszorowaniu po skale... Teraz skała jest w większości sucha, jedynie środkiem płynie mały strumyczek. Przechodzimy przez płyty w najdogodniejszym miejscu i ścieżką idziemy w stronę Żabiej Lalki.
Kopa Spadowa i Niżnie Rysy.
Podchodzimy Lalkową Drabiną na Lalkowy Przechód. Na dole "Drabiny" ubieramy sprzęt i odprowadzani wzrokiem kozicy udajemy się na Lalkowy Przechód.
Gdy Ronc wyciągał swój sprzęt, usłyszałem: "Nie mam kubka". W odpowiedzi usłyszał ode mnie "No to będziesz asekurował z półwyblinki". Później okazało się, że najprawdopodobniej zgubił swoje reverso po ostatniej wspinaczce, i zostało gdzieś w Dolinie Mięguszowieckiej.
Najpierw idziemy w prawo wyraźną półką, by po kilkunastu metrach znaleźć kominek, którym idziemy w górę.
Generalnie nie idziemy jedną konkretną drogą, tylko gdzie zobaczymy, że "da się przejść", tam idziemy. Towarzyszy nam piękne słońce, praktycznie brak wiatru. Jak na połowę listopada, warunki wyśmienite. Nawet kurtkę muszę rozpinać, bo jest za gorąco, a przecież i tak polar mam w plecaku.
Powoli od Słowacji pojawiają się chmury. Płyną wolno i do końca dnia nie będą nam przeszkadzać.
Na szczycie pojawiamy się około 15:30. Mniej więcej 4 godziny od Moka. Pomimo, że żadna konkretna droga nie została zrobiona, z wejścia na ten szczyt jestem zadowolony. Zwłaszcza, że trochę czasu minęło od mojej poprzedniej wizyty w Tatrach Wysokich.
Lodowy Szczyt
Kopa Spadowa i Niżnie Rysy.
M.in. Grań Apostołów, Białczańska Przełęcz
Trochę siedzimy na szczycie, ale trzeba schodzić, bo jeszcze nas noc zaskoczy ;)
Najpierw jeden zjazd na Przełączkę pod Żabią Lalką, skąd dwa zjazdy południowo-wschodnim kominem opadającym z niej. (Mieliśmy 2x30m liny). Wszystkie zjazdy robiliśmy z gotowych ringów/stanowisk.
Na tej turni jeszcze niedawno byliśmy.
Schodzimy w dół. Początkowo jest to bardzo dobrze wydeptana ścieżka, ale w pewnym momencie nagle zmienia swój charakter na bardzo stromą ściankę. Zacząłem nią schodzić, ale gdy natrafiłem na pasmo kilku ringów, zacząłem mieć wątpliwości, czy na pewno dobrze idziemy. Jest to jak najbardziej prawidłowa trasa, bo na dole ponownie trafiliśmy na wydeptaną ścieżkę. Tu też zakładam czołówkę, bo jest już ciemno, a szkoda potknąć się gdzieś na końcu wycieczki.
W schronisku jemy kolację, pijemy jakieś piwo i snujemy plany na kolejny dzień...
Środa, 14 listopada 2018
Plany na ten dzień były ambitne, ale gdy tylko wyjrzeliśmy na dwór, zobaczyliśmy biel, biel i czasem jakieś prześwitujące skały. W nocy i w dzień padał śnieg. Do tego niskie chmury nie zachęcały do spacerów na bardziej wymagające trasy. Kilka osób ze schroniska wyszło na wycieczki tego dnia, ale wszyscy zawrócili, bo śnieg nie trzymał się podłoża i widoczności nie było.
My za to tego dnia porządnie się wyspaliśmy, zdobyliśmy rejon stawu po ciężkiej walce ze sobą i uzupełniliśmy w schronisku zapas niezbędnego w takich sytuacjach złocistego napoju, bo nasze zapasy niestety szybko się skończyły - nie byliśmy przygotowani na takie warunki.
czwartek, 15 listopada
Nastał dzień powrotu do domu. By jednak nie schodzić tylko asfaltem, postanawiamy przejść przez Świstówkę do Doliny Pięciu Stawów Polskich.
Pierwsze promienie słońca na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim.
Tego dnia chmury walczyły ze słońcem i nawet przez moment słońce wygrało.
Otoczenie Morskiego Oka.
Gładkie
Rysy
Po zejściu do doliny ponownie wchodzimy w chmury i kończy się możliwość podziwiania widoków.
Do schroniska nie zachodzimy. Wypijamy tylko po łyku herbaty przed budynkiem i rozpoczynamy zejście na Palenicę. Później jeszcze kawałek asfaltem do granicy, przy której stoi zaparkowany samochód i kończymy naszą wycieczkę.
Pogoda nie do końca dopisała podczas naszego wyjazdu, ale pierwszy dzień był ładniejszy, niż można by się spodziewać w połowie listopada. Odwiedzona Żabia Lalka bardzo cieszy, bo to szczyt bardzo charakterystyczny, a do tego pierwszy wspinaczkowy w Tatrach po dłuższej przerwie.
Więcej zdjęć: https://photos.app.goo.gl/YekJYtfKgix7YV9K9
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Pięknie! Żabia Lalka zawsze przyciąga wzrok, podobnie jak Mnisio. Ten na fotografii, otulony kołderką chmur jest niesamowity! W listopadzie mogliście jeszcze przejść przez Świstówkę, bo obecnie szlak jest zamknięty do odwołania, ze względu na toki cietrzewi. Fajny wypadzik mieliście. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Tak, Teraz zamknęli z powodu Cietrzewi, zimą zamykają z powodu zagrożenia lawinowego. Ale latem będzie ponownie otwarty :) Ja już mam pewien pomysł na Świstówkę jesienią, ale jeszcze nie wiem czy w tym roku...
Usuń