Przyszła jesień. Piękna, polska złota jesień. Hmm… No dobra, jeszcze nie teraz, bo brakuje słońca ;) Ale za tydzień może przyjdzie. Drzewa już teraz są obleczone w kolorowe liście. W lesie widać mnóstwo żółtego, czerwonego, pomarańczowego, a nie zielonego jak jeszcze miesiąc temu. Brakuje jednak słońca, które podkreśliłoby te kolory. Na szczęście w niedzielę nie padało, więc można było wybrać się w góry na krótką wycieczkę.
Niedziela, 18 października 2015
Przełęcz Tąpadła, , wyciąg narciarski Radunia, Radunia, , Przełęcz Tąpadła
Generalnie pogoda w ten weekend była słaba, niskie chmury, możliwe opady deszczu. Do tego niemal zerowe szanse na słońce i jakieś widoki. Tak więc wyjazd na jakąś ciekawszą trasę odpadał, bo szkoda łazić i nic nie zobaczyć, a do tego jeszcze zmoknąć ;) A siedzieć w domu nie zamierzałem, bo w tygodniu 4 dni spędziłem w szpitalu na badaniach, a kolejne jeszcze przede mną, więc kondycję trzeba jakoś utrzymywać ;) Uprzedzając pytania, nie zarażam, a i świeże powietrze i ruch mi nie zaszkodzą :P Aczkolwiek same tabletki też nie pomogą. Zobaczy się co przyniosą kolejne badania.
We Wrocku spotykam się z menelem, oczywiście pod sklepem, bo gdzież by indziej. Wsiadamy do auta i jedziemy w stronę najbliżej od Wrocławia położonej górki, czyli Ślęży. Nie mamy w planach jej dzisiejszego zdobywania, ale chcemy wejść na Radunię, drugi wyodrębniający się szczyt w Masywie Ślęży, o oszałamiającej wysokości 573 m n.p.m.
Nie do końca jednak planujemy trzymać się znakowanych szlaków turystycznych, bo głównym punktem programu na dzisiaj jest ognisko koło chatki przy dawnym wyciągu. Obecnie po wyciągu nie ma praktycznie śladów, ale chatka pozostała.
Początkowo idziemy zielonym szlakiem, by odbić z niego w prawo i stokiem, gdzie kiedyś był wyciąg, wejść prosto do góry. A tam czekała na nas polana i chatka. Jest też miejsce na ognisko, ale drewno jest tak mokre, że trudno je rozpalić, nawet mając do dyspozycji nielimitowane zasoby brzozowej kory. Na pomoc przyszły jednak niezawodne, suche gałęzie iglaków, które pozwoliły cieszyć się ciepłem ogniska.
Kosztowało to jednak dużo wysiłku, a i menel musiał odprawić pewne modły ;)
Sama chatka jest super. Do pełni szczęścia brakuje jedynie drzwi, drabiny prowadzącej na poddasze oraz źródła wody w okolicy.
Długo siedzimy przy ogniu, mamy kiełbasę, więc jest co jeść. Do tego termos herbaty, a jak się skończyła, to menel wyciągnąć zestaw małego kucharza i ugotował więcej.
A przed nami taki widok na Ślężę.
Miejscówka fajna, więc pewnie pojawimy się tam kiedyś na jakiś nocleg.
Szkoda jedynie, że widok jest ograniczony, ale Ślężę widać ładnie.
Po pewnym czasie zwijamy rzeczy i ruszamy w stronę szczytu. Początkowo na szagę, później szlakiem w prawo, by ostatecznie jego starym przebiegiem wejść na szczyt. Stary szlak nadal jest bardzo dobrze widoczny, gdyż jest wydeptany, a do tego znajdują się tam stare, niemieckie kamienne schody.
Pod szczytem są niskie skałki z wyraźnie widocznym małym tunelem.
Z Raduni widok jest mocno ograniczony przez drzewa. Jest jedynie przecinka z widokiem na Góry Sowie i Wzgórza Kiełczyńskie.
A na szczycie zdjęcia zdobywców.
menel
Red
Teraz pozostało nam już jedynie zejście na parking i powrót do Wrocławia. Przed wejściem do auta, ostatni rzut oka na kolorowe zbocze Ślęży.
To by było na tyle z tej krótkiej, niedzielnej wycieczki. A raczej ogniska, z wejściem na Radunię ;) Po 16 jestem już w domu, więc nawet zdążyłem zjeść jeszcze obiad o ludzkiej godzinie :P
Dzięki menel za towarzystwo :)
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Ja wczoraj pospacerowałem wokół Brennej. Jesień w Beskidach już wygląda pięknie. Niedługo pokażę na blogu. Pogoda była podobna, chociaż było tez troszkę słońca, a pod wieczór całkiem się rozpogodziło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
PS. Masz rację, dopiero słońce wydobywa z jesiennych drzew prawdziwie złote barwy.
Tak, jesień w górach jest już mocno widoczna. To czekam na Twoją relację z jesiennych Beskidów :)
UsuńPorządnie się już "zajesiniło". Grzyby jakieś u Was są?
OdpowiedzUsuńStraszysz chłopie tym szpitalem!
U nas grzybów brak. Trochę połaziłem po lesie przy okazji tej wycieczki, ale nie było nawet trujaka. Chociaż ponoć jakieś grzyby występują, ale trzeba się dużo nachodzić, by coś znaleźć - w gazecie nawet pisali, że obecnie grzybobrania bardziej przypominają spacery po lesie, niż wyjazd na grzyby :P
UsuńTo tak, jak u nas:)
UsuńAle bywały rejony w kraju z niezłym wysypem.
Tak, słyszałem, a nawet widziałem zdjęcia bardzo obfitego grzybobrania. No, ale to niestety nie nasze rejony.
UsuńA u mnie w stolicy niedziela upłynęła pod znakiem deszczu siąpiącego cały dzień. Tak to już jest, jak nie strajki to maratony, jak nie maratony to deszcz ;) W najbliższą niedzielę wybieram się z aparatem na polowanie jesiennych barw, bo pełno ich nawet w mieście. Ale ognisko to fajna rzecz. No i z jakimi widokami... ech... Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńAle chyba najbliższy czas szykuje się bardzo ładnie pogodowo :) Oby taka pogoda jak teraz utrzymała się do weekendu.
UsuńMam nadzieję, że polowanie się udało i pogoda dopisała?
A nie spotkaliście straszących ludzi wiewiórek? ;) Jakiś czas temu byłam w Masywie Ślęży na rowerze i jedna Baśka tupała łapkami na drzewie. Pierwszy raz widziałam takie zachowania. Wracaj do zdrowia, bo góry czekają, a zima już tuż za rogiem ;)
OdpowiedzUsuńNie, wiewiórek nie zauważyliśmy. Może nadal straszyły ludzi po drugiej stronie drogi, broniąc wejścia na Ślężę? :P
UsuńZima tuż za rogiem i mam nadzieję, że będę mógł ją maksymalnie wykorzystać :)
Mam nadzieję, że już wkrótce nie będziesz narzekał na zdrowie:) Takie krótkie wypady też bywają fajne, zwłaszcza w takiej ładnej scenerii. Ja w tym roku nie mam jakoś szczęścia do jesiennych krajobrazów w górach. Albo brak czasu, albo leje. Ale może jeszcze się uda:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOby udało Wam się jeszcze gdzieś zobaczyć tą piękną jesień w górach w tym roku.Bo jak sami wiecie, kolory są wtedy najpiękniejsze - no, prócz białej zimy, ale to inna kategoria :P
Usuń