Góra Trojak - wspinanie w Lądku-Zdroju


Wielokrotnie słyszałem o skałach w okolicach Lądka-Zdroju. Były to pozytywne opinie o tym rejonie, więc sam chciałem zapoznać się z tym terenem. Niestety na jeden dzień nie warto tam jechać komunikacją publiczną z Wrocławia, ale w końcu nadszedł odpowiedni weekend.

Piątek, 27 czerwca 2014

Lądek-Zdrój, , Trojak

Dojazd z Wrocławia to najpierw pociąg Regio do Kłodzka o 12:11, skąd o 14:45 mamy autobus do Lądka-Zdroju. Tym oto sposobem na miejscu jesteśmy ok. godz. 15:30. Jeszcze zakupy i ruszamy w stronę gór. Podejście nie jest bardzo długie, ale ciężkie plecaki męczą ;)
Po wejściu na szczyt, zdejmujemy plecaki i wchodzimy na punkt widokowy pooglądać okolicę. Nawet coś widać :P

Zanim jednak zaczniemy robić coś konkretnego, obchodzimy teren dookoła skał Trojana, Szybu i Skalnego Muru by zapoznać się z okolicą. Trzeba znaleźć jakieś dobre miejsce pod namiot i ognisko. Nie ma z tym problemu, bo krąg ogniskowy jest dobrze widoczny.

No, ale godzina jeszcze wczesna, więc trzeba gdzieś się rozruszać. Na początek przechodzimy Filar III-IV (5R+ST). Łatwa, obita droga, której trudności zależą od wariantu, jakim będziemy iść.

Na górze stanowisko jest w zupełnym połogu, ale przez to bardzo komfortowe. Bardzo łatwo można z tego miejsca wejść na platformę widokową by rzucić okiem w stronę Czarnej Góry i widocznej w tle wieży na Iglicznej.


Drugą drogą jest Jesień w Pekinie V (4R+ST). Trudniejsza, z wyraźną przewieszką. Podobała mi się :-)
Na tym też skończyliśmy wspinanie tego dnia, ale zanim opiszę kolejną atrakcję wieczoru, pokażę rzeźbę skały.

Skały w rejonie zbudowane są z granitognejsu, dlatego też mają spore rysy i pęknięcia. Przypominają trochę Sokoliki, ale chwyty są większe – w ogólności.

A co było tą atrakcją wieczoru? Oczywiście ognisko z giętą i tostami.


Niestety Trojan to słabe miejsce na oglądanie zachodu słońca. Drzewa przeszkadzają.


Ze wschodu rano również nici, więc kładąc się spać nawet nie nastawiamy budzika.

Sobota, 28.06.2014

Rano nieśpiesznie wstajemy koło 8, jemy śniadanie i zwijamy namiot.


Ponieważ rozgrzewka jest najważniejsza, na początek idziemy na Depresję prawej części ściany II (6R). Nie wiedziałem, że obijają takie proste drogi :-) Ale mi to nie przeszkadza, bo droga jest ładna i mimo niskiej wyceny ciekawa.
Czujny asekurant w dole:


Asekurant zmienił się w wspinacza:

No i Kasia zjeżdża:


A drugi wspinaczo-asekurant prezentuje się tak :-P

I zdanie wyjaśnienia, bo wcześniej pisałem, że droga nie ma stanowiska, jedynie sześć ringów. I rzeczywiście tak jest, ale tuż obok jest Ucieczcka z Alcatraz VI.1+ i ona ma już stan.

Później wschodzę w Zacięcie z okapem V (6R+ST). I to był błąd. O drodze za dużo nie powiem, prócz tego, że jest dziwna. No i nie znalazłem końcowego stanu w miejscu, w którym powinien być. Jest coś niżej, ale to nie to. Więc idę w górę, tam co prawda teren łatwy, ale zaczęła się walka z blokującą się liną. Ostatecznie jakoś dobrnąłem do stanu Superdiretty ok. VI.2. Przekładam linę do zjazdu (jej wybranie też do najłatwiejszych nie należało) i zjeżdżam. Jestem szczęśliwy, że to już koniec tej męczarni, ciągnę linę, a ona nic! Zakleszczyła się za skałami i ani myśli ruszyć. To co wtedy sobie pomyślałem nie nadawałoby się nawet do wykropkowania. Muszę wleźć tam jeszcze raz i po drodze poodblokowywać linę.
Jest nawet gorzej niż wcześniej. Jeszcze raz dochodzę do teoretycznego końca drogi i szukam zaginionego stanu – albo jestem ślepy, albo go tam nie ma. Nie chce mi się dalej walczyć z ciągnięciem liny, więc na prusie wychodzę na górę. Po drodze zaczepiam jeszcze liną o choinkę :-/ Złośliwość rzeczy martwych jednym słowem. Po długich męczarniach z liną w końcu ją ściągam do siebie, zrzucam poprawnie i zjeżdżam.
Moimi pierwszymi słowami jest zdanie: „Idziemy gdzie indziej, nie mam nawet ochoty próbować tych innych wariantów tej drogi”. Jeżeli ktoś wie coś o tych zaginionych ringach stanowiskowych, proszę o info.

Chwilę odpoczywamy i wchodzę w Młot na czarownice V (4R+ST). Droga wygląda ciekawie i faktycznie tak jest. Dodatkowo nie jest to banalna piątka, trzeba znaleźć na nią sposób. Walczę długo, aż w końcu odkrywam właściwą sekwencję. Niestety, nadal czuję zmęczenie po ściąganiu liny z Zacięcia i nie daję rady utrzymać się na kluczowym przechwycie. Kilka odpoczynków, prób i nic. Czas na obiad, długą przerwę i może uda się jeszcze coś dzisiaj zrobić.

Po obiedzie zmieniamy skałę i idziemy na Skalny Mur. Na początek przechodzę Lewe spity V+ (4R+ST). Skała różni się od tej na Trojanie. Jest dużo wystających, ostrych płytek, które są ciekawymi chwytami. Gdzieś w połowie ściany nie utrzymuję się na chwycie i odpadam. Ale po chwili odpoczynku kończę drogę. Jak widać jednak nie całkiem odpocząłem po wcześniejszych przygodach. Na końcu, gdy myślałem, że wpięcie do łańcucha będzie formalnością, pojawia się spory okap, który utrudnia tą operację.

Później zaczęło padać, więc chowamy się pod drzewem. Tropik od namiotu świetnie sprawdza się w roli ochrony przed deszczem :-P Gdy my wraz z kilkoma innymi osobami staramy się nie zmoknąć, asekurujący ojciec, przekonuje swojego syna, że nie pada i każe dalej mu się wspinać. :P

My jednak czekamy na koniec deszczu, a później na przeschnięcie skały i dopiero zaczynamy wspin. Teraz już jednak na wędkę na czymś łatwiejszym. W ten sposób padają: Głęboka rysa IV, Prostowanie głębokiej rysy V, Wąski komin IV. Na koniec dnia wstawiam się w Kancik V+, ale nic z tego nie wychodzi. Nie potrafię pokonać jej początku, więc rezygnuję. Nie mam na nią wielkiego parcia. Pozostaje jedynie wejście "od tyłu" na górę i ściągnięcie stanowiska.

Na kolację ponownie dania z ogniska i spać. Trzeba odpocząć przed kolejnym dniem :-)

Niedziela, 29 czerwca 2014

Trojak, , Karpień, bez szlaku, , Lądek-Zdrój

Rano wstajemy, jemy śniadanie i zwijamy się spod Skalnego muru. Trzeba poznać nowe skały z drugiej strony góry. Na początek wybieramy się na Baszty. Są to skały w formie trzech stojących obok siebie wieżyczek.
Na start idziemy Lewą rysę V- (3R+ST). Ciekawa końcówka, nie taka oczywista, ale nie trudna.

Podczas szukania kolejnego celu, zwracam uwagę na Drugi kominek II (TRAD+ST). Łatwe i wygląda, że powinno dać się założyć asekurację z taśm. No i się dało ;-) Tym oto sposobem moja pierwsza droga TRAD’owa stała się faktem :-P

Następnie przechodzę trochę w lewo i idę na Białą ściankę IV+ (4R+ST). Wycena niska, ale gdy przyjrzałem się ścianie z bliska, stwierdziłem, że wygląda trudno. Zresztą w przewodniku napisali: „Środkiem ścianki po niewielkich gzymsach”. I faktycznie są one niewielkie. Wspinanie jest ciekawe, pojawia się przewieszenie. Osobiście wyceniłbym tę drogę trochę wyżej. Warto spróbować.

Na stanowisku mocuję wędkę i zjeżdżam. Po mnie swoich sił próbuje Kasia. Na koniec spotkania z tą skałą chcę zobaczyć drogę Kant V. Przechodzę ją wędkowo. Góra była nieciekawa, zarośnięta. Tej drogi nie polecam.

Na tym też kończymy przygodę z Basztami i przechodzimy na Skalną Bramę. Są tu długie drogi, bo i skała wysoka. Z tego co widziałem, da się też jakoś wejść od tyłu, bo zespół obok nas mocował tak wędki.

Tu przechodzę drogę o nazwie Lewą częścią ściany IV (5R+ST). Przyjemna, podobała mi się.
Następnie obieram za cel Wiszący filarek V+ (4R+ST). Powodem dla którego wbiłem się w tą drogę jest wielki okap, który trzeba pokonać. Prezentuje się genialnie, Jego pokonanie dla niższych osób może być problematyczne, ale to tylko tak strasznie wygląda ;-). Nie będę pisał w jaki sposób sobie z nim poradziłem, niech każdy sposób na niego znajdzie sobie sam ;-)

Na tej drodze zakończyliśmy też wspinaczkę w tym rejonie. Było słychać burzę, a poza tym godzina autobusu powrotnego się zbliżała. By nie wracać taką samą drogą jak wcześniej podchodziliśmy, poszliśmy szlakiem w stronę Zamku Karpień. Na sam zamek poszła tylko Kasia, ja zostałem w wiacie z plecakami i zrobiłem drugie śniadanie.
A tak prezentują się pozostałości tego miejsca:




Jest również jakoś widok.


Do Lądka dochodzimy dość szybko. Po drodze, już na asfalcie, zaczyna padać deszcz. Ale od czego noszę tą parasolkę ze sobą. Rozkładam i nie moknę :-P Zakupy w sklepie, a potem podgrzewanie obiadu na przystanku w oczekiwaniu na autobus do Kłodzka.

Z Kłodzka to oczywiście Regio do Wrocka, gdzie kończymy nasz wyjazd.

Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z lądeckimi skałami. Na pewno nie było ostatnie, bo rejon jest ciekawy. Jest tam dużo łatwych, ubezpieczonych dróg. Nie brakuje jednak również propozycji trochę trudniejszych, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Ze swojej strony polecam to miejsce.

Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/Trojak2729062014?noredirect=1

Komentarze

  1. Urzekająca w tym wszystkim jest bliskość z przyrodą, wolność i swoboda. Osobiście preferuję piesze wycieczki utartymi szlakami, ale doceniam wysiłek włożony w zdobycie szczytu inną techniką.
    Za to zdjęcia świetne jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi coś innego :-)

      Miło mi, że zdjęcia się podobają :)

      Usuń
  2. Ciekawe te lądeckie skałki. Trzeba będzie się tam wybrać. Miałbyś jakieś topo? Pozdrowienia dla Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rejon jest rewelacyjny/ Bardzo Wam polecam się tam wybrać. Jest wiele łatwych dróg, więc każdy znajdzie coś dla siebie :-)

      Najnowsze TOPO po reekipowaniu rejonu można znaleźć tu: http://wspinanie.pl/wp-content/uploads/2014/04/Ska%C5%82y-G%C3%B3ry-Trojak.-Przewodnik-Wspinaczkowy-Arkadiusz-Tabisz-Rados%C5%82aw-Ga%C5%82at.pdf

      Usuń
  3. No fajnie, fajnie się wspinacie :) No i nie ma to jak wieczorne ognisko :)
    "Gdy my wraz z kilkoma innymi osobami staramy się nie zmoknąć, asekurujący ojciec, przekonuje swojego syna, że nie pada i każe dalej mu się wspinać. :P" twarda szkoła życia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ognisko fajna sprawa :)

      Ten syn pwnie już niejedno przeżył, bo na oko miał ponad 20 lat ;-) Ale wspinał się dalej twardo jako jedyny na skale :-P

      Usuń
  4. Ale fajne miejsce do wspinania :)
    Gratuluję zrobionych dróg :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kompletnie inna skała niż pod Krakowem. Mam nadzieję, że nie jest tak bardzo wyślizgana:)
    Ognisko po wspinaczkach - rzecz wręcz obowiązkowa!

    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak bardzo jest wyślizgana pod Krakowem, ale w sudeckich rejonach tarcie jest dobre lub bardzo dobre :-P Ale tu nie ma wapieni. Tylko Gnejsy, granity i piaskowce.

      Usuń
  6. Ciekawe te skałki. Osobiście jeszcze nie próbowałem wspinaczki skałkowej, ale kto wie w przyszłości, może. Wybieram się na Trojak na treking widzę, że widoki nawet, nawet. Pozdrawiam i zapraszam do mnie (http://swiat-gor.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze na co również zwróciłam uwagę, tak jak poprzednicy, to skały inne niż podkrakowskie czy w woj. świętokrzyskim ;-) Przekonałeś mnie tym postem i w przyszłym sezonie muszę spróbować tam wspinu :-)

      Usuń
    2. Rejon rzeczywiście ciekawy, skała dobrej jakości. Jednak jeżeli chcesz spróbować czegoś innego niż podkrakowski wapień, to polecam Sokoliki. Granit tam jest rewelacyjny :-)

      Usuń

Prześlij komentarz