Wiosna robi się coraz cieplejsza, dni coraz dłuższe. Czas odgrzebać sprzęt wspinaczkowy i wyruszyć w teren. Jako, że miałem tylko jeden dzień, to umawiam się z Damianem i jedziemy sprawdzić czy Sokoliki jeszcze stoją. A przy okazji zamierzamy poćwiczyć wspinaczkę na asekuracji własnej.
Niedziela, 21 maja 2017
Pojawiam się rano pociągiem w Trzcińsku, skąd z Damianem jedziemy autem na Przełęcz Karpnicką, gdzie parkujemy i w kilka chwil pojawiamy się pod Szwajcarką. Dawno tędy nie szedłem i zaskoczyło mnie, jak szybko się idzie.
Z tego też powodu pod schroniskiem czas na... odpoczynek i wzmocnienie się Radlerem, bo słońce świeci i będzie grzało. A dodatkowo mamy pretekst by spokojnie posiedzieć i pogadać pod schroniskiem ;)
Po pewnym czasie jednak wypadałoby się gdzieś ruszyć, bo siedzi się miło, ale sprzęt w plecaku się nudzi.
Swoje kroki kierujemy ścieżką przez las w stronę Jastrzębiej Turni, tam jednak wszystko co nas interesuje było zajęte, więc szukamy alternatywy. Oglądając okoliczne skały, zainteresowaliśmy się Szarą Turnią. W przewodniku Michała Kajcy o skale jest napisane: "Mimo że zbudowana z niezłego granitu, nie jest zbytnio popularna". Nie znaczy to jednak, że nie ma tam nic ciekawego.
Na początek robimy Kominek za Tablicą III (TRAD).
Gdy siedzimy na górze, dzwoni Kasia, że przyjechała do nas, ale nie może nas znaleźć w lesie. Ostatecznie odnajduje nasze plecaki pod skałą i czeka tam na nas.
Ona również przechodzi tamtą drogę, po czym przenosimy się na Środkowe Płyty IV (TR). Na drodze z asekuracją jest problem, bo nie ma ringów, a charakter drogi nie daje możliwości zakładania własnej asekuracji, temu też jest przechodzona na wędkę. Idę pierwszy, po czym na górze czekam na Kasię i Damiana.
A ja w tym czasie się opalam...
... i oglądam Śnieżkę gdzieś tam w oddali między drzewami.
Stanowiska zjazdowego tam nie ma, jedynie dwa ringi na górze i drzewo na którym wiszą repy. I gdyby ktoś tu był, to zjeżdża się właśnie z tego drzewa, bo gdy użyje się do tego celu ringów, to lina się klinuje i nie ma opcji by ją ściągnąć. Sprawdziliśmy, bo nie wiedzieliśmy czemu w przewodniku pisze, że nie ma stanowiska zjazdowego ;)
Linę Damian ściąga po wejściu na górę Wejściówką II, a potem przechodzę jeszcze Ryskę w Kancie IV+ (TRAD). Po mnie próbuje swoich sił na niej Damian i zwijamy się w dół do auta.
Kasia i ja wracamy do Wrocławia pociągiem z Janowic Wielkich, a Damian jedzie dalej do Legnicy.
Tak oto wyglądał krótki niedzielny wypad w skały. Sokoliki jeszcze stoją :)
Więcej zdjęć: https://goo.gl/photos/o3d7MpDAKJ3rAmfM9
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
A ja w tym roku, ani raz nie zawitałem w Sokoliki! :-/
OdpowiedzUsuńAle z tego co widziałem, to niedawno jednak udało Ci się w tym rejonie pojawić na kilka dni :)
Usuń