Nadchodzi kolejny weekend, pogoda oczywiście się psuje na sobotę. A to jest jedyny wolny dla mnie dzień. Ale nic z tego, muszę gdzieś pojechać. W końcu dawno nie byłem nigdzie w górach, ani nawet na ściance we Wrocławiu.
Kasia tym razem nie może jechać, więc szukam innego towarzystwa i ostatecznie dogaduję się z Anią i Arturem na wspólny wyjazd w Sokoliki.
Sobota, 24 maja 2014
Tym razem jedziemy z Wrocławia samochodem. Ma to plus taki, że jesteśmy szybciej niż pociągiem i parkujemy pod samą Szwajcarką. Więc nawet nie ma gdzie się zmęczyć na podejściu. No, ale wychodzimy z auta i ruszamy na szlak w stronę skał. Na początek udajemy się pod Sukiennice, gdzie na start wybieramy drogę Ryska Tygryska V+ (6R+ST).
Droga jest fajna, są wygodne chwyty, ale końcówka jest problematyczna. Przynajmniej dla nas ;-)
Najpierw idzie Artur i po dojściu do ostatniego Ringa nie daje rady przejść wyżej. Po nim ja próbuję przejść ten fragment, ale również utykam i po walce wracam na dół.
Następnie idzie Ania, która początkowo też utyka w tym samym miejscu, jednak po chwili idzie dalej używając innego sposobu, niż my wcześniej próbowaliśmy. Jak widać doświadczenie procentuje, bo ona ma go z nas najwięcej.
Jak widać, nie można ciągle „iść do góry”, tylko jak „nie puszcza”, to trzeba pomyśleć i wybrać inny wariant. No, ale nie poddaję się jeszcze i ponownie próbuję przejść Ryskę. Tym razem skutecznie, acz z problemami na górze ;-)
Później próbujemy znaleźć wolną drogę w okolicy. Nie jest to jednak proste, bo wszystko już pozajmowane, albo mokre ponad akceptowalny poziom (cieknie po ścianie). Bo trzeba powiedzieć, że nasza wcześniejsza droga również była mokra. By uświadomić w jakim stopniu, to wystarczy wspomnieć, że gdy za długo trzymałem dłoń na skale powyżej, a łokieć miałem zgięty, to kapała z niego woda ;-)
Więc ostatecznie postanawiamy zmienić skałę i przenosimy się na Zipserową Czubę. Tutaj zaczynamy od drogi Gardening IV+ (4R+ST). Droga łatwa, w dolnej części porośnięta mchem i była dość śliska. Pierwszy ring jest wysoko, nad dużą półką. Zastanawialiśmy się również nad tym, czy właśnie z tego miejsca powinno się asekurować, ale ostatecznie asekurowaliśmy z dołu. Lenistwo wygrało.
W górnej części droga ciekawa i już nie taka śliska i porośnięta jak na dole. Ogólnie mi się podobała.
Po mnie na górę idzie Ania, a następnie Artur, który postanawia zjechać, bo przy zjeździe lina mocno trze o skałę.
Wybieranie następnej drogi to już ciekawa historia. Studiujemy topo, rozmawiamy, wybieramy, porównujemy i naszym celem staje się Ku Chwale Kursantów V (5R+ST). Ale w połowie ściany stwierdzam, że… skończyły mi się ekspresy i zjeżdżam. Jak się później okazało, pomyliliśmy start i ruszyłem na Diretkę WKW V+ (8R+ST).
No nic, ekspresy wiszą, deszcz pada coraz mocniej, ale na górę ktoś musi iść. Jako ochotnik (:D) rusza Artur, po dobraniu brakujących ekspresów. Udaje mu się przejść drogę w nowatorskim stylu Wspinaczki Parasolkowej :P Ciekawe czy ten sposób kiedyś będzie szerzej znany i ceniony przez czołowych wspinaczy ;)
Po tym gdy Artur wrócił na dół zaczęło mocno lać, a dodatkowo pioruny waliły stosunkowo blisko. Ze skał spływały już wodospady, więc wróciliśmy do schroniska, gdzie zjadłem kilka kanapek i wróciliśmy autem do Wro.
Tak oto zakończyła się moja pierwsza przygoda ze wspinaczką w słynnych Sokolikach. Niestety skały były mokre, ale i tak tarcie było dobre. Ciekawy jestem jak tam jest w lepszych warunkach. Na pewno to sprawdzę :)
Jednocześnie dziękuję Ani i Arturowi za wspólną wspinaczkę i miło spędzony czas.
Więcej zdjęć: https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/Sokoliki24052014?noredirect=1#
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
W tematach wspinaczkowych jestem co prawda wciąż raczej "zielona", ale kto wie, może rzeczywiście będziecie prekursorami wspinaczki parasolkowej? :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHehe, wszystko okaże się za pewien czas ;-)
UsuńSokoły są przepieknę, jednak popularne, łatwiejsze drogi w weekendy bardzo oblegane.
OdpowiedzUsuńMy w weekend byliśmy nieopodal w... Rudawach. W sobotę nie zrobiliśmy nic, luneło na nas po zawieszeniu pierwszego ekspresa. Natomiast piękna niedziela na Dziobie i Starościańskiej ;)
Hehe, za późno zaczęliście się wspinać w sobotę. Trzeba było wcześniej wstać :P
UsuńFakt, łatwiejsze drogi były pozajmowane, ale mam nadzieję, że teraz w sobotę coś łatwiejszego i tak się znajdzie dla nas. Bo ponownie zamierzam się pojawić w Sokolikach.
To juz trzeci dzis wpis o Rudawach Janowickich:)
OdpowiedzUsuńMy bylismy tej niedzieli na Małej Ostrej, pogoda udała sie nadspodziewanie, bo i upału nie było i słońce dopisało.
Swego czasu podglądałam Kudłatego w akcji - kojarzysz?
tu są zdjęcia, gdybyś chciał zerknąć
;)
Niedziela była przepiękna, ale ja niestety już nie mogłem być w terenie. Ale teraz w weekend trochę się poprawię i liczę na ładny wschód słońca :-)
UsuńZdjęcia obejrzałem, ładnie ujęłaś wspinaczy. Mi brakuje takich ładnych zdjęć w kolekcji na razie - chcesz kiedyś pojechać jako fotograf ze mną? :D
No, będę w końcu musiała się wybrać na te słynne Sokoliki. Jak wygląda podjazd samochodem pod schronisko? Trzeba za coś płacić, jaka jest droga? Ja w zeszłym tygodniu byłam na piachach za Złotoryją. Trochę słońce przygrzało, więc było suchutko.
OdpowiedzUsuńJak byś kiedyś jechała, to możesz dać znać. Może uda się spotkać :)
UsuńPodjazd jest w miarę ok, jedzie się powoli, Pod górę wąską drogą. W wielu miejscach byłby problem z minięciem się aut. Jakichś większych dziur nie odczułem, są jedynie belki mające zatrzymywać ściekającą wodę. Takie odczucia pasażera aut, kierowca może miec inne wrażenia.
Na mijanych tabliczkach są informacje, że parking płatny 5zł, ale od nas nikt nic nie brał. I z tego co się dowiedziałem, tak jest zazwyczaj. Ale zdarzają się sytuacje, że ktoś pozbiera "parkingowe". Więc jadąc tam trzeba być na to przygotowanym.
Fajne tereny pozwiedzałaś, też mam topo tamtych rejonów na kompie przygotowane. Może kiedyś się uda je odwiedzić.
A będziesz pozował?
OdpowiedzUsuń:)
Jak będzie trzeba, to oczywiście :P Chociaż niepozowane, spontaniczne zdjęcia są ładniejsze :-) I zapewnię "prawdziwą górską przygodę" w postaci spróbowania swoich sił we wspinaczce - bezpiecznej, na wędkę :P Brzmi jak reklama ;-D
UsuńBardzo lubię Sokoliki, oczywiście w wersji tradycyjnej.Ostatnio, jak byłem to kibicowałem kilku wspinającym się na skały. Niektóre skały robią wrażenie i zdobycie ich wymaga dużego doświadczenia. Ja zawsze grzecznie po schodkach :)
OdpowiedzUsuńFakt, część skał wygląda bardzo okazale i aż dziw bierze, że można na nie wejść.
UsuńJa od pewnego czasu zacząłem wchodzić na skałki mniej grzecznie :P I na razie mi się to podoba coraz bardziej :)
Niektórzy muszą jeszcze w nie dojechać i mają dalej niż z Wrocławia :P
OdpowiedzUsuńI co był w ten weekend? Co podziałał?
Był i podziałał.
UsuńNajpierw był zachód i piękny wschód z Krzyżnej Skały, a potem wspinaczka. Najbardziej zadowolony jestem z poprowadzonej drogi na Krzywej Turni. Chociaż linia na Ptaku w grupie Zipserowej też mi się podobała. Ale szczegóły niedługo na blogu :-)
Sokoliki są piękne.
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po kursie na drogach obitych, w ten weekend byliśmy pierwszy raz sami i stwierdzam, że rejon Zipserowej jest bardzo atrakcyjny jak na początek :)
pozdrawiam!
Zgadzam się, że to piękny rejon. Ja w ostatni weekend też byłem w Sokołach, m.in. na Zipserowej. Fajny jest, bo jest sporo łatwiejszych dróg.
UsuńJak sie będziesz wybierał, daj znac, może sie uda...?
OdpowiedzUsuń:)
Napiszę maile i się zobaczy czy spasują terminy :-)
Usuń