Na pograniczu Gór Wałbrzyskich i Sowich



Późna jesień, drzewa już pogubiły liście, ale świat nie przyoblókł się w śnieżną biel. Często jest to taki ponury okres, bo pogoda często nie rozpieszcza i chmury zasłaniają słońce. Jednak nie w tą sobotę! Tym razem niebo jest ładnie błękitne, a temperatura w dzień zachęca do wędrówek.

Sobota, 12 grudnia 2015

Wałbrzych Główny, , Przełęcz Kozia, , Rybnicki Grzbiet, , Jedlina-Zdrój, Cesarskie Skały, Przełęcz Marcowa

Z Wrocławia do Wałbrzycha dojeżdżam pociągiem KD i wysiadam na Głównym. Jest to spore skrzyżowanie szlaków, więc potencjalny turysta ma tu z czego wybierać. Ja ruszam za żółtymi znakami, ale wejście na Zamkową Górę z ruinami zamku Nowy Dwór odpuszczam. Byłem już tam, a ciekawi mnie jak wygląda szlak rowerowy na tym odcinku. Do żółtego dochodzę po okrążeniu góry i tak oto pojawiam się na Przełęczy Koziej, a chwilę później na Przełęczy pod Borową.

Idzie mi się dobrze, nie jest za ciepło, można wręcz powiedzieć, że powietrze jest rześkie ;) Nie przeszkadza mi to spotkać kilku innych turystów, w tym okolicznego mieszkańca spacerującego z psem.


W pewnym momencie tuż przede mną przebiega przez szlak grupka jeleni. Robią wrażenie swoją wielkością. Niestety zanim wyciągam aparat ich już nie ma, pozostały jedynie w pamięci.

Mogę za to sfotografować widok w stronę Wielkiej Sowy z charakterystyczną wieżą widokową. Na pierwszym planie z prawej strony Rybnicki Grzbiet z dymem z ogniska pracowników leśnych.


Bardzo dobrym miejsce widokowym na trasie jest polana za Przełęczą pod Borową. Dzięki temu, że nie ma tam wysokich drzew bardzo dobrze widać Waligórę i Przełęcz Trzech Dolin. Niestety za płotem na terenie szkółki leśnej drzewa powoli rosną i już częściowo zasłaniają widok w porównaniu do tego, jak to wyglądało jeszcze kilka lat temu. Ale nadal jest to miejsce godne uwagi.


Rybnickim Grzbietem wiedzie bardzo klimatyczna ścieżka. Jest wąska, w około rosną brzozy. Ładnie jest tu nie tylko w porze bezlistnej, ale również gdy pojawi się trochę zieleni na drzewach.

Ale istotniejsze są widoki. Co prawda większość grzbietu jest ich pozbawiona, ale da się znaleźć ładne okna z widokiem na Waligórę.


Ale najładniejszy punkt widokowy znajduje się już poza szlakiem pieszym. Niebieskie szlak odbija w prawo i schodzi do Rybnicy Małej, a ja tymczasem idę dalej grzbietową ścieżką. Kiedyś był tutaj las, obecnie jednak dzięki pracy drwali i leśników mamy piękne widoki. Rewelacyjna miejscówka na jakiś zimowy biwak z widokiem na Borową:


Ale nie jest to jedyna atrakcja. Widać także Góry Sowie z Wielką Sową.


A nawet Karkonosze!


Na szlak czerwony szlak wchodzę na Przełęczy Pod Wawrzyniakiem i nim idę w stronę Gór Sowich. Czerwonym szlakiem nie udaję się jednak daleko w Sowie, bo niedługo po wejściu na teren Parku Krajobrazowego Gór Sowich schodzę z niego i po pokonaniu strumyka kontynuuje wędrówkę ścieżką dydaktyczną prowadzącą na Cesarskie Skały. Po drodze mijam cały szereg tego typu starych stawów. Nie są duże, ale widać, że kiedyś służyły do jakiegoś konkretnego celu.


Cesarskie Skały od tyłu, czyli od strony ścieżki, nie robią dużego wrażenia. Ot, kamyczek 2-3m wysokości. Wystarczy jednak zejść na druga stronę skały i od razu jest ciekawiej. W końcu mają one do 20m wysokości. Co prawda przedzielone są pewnego rodzaju tarasem, ale i tak punkt wart odwiedzenia.


Zacytuję tablicę informacyjną stojącą przy Cesarskich Skałach:
„Cesarskie Skały, zlokalizowane na południowo-zachodnim zboczu Jedlińskiej Kopy (744m n.p.m.) są dwupoziomową skalną grzędą, wysokości do 20m, wzniesiona powyżej Głuszycy. Zbudowane są z sowiogórskich paragnejsów. Przed wojną były często odwiedzanym punktem widokowym z platformą widokową w ich najwyższej części. Na przełomie XIX i XX wieku nadano im nazwę Keiser Wilhelm Fels – na cześć cesarza Niemiec Wilhelma I-ego. Nazwa w zmodyfikowanej formie przetrwałą do dzisiaj. Cesarskie Skały są dobrym punktem widokowym Gór Suchych, leżących w Parku Krajobrazowym Sudetów Wałbrzyskich”

Niestety tym razem słońce jest już nisko i świeci od strony Gór Suchych, więc widoki nie są najlepsze, ale ogólny zarys okolicy można dojrzeć.


Ale najłądniejszy i tak jest Ruprechtický Špičák z wieża widokową na szczycie.


Poniżej skały jest wygodne miejsce ogniskowe, więc jest gdzie spędzić czas ;) Ja jednak robię tylko zdjęcie dymom unoszącym się nad Głuszycą i ruszam dalej.


Na Przełęcz Marcową nie idę znakowanymi szlakami/ścieżkami, tylko wybieram nieznakowaną opcję wejścia na Jedlińska Kopę. Stąd już czerwonym szlakiem zachodzę do wiaty na nocleg. Po zamarzniętej kałuży można wnioskować, ze jest na minusie.


Wiata jest ładna, ze szczelnym dachem i dużymi podestami do spania.


Po rozlokowaniu się w wiacie czas na kolację przy świecach i idę spać przy wzmagającym się z każdą chwilą wietrze.


Niedziela, 12 grudnia 2015

Przełęcz Marcowa, , Jedlina-Zdrój

W nocy wiatr jest już bardzo silny, co mi nie przeszkadza, bo jestem dobrze osłonięty od wiatru. Jednak o 2 w nocy budzi mnie głośny trzask – pobliskie drzewo straciło jedną gałąź, która spadła prosto na wiatę. Prócz tego incydentu noc mija spokojnie.

A oto wspominana wyżej gałąź:


Mam jednak jedną uwagę co do samej wiaty: w trakcie deszczu z wiatrem od strony południowej (szeroko rozumianej) ławy do spania oraz stół w połowie zostały zmoczone. Na szczęście wiata jest długa i na drugiej połowie spokojnie się wyspałem. Swoją drogą, od drugiej strony ławy do spania są osłonięte deskami od zewnątrz i tutaj taka niespodzianka nam nie straszna. Szkoda, że tych ścianek nie ma przy obu wejściach.


Po śniadaniu schodzę do Jedliny-Zdrój szlakiem i gdy akurat przechodzę koło stacji kolejowej zaczyna padać deszcz. Czyżby to był znak? No nie będę się sprzeczał i najbliższym pociągiem wracam do Wrocławia :P

Wycieczka bardzo widokowa, z możliwością zobaczenia fajnej skałki. Jeżeli ktoś szuka ciekawego pomysłu na weekend w okolicy Wałbrzycha, warto rozważyć spacer w rejonie Borowej, czy też odwiedziny Cesarskich Skał. Ja znalazłem interesującą miejscówkę na zimowy biwak. Tylko wyczekać dobrej pogody, odpowiedniej ilości śniegu i można jechać :)

Więcej zdjęć: https://goo.gl/photos/yjf63b7M6nQSKwhq5

Komentarze

  1. Klimatycznie. Generalnie to nie ma jak grudzień...

    No nic, oby do zimy! :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tylko śnieżny grudzień ;) A u mnie zima będzie nawet zaskakująco szybko w tym roku :P

      Usuń
  2. Pomijam fakt, że pewnie bym nie zasnęła, ale gdyby mi tak coś łupnęło w dach, to bym zeszła na zawał trzy razy. :D
    A co do okolicy, to szmat czasu tam nie byłam. Ostatnio jeszcze w ogólniaku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wiatach można spać nawet lepiej niż we własnym domu, kwestia nastawienia i przyzwyczajenia. Polecam spróbować :)

      Ale, że w Górach Sowich lub Wałbrzyskich od tak dawna? Jeśli tak, to koniecznie pojedź.:)

      Usuń
  3. Fajnie tam. A wiata super na biwak.
    Gdy ostatnio przejeżdżałem przez Wałbrzych pociągiem okoliczne górki zwróciły moją uwagę. Teraz już wiem, że warto się tam wybrać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, warto. Powiem więcej - Góry Kamienne to jedno z moich ulubionych pasm górskich. Nie ma tam wielkich odkrytych przestrzeni, nie ma ostrych grani, ale jest kilka takich miejsc, w które chce się wracać, nawet na krótkie, jednodniowe wycieczki. Odwiedź kiedyś ten rejon, na prawdę warto! :)

      No i podejścia potrafią zaskoczyć ;)

      Usuń
  4. Kształt tej wiaty trochę nietypowy. Ten trzask w środku nocy by mnie zapewne przeraził, ale coraz lepiej mi idzie oswajanie nocek w lesie przy założonych do uszu stoperach - rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, trochę dziwna. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem z pewnej odległości, to myślałem, że to paśnik. Ja tam wolę słyszeć odgłosy lasu, bo czasami potrafią być ciekawe ;) Chociaż nie wiem, czy stopery by wyciszyły uderzenie tych gałęzi. W każdym razie fajnie, że coraz lepiej Ci się sypia w lesie :)

      Usuń

Prześlij komentarz