Granie: Spiska, Klimkowa i Jordana, czyli w drodze na Łomnicę



W 2011 roku, trochę przypadkiem, znalazłem się w Gorcach. Z Obidowca miałem okazję podziwiać panoramę Tatr, szczególnie moją uwagę przykuł charakterystyczny fragment grani Tatr, który wygląda jak schodki wprowadzające od Juhaskiej Przełęczy na Durny Szczyt. [Rzeczona fotka] Wtedy nie przypuszczałem, że będę kiedyś planował wycieczkę takimi graniami. Tymczasem parę lat minęło, a ja już poważnie myślałem o zrobieniu odcinka Durny Szczyt - Łomnica. Kiedy Ronc zaproponował przejście od Baraniej Przełęczy po Łomnicę, z chęcią na to przystałem.

Poniedziałek, 6 lipca 2015

Starý Smokovec, , Hrebienok, , Zamkovského chata, , Téryho chata, Baranie sedlo, Pyšný štít, Lomnický štít, Skalnaté pleso, , Hrebienok, , Starý Smokovec

Koło 2 w nocy przyjeżdżają po mnie do Tatrzańskiej Polanki Ronc z Rafałem. Zastają mnie podczas śniadania na ławce przy parkingu. Po chwili zbieramy się do Starego Smokowca, by odstawić samochód na parking koło kościoła. Tam szybkie przepakowanie plecaków i w drogę. Za parking nie płacimy, bo parkingowego jeszcze nie ma. O 2:30 nie opłaca im się tutaj jeszcze stać.
Po ciemku szybko dochodzimy na Hrebenok. Tam po krótkiej przerwie ruszamy do Chaty Zamkowskiego. Przy chacie przystajemy na trochę dłużej, po czym idziemy w kierunku Schroniska Tery’ego. Ten fragment trasy bardzo mi się dłuży, bo cały czas widać ile podejścia jeszcze zostało do osiągnięcia progu doliny. Co prawda słońce jeszcze nie wzeszło, ale idziemy bez czołówek - jest na tyle jasno, że bez problemów widać kamienie. Wschód słońca moglibyśmy podziwiać z okolic schroniska. Piszę „moglibyśmy”, gdyby nie to, że od słońca oddziela nas potężny mur grani z Durnym i Łomnicą na czele.
Siadamy za to na werandzie schroniska i jemy drugie śniadanie. Po posileniu się kontynuujemy marsz idąc początkowo szlakiem, by pomiędzy Wielkim a Pośrednim Stawem Spiskim odbić w stronę Baraniej Przełęczy. Idziemy dobrze wydeptaną, znaną mi już ścieżką aż do wylotu żlebu. Teraz początkowo środkiem żlebu, szybko jednak odbijamy na jego prawą stronę. Spowodowane jest to kruszyną, a później leżącym śniegiem. Wolny od niego jest pas skał po prawej stronie, co chętnie wykorzystujemy. Niestety na odcinku ok. 5 metrów trzeba przejść po zmrożonym śniegu, więc idący jako pierwszy Ronc robi butami stopnie.
Na Baraniej Przełęczy pojawiamy się kilka minut po godzinie 6. Jest wcześnie, więc siadamy na chwilę pooglądać widoki, po czym ogarniamy sprzęt i ubieramy uprzęże.
Pośrednia Grań, Żółty Szczyt, Sokola Turnia


Ronc również bierze sprzęt i prowadzi pierwszy, jak się później okaże jedyny dzisiejszego dnia, wyciąg.

Z Baraniej Przełęczy nie da się prosto wejść na grań w stronę Spiskiej Grzędy, ponieważ jest tam gładka, pionowa ściana. Dlatego też poszliśmy tak, jak sugeruje opis przewodnikowy, czyli początkowo skośnie w prawo w stronę Doliny Pięciu Stawów Spiskich. Potem poziomy trawers, po czym w górę, nadal z lekkim odchyleniem na prawo do prostego terenu poniżej grani. W tym miejscu były ponoć największe trudności podczas całego naszego przejścia, bo fragment ten wyceniany jest na III. Nie sprawił nam jednak kłopotów.

Po zwinięciu liny, łatwo idziemy na Spiski Przechód, mając przed sobą widoki na oba wierzchołki Spiskiej Grzędy jak i Spiską Basztę.


Warto zauważyć, że na Spiski Przechód można łatwo wejść zarówno od Doliny Dzikiej, jak i Pięciu Stawów Spiskich. Zawsze to jakaś opcja na ominięcie tego trudniejszego fragmentu wyprowadzającego z Baraniej Przełęczy.
W tym też miejscu obserwujemy kamienną lawinę, schodzącą ze zboczy Spiskiej Grzędy do Doliny Dzikiej. Rafał twierdzi, że lawinę wywołała kozica, ale my jej już nie dostrzegliśmy.

Spiska Grzęda ma dwa wierzchołki, główny pn.-zach. (2481m n.p.m.) oraz niższy pd.-wsch. Ze szczytu ładnie prezentują się Baranie Rogi i droga na nie od Baraniej Przełęczy.


Do Juhaskiej Przełączki dochodzimy bez problemów, omijając po prawej stronie Spiską Igłę. Teraz granią wchodzimy na Juhaską Turnię, co widać na poniższym zdjęciu. Co prawda większość zdjęć z dzisiejszego dnia robionych w kierunku marszu jest dość kiepska, gdyż cały czas idzie się pod słońce. A jak wiadomo, to nie sprzyja fotografowaniu.

Idąc z Juhaskiej Turni po prawej stronie grani, natrafiamy na stromą, o gładkich ścianach, rynnę. My nie musimy nią iść, a tylko przetrawersować, ale i tak decydujemy się na wyciągnięcie liny. Szczęśliwie okazało się, że chwyty są duże, ale nie były one widoczne dla nas gdy staliśmy po lewej stronie rynny.


Przy Pięciostawiańskiej Przełączce na chwilę siadamy, by poczekać na Ronca, który musiał został na chwilę z tyłu .


Na Pięciostawiańską Turnię wchodzimy sprawnie, skąd mamy widok na Baranie Rogi i przebytą niedawno grań.


Ładnie prezentuje się stąd również Pośrednia Grań oraz odchodząca od niej grań z Żółtym Szczytem, Sokolą Turnią, Spągą i Małym Lodowym.


Kołowy Szczyt i Tatry Bielskie.


Trasa przez Sępią Turnię na Czubatą Turnię specjalnie nie przysporzyła nam problemów. Jeśli dobrze pamiętam, problematyczne było zejście z Sępiej, ale się udało. Trzeba było tylko znaleźć korzystny wariant – możliwe są co najmniej dwie drogi zejściowe: jedna kominkiem, druga bardziej granią.

Bardziej skomplikowana w zejściu jest już Czubata Turnia. Najpierw szliśmy pochyłymi płytami, schodząc „jak puszcza”. Idąc dalej doszliśmy do uskoku/stromej ścianki, którą zjechaliśmy ze znalezionego stanowiska składającego się z dwóch taśm (jednej tak starej, że aż wyblakła) oraz repa. Najlepszy był w tym miejscu tekst Ronca, który po przełożeniu liny przez pętle mówi do nas: „Możecie zjeżdżać, ale nie obciążajcie liny” :D Reakcja Rafała, który jest od nas ponad 20kg cięższy bezcenna ;] A wszystko rozchodziło się o to, że Ronc nagadał nam wcześniej jakie to stanowisko jest słabe, a pętle stare. Jednak gdy podszedłem do zjazdu, zobaczyłem ,że jedna pętla i rep nie wyglądają źle i można im spokojnie zaufać. Wcześniej nie mogliśmy tego zobaczyć, gdyż jest tam miejsce tylko dla jednej osoby.


Po tym zjeździe znajdujemy się praktycznie na Małej Durnej Przełęczy, skąd zaczynamy podejście na Mały Durny Szczyt.
A tak wygląda Czubata Turnia z podejścia na Mały Durny wraz ze ścianką, z której zjeżdżaliśmy.

Na szczycie robimy dłuższą przerwę na jedzenie. Nie mogło też zabraknąć zdjęcia szczytowego.


Durny Szczyt wygląda na nie taki bliski, ale wejść na niego można szybko i bez większych trudności. Dla jasności napiszę tylko, że my ominęliśmy Durną Igłą, czyli tą dobrze widoczną, sporą iglicę:

Dochodząc na Durny Szczyt naszym oczom ukazuje się Łomnica wraz ze swoim charakterystycznym budynkiem kolejki. Słychać również ludzi, którzy chodzą po platformie widokowej.


Ze szczytu, prócz Łomnicy, wzrok najbardziej przykuwa Grań Wideł. Ale trudno się temu dziwić, w końcu to najładniejsza graniówka w Tatrach, przynajmniej wg niektórych ;)


Panorama z Durnego Szczytu.


Na Durnym Szczycie kończy się Spiska Grań, która zaczyna się na Baraniej Przełęczy. Rozpoczyna się odcinek noszący nazwę Klimkowej Grani, który wiedzie do Klimkowej Przełęczy. Nazwa grani nawiązuje do jej pierwszych zdobywców, a dokładniej do postaci Klemensa Bachledy, który to kierował grupą wspinaczy, którzy 24 sierpnia 1893 roku pokonali ten odcinek.

Długo tutaj jednak nie siedzimy i idziemy szukać stanowiska zjazdowego. Chwilę nam to zajęło, ale się udało. Trzeba iść w stronę tak wyglądającej skały:

A stałe stanowisko znajduje się nad wyraźnym żlebem. Jak widać, jest to stan z dwóch spitów, o wyraźnie różnym wieku.


Pierwszy jedzie Ronc, szukając po drodze stanowiska pośredniego. Znajduje jedynie pęk taśm i repów, jednak nic stałego. Ponieważ zjechał już niemal całą długość liny, robi sobie tymczasowy stan, a ja wraz z Rafałem dojeżdżamy do pętli zawiązanych za blokiem skalnym, by użyć ich jako naszego stanowiska pośredniego. Dokładamy do tego naszą pętlę, po czym zjeżdżamy na dół. Niestety pojedyncza lina 60m to za mało by zjechać tutaj na jeden raz do wylotu żlebu.

Na Klimkowej Przełęczy grań ponownie zmienia swoją nazwę i teraz już do Łomnicy będziemy iść Granią Jordana.
Chociaż początkowo wygląda na łatwą, to można się zdziwić, gdy zejdzie się z optymalnej linii drogi - o co wcale nie jest trudno, gdy jest się tutaj pierwszy raz. A niektóre napotykane fragmenty są naprawdę kruche.

Na Wyżniej Pośledniej Przełączce z Doliny Małej Zimnej Wody dochodzi popularna droga zwana Jordanką. Teraz trawersujemy Poślednia Turnię po jej lewej stronie i po dojściu na Przełączkę pod Łomnicą rozpoczynamy spacer na szczyt po łańcuchach i klamrach. Miejscami jest tego metalu naprawdę bardzo dużo, a najwięcej w słynnym Kominie Franza.

Łomnica coraz bliżej.


Za plecami ciągle mamy potężną ścianę Durnego Szczytu.


Wchodzimy na Łomnicę, co stanowi dla obecnych tam ludzi spore zaskoczenie. Niektórzy robią sobie z nami zdjęcia, aż czujemy się jak maskotki na Krupówkach. No, ale robimy też sobie wspólną fotę, tym razem w komplecie:


Obserwujemy okolicę:
Tatry Bielskie.


Lodowy Szczyt i reszta Tatr Wysokich w tle.


A następnie zachodzę do stacji po Colę. Kofoli nie mają, więc zadowalam się tym co jest.

Przed nami już tylko (lub aż) długie i monotonne zejście. Większość trasy zejściowej też ma łańcuchy, więc schodzić można szybko. A nasza prędkość wzrosła jeszcze w momencie, gdy w połowie łańcuchów usłyszeliśmy grzmoty i zobaczyliśmy burzę ;] Na szczęście burza przeszła bokiem i zmoczyła tylko miasta w dolinach. To samo zrobił późniejszy deszcz, który zaczął zbliżać się w naszą stronę gdy byliśmy już na Magistrali.


Nad Łomnickim Stawem ostatni rzut oka na potężne szczyty i przepakowanie plecaków, po czym ruszamy w dół.


Przy aucie jesteśmy o 19:30, więc po 17 godzinach od startu. Czujemy zmęczenie, ale satysfakcja ze zrobionej trasy jest.
Był to naprawdę bardzo ciekawy fragment grani, prowadzący przez wysokie tatrzańskie szczyty. Dodatkowo przeszedłem odcinek Durny Szczyt – Łomnica, który chodził mi po głowie już od długiego czasu, bo przykuł moją uwagę jeszcze w czasach, gdy po Tatrach chodziłem tylko szlakami.

Komentarze

  1. Gratulacje, niezłą trasę zrobiliście!! :) Niedawno przymierzaliśmy się (nieskutecznie) do Łomnicy Jordanką od Terego, ale żeby tę trasę jeszcze tak wydłużyć? Szacun! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była próba zdobycia Łomnicy, czy po prostu plany, których nie udało się zrealizować? Jeśli próba, to czemu nieudana?

      Szliśmy też trochę z ciekawością jak to będzie na odcinku Barania Przełęcz - Mały Durny Szczyt, bo w necie nie widzieliśmy żadnych relacji z tego odcinka. Jedynie opis w Chmielowskim, a już po przejściu trasy dostałem w ręce numer Gór, w którym była opisana ta trasa ;)

      Usuń
    2. Zrezygnowaliśmy pod schroniskiem bo pogoda była niepewna. Dobrze zrobiliśmy bo po paru godzinach zaczęło padać, a pewnie wtedy bylibyśmy w połowie drogi. Mamy w planie zrobić kiedyś Łomnicę, ale może z drugiej strony, zobaczymy. :)
      I tak podziwiam, że ogarnęliście taki kawał grani. :)

      Usuń
  2. Grańka robi wrażenie :D Czubata Turnia i ta ściana Durnego, które zaprezentowałeś, sprawiły że palec mi się spocił i aż touchpad się zaciął :D
    Fajna relacja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te szczyty z takiej perspektywie rzeczywiście wyglądają konkretnie. My na szczęście nie musieliśmy schodzić całej ich wysokości, bo udało nam się ominąć najtrudniejsze fragmenty zjazdami.

      A ta reakcja, to pewnie była na obecny upał, a nie zdjęcia :P Jak tak pomyślę, że my niemal całą trasę przeszliśmy w polarach, bo idąc w cieniu było chłodno... Nie to co teraz.

      Usuń
  3. "W 2011 roku, trochę przypadkiem, znalazłem się w Gorcach. Z Obidowca miałem okazję podziwiać panoramę Tatr, szczególnie moją uwagę przykuł charakterystyczny fragment grani Tatr, który wygląda jak schodki wprowadzające od Juhaskiej Przełęczy na Durny Szczyt."
    Czyżby to było podczas wędrówki z Rabki do Nowego Targu (BD 2011)? ;)

    "A następnie zachodzę do stacji po Colę. Kofoli nie mają, więc zadowalam się tym co jest."
    To poszedłeś po Colę czy Kofolę? ;) I co w końcu kupiłeś? :-)

    PS Przypominam się z tekstami do Księgi Jubileuszowej czyli o "czasach, gdy po Tatrach chodziłem tylko szlakami" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to ta wycieczka :) W sumie to była moja jedyna wizyta w Gorcach jak do tej pory.

      Poszedłem z chęcią zakupu Kofoli, ale nie mają jej na stanie, więc zakupiłem CocaColę. Ale i tak wypiłem ją z wielką przyjemnością ;)

      PS. Przypomnienie przyjęte ;)

      Usuń
  4. Pozdrawiam pełna uznania :)

    PS Te "schodki" ujrzane po raz pierwszy też od razu przykuły moją uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Widać nie tylko mnie rzuciły się w oczy "schodki na Łomnicę" :P

      Usuń
  5. Imponująca i kusząca trasa, gratuluję! Byłam już na Durnym i Łomnicy ale po Twojej relacji z przyjemnością poszłabym tam jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Warunków jakie miałaś na Durnym, to Ci zazdroszczę. Chciałbym kiedyś w takich się tam wybrać :)

      Taka dłuższa grań ma swój klimat. Wg mnie takie przejścia są ciekawsze niż tylko wejście i zejście ze szczytu.

      Usuń
  6. Podziwiam Waszą trasę. Takie chodzenie już nie dla mnie. Ale z przyjemnością obejrzałem zdjęcia i poczytałem opis. Gratuluje zdobycia szczytu w tak "odmienny" dla wielu turystów sposób :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że zdjęcia i opis się podobały :) A sposób zdobycia szczytu rzeczywiście inny niż przeciętny, bo jednak większość osób na Łomnicę wjeżdża, a nie wchodzi.

      Usuń
  7. Dobrze, że przynajmniej mogę zobaczyć zdjęcia z trasy, bo sama się tam nie wybiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż w ten sposób mogłem przybliżyć Tobie te rejony :)

      Usuń
  8. Kawał grani urobiony. Gratulacje dla całej trójki :) Fajny motyw na zdobycie nawet i trzech szczytów z WKT za jednym zamachem :) - u Skadi już czacha dymi :D A jak Kasia i jej powrót do zdrowia? Przekaż od nas uściski dla niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas, gdy Red ugania się po graniach, ja już prawie normalnie zginam stopę ;)
      I chodzę w zawrotnym tempie biegającego ślimaka :D
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Jak już Kasia wyżej napisała, powoli wraca do zdrowia. Myślę, że jesienią będzie już normalnie chodzić po górskich trasach :)

      Tak, można zdobyć 3 szczyty jednego dnia, ale to będzie jeszcze dłuższy dzień ;) Też wpadło mi to do głowy, ale, że na Baranich Rogach już latem byłem od Baraniej Przełęczy, więc nie chciało mi się tam ponownie wchodzić. Więc nawet o tym nie wspominałem. Co innego, gdybym tego szczytu nie miał jeszcze w swojej kolekcji, to pewnie by mnie bardziej do siebie przyciągał ;)

      Usuń
  9. Gratulacje, kawał pięknej trasy :) Skoro Kasia dobrzeje, życzę Wam wielu udanych wyjazdów na jesieni. Pozdrowienia :)

    "Wchodzimy na Łomnicę, co stanowi dla obecnych tam ludzi spore zaskoczenie. Niektórzy robią sobie z nami zdjęcia, aż czujemy się jak maskotki na Krupówkach." :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że uda się gdzieś jesienią pojechać w ładną pogodę :)

      Bo kilka osób ustawiało się obok nas do zdjęcia i robili z nami pamiątkowe foty ze szczytu :P Była to polska rodzinka, ale widać, że zainteresowana naszym wejściem i górami, bo prócz zdjęć popytali nas też trochę o wspinanie i szlaki w Tatrach.

      Usuń
  10. Piękne zdjęcia :-)
    Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznaję, że dopiero teraz wczytuję się w całość relacji - wcześniej czytałem fragmentami i oglądałem zdjęcia.
    Jak już Tobie mówiłem, przejście to "należy" grupy, na którą nie natrafia się każdego dnia w sieci.
    Znacznie wyżej cenię ścieżki, o których mogę czytać pierwszy raz, a nie po raz setny.
    Wydaje się to zbyt długa wycieczka, żebyśmy mogli w jeden dzień coś takiego przejść w bardzo słabo znanym terenie.
    Ale dzięki relacji jest już mniej nieznany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, o pierwszej części naszej graniówki ciężko cokolwiek znaleźć w sieci, bo nie jest to popularny odcinek. Dużo opisów pojawia się dopiero dla fragmentu Durny - Łomnica, a najwięcej dla Jordanki dopiero. Ja trochę żałuję, że nie mam żadnego zdjęcia z tego ostatniego odcinka po łańcuchach. Ale w necie mogę sobie je pooglądać za to :P

      Trasa faktycznie jest długa, ale naprawdę warta zainteresowania, bo wejście na Łomnicę od tej strony, to piękna sprawa. Dużo ciekawsza niż od Łomnickiej Przełęczy.

      Usuń
  12. Przeglądając Twoje wpisy zastanawiam się, gdzie jeszcze Cię nie było :D I tu odrazu nasuwa mi się pytanie. Jak długo trwa Twoja przygoda z górami? Zazdroszczę że mieszkasz tak blisko polskich i słowackich Tatr. Ja pochodzę z Olsztyna i niestety bywam w górach sporadycznie. Ze słowackich szlaków mogę polecić Ci Dolinę Pięciu Stawów Spisskich i trasę Popradke pleso - Ostrva - Batizovské pleso - Velicke pleso - Tatranska Polianka, o ile jeszcze tam Cię nie było :p Pozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga http://agaadatravels.blogspot.de/2016/03/the-most-beautiful-mountain-trails-in.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest takich miejsc jeszcze dużo, których nie odwiedziłem, a które są w moich planach ;) Tylko by był czas i pogoda :)

      Moja przygoda z górami w sposób częstszych w nich wizyt, to jakieś 5-6lat. Wcześniej to były tylko okazjonalne wyjazdy, ale nic dłuższego.

      Dolinę Pięciu Stawów Spiskich znam, nawet ta podczas wycieczki opisanej w tej relacji w niej byłem. Generalnie moje nastawienie do dolin jest takie, że to punkt pośredni podczas wchodzenia na jakiś szczyt. Trzeba je przejść i tyle. Wiadomo, widoki z niektórych są ciekawe, ale ze szczytów lepsze ;)

      Ta druga trasa również ciekawa, Za dodatkową jej atrakcję można uznać fakt, że przechodzi się u stóp najwyższego tatrzańskiego szczytu. A wiadomo, co najwyższe, to ciekawe ;)

      Usuń

Prześlij komentarz